Perspektywa Andrei.
Wakacje, wakacje, wakacje – tylko tym teraz żyłam. Tak długo czekałyśmy z Lili na ten okres, wreszcie wyrwiemy się z tego ponurego Londynu ! Już wyobrażałam sobie barmanów którzy będą nas obsługiwali w klubach, ahh te klimaty ! - rozmarzyłam się.
Nagle jak z pod ziemi wyrósł przede mną wyższy o jakieś 6 cm. Blondyn z raybanami na nosie i hot-dogiem którego nie zdążył uratować przed spotkaniem z moją białą bluzką od Gucciego.
–Nosz kurwa. Ty sayossie patrz jak leziesz ! – wybuchłam patrząc na swoją zaplamioną część garderoby.
– Więc jednak kawały o blondynkach niosą trochę prawdy – odrzucił blondyn.
– Właśnie pocisnąłeś sam siebie pajacu. - warknęłam mierząc chłopaka groźnym spojrzeniem.
– Skoro jestem farbowany to mnie to nie dotyczy – wyszczerzył się krzyżując ręce na klacie. – A i wisisz mi hot-doga. – dodał a ja czułam jak się czerwienie.
– Ja Ci dam hot-doga ! – zrobiłam krok w przód próbując złapać chłopaka za koszulkę lecz w tym samym momencie z domu w którym pomieszkiwał blondyn wyszedł znajomy mi chłopak o czarnych włosach.
– Co się dzieję ? – zaciekawiony całym zdarzeniem mulat podszedł do nas przyglądając się mojej bluzce. – Oho, Niall zadarł z królową boną – zadrwił brunet.
– Albo jeszcze gorzej – odchrząknął blondyn odwracając swój wzrok. – Bezszczelny psychol. Może zawołasz resztę tego One Debilejszyn żeby zobaczyli jak daje ci wycisk ? Chociaż szkoda mojego czasu. Zejdź mi z drogi – odepchnęłam blondyna na bok i wskoczyłam na deskę oddalając się. – Jeszcze będziesz błagać o autograf ! – usłyszałam za sobą krzyk sayossa. – No nie doczekanie twoje – sarknęłam pod nosem skupiając się na drodze.
Perspektywa Lili.
Siedziałam na łóżku przeglądając TT na telefonie i słuchając muzyki. Nie będę udawać, że super się bawię bo strasznie się nudziłam. Nie wiem dlaczego pomyślałam o Harrym, o naszym ostatnim spacerze, może jest zły że tak wybuchłam na jego kumpli po tej akcji z telefonem ? Najlepszym sposobem żeby się dowiedzieć będzie chyba jeśli po prostu do niego pójdę pod jakimś pretekstem. Zerwałam się z łóżka i skierowałam do drzwi.
Będąc już na zewnątrz zauważyłam, że samochód Zayna był zaparkowany na podjeździe co mogło oznaczać iż są w domu.
Stanęłam na wprost drzwi i zadzwoniłam dzwonkiem. Po chwili drzwi się otworzyły a przede mną stanął uśmiechnięty Louis. – Czy ty masz coś z twarzą ? Twój uśmiech jest przerażająco miły – lekko się skrzywiłam.
– A ty wciąż nie nauczyłaś się kultury ? Cóż mimo to pozwolę Ci wejść w nasze nie skromne progi – rzekł zadowolony szatyn na co ja przewróciłam oczami i weszłam do środka. – Nie jesteś już zła ? – spytał chłopak zamykając za mną drzwi. – Powiedzmy że nie umiem długo żywić urazy – odgarnęłam włosy.
– Może to ma związek z tym że pomogłeś mi z zaliczeniem – powiedziałam ukrywając swoje zadowwolenie. Nie chciałam żeby sobie pomyślał nie wiadomo co.
