Razem zeszliśmy do kuchni. Zayn odłożył na blat swojego
Iphona i jak podpowiadała mi intuicja podszedł do expresu. Hmm mam pomysł -
sięgnęłam po jego i mój telefon. Pogrzebałam w nich i ustawiłam dwie takie same
tapety które tworzyły całość. Podobało mi się to.
- Twórcze - skomentował Zayn wychylając głowę z za moich pleców.
- No wiem - uśmiechnęłam się triumfalnie. - Dziękuje - odezwałam się gdy Zayn postawił przede mną kubek ciepłej waniliowej latte.
- Potrzebujemy energii na dzisiejszy dzień - spostrzegł.
- Dawno nie byłam na koncercie - przyznałam spoglądając w ciepły napój wypełniający biały wysoki kubek w czarne napisy.
- Musisz kiedyś przyjść na nasz koncert - wtrącił Zayn.
- Wiem - przerzuciłam włosy na jeden bok.
- Obiecujesz ?
- Obiecuje - chwyciłam go za dłoń i potarłam kciukiem jego kostki.
Po dopiciu kawy pożegnałam się z Zaynem i wróciłam do domu. Musiałam się przygotować na dzisiejszy koncert. Od wczoraj nie widziałam się mamą. Miałam mieszane uczucia z jednej strony miałam ochotę pójść do niej i powiedzieć jak bardzo mi przykro ale z drugiej pomyślałam że lepiej będzie jeśli nic nie będę mówić. Kiedy siedziałam w pokoju i paliłam papierosa zadzwoniła Andrea. Przegadałam z nią prawie godzinę i nim się obejrzałam była już 13. Dalej nie było słychać żeby mama wstała więc zebrałam w sobie chęci i poszłam do jej sypialni która niegdyś miała miano '' sypialni rodziców ''. Stanęłam przed drzwiami i zapukałam trzy razy.
- Wchodź Lili - usłyszałam cichy głos rodzicielki. Pociągnęłam za klamkę i weszłam do środka. Mama leżała w łóżku zakryta kołdrą i wcale nie wyglądała jakby miała wstać. Nigdy jej takiej nie widziałam. Było mi jej szkoda, cholernie szkoda bo wiem co to znaczy kochać kogoś całym sercem. Ja nie mogę dopuścić do siebie myśli, że Zayn mógłby mnie zostawić. Postradałabym zmysły i zamknęli by mnie w wariatkowie.
- Wszystko okej ? - głupie pytanie. - Czemu nie jesteś w pracy ? - usiadłam na skraju łóżka.
- Wzięłam wolne, mam dziś zły dzień - odpowiedziała odgarniając sterczące kosmyki włosów. Miałyśmy takie same włosy. Dopiero teraz zauważyłam że jestem do niej nawet podobna.
- Przykro mi mamo - wpełzłam pod kołdrę i przytuliłam ją mocno. Nie robiłam tego od bardzo bardzo dawna. Poczułam przyjemne ciepło rozgrzewające moje serce.
- Przepraszam, że nie jestem dobrą matką - jej głos się złamał.
- Nie jesteś idealną matką a ja nie jestem idealną córką. To chyba nic złego - rzuciłam podnosząc wzrok na jej twarz.
- Będziemy mogły to zmienić. Teraz wszystko zaczniemy od nowa. - kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się. Spojrzałam na swoją bransoletkę (prezent do mamy na 18 ). Westchnęłam lekko mrużąc powieki. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam przytulona do rodzicielki. Kiedy rozpostarłam oczy mama oglądała telewizję.
- Nie chciałam Cię budzić - odezwała się mam gdy podniosłam się do pionu.
- Spoko - przeciągnęłam się i spojrzałam na zegarek.
- Już 18 ?! Jessus niedługo pewnie przyjdzie Zayn a ja nie jestem gotowa ! - Zerwałam się i niczym tornado wparowałam do sypialni po ubrania, potem do łazienki, do sypialni i znów do łazienki. Kiedy już pakowałam ostatnie rzeczy do torby usłyszałam pukanie do drzwi. Zeszłam na dół i wpuściłam do środka Zayna który miał na sobie koszulkę z nazwą zespołu Artic, jeansy i Airmaxy.
- Cześć, ślicznie wyglądasz - zmierzył mnie wzrokiem i uśmiechając łobuzersko wpił się w moje wargi.
- Moja mama jest w domu - zbeształam go gdy jego ręce powędrowały na moje szanowne cztery litery. Zayn przybrał minę rozczarowanego dziecka i ruszył na górę. Po drodze spotkaliśmy moją mamę.
- Dzień dobry - przywitał się chłopak.
- Cześć Zayn - odpowiedziała a na jej twarz wkradł się miły uśmiech w rodzaju zadowolenia.
- Idziemy dziś na koncert wrócę późno jakby co - przypomniałam.
- Dobrze ale zadzwoń jeśli zostaniesz na noc u Zayna.
- Okej. - odparłam i pokonałam ostatnie stopnie schodów.
Przesiedzieliśmy u mnie nie całą godzinę a potem musieliśmy się już zbierać. Koncert miał się odbyć w jakiejś nowej hali jakieś 50 minut drogi od domu. Podczas podróży słuchaliśmy ich kawałków z płyty którą miał Zayn. Tak bardzo mi się podobało gdy śpiewał, jego głos mnie hipnotyzował.
- Mam nadzieję że się nie spóźnimy - wtrąciłam kiedy droga dłużyła się i dłużyła.
