Odłożyłam telefon i odgarnęłam nerwowo włosy. Byłam w nie małym szoku, do tego miałam potwornie złe przeczucie.
- Jestem – zwróciłam wzrok na znajomą sylwetkę, ale zaraz przeniosłam go na swoje stopy które wydawały się być znacznie
bardziej interesujące.
- Utrzymujesz kontakt ze swoimi byłymi ? – spytałam ni z tego ni z owego udając obojętną.
- Nie raczej nie – odparł.
- A z Perrie ? – wstrzymałam oddech
a on spojrzał na mnie skupionym wzrokiem.
- Nie – odpowiedział twardo siadając
na łóżku - Czemu pytasz ?
- Tak z ciekawości, ja też nie utrzymuje kontaktów z
byłymi zastanawiałam się czy każdy tak ma – wzruszyłam ramionami.
- Późno już, muszę iść bo jutro mam szkołę – stanęłam
na równe nogi podciągając spodnie.
- Nie chcesz zostać ?
- Zayn mam szkołę –
spojrzałam na niego wymownie a on nie odezwał już się słowem. Korzystając z tej
sytuacji po prostu wyszłam.
- Na razie chłopaki, do jutra – pożegnałam się
zaglądając do salonu.
- Cześć – odezwali się chórkiem posyłając przy
tym ciepłe spojrzenia i uśmiechy. Zwróciłam się ku drzwiom.
Na dworzu było cholernie zimno, poczułam to
na swojej skórze zaraz po opuszczeniu domu One Direction. To chłodne powietrze
sprawiło, że nieco wytrzeźwiałam. Co ja sobie myślałam grzebiąc w jego
telefonie ? Świadomość, że mnie okłamał nie da mi spokoju. Ale dlaczego do cholery
mnie okłamał ?!
Potrząsnęłam głową i zorientowałam się, że stoję przed swoimi
drzwiami. Po cichu wślizgnęłam się do środka. Światła w całym domu były
pogaszone, uznałam więc że moja mama już dawno smacznie śpi. Niezwłocznie
udałam się do łazienki aby dla odmiany poleżeć w wannie wypełnionej ciepłą wodą. Pomyślałam, że będąc
chwilę sama ze sobą zbiorę myśli do kupy. Jednak im dłużej zastanawiałam się z
jakiego powodu Zayn mnie okłamał tym bardziej zaczynała się we mnie budować
złość, bo jeśli chodzi o Zayna to jest on moim czułym punktem. Od czasu wypadku
panicznie boję się jego straty, kiedy ktoś go rani ja to czuję, gdy on jest
smutny ja także jestem smutna. To chyba też działa w drugą stronę i to na tym
polega miłość tak sądzę. Więc dlaczego Cię okłamał ? – zapytałam w duchu sama
siebie. Zaczynam się irytować na siebie a to nienormalne, chyba już dość tej
kąpieli – wypełzłam z wanny okrywając się miękkim białym ręcznikiem. Rozczesałam włosy i umyłam zęby. Założyłam czystą bieliznę oraz koszulkę Zayna.
Pachniała nim – to niebiański zapach jego perfum połączonych z odrobiną
nikotyny. To mój narkotyk. Eh dobijam sama siebie – spojrzałam w lustro
przeczesując palcami włosy. Gdy wróciłam do pokoju złapałam za Iphon i ukryłam
się pod pierzyną. Zayn napisał mi wiadomość, musiała przyjść kiedy brałam
kąpiel. Co ciekawe zainteresował się mną dość szybko. Odpisałam mu a po chwili dostałam kolejną wiadomość. Szkoda, że ta
rozmowa wgl się nie kleiła. On wgl nie rozumie, że to nie chodzi o przeprowadzkę...
Przez kolejne kilka godzin leżałam w łóżku
przewracając się z boku na bok, brak snu zaczął działać na moje oczy. Powieki
były co raz cięższe mimo to nie mogłam zasnąć. Wypróbowałam już chyba wszystkie
możliwe pozycje. Aby zaradzić mojej bezsenności włożyłam do uszu słuchawki i
puściłam muzykę z nadzieją że ta ukołysze mnie do snu. Na szczęście pomogło.