– Zdałaś ? – zapytał z uśmiechem. – Tak – odpowiedziałam a chłopak wyciągnął w moją stronę dłoń. – Moje gratulacje, cieszę że mogłem pomóc – Taa, dzięki – uścisnęłam jego dłoń. – Ei Lou gdzie Cię wcięło ? ... O cześć Lili – w korytarzu pojawił się Zayn.
– Hej – odpowiedziałam uśmiechając się do niego. – Widzę że masz dobry humor, jak się trzymasz ? – Bywało lepiej ale może być – odpowiedział z nieco udawanym uśmiechem.
– Lili zdała biologię – odezwał się Lou. – Serio ? super, a jak rysunki ? – Wszystkie zaliczone na piątki – powiedziałam dumnie a Zayn uśmiechnął się zadowolony.
– Dzięki za pomoc – Nie ma za co w końcu to była tylko sąsiedzka przysługa – W tym samym momencie kiedy staliśmy tak w trójkę w korytarzu z piętra zszedł Harry.
– Cześć Harry – przywitałam się pierwsza. – Cześć – odrzucił Hazz przechodząc obok naszej trójki zupełnie nie zwracając na mnie uwagi. Wtf ? O co mu chodziło ?
– To ten.. ja już będę się zwijać. Jeszcze raz dzięki – rzuciłam pośpiesznie do chłopaków po czym opuściłam ich dom. Głupi Styles, co to miało być ? Już zapomniał jak mnie zaprosił na spacer ? Idiota ! Kretyn ! Boże facetów nie da się zrozumieć !
Perspektywa Zayna.
Jej wyraz twarzy mówił sam za siebie. Wkurzyła się na Hazzę.
– Emm. Zayn możesz mi powiedzieć o co jej chodziło pytając ‘’ Jak się trzymasz ? ‘’ – zapytał Lou unosząc jedną brew. Wiedziałem, że w końcu się wyda.
– Powiem przy wszystkich – odwróciłem się i ruszyłem do salonu gdzie Niall i Liam grali na Xboxie a Harry siedział w fotelu i robił coś na telefonie.
– Zerwałem z Perrie – oznajmiłem wkładając dłonie do kieszeni spodni. Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni. – Dlaczego ? Pokłóciliście się ? – wyrwał pierwszy Li. Przez chwilę nie wiedziałem czy chcę o tym mówić ale w końcu to moi bracia.
– Nakryłem ją z innym – rzuciłem krótko. Poczułem rękę Louisa na moim ramieniu.
– Jest w porządku, nie martwcie się – Więc byłeś wczoraj u Lili mam rację ? – spytał Lou mierząc mnie wzrokiem. – Zaprosiła mnie po tym jak powiedziałem jej o Perrie. Stwierdziła, że jak będę siedział sam to będę o niej myślał więc zatrzymała mnie u siebie – wytłumaczyłem obojętnie. Kątem oka obserwowałem reakcję Harrego. Był zamyślony i chyba nawet trochę zły. Może myliliśmy się co do niego, może źle zrobiliśmy mówiąc, że Lili nie będzie chciała niczego więcej prócz przyjaźni. To on powinien zdecydować czy chcę się z nią spotykać czy nie.
– Ei Harry dlaczego tak zlałeś Lili – usiadłem na zagłówku fotela w którym siedział loczek zmieniając temat – Sami mówiliście że lepiej żebym się nie angażował. – wzruszył ramionami – Ona na pewno jest lepsza od tej jej dzikiej przyjaciółki – powiedział Niall przypominając mi dzisiejsze zdarzenie z hot dogiem Horana.
– O czym ty gadasz Niall ? – Liam spojrzał na blondyna zdezorientowanym wzrokiem. – Potem CI opowiem wznów grę Daddy.
– Wiecie co, ja chyba do niej pójdę – przemówił Harry wstając z fotela.
– Powodzenia Romeo – Lou poklepał go po ramieniu uśmiechając się od ucha do ucha. Kiedy loczek opuścił dom Lou spojrzał na mnie. – Zakład że ją pocałuje ? – Haha ona się nie da pocałować – zaśmiałem się przyjmując zakład. – Liam przebij ! – krzyknęliśmy obaj do przyjaciela który spauzował grę i przeciął nasz zakład. No to zobaczymy jak spisze się Hazza.
