wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 1

Jak to zwykle u mnie bywa wracając ze szkoły urządziłyśmy z przyjaciółką wyścigi longboardów. Jechałam dość szybko, wiatr rozwiewał mi włosy a na twarzy czułam ciepło wiosennego słońca, jedynym słowem wspaniały przedsmak wakacji. 
Na horyzoncie ujrzałam już zarys mojego domu, zmarszczyłam lekko czoło przyglądając się dziwnemu zajściu które miało miejsce na podjeździe. – Wygram ! – Andrea krzyknęła mi do ucha wyprzedzając mnie. 
– Nie wygrasz ! – odkrzyknęłam przyspieszając longborda. Obie jednocześnie wjechałyśmy na  podjazd na którym stał mój ojciec ubrany w czarny garnitur. – Cześć – rzuciłam do ojdca zeskakując z deski. Andrea jak zwykle posłała memu ojcu kpiący uśmiech na który on spojrzał z góry. Dopiero po chwili spojrzałyśmy z Andi na chłopaka który był rozmówcą ojca i cały czas bacznie nas obserwował.
– Liliano od dziś będziemy mieli nowych sąsiadów - przemówił mój ojciec tonem pełnym powagi i stonowania - Bardzo interesujące – wywróciłam oczami. 
– Jestem Louis jeśli mnie nie znacie – szatyn wyciągnął w moją stronę dłoń którą niechętnie uścisnęłam, to samo uczyniła moja blond przyjaciółka.
– Andrea – przedstawiła się i zmierzyła chłopaka wzrokiem od stóp do głów. 
– Wejdźmy do środka zaraz będzie obiad, do zobaczenia Louisie mam nadzieję że szybko się zaklimatyzujecie – mój tato uścisnął dłoń szatyna na pożegnanie i dumnym krokiem ruszył w stronę drzwi. – Co za snob – prychnęłam krzyżując ręce na klatce.
– Mówię Ci to od piątej klasy podstawówki – rzuciła brązowooka i razem wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem, lecz po chwili zorientowałyśmy się, że ten cały Louis stoi i gapi się na nas jak sroka w gnat. – Hej Lou rozmawiasz z sąsiadkami ? – niespodziewanie jak z pod ziemi wyrósł przed nami chłopak o kręconych włosach z czarnymi raybanami na nosie. 
- Można tak powiedzieć – zaśmiał się szatyn spoglądając na nas a potem na lokowatego. 
- Jesteście braćmi ? – spytała Andi przyglądając się chłopakom którzy zaczęli się śmiać. 
- Można tak powiedzieć – odparł Harry. – A wy jak się nazywacie ? 
- To jest Andrea i Liliana – szatyn z uśmiechem wskazał na moją przyjaciółkę a następnie na mnie. – Nigdy nie mów do mnie Liliana – syknęłam dźgając szatyna w sam środek klatki piersiowej. – Ei mała tylko bez przemocy – zaśmiał się Harry. 
- Oho no to będzie się działo – mruknęła pod nosem  Andrea. 
Zrobiłam dwa kroki w przód i ściągnęłam loczkowi okulary.
- Po pierwsze człowieku z makaronem na głowie za miast włosów, mała to może być twoja pała a po drugie radzę Ci już nigdy więcej nie używać tego epitetu co do mojej osoby no chyba że będziesz miał szpital w pobliżu ! – krzyknęłam mu prosto w ten zmieszany ryj. – A no i proszę – złamałam mu czarne okulary na pół i wręczyłam w ręce w częściach pierwszych. 
- No to do nie zobaczenia – rzekła Andrea uśmiechając się sztucznie do dwójki najbardziej zdezorientowanych i przestraszonych chłopaków na świecie. Blondynka pociągnęła mnie za rękę w stronę drzwi frontowych, zabrałyśmy po drodze nasze longboardy i ruszyłyśmy w stronę drzwi. Weszłyśmy do środka i od razu do naszych nozdrzy wdarł się przyjemny zapach grillowanego kurczaka. – Widziałaś te ich miny ! Prędzej spodziewaliby się chyba ataku zoombie niż czegoś takiego – Andrea w drodze do kuchni mało nie posikała się ze śmiechu. Kiedy już cała złość ze mnie uszła również zaczęłam się z tego śmiać. Gdy dotarłyśmy do kuchni zasiadłyśmy przy dużym stole przy którym siedział już mój ojciec. Mama podała do stołu - tak jak przypuszczałyśmy grillowanego kurczaka z warzywami na parze i purre ziemniaczanymi. – Smacznego – powiedziała sięgając po sztućce. – Obyśmy się nie udławili – uśmiechnęłam się serdecznie w stronę rodziców. – Liliano czy ty znowu zaczynasz  ? – mój ojciec spojrzał na mnie surowo i zabrał się za jedzenie. – Serio Lili nie wiem po kim ty masz to poczucie humoru bo na pewno nie po swoich rodzicach – Andrea posłała mi lekki uśmiech który oczywiście odwzajemniłam. Jeśli chodzi o rodziców to mój tata pochodzi z Los Angeles w którym się urodziłam a mama jest Brytyjką. Swoją drogą dlaczego nie mogli wybrać mi jakiegoś normalnego imienia jakich używa się w Ameryce ? Np. jak w serialu 90210, mogłabym nazywać się Naomi albo Alex to są sexowne imiona a nie Liliana. Nienawidzę gdy ktoś używa mojego pełnego imienia, wystarczy że nauczyłam się akceptować zdrobnienie Lili. Jeśli już mowa o rodzinie to cóż... wspólny posiłek to rzadkość, ojciec ma własną firmę a mama jest projektantką mody. Dlatego też większość czasu spędzają w pracy a nie w domu jak na normalną rodzinę przystało. Dzięki mamie która od małego dbała o moje odżywianie i figurę mam wszystko co powinna mieć rasowa modelka to chyba jedyna rzecz za którą jestem jej wdzięczna. No, ale czego mogłam się spodziewać po matce która cały czas obraca się w świecie mody ? W szkole nie zawsze miałam łatwo. Mam trudny charakter, bywa że czasem nie umiem zrozumieć samej siebie. Nie jestem miła, mówię to co myślę i nie boję się krytyki. Jestem pewna siebie, wredna i bezczelna ale co dziwne dla przyjaciół wręcz przeciwnie. Mogłabym wskoczyć w ogień, dać się torturować a nawet zabić w obronie kogoś kto jest bliski mojemu sercu. Taką właśnie osobą jest Andrea, blondynka o brązowych oczach. Jest mojego wzrostu i także posiada wspaniałą figurę, obie uwielbiamy imprezy, longboardy, pływanie i chodzenie na zakupy. Nasi ojcowie znają się z firmy dlatego też moi rodzice traktują ją jak kogoś z rodziny. 