- Spokojnie mamy jeszcze czas - uspokoił mnie.
Na miejsce dotarliśmy rzeczywiście przed czasem. Do tego mieliśmy Vipowskie bilety więc nie było problemu ze znalezieniem dobrych miejsc. Niestety koncert został opóźniony o pół godziny. Nienawidzę czekać więc z każdą minutą co raz bardziej się niecierpliwiłam.
- Hi London ! - usłyszeliśmy głos Alexa który z resztą małp wbiegł na scenę. Zaczęliśmy krzyczeć a niektóre dziewczyny skakały jak kangury.
Szczerze nie pamiętam kiedy tak się bawiłam. Zayn brał mnie na barana żebym mogła pomachać do Alexa który za tysięcznym razem w końcu mi odmachał. Byłam niewiarykurnagodnie szczęśliwa. Do tego wszyscy śpiewaliśmy niemal każdy kawałek. Podczas kawałka '' R U Mine '' dach nad nami został otwarty, niebo było pijane od gwiazd a wokół świeciły komórki ludzi. Nawet nie wiem kiedy minęły te dwie godziny. Gdy Arctic Monkeys zeszli ze sceny my ruszyliśmy do wyjścia. Prawie pół godziny szukaliśmy samochodu a kiedy wsiedliśmy miałam ochotę tam zasnąć.
- W sumie to całkiem miło - stwierdził mulat przysuwając się. Nie zdążyłam mu odpowiedzieć bo jego miękkie wargi przywarły do moich. Nie wiem jak to zrobiłam ale zwinnie przeskoczyłam przez skrzynię biegów i teraz siedziałam okrakiem na swoim chłopaku. Nie mogliśmy się do siebie oderwać, namiętność pochłonęła nas całych. Jego ręce wodziły po całych moich plecach zatrzymując się na pośladkach. Nasze oddechy były przyspieszone a w powietrzu dało się wyczuć tylko nasze zmieszane perfumy z odrobiną nikotyny. Widząc że Zayn próbuje ściągnąć ze mnie bluzkę odsunęłam się do tyły lecz nie fortunnie przycisnęłam klakson. Pisnęłam z przerażenia a przestrzeń samochodu wypełnił śmiech Malika. Właściwie on się nie śmiał. On się dusił ze śmiechu.
- Przestań - warknęłam uderzając go w klate. Wciąż roześmiany brunet odgarnął kosmyk włosów z mojej rozgrzanej twarzy, na jego twarz wkradł się ten uroczy uśmiech pełen ekscytacji. - Uwierz, że nie skorzystanie z takiej chwili jest dla mnie straszne ale muszę Cię teraz odwieźć do domu.
- Wiem - odpowiedziałam kładąc dłonie na jego barkach. - Niedługo to zrobimy - uśmiechnęłam się dotykając jego prawego policzka. Źrenice Zayna rozszerzyły się jakby się zjarał, nie wierząc w moje słowa otworzył usta i wydobył z nich ciche - Co ?
W dłuższej wersji brzmiało by to '' Jasna cholera Lili co ty powiedziałaś ?! ''
- Jestem gotowa. Chcę to zrobić z Tobą - musnęłam jego usta jako gest przypieczętowania tej obietnicy.
- Wiesz, że możemy zaczekać - powiedział troskliwym tonem.
- Wiem, ale czuję że już mogę - uniosłam kąciki ust i powoli zaczęłam przemieszczać się z powrotem na miejsce pasażera.
- Jedziemy ?
- Tak - przytaknęłam zapinając pas. Wyjrzałam przez szybę i zaczęłam się zastanawiać jak to możliwe, że w przeciągu nie całych dwóch miesięcy moje życie obróciło się o 180 stopni. Za nim poznałam chłopców żyłam w przekonaniu, że mam wszystko. Imprezowałam, piłam, nie brałam życia na poważnie. Ale teraz wiem, że nie miałam jednego.. - zerknęłam katem oka na Zayna który był skupiony na drodze. Nie mogłam tylko znaleźć odpowiedzi na pytanie ''Dlaczego akurat ja ? '' Zayn mógłby mieć każdą a los postawił go akurat na mojej drodze. Nawet nie znałam nazwy tego ich zespołu co jakby się zastanowić na serio było dziwne bo teraz dopiero zauważyłam na ilu kanałach potrafią o nich trąbić i.. - Kurwa - mocny głos Zayna sprowadził mnie na ziemię. Musieliśmy na coś na jechać bo moje ciało lekko się zakołysało na siedzeniu.
- Co się stało ? - zwróciłam wzrok na mulata który kurczowo zaciskał dłonie na kierownicy.
- Nie wiem coś mi mruga na pulpicie ale nie wiem co to oznacza.
- Może paliwo ?
- Chyba wiem gdzie jest licznik paliwa - spojrzał na mnie spode łba.
- Zayn..
- Co ?
- Samochód się pali - wskazałam palcem na przednią szybę za którą widać było dym kumulujący się spod maski samochodu.
- Jasna cholera - zdenerwowany zaparkował szybko samochód.
- Wysiadaj - ponaglił mnie sam robiąc to samo.
- No pięknie - westchnęłam krzyżując ręce pod biustem. Kiedy brunet otworzył maskę zaczął zastanawiać się co jest przyczyną tej '' drobnej '' usterki. - Naprawisz to ? - spytałam.
- Jestem wokalistą a nie mechanikiem - mruknął zatrzaskując maskę. Zablokował drzwi w samochodzie i schował kluczyki do kieszeni.
