piątek, 17 maja 2013

Rozdział 2

Wychodząc z pokoju natknęłam się na mamę. – Wychodzisz ? – zdziwiłam się widząc ją z kluczykami i Iphonem w ręku. Miała mieć dziś wolne no ale po niej to się można wszystkiego spodziewać. – Jadę do kosmetyczki a potem z ojcem na bankiet i wrócimy późno. Podwieźć Cię gdzieś ? – Nie dzięki. – rzuciłam i zbiegłam na dół. Wyszłam przed dom i skierowałam się w stronę miasta. Szkoda, że Andrea pojechała na te zakupy potrzebuję teraz z nią pogadać.  Nie będę jej teraz zawracać głowy, pójdę do naszego miejsca. Przychodzimy tam czasem i malujemy graffiti na wielkim murze. To mnie zwykle odstresowuje. 
Na miejsce dotarłam po 32 minutach szybkiego kroku. Dobrze, że zostawiałyśmy puszki ze sprayami. Sięgnęłam po jeden i zaczęłam pryskać zawartością po nie zamalowanej części. Graffiti zainspirowało mnie jakieś dwa lata temu na zajęciach artystycznych, wtedy po raz pierwszy zobaczyłam naprawdę zachwycające rysunki jakiś braci z Nowego Yorku od tamtego dnia sama próbowałam coś namalować. Z początku na wielkich brystolach w garażu ale z czasem zapragnęłam ‘’ pokolorować świat ‘’ a Andrea uczyła się ode mnie bo jak to ona twierdzi nie pochodzi z rodziny artystycznie uzdolnionej.  
Czas płynął nieubłaganie gdy słońce zaczęło zachodzić zrobiłam sobie małą przerwę i usiadłam na ziemi. Wyciągnęłam telefon i napisałam esa do przyjaciółki ‘’ Właśnie dokańczam nasze dzieło, a jak Twoje zakupy ? xx ‘’ 
Spojrzałam na godzinę – Spędziłam tu prawie dwie godziny ? – ale ten czas leci. Postanowiłam zostać jeszcze chwilę i wrócić do domu. Po dwudziestu minutach walnęłam gdzieś pustą puszkę i ruszyłam przed siebie obierając kierunek dom. Przedzierałam się trochę przez krzaki co nie wzbudziło mojego zadowolenia bo strasznie się bałam że zaraz wlezie na mnie robak albo co gorsza pająk. Nie chodzi o to że cierpię na jakąś fobię tylko po prostu się brzydzę. Gdy już weszłam na alejkę ruszyłam powolnym krokiem przed siebie. Do o koła było pusto i głucho jakby była 3 w nocy, aż dreszcz przechodził przez moje ciało. Chociaż może to przez krótkie spodenki i koszulkę, no ale nie przewidywałam tak późnego powrotu więc się nie ubrałam zbyt ciepło. Na horyzoncie zobaczyłam dwóch chłopaków w wieku 21 lat ? którzy patrzyli się na mnie i śmiali do siebie jak idioci. Lekki grymas wymalował się na mojej twarzy, przyspieszyłam tempa i spojrzałam na alejkę. Nie było żywej duszy. 
– Hej mała gdzie się tak spieszysz – rzucił jeden gdy akurat ich wymijałam. Przystanęłam i odwróciłam się by spojrzeć mu w twarz – Nie twój interes koleś – rzuciłam zaciskając pięść. – Jaka ostra – zaśmiał się drugi i podszedł do mnie. – Spieprzaj – popchnęłam go gdy chciał dotknąć mojej twarzy. – Nie chcesz się zabawić ? – stojący pod drzewem szatyn podszedł do mnie i złapał mnie za ramie. – Zostaw – wyrwałam rękę i zaczęłam biec, niestety oni również rzucili się za mną w pogoń. Byłam blisko ulicy, myślałam, że zaraz zobaczę jakiś przechodniów i będę bezpieczna ale nagle poczułam jak ktoś złapał mnie za ramię, wszystko działo się tak szybko. – Puszczaj mnie kurwa ! – krzyknęłam próbując się wyrwać. – Zamknij się – warknął jeden ciągnąc mnie za ręce. – Ei zostawcie ją ! – usłyszałam donośny męski głos. Odwróciłam głowę i wtedy zobaczyłam swojego lokowatego sąsiada. Poznałam go od razu. W jednej chwili wylądowałam na ziemi a Harry stoczył walkę na pięści z moimi napastnikami. 
– Zostawcie go ! – krzyczałam do napastników próbując odciągnąć jednego z nich. 
– Harry ! – usłyszałam czyjś głos. Zobaczyłam jak czwórka chłopaków biegnie w naszym kierunku. Napastnicy rzucili sobie porozumiewawcze spojrzenia i zaczęli uciekać. 
– Ei stary nic Ci nie jest ? – szatyn z którym miałam okazję 