Czując, że mój sen dobiega końca odwróciłam głowę na drugą stronę. Nieprzyjemny blask słońca zasygnalizował mi, że coś jest nie tak. Rozpostarłam powieki i odszukałam Iphona.
Czując, że mój sen dobiega końca odwróciłam głowę na drugą stronę. Nieprzyjemny blask słońca zasygnalizował mi, że coś jest nie tak. Rozpostarłam powieki i odszukałam Iphona.
- Zaspałam –
mruknęłam ospale podnosząc się do pozycji siedzącej. Zwlekłam się z łóżka i
przebrałam w świeże ubranie.
Przeczesałam palcami włosy i chwyciłam za plecak.
Po drodze wpadłam jeszcze do łazienki aby się wyperfumować i umyć zęby.
- Matko
jak ja wyglądam, jakbym nie spała pół nocy – mruknęłam sama do siebie. W sumie
to była prawda zasnęłam przed 4 nad ranem. Spałam około 5 godzin to nie jest
normalne. W pośpiechu zamknęłam dom i schowałam klucze do torby. Przeszłam na
posesję chłopaków i zapukałam do drzwi z nadzieją, że ktoś otworzy.
- Louis ?
Nie śpisz ? – zdziwiłam się kiedy szatyn otworzył mi drzwi. No tak przygotowania do przeprowadzki.
- Jak widać, co tu
robisz ? – spytał przeciągając się ospale.
- Zaspałam na lekcje, myślałam że
może Zayn nie śpi i mnie podwiezie. Ale to nic pobiegnę na autobus – wzruszyłam
ramionami odwracając się.
- Czekaj, ja mogę Cię podwieźć – zaproponował.
- Ty ?
Serio ? – Tomlinson oferuje mi pomoc ? świat się wali.
- Poczekaj tylko ubiorę
buty i wezmę kluczyki a Tobie nie jest zimno ? – spytał przyglądając się mi z
lekkim zdziwieniem. No tak miałam na sobie tylko tshirt.
- Nie, nie jest –
odparłam poprawiając torbę.
- Dobra możemy iść – zamknął za sobą drzwi i
skierował się w stronę Range Rovera stojącego przy krawężniku.
- Myślałam, że
to samochód Harrego.
- Bo jest.
- Pozwala Ci nim jeździć ?
- Nie wiem, nigdy nie
pytałem – zaśmiał się wsiadając do pojazdu.
Miło z jego strony, że chce mnie
podwieźć no chyba, że później będzie chciał coś w zamian.
- Niewyspana ? –
spytał szatyn kiedy ja pływałam w morzu swoich myśli.
- Taa trochę –
przeczesałam włosy i zaczęłam przeglądać Instagram. - Lou okłamałeś kiedyś
Eleanour ? – spojrzałam na niego przybierając skupiony wyraz twarzy.
- Nie
wiem, na pewno mi się zdarzyło ale staram się pamiętać o szczerości i zaufaniu.
To buduje związek – odparł.
- A co ? Przeskrobałaś coś ? – uśmiechnął się
zerkając na mnie kątem oka.
- Nie, tym razem to nie ja.
- A kto ? Zayn ?
- Nie !
– zaprzeczyłam i to dość emocjonująco.
- Tylko się zastanawiam tak.. po prostu
– wykaraskałam się jakoś z tej sytuacji i szybko zmieniłam temat.
- Wiesz wgl
gdzie jechać ?
- Jadę w stronę centrum tam chyba znajduje się szkoła – rzucił
rozbawiony udając przy tym niewinnego.
- To na Downing Street – westchnęłam.
- Okej już skręcam.
- Pakujesz się już dzisiaj ?
- Tak, nie mam dużo rzeczy, ale
wolałbym to już mieć z głowy.
- Rozumiem, przeprowadzka to poważna sprawa – westchnęłam pod nosem.
- Jesteś dzisiaj jakaś spięta albo mi się wydaje – złapaliśmy kontakt wzrokowy na
krótką chwilę. Miał rację nie byłam dziś sobą. W tej samej chwili zajechaliśmy
pod szkołę.
- Mam dzisiaj zły dzień – wzruszyłam ramionami i wysiadłam z
samochodu pochylając się aby spojrzeć na Lou.
- Dzięki za podwózkę, jednak
czasem się do czegoś przydajesz – uśmiechnęłam się zadziornie.