- I co teraz ? - podeszłam do niego zatrzymując go.
- Poszukamy jakiejś pomocy, może gdzieś w pobliżu jest jakiś warsztat - wyjaśnił i pogłaskał mnie po policzku. - W porządku ? - kiwnęłam głową i objęłam go w pasie. Ruszyliśmy przed siebie żartując trochę z naszego pecha. Był środek nocy i w pobliżu nie było widać prawie nikogo prócz pojedynczych pijaczków. Co najgorsze nigdzie nie było ani warsztatu ani żadnego otwartego sklepu.
- Ei Zayn patrz, klub ! - zatrzymaliśmy się przed mosiężnymi drzwiami z za których dobiegała muzyka. '' Paramount '' - przeczytałam oświetlony szyld i zrobiłam zdjęcie.
- Wejdźmy tam zabawimy się trochę - spojrzałam na Zayna maślanymi oczami.
- Okej, może ktoś nam powie gdzie znajdziemy jakąś pomoc - zadowolona dodałam szybko zdjęcie na twittera. '' Znaleźliśmy klub, będzie zabawa ''
Weszliśmy do środka. Zdziwiło nas, że nigdzie nie było postawionej ochrony. Swoją drogą dziwne że nigdy nie słyszałam o tym klubie, nawet nie obiło mi się o uszy. Ale cóż jest trochę daleko do centrum, może jest zbyt drogi i nikt tu nie przychodzi ?
- Mało ludzi - skomentował Zayn.
- No i dobrze. Chodź potańczymy - pociągnęłam go w stronę parkietu gdzie tańczyło kilka osób. Chyba pierwszy raz bawiłam się w klubie bez nastolatek które kłębiłyby się wokół mojego chłopaka. W pewnym momencie podszedł do nas mężczyzna w garniturze i to nie byle jakim. Bo był to jeden z tych egzemplarzy z górnej półki.
- Wybaczcie, że przeszkadzam ale chyba Cię znam. To ty jesteś tym znanym piosenkarzem z tego boysbandu - zwrócił się do Zayna.
- Tak. One Direction. - odparł.
- Właśnie. Moja córka jest fanką ale jeszcze nie miała okazji dostać autografu. Mógłbyś może.. - Jasne - zgodził się Zayn wiedząc do czego to zmierza.
- Poczekaj na mnie przy barze - uśmiechnął się do mnie i ruszył za mężczyzną. Westchnęłam cicho i poszłam usiąść do baru. Gdzie wywiało barmana ? Ten klub jest jakiś dziwny. Z nudów zaczęłam stukać paznokciami o blat, odwróciłam głowę w stronę sali gdzie odszedł Zayn ale o dziwo go tam nie było. Odwróciłam się nieco do tyłu i spostrzegłam wysokiego muskularnego mężczyznę który mi się przyglądał. Odwróciłam się z powrotem przodem do baru. Gdzie do cholery jest Zayn - denerwowałam się co raz bardziej. Znów się odwróciłam aby przyjrzeć się temu facetowi. Rozmawiał przez telefon. Zobaczył że mu się przyglądam i schował telefon. Serce podeszło mi do gardła kiedy ruszył w moją stronę.
- Chodź ze mną twój chłopak czeka na Ciebie - wskazał na drzwi znajdujące się za barem. Zeskoczyłam z krzesła i niepewnie ruszyłam przodem w stronę wskazanych drzwi.
Weszłam do środka. Serce waliło mi jak dzwon, Zayn stał obok dwóch umięśnionych mężczyzn tuż obok biurka przy którym siedział facet który do nas podszedł przy barze.
- Lili uciekaj ! - krzyknął Zayn gdy tylko mnie zobaczył. Cofnęłam się szybko lecz uderzyłam plecami o coś twardego.To ten dryblas który się na mnie gapił. Złapał mnie za ramię i podprowadził bliżej.
- Puszczaj - zaczęłam się wyrywać.
- Bądź grzeczna a nikomu nie stanie się krzywda - rzucił spokojnym ale nie przyjemnym tonem mężczyzna siedzący przy biurku. Nagle wstał i podszedł do Zayna.
- Dalej nie pamiętasz tego numeru ?
- Nie pamiętam przysięgam, - tłumaczył się spanikowany mulat. Zaczynałam się bać, przerażali mnie ci mężczyźni i przerażony wzrok Zayna.O co tu do cholery chodziło ? Kim są Ci mężczyźni.
- No to co zabawimy się z Twoją dziewczyną póki pamięć Ci się nie odświeży ? - uśmiechnął się szyderczo w moją stronę a ja przełknęłam ciężko ślinę.
- Nawet się nie waż jej dotknąć - syknął Zayn rzucając się na mężczyznę. Dwaj łysi faceci pochwycili mulata i zadali kilka mocnych ciosów.
- Zayn ! - krzyknęłam rozpaczliwie miotając się z silnego uścisku. - Przestańcie ! Dajcie nam spokój ! - krzyknęłam nie odrywając wzroku od pochylonego bruneta który splunął krwią.
- Powoli tracę cierpliwość - mruknął '' szef '' i nachylił się aby przyjrzeć się mulatowi.
- Przypomniało mi się, że chyba mam zapisany numer konta w portfelu - odezwał się wyprostowując sylwetkę.