się dziś poznać klęczał teraz nad loczkiem. – Dzwonie na pogotowie – oznajmił poważnym głosem chłopak o krótkich włosach. – Boli Cie coś ? – spytałam pomagając podnieść się chłopakowi. – Nie. Liam nic mi nie jest – dodał Harry zwracając się do kolegi z telefonem przy uchu. 
- Na pewno ? – odezwał się brunet, ten sam który nazwał mnie zadufaną księżniczką. 
- Tak to tylko rozcięta warga nic więcej – loczek próbował się uśmiechnąć. – Może opatrzymy to w domu ? – spojrzałam na blondyna który dopiero teraz się odezwał, był chyba w największym szoku z nas wszystkich. 
– Nic Ci nie zrobili ? – Harry zwrócił się do mnie jak gdyby nigdy nic. – Mnie ? To Ty zostałeś pobity – spojrzałam na niego wielkimi oczami. – To nic takiego, żyje – uniósł lekko kąciki ust, na co wszyscy jakby odetchnęli. – Ale nam napędziłeś stracha – Louis poklepał przyjaciela po plecach. – Wracajmy do domu lepiej żeby papparazzi nas nie przyłapali – krótko ścięty chłopak rzucił reszcie pełne powagi spojrzenie. – Chodź odwieziemy Cię – Harry objął mnie lekko ramieniem. – Ale.. – żadnego gadania, jesteś roztrzęsiona – spojrzał mi w oczy i ruszył powolnym krokiem. Cały czas szliśmy w milczeniu, gdy przeszliśmy przez ulicę wsiedliśmy do czarnego Land Rovera i ruszyliśmy. Tak się złożyło, że siedziałam tuż obok mojego wybawcy ? i czułam się tym faktem skrępowana. Co jakiś czas zerkałam na niego nerwowo aż w końcu lokowaty przyłapał mnie na gorącym uczynku – Możesz mi powiedzieć jak się tam znalazłeś, tak nagle z nikąd ? – spytałam, Harry podtrzymał nasz kontakt wzrokowy – Wychodziliśmy akurat ze sklepu, zauważyłam tą całą szarpaninę i rzuciłem się na ratunek – powiedział dumnie. – Jak następnym razem będziesz chciał się bawić w supermena Hazz to daj nam znać – rzucił z uśmiechem nasz kierowca, czyli Louis. 
– Ei a jak ty masz na imię ? –spytał blondyn który siedział ściśnięty pomiędzy Harrym a brunetem. – Lili – odpowiedziałam lekko zmieszana – miło Cię poznać Ty pewnie nas znasz – wyszczerzył się szeroko, przez co mogłam dostrzec iż nosi aparat ortodontyczny. – Wiem że śpiewacie w jakimś zespole, tyle że ja go nie znam… - nagle zapadła niezręczna cisza. – No to już znasz. Jestem Liam – krótko ścięty chłopak siedzący na miejscu pasażera obok kierowcy posłał mi przyjazny uśmiech. – Niall – blondyn wyciągnął w moją stronę dłoń którą uścisnęłam. – Zayn a Ty się nie przedstawisz ? – Lou odwrócił się by spojrzeć na tyły. – Zayn i nie miło Cię poznać – brunet posłał mi sztuczny uśmiech czego w ogóle się nie spodziewałam. Wszyscy spojrzeli na bruneta który zignorował komentarze przyjaciół i zupełnie się wyłączył. Całe szczęście, że podjechaliśmy pod nasze domy. Wyszłam z samochodu jako pierwsza, chłopcy pożegnali się i weszli do domu. Tylko Harry został z niewiadomego mi powodu. 
– Nasza znajomość zaczęła się w dość nie przyjemny sposób – zaczął chłopak drapiąc się po karku. – Wiem i przepraszam że tak się zachowałam. – Wróć ! Czy ja go właśnie przeprosiłam ?! Chyba upadłam na głowę, a może to wyrzuty sumienia ? – Nic się nie stało każdy ma czasem gorszy dzień, dlatego nie przejmuj się Zaynem. Nie mam pojęcia dlaczego tak się zachował – Ale ja wiem – powiedziałam niepewnie spoglądając gdzieś w bok. – Wiesz ? – zdziwił się krzyżując ręce na klatce piersiowej – Zamieniłeś się z nim pokojem i miałam z nim małą kose. – wytłumaczyłam – Aaa no to wszystko tłumaczy. Ei jest ktoś u Ciebie ? – chłopak spojrzał na mój dom. Odwróciłam się i zauważyłam co mogło wpłynąć na pytanie Harrego. Światła w całym domu były pogaszone. – Rodzice są na bankiecie i wrócą późno. I właściwie to muszę już iść – ostatni raz spojrzałam w wielkie oczy chłopaka. – Dziękuje za pomoc – zbliżyłam się na dwa kroki i delikatnie musnęłam jego policzek. – Nie ma za co – odpowiedział lekko zdziwiony a zarazem zadowolony – Do zobaczenia – pożegnał się. – W odpowiedzi uśmiechnęłam się do niego i obróciłam aby ruszyć w kierunku swoich drzwi.