- Zabawne !
Jeszcze zatęsknisz za moimi usługami transportowymi – fuknął rozdrażniony.
- Na
razie Lou – pomachałam mu i zamknęłam drzwi. Wyciągnęłam z torby plan lekcji i
skierowałam ku głównym drzwiom. Kilka minut temu zaczęły się lekcje artystyczne
no pięknie dlaczego nie matma ? Weszłam do szkoły i od razu skierowałam się do
swojej szafki po książki. W drodze do klasy dostałam sms’a od Andrei ‘’
Zaspałaś.. ‘’ Oo co ty nie powiesz ? Pociągnęłam za klamkę i weszłam do Sali,
oczywiście nauczycielka przerwała swój monolog a wszyscy włączenie z nią
spojrzeli na mnie przez co poczułam się jak zbity pies.
- Przepraszam za
spóźnienie – zwróciłam się do nauczycielki i poszłam zająć miejsce.
- Oby to
się nie powtórzyło panno Nelson – ostrzegła arcy poważnym tonem kobieta i
kontynuowała.
- Fatalnie zaczął się ten dzień – mruknęłam do Andrei.
- Ja
miałam całkiem miły poranek – próbowała powstrzymać swój uśmieszek gryząc gumkę
od ołówka. Przewróciłam oczami i uśmiechnęłam się pod nosem, przynajmniej
jednej się układa…
- Nienawidzę lekcji wfu, a co jeśli się spocę ? Ci ludzie ze szkoły wgl nie myślą powinni wycofać te zajęcia z planu. – Andrea jak zwykle drążyła temat wfu i jej braku tolerancji co do tego przedmiotu.
- Wf jest po to żeby się poruszać i uprawiać trochę sportu – odezwała się jedna z koleżanek.
- Czy ja wyglądam na grubą ? Lottie błagam. Może napiszemy jakąś petycję co wy na to ?
- A w jakiej sprawie ? – usłyszałyśmy nieznany męski głos za swoimi plecami i odwróciłyśmy się momentalnie. Albo mi się wydaje, albo właśnie patrzymy na zaginionego brata Zacka Efrona.
- Jasny piorun – wyjąkała zaszokowana Andrea, podobnie wyglądała reszta dziewcząt ciekawe jak to wygląda z drugiego końca Sali gimnastycznej.
- Jestem James Benet i będę was uczył wfu w tym roku – no i wszystko jasne.
- Zacznijmy od siatkówki – zarządził i podał nam worek z piłkami. Otrząsnęłyśmy się z szoku po czym każda wzięła jedną piłkę. Trochę się rozgrzałyśmy a następnie podzieliśmy się na pół i zagrałyśmy mecz. Nie przepadam za tym sportem, nie umiem przyjmować piłek ani dobrze atakować dlatego zwalałam prawie każdy odbiór.
- Jak masz na imię ? – spytał James wołając z linii pola.
- Lili – odparłam.
- Lili ugnij nogi i wystaw ręce - Próbowałam zrobić tak jak polecił mi mężczyzna ale po raz kolejny mi nie wyszło. Westchnęłam i stanęłam za swoim miejscu uważnie obserwując zagrywającą. Niespodziewanie poczułam czyjś oddech na karku.
- Ugnij nogi – położył dłonie na moich biodrach a ja od razu poczułam jak fala gorąca oblewa moje ciało, przez głowę zaczęły mi przelatywać znajome obrazy.
- Nie dotykaj mnie – rzuciłam nerwowo tak aby tylko on mógł to usłyszeć.
- Spokojnie, po prostu zejdź trochę niżej na nogach – jego ciało otarło się o moje a dłonie mocniej naparły na moją miednicę.
- Proszę nie dotykaj mnie ! – zawołałam w histerii odpychając go z całych sił. Złapałam głęboki oddech i spojrzałam na mężczyznę który miał otępiały wyraz twarzy
- Spokojnie próbowałem Ci pomóc – zerknęłam na resztę dziewczyn które stały zszokowane i gapiły się na mnie. Wycofałam się na dwa kroki i rzuciłam się do biegu.