- Doskonale. Puście go - chłodny ton mężczyzny wywołał na moim ciele gęsią skórkę. Gdy Zayn był całkowicie wolny wyciągnął portfel z kieszeni spodni i zaczął w nim grzebać. Wyciągnął jakąś karteczkę i spojrzał na mężczyznę.
- Świetnie, teraz wpisz go i zrób przelew - rozkazał podchodząc z nim do laptopa który znajdował się na biurku. Z tego co zdążyłam się zorientować chodziło o numer konta w banku. Pewnie to jakaś mafia która zażądała pieniędzy. Boże na samą myśl mam ochotę wołać o pomoc, ale kto nam pomoże ? W klubie nie było prawie nikogo do tego to jakiś mało znany klub i nikt normalny tu nie przychodzi.
- Mam nadzieję, że to nie jakiś żart. Bo inaczej będę bardzo zły - zwrócił się do bruneta mężczyzna zamykając laptopa. Wziął urządzenie pod pachę i kiwnął głową do swoich wytresowanych ochroniarzy żeby złapali Zayna. Nasuwało mi się jedno pytanie '' Co teraz będzie ? ''
Mężczyzna odsunął się od biurka i spojrzał na mnie oblizując usta.
- Zabaw się nią - powiedział władczym tonem do dryblasa który mnie trzymał. Poczułam jak zalewa mnie fala gorąca.
- Tylko ją dotknij a przestawię Ci ryj ! - krzyknął Zayn wyrywając się dwóm napakowanym facetom którzy go trzymali. Nie spodobało im się to, wiec jeden z nich kopnął mulata z kolanka w brzuch tak że ten zgiął się wpół.
- Zayn ! - krzyknęłam płaczliwym głosem. - Puść mnie ! - krzyczałam wyrywając się z całych sił. Trzymający mnie mężczyzna odgarnął moje włosy na jeden bok, Szepcząc żebym się uspokoiła. Poczułam jak przejeżdża językiem po mojej szyi - Przestań - warknęłam. Zayn podniósł głowę, widząc co się dzieje dostał ataku furii.
- Zostaw ją kurwo ! - krzyknął uderzając z łokcia jednego z mężczyzn.
- Ty szczeniaku - warknął drugi i uderzył Zayna prosto w twarz a następnie zadał serię kopnięć gdzie tylko się dało.
Mój oprawca pociągnął mnie na znajdującą się obok sofę. Przygniótł mnie do niej całując w odkryte kawałki skóry. - Proszę nie - łzy spłynęły żwawo po moich policzkach, próbowałam go odepchnąć ale byłam zbyt słaba.
- Kurwa dostaliście pieniądze ! Zróbcie ze mną co chcecie ale nie krzywdźcie jej ! - krzyknął drżącym głosem brunet. Mężczyzna który dzierżył laptopa nawet nie spojrzał na niego. Patrzył tylko jak mój oprawca ściąga ze mnie bluzkę i powoli wypełnia swoje zadanie. Szarpałam się i krzyczałam ale w zamian za to dostałam mocno w twarz. Zaczęłam płakać i łkać jak dziecko. Odchyliłam głowę, oczami pełnymi łez spojrzałam na Zayna który z bólu ledwo trzymał się na nogach. Po jego policzkach spływały łzy które zlewały się z krwią cieknącą z jego nosa. Był wpół przytomny. Wyrywając się obrywał jeszcze bardziej.
- Zabierzcie go - powiedział chłodno '' szef ''. Mężczyźni skierowali się do drzwi obok.
- Zostawcie ją ! Lili - mulat wił się na wszystkie strony mimo iż jeden z mężczyzn zadawał mu mocne ciosy w twarz i kopał jak bezlitosny kat.
- Zayn - jęknęłam cicho dławiąc się łzami. Do kąt oni go zabierają ?! Bałam się, że już nigdy go nie zobaczę...
Kiedy pokój prawie opustoszał mężczyzna wreszcie mógł zrobić swoje. Jego oślizgły język wodził po mojej szyi. Był ohydny i oślizgły.
Miałam głęboką nadzieję że zrobi to szybko i bez boleśnie.
- Już się nie stawiasz mała ? - zaśmiał się mężczyzna pozbawiając mnie biustonosza. Odwróciłam głowę zaciskając powieki.
- Patrz na mnie - warknął pociągając za moje włosy.
Jego wielkie gorące dłonie odkrywały każdy zakątek mojego ciała. Moje ciało drżało, jego dotyk palił mnie od środka.
- Skończ już to - jęknęłam cicho roniąc kolejne litry łez.
- Zamknij się ! - warknął i złapał mnie za podbródek. Nie patrzyłam na niego, przeklinałam się w myślach że poszliśmy do tego klubu. Mężczyzna wpił się w moje wargi przygniatając mnie do kanapy. Był to pocałunek jakiego nie znałam, pełny brutalności i skazy. Znów próbowałam się wyrwać-nie pomogło. Próbowałam krzyknąć lecz zamknął mi usta swoją brudną łapą. Odraza jaką czułam była nie do opisania.
Jego ręka znalazła się w moich majtkach. Wydobyłam z siebie wrzask rozpaczy, lęku i bólu...
Wybaczcie, że nie dodałam go wczoraj. Dziękuje za ponad 11 tysięcy wyświetleń !
Piszcie na asku co wam się podobało w tym rozdziale bo jestem strasznie ciekawa,
mam nadzieję że trochę was zaskoczyłam :)
Miłego weekendu :* Wszystkie pytania tu -> ASK
- Twórcze - skomentował Zayn wychylając głowę z za moich pleców.