Perspektywa Harrego

Gdy dziewczyna z ognistymi włosami zniknęła za drzwiami swojego domu dotknąłem swojego policzka w który mnie pocałowała. Kiedy rzuciłem się pomoc dziewczynie szarpanej przed dwóch typków nie wiedziałem że to ona – moja młodsza sąsiadka. Byłem zdziwiony i zastanawiałem się skąd taki zbieg okoliczności, dlaczego właśnie ona ? 
Wróciłem do domu całkiem zamyślony, Liam nakazał mi żeby poszedł do łazienki i się umył. Gdy stanąłem przed lustrem obleciał mnie strach. Jak ja się tak pokaże ludziom ? Media wymyślą takie plotki że powiem papa swojej karierze w jeden dzień. Eh.. rozebrałem się i wziąłem ciepły prysznic. Po 20 minutach wróciłem do swojego pokoju. Podszedłem do okna i westchnąłem. Po co się z nimi zamieniałem – walnąłem się w czoło i opadłem na łóżko. Gdy przypomnę sobie jej usta na moim policzku oblatuje mnie przyjemny dreszcz ! Kurna Harry opanuj się to jakaś małolata zapomniałeś o Taylor ? Tyle że Tay to tylko przyjaciółka i trochę mnie już denerwuje. Lili jest zjawiskowa. Te oczy, figura, nogi i ogniste włosy - ohh chyba mi odbija. Ogniste włosy ? Wiem, że to się jakoś nazywa ale nie pamiętam jak, w każdym bądź razie ona jest oryginalna i jej imię Lili niespotykane w Anglii. Za bardzo jej nawet nie pasuje, Lili to imię dla grzecznej i słodkiej dziewczynki a ona jest bardziej damską wersją Malika. Gdyby nie był z Perrie pewnie by na nią poleciał – zaśmiałem się pogrążając w dalszych przemyśleniach.

                                                                                                                                                               

I oto jest drugi rozdział :))
Przez najbliższe kilka dni będę mieć dużo czasu na pisanie i dodawanie rozdziałów, ponieważ
mam anginę. Nie byłam chora dwa lata, zimą nawet kataru nie miałam przychodzi lato a ja dostaje 40 stopni gorączki i anginę. Soo god. No, ale nic. Dziękuje za ostatnie komentarze i za obserwowanie mam nadzieję, że z czasem będzie was czytelników co raz więcej ! :D
W komentarzach piszcie co wam się podoba lub nie, do napisania <3

5 komentarzy:

  1. Podoooba mi się wszystkooooooo! *,* Jest świetnie! Boski rozdział i cudowne opowiadanie! :*

    Już się nie mogę doczekać na kolejnego rozdziału :)
    Zapraszam również do mnie na nowy rozdział http://youre-me-kryptonite.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje :* Na pewno do Ciebie zajrzę :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak na razie wszystko mi się podoba ... :D
    Jest parę błędów stylistycznych, ale to tam taki mały szczegół ... ;))
    Życzę szybkiego powrotu do zdrowia ... :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuje za miłe słowa i spostrzeżenie postaram się aby w kolejnym rozdziale nie było błędów :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha, miałam nie komentować, ale nie mogę się powstrzymać, bo ten rozdział zwalił mnie z nóg :D Jeśli wszystkie takie są, należy ci się Nobel xD
    Nie wykryłam prawie żadnych błędów, wszystko super ;)
    Haha, damska wersja Malika ;3 Nawet by się zgadzało :P Już rozumiem czemu Hazz na nią poleciał ^^
    Przechodzę do nexta :*
    M.

    OdpowiedzUsuń

Szablon