- Lili ! – nawet głos Andrei nie mógł mnie zatrzymać, byłam cholernie przerażona. Zamknęłam się w szatni i usiadłam na ławce ukrywając twarz w dłoniach. Do tej pory czułam jego dłonie, nie mogłam pozbyć się tego wrażenia.
- Lili co się stało – przyjaciółka kucnęła przy mnie i zabrała moje dłonie od twarzy.
- Prosiłam żeby mnie nie dotykał, mówiłam.. – jąkałam się łapiąc powietrze do płuc i powstrzymując łzy które bezkarnie zaczęły moczyć moje policzki.
- Spokojnie, już jest w porządku. Zadzwonię do Zayna – ścisnęła moją dłoń i sięgnęła do swojej torby. Moje lęki nie dają mi żyć...
Gdy nieco się uspokoiłam przebrałam się i czekałam aż przyjedzie Zayn. Minęło zaledwie 15 minut a on już tu był. Wpadł jak burza do przedsionka w którym czekałam z Andreą.
- Co się stało ? – spytał zdenerwowany i zmartwiony. Przytuliłam się do niego i znów zaczęłam płakać. Nienawidziłam siebie za to, powinnam być silniejsza.
- Tak bardzo się przestraszyłam – załkałam.
- Zabierz ją do domu i zadzwoń jak zajedziecie.. Lili trzymaj się – Andrea złapała mnie za rękę tylko po to albo zaraz ją puścić i odejść.
- Jedźmy z tond – poprosiłam Zayn odklejając się od jego bluzy.
- Jesteś tylko w tym ? – wskazała palcem na moją koszulkę na co przytaknęłam kiwnięciem głową.
- Lils – westchnął ciężko co było równoznaczne z ‘’ ręce mi opadają, gorzej niż z dzieckiem ‘’ rozpiął swoją czarną bluzę i założył mi na ramiona. Otuliłam się nią i splotłam swoje palce z jego. Wydawało mi się, że on jest moją tarczą tylko przy nim czułam się bez pieczenie. Przez całą drogę do domu nie rozmawialiśmy ze sobą, on chyba dobrze wiedział, że to nie miejsce na takie rozmowy, ale widziałam jaki jest spięty i zmartwiony. Nie dziwę się bo ja na jego miejscu byłam pewnie w jeszcze gorszym stanie. Poczułam ulgę kiedy znalazłam się w swoim domu. Usiadłam na kanapie i podkurczyłam nogi opierając na nich głowę. Zayn usiadł obok mnie i odgarnął moje włosy na lewy bok.
- Powiesz mi co się stało ? – czułam troskę w jego głosie, tak bardzo się tym przejął ?
- Dotykał mnie – szepnęłam cicho wpatrując się w jeden punkt przed sobą.
- Co ? Kto ?!
- Facet od wfu ! Chciał mi pokazać jak odebrać piłkę, położył dłonie na moich biodrach i spanikowałam ! – wykrzyczałam zaciągając się powietrzem. Zrobiłam z siebie idiotkę.
- Jakim prawem on Cię dotknął ! – ryknął wstając napięcie. Przestraszyłam się, nigdy tak nie wybuchał.
- Pojadę do tej szkoły i sobie z nim pogadam !
- Zayn nie to moja wina – wtrąciłam.
- Jak twoja wina ? czy ty się słyszysz ?! - jego gniew się pogłębiał.
- To nie on ma problem tylko ja – zniżyłam głos oplatając ramionami swoje nogi.
- Powinienem Cię chronić.. – usiadł z powrotem ukrywając twarz w dłoniach.
- Zayn – położyłam dłoń na jego ramieniu - To przeze mnie się obwiniasz, może gdybyś miał inną dziewczynę starszą ode mnie byłoby..
- Co ty pieprzysz ? Inną ? – spojrzał na mnie wsłuchując się w moje słowa.
- Mam wrażenie, że się ze mną męczysz – powiedziałam niemal szeptem.
- Nigdy nie waż się tak mówić – zagroził i przyciągnął mnie do siebie zamykając w szczelnym uścisku.
- Tak bardzo Cię kocham – załkałam nie mogą już kontrolować swoich emocji. Nie czułam się wystarczając silna aby móc spojrzeć na to wszystko z optymistycznej strony.