- No wiem - uśmiechnęłam się triumfalnie. - Dziękuje - odezwałam się gdy Zayn postawił przede mną kubek ciepłej waniliowej latte.
- Potrzebujemy energii na dzisiejszy dzień - spostrzegł.
- Dawno nie byłam na koncercie - przyznałam spoglądając w ciepły napój wypełniający biały wysoki kubek w czarne napisy.
- Musisz kiedyś przyjść na nasz koncert - wtrącił Zayn.
- Wiem - przerzuciłam włosy na jeden bok.
- Obiecujesz ?
- Obiecuje - chwyciłam go za dłoń i potarłam kciukiem jego kostki.
Po dopiciu kawy pożegnałam się z Zaynem i wróciłam do domu. Musiałam się przygotować na dzisiejszy koncert. Od wczoraj nie widziałam się mamą. Miałam mieszane uczucia z jednej strony miałam ochotę pójść do niej i powiedzieć jak bardzo mi przykro ale z drugiej pomyślałam że lepiej będzie jeśli nic nie będę mówić. Kiedy siedziałam w pokoju i paliłam papierosa zadzwoniła Andrea. Przegadałam z nią prawie godzinę i nim się obejrzałam była już 13. Dalej nie było słychać żeby mama wstała więc zebrałam w sobie chęci i poszłam do jej sypialni która niegdyś miała miano '' sypialni rodziców ''. Stanęłam przed drzwiami i zapukałam trzy razy.
- Wchodź Lili - usłyszałam cichy głos rodzicielki. Pociągnęłam za klamkę i weszłam do środka. Mama leżała w łóżku zakryta kołdrą i wcale nie wyglądała jakby miała wstać. Nigdy jej takiej nie widziałam. Było mi jej szkoda, cholernie szkoda bo wiem co to znaczy kochać kogoś całym sercem. Ja nie mogę dopuścić do siebie myśli, że Zayn mógłby mnie zostawić. Postradałabym zmysły i zamknęli by mnie w wariatkowie.
- Wszystko okej ? - głupie pytanie. - Czemu nie jesteś w pracy ? - usiadłam na skraju łóżka.
- Wzięłam wolne, mam dziś zły dzień - odpowiedziała odgarniając sterczące kosmyki włosów. Miałyśmy takie same włosy. Dopiero teraz zauważyłam że jestem do niej nawet podobna.
- Przykro mi mamo - wpełzłam pod kołdrę i przytuliłam ją mocno. Nie robiłam tego od bardzo bardzo dawna. Poczułam przyjemne ciepło rozgrzewające moje serce.
- Przepraszam, że nie jestem dobrą matką - jej głos się złamał.
- Nie jesteś idealną matką a ja nie jestem idealną córką. To chyba nic złego - rzuciłam podnosząc wzrok na jej twarz.
- Będziemy mogły to zmienić. Teraz wszystko zaczniemy od nowa. - kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się. Spojrzałam na swoją bransoletkę (prezent do mamy na 18 ). Westchnęłam lekko mrużąc powieki. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam przytulona do rodzicielki. Kiedy rozpostarłam oczy mama oglądała telewizję.
- Nie chciałam Cię budzić - odezwała się mam gdy podniosłam się do pionu.
- Spoko - przeciągnęłam się i spojrzałam na zegarek.
- Już 18 ?! Jessus niedługo pewnie przyjdzie Zayn a ja nie jestem gotowa ! - Zerwałam się i niczym tornado wparowałam do sypialni po ubrania, potem do łazienki, do sypialni i znów do łazienki. Kiedy już pakowałam ostatnie rzeczy do torby usłyszałam pukanie do drzwi. Zeszłam na dół i wpuściłam do środka Zayna który miał na sobie koszulkę z nazwą zespołu Artic, jeansy i Airmaxy.
- Cześć, ślicznie wyglądasz - zmierzył mnie wzrokiem i uśmiechając łobuzersko wpił się w moje wargi.
- Moja mama jest w domu - zbeształam go gdy jego ręce powędrowały na moje szanowne cztery litery. Zayn przybrał minę rozczarowanego dziecka i ruszył na górę. Po drodze spotkaliśmy moją mamę.
- Dzień dobry - przywitał się chłopak.
- Cześć Zayn - odpowiedziała a na jej twarz wkradł się miły uśmiech w rodzaju zadowolenia.
- Idziemy dziś na koncert wrócę późno jakby co - przypomniałam.
- Dobrze ale zadzwoń jeśli zostaniesz na noc u Zayna.
- Okej. - odparłam i pokonałam ostatnie stopnie schodów.
Przesiedzieliśmy u mnie nie całą godzinę a potem musieliśmy się już zbierać. Koncert miał się odbyć w jakiejś nowej hali jakieś 50 minut drogi od domu. Podczas podróży słuchaliśmy ich kawałków z płyty którą miał Zayn. Tak bardzo mi się podobało gdy śpiewał, jego głos mnie hipnotyzował.
- Mam nadzieję że się nie spóźnimy - wtrąciłam kiedy droga dłużyła się i dłużyła.
- Spokojnie mamy jeszcze czas - uspokoił mnie.
Na miejsce dotarliśmy rzeczywiście przed czasem. Do tego mieliśmy Vipowskie bilety więc nie było problemu ze znalezieniem dobrych miejsc. Niestety koncert został opóźniony o pół godziny. Nienawidzę czekać więc z każdą minutą co raz bardziej się niecierpliwiłam.