– I jak dziewczyny spodobał wam się Louis ? – gdy to imię padło z ust mojej matki wybiłam się z toku myślenia i spojrzałam na nią. – Skąd go znasz ? 
– No jak to skąd, kto by go nie znał przecież to wokalista z One Direction – uśmiechnęła się popijając wodę – One Co ? – spojrzałyśmy po sobie z Andreą z minami WTF ? - One Direction sprawdźcie sobie w internecie za dużo by opowiadać – mama wzięła się za zbieranie talerzy. 
- Chodź pójdziemy sprawdzić – rzuciłam do blondynki po czym obie wybiegłyśmy z pomieszczenia przepychając się jak dzieci. 
Wpadłyśmy do mojego pokoju rzucając się na laptopa. Przysiadłyśmy do biurka i odpaliłyśmy urządzenie które po chwili było do naszej dyspozycji. – Jak to było One … ? – Direction – dokończyła blondynka wpisując za mnie słowa. Od razu wyskoczyły nam zdjęcia, info na wikipedii, TT i portalach plotkarskich. Kliknęłam na wikipedię i zaczęłyśmy czytać. Po pięciu minutach wiedziałyśmy już dokładnie kim są. 
– Ale numer co ? spojrzałam na przyjaciółkę kątem oka. – Jeszcze się pytasz ! Zniszczyłaś okulary Harremu Stylesowi, wiesz ile ich fanek chciałoby ich dotknąć a ty je tak po prostu rozjebałaś ! – moja niezrównoważona przyjaciółka dostała takiego ataku śmiechu że spadła z krzesła i turlała się po panelach jak opętana. W końcu i ja zaczęłam się śmiać choć nie wiem czy bardziej z tego samego co Andrea czy właśnie z niej. 
– Zamknij się bo mi brzuch eksploduje ! – podeszłam do okna i otworzyłam je na szerokość żeby zaczerpnąć powietrza i opanować atak głupawki.
Tak się składa, że  z moich okien które znajdowały się w lewym skrzydle domu miałam widok na okno sąsiadów a co za tym idzie na pokój jednego z tych sławnych goryli. 
Nie przywiązując do tego większej uwagi usiadłam na parapecie wystawiając nogi na zewnątrz jak to mam w zwyczaju, po chwili Andi dołączyła do mnie i zaczęłyśmy sobie marzyć o idealnych wakacjach które zbliżają się wielkimi krokami. 
– To co ? w tym roku Paryż, La, Nowy York czy może ciepłe kraje ? – uśmiechnęłam się szeroko do przyjaciółki która rozmarzona wyszczerzyła się jak głupia. – Myślałam nad Los Angeles, wiemy już z zeszłego roku do jakich klubów nas wpuszczają, gdzie są najlepsze sklepy, kina i parki rozrywki. Zresztą możemy polecieć na trochę a potem zahaczyć o Miami czy inne miasto. – No ja w sumie też już to rozważałam – poprawiłam włosy spoglądając w okno naprzeciwko. – Ei patrz ktoś wchodzi do pokoju – rzuciłam do blondynki nie odrywając wzroku od okna. Naszym oczom ukazała się postać wcześniej poznanego Harrego który przytargał do pokoju swoje walizki. Zostawiając bagaże obok łóżka podążył w stronę okna, gdy zbliżył się na tyle aby nas dojrzeć pomachałyśmy mu z Andreą udając słodkie dziewczynki a następnie pokazałyśmy środkowy palec. Chłopak zrobił wielkie oczy i w mgnieniu oka opuścił pomieszczenie. 
– HAHAHHAHAHAHA ! – Obie eksplodowałyśmy głośnym niepohamowanym śmiechem wywołanym reakcją loczka. – Wi- wi- widziałaś ?! – Andrea wpadła przez okno do mojego pokoju – Tak widziałam – otarłam łzę która pod wpływem śmiechu spłynęła po moim policzku. Nagle po pomieszczeniu rozległ się głośny refren Coldplay’a ‘’ Charlie Brown ‘’ Andrea podniosła się z podłogi i odebrała telefon. 
