Choć
bardzo chciałam teleportować się z tego miejsca na drugi koniec świata nogi
odmówiły mi posłuszeństwa zresztą jak całe moje ciało, które było
sparaliżowane. Z głębokiego szoku wyrwał mnie krzyk jakiejś dziewczyny.
Rozpoznały mnie – zaciągnęłam się rześkim powietrzem i odwróciłam w kierunku
bramki którą weszłam. Nie byłam tu mile widziana – bynajmniej przez Zayna który
sam wbił mi sztylet w serce.
Zaraz po wydostaniu się z tłumu
zgromadzonych ludzi postanowiłam wrócić do domu. Złapałam taksówkę po kilku
minutach. Siedząc we wnętrzu samochodu włączyłam na słuchawkach piosenkę ‘’
They Don’t Know About Us ‘’ którą Zayn często mi śpiewał. Dlaczego chciałam się
dobić ? Prawdopodobnie dlatego, że kochałam go bez pamięci a on to wszystko
zniszczył. Nie chciałam płakać tylko krzyczeć. Krzyczeć aż stracę głos by nie
musieć się tłumaczyć mamie dlaczego kolejną noc spędzę u niej a nie w nowym
mieszkaniu. Na samą myśl o padających pytaniach z jej ust robiło mi się słabo,
jednak jak na złość korków już nie było co oznaczało, że za niedługo będę na
miejscu.
Gdy
szukałam na telefonie kolejnej dołującej piosenki dostałam wiadomość od Harrego
w której pytał gdzie jestem. ‘’ Wracam do domu. Zayn ma towarzystwo… ‘’
wcisnęłam wyślij i wyłączyłam telefon.
Perspektywa
Zayna.
-
Naprawdę lubię bankiety, zresztą po co to mówię przecież wiesz – Perrie
uśmiechnęła się szczerze więc odwzajemniłem ten gest.
-
Szkoda tylko, że reszta się gdzieś zgubiła – rozejrzałem się w tłumie szukając
znajomych twarzy.
-
Zayn ! – odwróciłem się w stronę dobiegającego głosu i zobaczyłem Harrego.
-
Co jest ?
-
Musimy pogadać. Na osobności – zaznaczył z poważną miną.
Ciekawe
co tym razem zepsuł ? On zawsze wpakuje się w jakieś problemy.
-
Pezz idź poszukaj naszego stolika zaraz wrócę.
-
Jasne – uśmiechnęła się i odeszła pozostawiając mnie i Hazzę samych.
-
Więc ?
-
Lili tu była – poczułem ucisk w żołądku.
-
Co ? gdzie, kiedy ?!
-
Była na czerwonym dywanie, widziała Cię z Perrie.
-
Rozmawiałeś z nią ?
-
Napisała mi i wyłączyła telefon. Jeśli coś sobie zrobi to będzie Twoja wina –
wysyczał próbując ogarnąć swoje wkurwienie.
-
Moja wina ?! To ona wolała pokaz od premiery a sam wiesz, że musieliśmy kogoś
zabrać. Perrie była pod rękę i zgodziła się iść jako przyjaciółka.
-
Już przyjaciółka ? No ładnie – Hazz wywrócił oczami co tylko bardziej mnie
wkurzyło.
-
Słuchaj wiem, że jesteś o nią zazdrosny, ale ja ją kocham – przygryzłem wargę
czując narastające poczucie winy.
-
Wytłumaczę jej to, wszystko sobie wyjaśnimy i będzie dobrze.
-
Obyś miał rację bo po raz kolejny nie dam jej krzywdzić – po tych słowach
lokowaty wszedł na salę pozostawiając mnie samego. Kurwa – bąknąłem i
podszedłem do Prestona.
-
Idę zapalić za chwilę przyjdę – oznajmiłem i wyszedłem na zewnątrz…
Kilka
godzin później.
Alkochol
mimo że w małej ilości szumił w mojej głowie. Małe zdenerwowanie ogarnęło mnie
gdy stanąłem pod jej drzwiami. Zapukałem z nadzieją, że otworzy.
-
Zayn ? – jej mama spojrzała na mnie zdziwiona.
-
Dobry wieczór. Jest Lili ? – spojrzałem na kobietę z miną zbitego psa.
-
Posłuchaj. Nie wiem co jej zrobiłeś, ale masz opuścić naszą posesję albo
dzwonie na policję. - Mamo kto to ? – usłyszałem jej cichy głos z wnętrza domu
i poczułem jak krew zaczyna krążyć w moich żyłach. – To Zayn ?
-
Lili – wychyliłem się aby ją dostrzec. Miała na sobie szare dresy i luźną białą
koszulkę z odkrytym ramieniem. Ucieszyłem się na jej widok jednak ona chyba nie
podzielała mojego entuzjazmu.