- Hi London ! - usłyszeliśmy głos Alexa który z resztą małp wbiegł na scenę. Zaczęliśmy krzyczeć a niektóre dziewczyny skakały jak kangury.
Szczerze nie pamiętam kiedy tak się bawiłam. Zayn brał mnie na barana żebym mogła pomachać do Alexa który za tysięcznym razem w końcu mi odmachał. Byłam niewiarykurnagodnie szczęśliwa. Do tego wszyscy śpiewaliśmy niemal każdy kawałek. Podczas kawałka '' R U Mine '' dach nad nami został otwarty, niebo było pijane od gwiazd a wokół świeciły komórki ludzi. Nawet nie wiem kiedy minęły te dwie godziny. Gdy Arctic Monkeys zeszli ze sceny my ruszyliśmy do wyjścia. Prawie pół godziny szukaliśmy samochodu a kiedy wsiedliśmy miałam ochotę tam zasnąć.
- W sumie to całkiem miło - stwierdził mulat przysuwając się. Nie zdążyłam mu odpowiedzieć bo jego miękkie wargi przywarły do moich. Nie wiem jak to zrobiłam ale zwinnie przeskoczyłam przez skrzynię biegów i teraz siedziałam okrakiem na swoim chłopaku. Nie mogliśmy się do siebie oderwać, namiętność pochłonęła nas całych. Jego ręce wodziły po całych moich plecach zatrzymując się na pośladkach. Nasze oddechy były przyspieszone a w powietrzu dało się wyczuć tylko nasze zmieszane perfumy z odrobiną nikotyny. Widząc że Zayn próbuje ściągnąć ze mnie bluzkę odsunęłam się do tyły lecz nie fortunnie przycisnęłam klakson. Pisnęłam z przerażenia a przestrzeń samochodu wypełnił śmiech Malika. Właściwie on się nie śmiał. On się dusił ze śmiechu.
- Przestań - warknęłam uderzając go w klate. Wciąż roześmiany brunet odgarnął kosmyk włosów z mojej rozgrzanej twarzy, na jego twarz wkradł się ten uroczy uśmiech pełen ekscytacji. - Uwierz, że nie skorzystanie z takiej chwili jest dla mnie straszne ale muszę Cię teraz odwieźć do domu.
- Wiem - odpowiedziałam kładąc dłonie na jego barkach. - Niedługo to zrobimy - uśmiechnęłam się dotykając jego prawego policzka. Źrenice Zayna rozszerzyły się jakby się zjarał, nie wierząc w moje słowa otworzył usta i wydobył z nich ciche - Co ?
W dłuższej wersji brzmiało by to '' Jasna cholera Lili co ty powiedziałaś ?! ''
- Jestem gotowa. Chcę to zrobić z Tobą - musnęłam jego usta jako gest przypieczętowania tej obietnicy.
- Wiesz, że możemy zaczekać - powiedział troskliwym tonem.
- Wiem, ale czuję że już mogę - uniosłam kąciki ust i powoli zaczęłam przemieszczać się z powrotem na miejsce pasażera.
- Jedziemy ?
- Tak - przytaknęłam zapinając pas. Wyjrzałam przez szybę i zaczęłam się zastanawiać jak to możliwe, że w przeciągu nie całych dwóch miesięcy moje życie obróciło się o 180 stopni. Za nim poznałam chłopców żyłam w przekonaniu, że mam wszystko. Imprezowałam, piłam, nie brałam życia na poważnie. Ale teraz wiem, że nie miałam jednego.. - zerknęłam katem oka na Zayna który był skupiony na drodze. Nie mogłam tylko znaleźć odpowiedzi na pytanie ''Dlaczego akurat ja ? '' Zayn mógłby mieć każdą a los postawił go akurat na mojej drodze. Nawet nie znałam nazwy tego ich zespołu co jakby się zastanowić na serio było dziwne bo teraz dopiero zauważyłam na ilu kanałach potrafią o nich trąbić i.. - Kurwa - mocny głos Zayna sprowadził mnie na ziemię. Musieliśmy na coś na jechać bo moje ciało lekko się zakołysało na siedzeniu.
- Co się stało ? - zwróciłam wzrok na mulata który kurczowo zaciskał dłonie na kierownicy.
- Nie wiem coś mi mruga na pulpicie ale nie wiem co to oznacza.
- Może paliwo ?
- Chyba wiem gdzie jest licznik paliwa - spojrzał na mnie spode łba.
- Zayn..
- Co ?
- Samochód się pali - wskazałam palcem na przednią szybę za którą widać było dym kumulujący się spod maski samochodu.
- Jasna cholera - zdenerwowany zaparkował szybko samochód.
- Wysiadaj - ponaglił mnie sam robiąc to samo.
- No pięknie - westchnęłam krzyżując ręce pod biustem. Kiedy brunet otworzył maskę zaczął zastanawiać się co jest przyczyną tej '' drobnej '' usterki. - Naprawisz to ? - spytałam.
- Jestem wokalistą a nie mechanikiem - mruknął zatrzaskując maskę. Zablokował drzwi w samochodzie i schował kluczyki do kieszeni.
- I co teraz ? - podeszłam do niego zatrzymując go.