– U Lili, mhm.. ale że już ? ..aa.. no dobra to za chwilę będę pa – tylko tyle było z tej rozmowy. – Moi rodzice jadą do galerii, zabiorę się z nimi to może coś kupię. Nie zamordujesz mnie co ? – nachyliła się na de mną i złożyła buziaka na środku czoła. – Leć tylko jak kupisz coś co mi się spodoba to wiedz że jutro będę mieć to samo – zaśmiałam się odprowadzając przyjaciółkę wzrokiem. Po chwili wstałam z podłogi i znów tym razem odruchowo spojrzałam w okno naprzeciwko. W pokoju nie było już żadnych walizek co oznaczało, że wystraszyłam sąsiada na dobre. Podeszłam do swojej stacji w której znajdował się Ipod. Włączyłam piosenkę Indie feat. Roxxxan ‘’ Putem up ‘’ i zaczęłam sobie podśpiewywać. 
– Ei halo jest tam ktoś ! – niespodziewanie rozległ się czyjś krzyk. Zdziwiona podeszłam do okna i podparłam się rękoma o parapet.
– Cześć, mogłabyś ściszyć trochę muzykę – moim oczom ukazał się mulat o kruczo czarnych włosach z lekkim zarostem. Od razu moją uwagę przykuły jego tatuaże znajdujące się na prawej ręce. – Sory ale nic nie słyszę przez tą muzykę – pokręciłam głową z dezaprobatą i zaczęłam śpiewać robiąc chłopakowi na złość. – Dobra nie musisz ściszać tylko błagam nie śpiewaj ! – Sugerujesz że nie umiem śpiewać ?! – spojrzałam na mulata złowrogo – A co nie słyszałaś ?! Nie dziwie się tą muzykę słychać na drugim końcu ulicy ! – wrzasnął. 
– No to masz pecha koleś ! – i wtedy piosenka zmieniła się na Nirvanę ‘’ Smell like a teen spilit ‘’ Wyraz twarzy chłopaka zmienił się w lekki uśmiech, nie wiedziałam o co mu chodzi dopiero po chwili skapnęłam się że oboje mamy na sobie koszulki zespołu Nirvana.
– Masz szczęście że to moja ulubiona piosenka – rzucił brunet wyciągając z kieszeni paczkę papierosów. – Jaja sobie robisz ? – spojrzałam na niego wyciągając z kieszeni paczkę tych samych papierosów. – Taki kajtek i już pali ? – spytał pogardliwie brunet. W odpowiedzi pokazałam sąsiadowi środkowy palec i zapaliłam papierosa zaciągając się. 
– Tyle w temacie – powiedziałam wypuszczając dym z płuc. 
– Hahaha – brunet roześmiał się zaciągając się swoim papierosem. 
– Z czego się śmiejesz idioto ? – To smutne jak 16 nastolatka pali papierosy dla szpanu udając przy tym Bad Girl. – spojrzał w moją stronę wypuszczając dym z ust. – Nic o mnie nie wiesz ty nadęta zarozumiała gwiazdko..i mam 17 lat – warknęłam spoglądając gdzieś w dal. 
– A co Ty możesz wiedzieć o mnie i o życiu ? – zakpił.
– Wiem więcej niż Ci się wydaje panie Bad Boy z zespołu który śpiewa tak żałosne piosenki że aż uszy bolą. Jakby przeprowadzili ankietę to pewnie najwięcej fanek mielibyście w grupie wiekowej od 6 do 8 lat. – posłałam chłopakowi najsztuczniejszy uśmiech jak umiałam. 
– Mnie bynajmniej ludzie szanują, mam miliony fanów na świecie, przyjaciół a ty zarozumiała wredna czarownico uważaj do kogo mówisz. I wiesz co ? Dałbym sobie rękę uciąć że nie masz nikogo bliskiego poza tą swoją równie wredną jak ty przyjaciółeczką kto normalny wytrzymałby z kimś takim – zgasił swojego papierosa i wyrzucił do ogrodu. – Żegnaj zadufana księżniczko – zamknął okno z wielkim trzaśnięciem. Spapugowałam chłopaka i trzasnęłam oknem równie głośno. Co za dupek ! krzyknęłam otrząsając się z lekkiego szoku.
On nic o mnie nie wie ! Jak wgl mógł powiedzieć że nie mam nikogo oprócz Andrei, mam też innych znajomych !  Zdenerwowana wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami.
 