- Ja też Cie kocham, nie płacz. Proszę – jego dłonie gładziły moje plecy przyczyniając się do mojego powolnego uspokojenia. Nie wiem skąd nagle przypomniało mi się o jego kłamstwie w sprawie Perrie. Jeśli mu to teraz wypomnę może się wkurzyć, że mu nie ufam. Może jednak nie mam się o co martwić ? Jeśli to tylko moje chore urojenia ? Może powinnam puścić to w nie pamięć i próbować o tym zapomnieć.
Wybaczcie, że tyle czekaliście ale chciałam żeby rozdział był dłuższy od poprzedniego.
Bardzo wam dziękuje za ponad 30 tysięcy odsłon, kiedy zakładałam bloga nie marzyłam o czymś takim. Jesteście wspaniali, wielkie ogromne DZIĘKUJE !
ASK
Świetny rozdział, uwielbiam twoje opowiadanie :). Tylko mam jedną uwagę pisz proszę "stąd" a nie "z tond" :)
OdpowiedzUsuńKaajnxhbdshcbxskmxiuwhfuehnxwwmxeurygdb jaki cudowny rozdział!! *O*
OdpowiedzUsuńTyle na niego czekałam i jest dłuższy od poprzednich :D
Strasznie się cieszę aż się zaczynałam martwić ;P
A ten James niby w porządku ale jednak mi się wydaję że nie ;/ zaleca się do niej czy co ? haha świruję xD
A Zayn oooo - tak bardzo miłość! *u*
Ciekawe też po co Perrie się z nim kontaktowała hmmm podejrzane. :/
Więc rozdział tak jak pisałam cudo, cudo, cudo i jeszcze raz cudo! :D
Czekam z niecierpliwością na następny! :)
A i mam nadzieję że sylwester udany ? ;P chociaż trochę się spóźniłam z tym pytaniem xd
Pozdrawiam i życzę weny
Kasia <333
MEGA BOSKI!!!!! I jeszcze ten facet od wf! GENIALNY! Powinna powiedzieć o Perrie <3
OdpowiedzUsuńJaki troskliwy Zayn,próbuje ją chronić,aww :') Jestem ciekawa o co chodzi z Pezz... Czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńKocham <3
OdpowiedzUsuńJuż chcę następny :)
Dodawaj szybko ;*
Świetny, taki obrót akcji. Ciekawi mnie czy coś się jeszcze wydarzy z Hazzą i o co chodzi z Perrie
OdpowiedzUsuńKurde... swietne to ff <3 NORMALNIE MARZE, ZEBY BYC NA MIEJSCU LILS! Btw... szkoda, ze tak malo osob komentuje twoje ff :( serio sie napracowujesz, a tu nikt nie komentuje. LUDZIE.. TAK NIE WOLNO! POKARZMY JEJ, ZE TU JESTESMY I CZYTAMY! Proooosze <3 :D
OdpowiedzUsuń@_MyLovelyNiall
+dzieki xx jestes swietna <3
Kochana :***
UsuńZajebisty rozdział ! :D Naprawdę, jeden z najlepszych ^^
OdpowiedzUsuńCzemu Zayn okłamuje Lili ? W końcu są parą, przeszli przez gorsze rzeczy niż jakieś rozmowy z Perrie. Chyba że to coś poważniejszego niż tylko niewinne rozmowy. Ale niee, na to nie wygląda, Malik aż kipi od miłości do Lili ^^
Hahaha, Louis nareszcie okazał się przyjacielem :D Mój <3
Co do lekcji WF-u: ten nauczyciel zachował się niecenzuralnie ! Omg, skąd ja znam takie słowa xD Ale wracając do tematu: gdyby coś takiego zdarzyło się u mnie w szkole, koleś machinalnie by wyleciał. I jak na moje oko to wyglądało na coś więcej niż tylko pomoc w odebraniu piłki. Jakby tego chciał.
Dobrze, że Lili tak zareagowała i dobrze, że Zayn tak szybko przyjechał <3 Mam tylko nadzieję, że nie zrobi jakiejś zadymy. Chociaż mógłby xD
I zgadzam się z @_MyLovelyNiall, za mało osób cię komentuje !
Jesteś świetna, piszesz genialnie i zasługujesz na więcej komentów :)
Także całuję, życzę weny i czekam na next ;**
M.
Dziękuje ! :*
Usuń