Oczami Lili
Wakacje, wakacje, wakacje – tylko tym teraz żyłam. Tak długo czekałyśmy z Lili na ten okres, wreszcie wyrwiemy się z tego ponurego Londynu ! Już wyobrażałam sobie barmanów którzy będą nas obsługiwali w klubach, ahh te klimaty ! - rozmarzyłam się.
Nagle jak z pod ziemi wyrósł przede mną wyższy o jakieś 6 cm. Blondyn z raybanami na nosie i hot-dogiem którego nie zdążył uratować przed spotkaniem z moją białą bluzką od Gucciego.
–Nosz kurwa. Ty sayossie patrz jak leziesz ! – wybuchłam patrząc na swoją zaplamioną część garderoby.
– Więc jednak kawały o blondynkach niosą trochę prawdy – odrzucił blondyn.
– Właśnie pocisnąłeś sam siebie pajacu. - warknęłam mierząc chłopaka groźnym spojrzeniem.
– Skoro jestem farbowany to mnie to nie dotyczy – wyszczerzył się krzyżując ręce na klacie. – A i wisisz mi hot-doga. – dodał a ja czułam jak się czerwienie.
– Ja Ci dam hot-doga ! – zrobiłam krok w przód próbując złapać chłopaka za koszulkę lecz w tym samym momencie z domu w którym pomieszkiwał blondyn wyszedł znajomy mi chłopak o czarnych włosach.
– Co się dzieję ? – zaciekawiony całym zdarzeniem mulat podszedł do nas przyglądając się mojej bluzce. – Oho, Niall zadarł z królową boną – zadrwił brunet.
– Albo jeszcze gorzej – odchrząknął blondyn odwracając swój wzrok. – Bezszczelny psychol. Może zawołasz resztę tego One Debilejszyn żeby zobaczyli jak daje ci wycisk ? Chociaż szkoda mojego czasu. Zejdź mi z drogi – odepchnęłam blondyna na bok i wskoczyłam na deskę oddalając się. – Jeszcze będziesz błagać o autograf ! – usłyszałam za sobą krzyk sayossa. – No nie doczekanie twoje – sarknęłam pod nosem skupiając się na drodze.
Perspektywa Lili.
Siedziałam na łóżku przeglądając TT na telefonie i słuchając muzyki. Nie będę udawać, że super się bawię bo strasznie się nudziłam. Nie wiem dlaczego pomyślałam o Harrym, o naszym ostatnim spacerze, może jest zły że tak wybuchłam na jego kumpli po tej akcji z telefonem ? Najlepszym sposobem żeby się dowiedzieć będzie chyba jeśli po prostu do niego pójdę pod jakimś pretekstem. Zerwałam się z łóżka i skierowałam do drzwi.
Będąc już na zewnątrz zauważyłam, że samochód Zayna był zaparkowany na podjeździe co mogło oznaczać iż są w domu.
Stanęłam na wprost drzwi i zadzwoniłam dzwonkiem. Po chwili drzwi się otworzyły a przede mną stanął uśmiechnięty Louis. – Czy ty masz coś z twarzą ? Twój uśmiech jest przerażająco miły – lekko się skrzywiłam.
– A ty wciąż nie nauczyłaś się kultury ? Cóż mimo to pozwolę Ci wejść w nasze nie skromne progi – rzekł zadowolony szatyn na co ja przewróciłam oczami i weszłam do środka. – Nie jesteś już zła ? – spytał chłopak zamykając za mną drzwi. – Powiedzmy że nie umiem długo żywić urazy – odgarnęłam włosy.
– Może to ma związek z tym że pomogłeś mi z zaliczeniem – powiedziałam ukrywając swoje zadowwolenie. Nie chciałam żeby sobie pomyślał nie wiadomo co.