- Poszukamy jakiejś pomocy, może gdzieś w pobliżu jest jakiś warsztat - wyjaśnił i pogłaskał mnie po policzku. - W porządku ? - kiwnęłam głową i objęłam go w pasie. Ruszyliśmy przed siebie żartując trochę z naszego pecha. Był środek nocy i w pobliżu nie było widać prawie nikogo prócz pojedynczych pijaczków. Co najgorsze nigdzie nie było ani warsztatu ani żadnego otwartego sklepu.
- Ei Zayn patrz, klub ! - zatrzymaliśmy się przed mosiężnymi drzwiami z za których dobiegała muzyka. '' Paramount '' - przeczytałam oświetlony szyld i zrobiłam zdjęcie.
- Wejdźmy tam zabawimy się trochę - spojrzałam na Zayna maślanymi oczami.
- Okej, może ktoś nam powie gdzie znajdziemy jakąś pomoc - zadowolona dodałam szybko zdjęcie na twittera. '' Znaleźliśmy klub, będzie zabawa ''
Weszliśmy do środka. Zdziwiło nas, że nigdzie nie było postawionej ochrony. Swoją drogą dziwne że nigdy nie słyszałam o tym klubie, nawet nie obiło mi się o uszy. Ale cóż jest trochę daleko do centrum, może jest zbyt drogi i nikt tu nie przychodzi ?
- Mało ludzi - skomentował Zayn.
- No i dobrze. Chodź potańczymy - pociągnęłam go w stronę parkietu gdzie tańczyło kilka osób. Chyba pierwszy raz bawiłam się w klubie bez nastolatek które kłębiłyby się wokół mojego chłopaka. W pewnym momencie podszedł do nas mężczyzna w garniturze i to nie byle jakim. Bo był to jeden z tych egzemplarzy z górnej półki.
- Wybaczcie, że przeszkadzam ale chyba Cię znam. To ty jesteś tym znanym piosenkarzem z tego boysbandu - zwrócił się do Zayna.
- Tak. One Direction. - odparł.
- Właśnie. Moja córka jest fanką ale jeszcze nie miała okazji dostać autografu. Mógłbyś może.. - Jasne - zgodził się Zayn wiedząc do czego to zmierza.
- Poczekaj na mnie przy barze - uśmiechnął się do mnie i ruszył za mężczyzną. Westchnęłam cicho i poszłam usiąść do baru. Gdzie wywiało barmana ? Ten klub jest jakiś dziwny. Z nudów zaczęłam stukać paznokciami o blat, odwróciłam głowę w stronę sali gdzie odszedł Zayn ale o dziwo go tam nie było. Odwróciłam się nieco do tyłu i spostrzegłam wysokiego muskularnego mężczyznę który mi się przyglądał. Odwróciłam się z powrotem przodem do baru. Gdzie do cholery jest Zayn - denerwowałam się co raz bardziej. Znów się odwróciłam aby przyjrzeć się temu facetowi. Rozmawiał przez telefon. Zobaczył że mu się przyglądam i schował telefon. Serce podeszło mi do gardła kiedy ruszył w moją stronę.
- Chodź ze mną twój chłopak czeka na Ciebie - wskazał na drzwi znajdujące się za barem. Zeskoczyłam z krzesła i niepewnie ruszyłam przodem w stronę wskazanych drzwi.
Weszłam do środka. Serce waliło mi jak dzwon, Zayn stał obok dwóch umięśnionych mężczyzn tuż obok biurka przy którym siedział facet który do nas podszedł przy barze.
- Lili uciekaj ! - krzyknął Zayn gdy tylko mnie zobaczył. Cofnęłam się szybko lecz uderzyłam plecami o coś twardego.To ten dryblas który się na mnie gapił. Złapał mnie za ramię i podprowadził bliżej.
- Puszczaj - zaczęłam się wyrywać.
- Bądź grzeczna a nikomu nie stanie się krzywda - rzucił spokojnym ale nie przyjemnym tonem mężczyzna siedzący przy biurku. Nagle wstał i podszedł do Zayna.
- Dalej nie pamiętasz tego numeru ?
- Nie pamiętam przysięgam, - tłumaczył się spanikowany mulat. Zaczynałam się bać, przerażali mnie ci mężczyźni i przerażony wzrok Zayna.O co tu do cholery chodziło ? Kim są Ci mężczyźni.
- No to co zabawimy się z Twoją dziewczyną póki pamięć Ci się nie odświeży ? - uśmiechnął się szyderczo w moją stronę a ja przełknęłam ciężko ślinę.
- Nawet się nie waż jej dotknąć - syknął Zayn rzucając się na mężczyznę. Dwaj łysi faceci pochwycili mulata i zadali kilka mocnych ciosów.
- Zayn ! - krzyknęłam rozpaczliwie miotając się z silnego uścisku. - Przestańcie ! Dajcie nam spokój ! - krzyknęłam nie odrywając wzroku od pochylonego bruneta który splunął krwią.
- Powoli tracę cierpliwość - mruknął '' szef '' i nachylił się aby przyjrzeć się mulatowi.
- Przypomniało mi się, że chyba mam zapisany numer konta w portfelu - odezwał się wyprostowując sylwetkę.
- Doskonale. Puście go - chłodny ton mężczyzny wywołał na moim ciele gęsią skórkę. Gdy Zayn był całkowicie wolny wyciągnął portfel z kieszeni spodni i zaczął w nim grzebać. Wyciągnął jakąś karteczkę i spojrzał na mężczyznę.