                                                                                                                                                                    

No to jest pierwszy rozdział ! Strasznie, strasznie, strasznie się cieszę ! Zamiast uczyć się do matmy to przepisuję tutaj rozdział no ładnie hahaha. Mam nadzieję, że wam się spodoba i zdobędę chociaż garstkę czytelników. Od razu mówię, że tak szybko się mnie nie pozbędziecie bo na dzień dzisiejszy to opowiadanie ma 114 stron i jeszcze jest w trakcie pisania :))
Piszcie szczere kom. co wam się podoba a co nie :3 Niżej macie zdj. domu Lili i dom 1D.

                                                                                     

10 komentarzy:

  1. Już kocham to opowiadanie <3 Jest genialne! dwie zbuntowane nastolatki i 1D ;D Świetnie się zaczyna i ciekawe jak tam dalej będą się toczyły relacje między sąsiadami :) Już kocham ten blog :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ejjj to jest świetne ... !!
    Na pewno będę czytać i od razu dodaję do obserwowanych ... ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow! Fajnie piszesz juz mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  4. też oglądasz 90210 ja uwielbiam ten serial i też chciałabym mieć na imię Naomi

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow, świetnie zaczęłaś :D
    Widzę, że masz już napisane 30-ileś rozdziałów, więc daruję sb komentowanie ich i ocenię dopiero ostatni, ale wiedz, że czytam :P Mam nadzieję, że mnie za to nie zabijesz xD
    Przechodzę do nexta :*
    M.

    OdpowiedzUsuń
  6. oo matko swietne kiedyś to czytałam ale przestalam bo było do 10 i długo nic i znowu wrocilam:D yeah :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuje. Dziękuje, że zostawiłaś linka do swojego bloga u mnie;D To dopiero 1 rozdział a już uznaje to opowiadanie za geniallne ;D

    http://fiveboysstolemyheartforforever.blogspot.com/
    http://lost-in-your-eyes-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Szablon