– Zdałaś ? – zapytał z uśmiechem. – Tak – odpowiedziałam a chłopak wyciągnął w moją stronę dłoń. – Moje gratulacje, cieszę że mogłem pomóc – Taa, dzięki – uścisnęłam jego dłoń. – Ei Lou gdzie Cię wcięło ? ... O cześć Lili – w korytarzu pojawił się Zayn.
– Hej – odpowiedziałam uśmiechając się do niego. – Widzę że masz dobry humor, jak się trzymasz ? – Bywało lepiej ale może być – odpowiedział z nieco udawanym uśmiechem.
– Lili zdała biologię – odezwał się Lou. – Serio ? super, a jak rysunki ? – Wszystkie zaliczone na piątki – powiedziałam dumnie a Zayn uśmiechnął się zadowolony.
– Dzięki za pomoc – Nie ma za co w końcu to była tylko sąsiedzka przysługa – W tym samym momencie kiedy staliśmy tak w trójkę w korytarzu z piętra zszedł Harry.
– Cześć Harry – przywitałam się pierwsza. – Cześć – odrzucił Hazz przechodząc obok naszej trójki zupełnie nie zwracając na mnie uwagi. Wtf ? O co mu chodziło ?
– To ten.. ja już będę się zwijać. Jeszcze raz dzięki – rzuciłam pośpiesznie do chłopaków po czym opuściłam ich dom. Głupi Styles, co to miało być ? Już zapomniał jak mnie zaprosił na spacer ? Idiota ! Kretyn ! Boże facetów nie da się zrozumieć !
Perspektywa Zayna.
Jej wyraz twarzy mówił sam za siebie. Wkurzyła się na Hazzę.
– Emm. Zayn możesz mi powiedzieć o co jej chodziło pytając ‘’ Jak się trzymasz ? ‘’ – zapytał Lou unosząc jedną brew. Wiedziałem, że w końcu się wyda.
– Powiem przy wszystkich – odwróciłem się i ruszyłem do salonu gdzie Niall i Liam grali na Xboxie a Harry siedział w fotelu i robił coś na telefonie.
– Zerwałem z Perrie – oznajmiłem wkładając dłonie do kieszeni spodni. Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni. – Dlaczego ? Pokłóciliście się ? – wyrwał pierwszy Li. Przez chwilę nie wiedziałem czy chcę o tym mówić ale w końcu to moi bracia.
– Nakryłem ją z innym – rzuciłem krótko. Poczułem rękę Louisa na moim ramieniu.
– Jest w porządku, nie martwcie się – Więc byłeś wczoraj u Lili mam rację ? – spytał Lou mierząc mnie wzrokiem. – Zaprosiła mnie po tym jak powiedziałem jej o Perrie. Stwierdziła, że jak będę siedział sam to będę o niej myślał więc zatrzymała mnie u siebie – wytłumaczyłem obojętnie. Kątem oka obserwowałem reakcję Harrego. Był zamyślony i chyba nawet trochę zły. Może myliliśmy się co do niego, może źle zrobiliśmy mówiąc, że Lili nie będzie chciała niczego więcej prócz przyjaźni. To on powinien zdecydować czy chcę się z nią spotykać czy nie.
– Ei Harry dlaczego tak zlałeś Lili – usiadłem na zagłówku fotela w którym siedział loczek zmieniając temat – Sami mówiliście że lepiej żebym się nie angażował. – wzruszył ramionami – Ona na pewno jest lepsza od tej jej dzikiej przyjaciółki – powiedział Niall przypominając mi dzisiejsze zdarzenie z hot dogiem Horana.
– O czym ty gadasz Niall ? – Liam spojrzał na blondyna zdezorientowanym wzrokiem. – Potem CI opowiem wznów grę Daddy.
– Wiecie co, ja chyba do niej pójdę – przemówił Harry wstając z fotela.