- Świetnie, teraz wpisz go i zrób przelew - rozkazał podchodząc z nim do laptopa który znajdował się na biurku. Z tego co zdążyłam się zorientować chodziło o numer konta w banku. Pewnie to jakaś mafia która zażądała pieniędzy. Boże na samą myśl mam ochotę wołać o pomoc, ale kto nam pomoże ? W klubie nie było prawie nikogo do tego to jakiś mało znany klub i nikt normalny tu nie przychodzi.
- Mam nadzieję, że to nie jakiś żart. Bo inaczej będę bardzo zły - zwrócił się do bruneta mężczyzna zamykając laptopa. Wziął urządzenie pod pachę i kiwnął głową do swoich wytresowanych ochroniarzy żeby złapali Zayna. Nasuwało mi się jedno pytanie '' Co teraz będzie ? ''
Mężczyzna odsunął się od biurka i spojrzał na mnie oblizując usta.
- Zabaw się nią - powiedział władczym tonem do dryblasa który mnie trzymał. Poczułam jak zalewa mnie fala gorąca.
- Tylko ją dotknij a przestawię Ci ryj ! - krzyknął Zayn wyrywając się dwóm napakowanym facetom którzy go trzymali. Nie spodobało im się to, wiec jeden z nich kopnął mulata z kolanka w brzuch tak że ten zgiął się wpół.
- Zayn ! - krzyknęłam płaczliwym głosem. - Puść mnie ! - krzyczałam wyrywając się z całych sił. Trzymający mnie mężczyzna odgarnął moje włosy na jeden bok, Szepcząc żebym się uspokoiła. Poczułam jak przejeżdża językiem po mojej szyi - Przestań - warknęłam. Zayn podniósł głowę, widząc co się dzieje dostał ataku furii.
- Zostaw ją kurwo ! - krzyknął uderzając z łokcia jednego z mężczyzn.
- Ty szczeniaku - warknął drugi i uderzył Zayna prosto w twarz a następnie zadał serię kopnięć gdzie tylko się dało.
Mój oprawca pociągnął mnie na znajdującą się obok sofę. Przygniótł mnie do niej całując w odkryte kawałki skóry. - Proszę nie - łzy spłynęły żwawo po moich policzkach, próbowałam go odepchnąć ale byłam zbyt słaba.
- Kurwa dostaliście pieniądze ! Zróbcie ze mną co chcecie ale nie krzywdźcie jej ! - krzyknął drżącym głosem brunet. Mężczyzna który dzierżył laptopa nawet nie spojrzał na niego. Patrzył tylko jak mój oprawca ściąga ze mnie bluzkę i powoli wypełnia swoje zadanie. Szarpałam się i krzyczałam ale w zamian za to dostałam mocno w twarz. Zaczęłam płakać i łkać jak dziecko. Odchyliłam głowę, oczami pełnymi łez spojrzałam na Zayna który z bólu ledwo trzymał się na nogach. Po jego policzkach spływały łzy które zlewały się z krwią cieknącą z jego nosa. Był wpół przytomny. Wyrywając się obrywał jeszcze bardziej.
- Zabierzcie go - powiedział chłodno '' szef ''. Mężczyźni skierowali się do drzwi obok.
- Zostawcie ją ! Lili - mulat wił się na wszystkie strony mimo iż jeden z mężczyzn zadawał mu mocne ciosy w twarz i kopał jak bezlitosny kat.
- Zayn - jęknęłam cicho dławiąc się łzami. Do kąt oni go zabierają ?! Bałam się, że już nigdy go nie zobaczę...
Kiedy pokój prawie opustoszał mężczyzna wreszcie mógł zrobić swoje. Jego oślizgły język wodził po mojej szyi. Był ohydny i oślizgły.
Miałam głęboką nadzieję że zrobi to szybko i bez boleśnie.
- Już się nie stawiasz mała ? - zaśmiał się mężczyzna pozbawiając mnie biustonosza. Odwróciłam głowę zaciskając powieki.
- Patrz na mnie - warknął pociągając za moje włosy.
Jego wielkie gorące dłonie odkrywały każdy zakątek mojego ciała. Moje ciało drżało, jego dotyk palił mnie od środka.
- Skończ już to - jęknęłam cicho roniąc kolejne litry łez.
- Zamknij się ! - warknął i złapał mnie za podbródek. Nie patrzyłam na niego, przeklinałam się w myślach że poszliśmy do tego klubu. Mężczyzna wpił się w moje wargi przygniatając mnie do kanapy. Był to pocałunek jakiego nie znałam, pełny brutalności i skazy. Znów próbowałam się wyrwać-nie pomogło. Próbowałam krzyknąć lecz zamknął mi usta swoją brudną łapą. Odraza jaką czułam była nie do opisania.
Jego ręka znalazła się w moich majtkach. Wydobyłam z siebie wrzask rozpaczy, lęku i bólu...
Wybaczcie, że nie dodałam go wczoraj. Dziękuje za ponad 11 tysięcy wyświetleń !
Piszcie na asku co wam się podobało w tym rozdziale bo jestem strasznie ciekawa,
mam nadzieję że trochę was zaskoczyłam :)
Miłego weekendu :* Wszystkie pytania tu -> ASK
no cieekawiee sie zapowiada : )
OdpowiedzUsuńAns ♥
Oh My God !
OdpowiedzUsuńNo nie wierze, a to opowiadanie zapowiadało się tak spokojnie ! W życiu nie podejrzewałabym, że wpleciesz tu elementy porwania. I to tak brutalne.
Mam nadzieję, że to tylko jej chory sen.
Nie przeciągam, idę do następnego :*
M.