– Powodzenia Romeo – Lou poklepał go po ramieniu uśmiechając się od ucha do ucha. Kiedy loczek opuścił dom Lou spojrzał na mnie. – Zakład że ją pocałuje ? – Haha ona się nie da pocałować – zaśmiałem się przyjmując zakład. – Liam przebij ! – krzyknęliśmy obaj do przyjaciela który spauzował grę i przeciął nasz zakład. No to zobaczymy jak spisze się Hazza.
Oczami Lili
Moja mama pojechała na zakupy a tata do ojca Andrei. Wykorzystując tę sytuację wyciągnęłam z barku butelkę wódki o Smaku czarnej porzeczki i rozkoszowałam się nią leżąc na swoim łóżku. Łyk za łykiem czułam, że mam co raz bardzie wylane w to co się działo wokół mnie.
– Pieprzyć szkołę – uniosłam butelkę do góry po czym upiłam duży łyk. – Pieprzyć zasady– i kolejny łyk. – Pieprzyć ...- trzask drzwiami uniemożliwił mi kolejny toast.
– Lili jesteś ? – usłyszałam głos Harrego dobiegający z parteru.
– Szukaj a znajdziesz ! – zaśmiałam się odstawiając butelkę na stolik. W tym samym czasie do pomieszczenia wszedł właściciel burzy loków.
– Piłaś ? Oj nie grzeczna dziewczynka – zaśmiał się loczek podchodząc do mojego łóżka.
– Po co przyszedłeś ? – spytałam nieco oschlej. – Przepraszam za tamto. Miałem zły dzień, nie powinienem tak Cię zlewać – Daruj sobie. Każdy ma czasem zły dzień – To co nie gniewasz się ? – Nie – pokręciłam głową.
– To super – uśmiechnął się siadając obok mnie. – Zachowaj jakąś odległość może co ? – zachichotałam zerkając na lokowatego który był nieźle rozbawiony całą tą sytuacją.
– Tak jest dobrze – Harry objął mnie ramieniem przytulając mnie do siebie. – Wiesz że wchodzisz do jaskini lwa ? – uniosłam jedną brew zagryzając dolną wargę.
– Lubię ryzyko – odrzekł przybliżając się co raz bardziej. Nie utrudniając mu zadania pozwoliłam złączyć nasze wargi w delikatnym pocałunku. Harry miał bardzo słodkie usta co zachęciło mnie do dalszej zabawy. Odwzajemniłam jego pocałunek obejmując go rękami za szyję. On ujął moją twarz w dłonie i powoli rozchylał swoje wargi. Po chwili nasze języki tańczyły dzikie tańce a my daliśmy się porwać emocjom.
– Chcesz się napić ? – spytałam gdy oderwaliśmy swoje wargi na dosłownie kilka sekund. Sięgnęłam po butelkę wódki którą loczek zaraz przechwycił i upił spory łyk.
– Jesteś piękna – szepnął mi do ucha po czym złożył delikatny pocałunek w jego zagłębieniu.
– A ty bardzo porywczy – zachichotałam wtulając głowę w szyję chłopaka. Niespodziewanie ktoś wszedł do mojego domu przyprawiając nas o zawał serca.
– To pewnie mój ojciec – odsunęłam się od Harrego żeby schować prawię pustą butelkę pod łóżko. Schylając się w dół poczułam jak kręci mi się w głowie. Na szczęście Harry w porę objął mnie w tali i przyciągnął do siebie. – No no, proszę proszę – zawołał znajomy mi męski głos. Odwróciłam wzrok z kierunku drzwi.
– Co wy tu robicie – spytał oburzony loczek mierząc wzrokiem Louisa, Zayna i Nialla stojących w progu moich drzwi. – Długo Cię nie było, przyszliśmy sprawdzić czy aby Cię nie zabiła – zażartował Niall. – Ale chyba nieźle się bawicie – naśmiewał się Lou. Ściągnęłam rękę Hazzy z mojej talii i odgarnęłam włosy z twarzy.
– Wyjdźcie z tond, nikt was tu nie zapraszał ! – warknęłam.
– Czy ona jest pijana ? – spytał Zayn. – Trochę – odpowiedział Harry drapiąc się po karku.
– Może lepiej chodźmy za chwilę może tu być gorąco – zasugerował blondyn. - Zamknijcie się – warknęłam rzucając poduszką w kierunku zgromadzonej trójcy. – Widzisz, ona jest nie poczytalna jeszcze sobie coś zrobi. – znów odezwał się Zayn.
– Nic mi nie jest – próbowałam wstać z łóżka ale w głowie kręciło mi się jak na karuzeli. Nie potrzebnie tak szybko wypiłam tą wódkę. – Idźcie z tond, ja z nią zostanę – poczułam ciepłą dłoń Harrego na moim ramieniu. – Jesteś pewny, co jak jej rodzice wrócą ?
– Nic. Poczekam aż zaśnie a potem po cichu się wymknę – Jak chcesz. Jakby co to dzwoń – rzucił Lou. Potem słyszałam tylko jak zamykają za sobą drzwi. – Idź do domu Hazz, jestem dużą dziewczynką – położyłam się na łóżku zamykając oczy. – Ale jaką pijaną – odpowiedział z wesołością w głosie. Poczułam jak kładzie się obok mnie, czułam że nasze dłonie się stykają. Jego dłoń była gładka i ciepła, palec wskazujący rysował jakieś znaki na wewnętrznej stronie mojej dłoni. Było to bardzo miłe uczucie...
– Harry – szepnęłam cicho. – Tak ? – Przytulisz mnie ? – Pewnie – loczek objął mnie ramieniem i przygarnął do siebie otulając swoim ciepłem. Przez moje ciało przeszedł przyjemny prąd co tylko pogorszyło mój stan. Było mi nie dobrze i czułam się jakbym kręciła się w kółko. Boże jutro nie wstanę z łóżka – ta myśl najbardziej mnie przerażała bo obiecałam Andrei, że pojadę z nią na zakupy. Ale nie chciałam się teraz tym przejmować. Niech się dzieje co chcę mam to w dupie....
Wybaczcie, że tak długo czekaliście ale wyciągałam oceny i nie miałam czasu
na pisanie :c Dziękuje za komentarze i ponad 1700 wyświetleń :*
Wiem, że rozdział jest taki sobie i trochę zagmatwany przez te różne perspektywy ale myślę, że to chyba wam aż tak nie przeszkadza :) Do napisania ! Zostawiajcie komentarze proszę :*
Rozdział mi się podoba i to bardzo,ale jakoś łatwo poszło z naszą 'buntowniczką ' :p a po za tym ,Zayn jakoś inaczej się zachowywał po tym zerwaniu,zaintrygowało mnie to .Czekam na nexta i życzę weny :p
OdpowiedzUsuńsuper nie moge doczekać się nn :)
OdpowiedzUsuńfajnie !! pisz szybko nowy x.
OdpowiedzUsuńZnowu się przyczepię. Słowo "z tond", piszesz nie poprawnie. Pisze się "stąd" tak jak "skąd".
OdpowiedzUsuńAle pochwalam cię za sytuacje z Harrym. Cudowna ta sprawa z przytuleniem. Aczkolwiek mało się o tym skupiłaś. Tak mi się wydaje, bynajmniej na mój gust. Mało opisujesz uczucia, ale to nic, każdy pisarz ma swój własny styl pisania. :-)
Do następnego.
świetny rozdział ! Niedawno dopiero odkryłam twój blog i bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńHaha, wyczuwam nowy romans ;3
OdpowiedzUsuńCiekawa para byłaby z takiego Horanka i Andrei xD
I 2:1 dla Harry'ego :P Jest moc, haha ;>
Aż się boje pomyśleć co by się stało, gdyby nasze kochane 1D nie zareagowało :PP Byłoby gorąco xD
Przechodzę do nexta :*
M.
ejj niech Lili będzie z Zaynem !!!
OdpowiedzUsuńkocham cię!!