-
Zostaw nas samych – odezwała się do matki, która z cichym westchnieniem wróciła
do wnętrza domu - Czego chcesz ? – spojrzała na mnie zmęczonymi oczami i
wiedziałem dlaczego tak wyglądała.
-
Chciałem Ci wytłumaczyć, że to co widziałaś to było nieporozumienie – zabawne,
taką samą gadkę puściła mi Pezz gdy przyszła do mojego domu.
-
Jesteś pijany – rzuciła.
-
Nie. To tylko szampan – uśmiechnąłem się.
-
Nie kłam. Znam Cię. Przez dwa dni wypisywałam do Ciebie, mówiłam, że postaram
się być. I byłam ! Rozumiesz to ? Przyjechałam na twoją premierę bo wiedziałam
jak Ci na tym zależało a ty zaprosiłeś swoją byłą ?! A może ona już nie jest
twoją byłą ?! – zaczęła krzyczeć co kompletnie wprawiło mnie w osłupienie.
-
Musiałem z kimś przyjść. Moja mama i siostry ją lubią, pomyślałem że zaproszę
ją jako koleżankę. Nie wiedziałem że jednak będziesz.
-
Nie obchodzi mnie to ! Zostaw mnie i po prostu odejdź – powiedziała drżącym
głosem i chwyciła za klamkę.
-
Nie idź ! Przecież wiesz, że Cię kocham ! Tylko Ciebie !
-
To tylko słowa Zayn. Nie wiem już w co wierzyć – zamknęła mi drzwi przed nosem.
Dopiero teraz dotarło do mnie jak wielki błąd popełniłem. Wszystko przez swoją
złość i głupotę. – Przełknąłem ciężko ślinę i wyciągając równocześnie telefon
ruszyłem spod domu. Zadzwoniłem po taksówkę bo nie byłem w stanie prowadzić.
Czułem bezradność i żal. Co ja teraz zrobię ? Jak mam wyjechać w trasę
koncertową skoro mój związek wisi na włosku, o ile jeszcze jest jakiś związek…
Musiałem z kimś o tym porozmawiać. Jedyną
osobom do której mogłem się zgłosić był facet, który miał już długi staż jeśli
chodzi o związek.
-
Zayn co tu robisz ? Jest prawie 2 w nocy – Liam spojrzał na mnie zmęczonym
wzrokiem.
-
Musisz mi pomóc Liam. Spierdoliłem sprawę – wszedłem do domu zatrzymując się w
holu. Ściągnąłem płaszcz.
-
Tylko cicho. Daniell śpi – szepnął wskazując dłonią na salon. Usiedliśmy
wygodnie na kanapie.
-
Napijesz się czegoś ?
-
Whisky jeśli masz.
-
Tobie już chyba wystarczy co ? Widziałem ile piłeś na bankiecie.
-
Wcale nie tak dużo – skrzywiłem się przeczesując dłonią włosy.
-
Lili nie chciała ze mną rozmawiać. Nie wiem jak ratować nasz związek – ukryłem
twarz w dłoniach. Sytuacja za bardzo mnie przerastała jak na 2 w nocy.
-
Przyszedłeś na galę ze swoją byłą to był cios poniżej pasa.
-
Więc czemu nie wybiłeś mi tego z głowy ?
-
Dowiedziałem się po fakcie jak ją już przyprowadziłeś – Oh no racja…
-
Masz jakiś pomysł jak to naprawić ?
-
Jeden mam – uśmiechnął się pod nosem a ja spojrzałem na niego skonsternowany.
-
Jaki ?
-
Nie to głupie. Nie myślę o tej porze.
-
No mów Liam..
-
Na co kobiety najbardziej czekają w swoim życiu ?
-
Eee na dziecko ?
-
Nie.
-
Na sex ?.
-
Nieee.
-
No to o co ? – wzburzyłem się - Czekaj. Chyba wiem co masz na myśli, ale to...
-
Trudna decyzja wiem. Ale kochacie się. Nawet ślepy by zauważył. – westchnąłem
cicho pocierając palcem wskazującym swoją dolną wargę. Jeśli to nie wypali nie
będzie już nadziei…
Perspektywa
Lili.
-
Lili wstań. Nie zachowuj się jak dziecko. To absurdalne ! – zrzędzenie Andrei
przyprawiało mnie o ból głowy. Naciągnęłam poduszkę na głowę żeby zrozumiała,
że naprawdę nie mam zamiaru ruszyć się z łóżka.
-
Jak ty mnie wkurzasz ! – warknęła i ściągnęła ze mnie pościel.
-
Nosz kurwa – mruknęłam z irytacją nie zmieniając pozycji.
-
Lili proszę Cię. Musimy iść do szkoły. Aż dziwne, że to mówię ale jeśli nadal
będziesz tak opuszczać lekcje to nie skończysz collegu.
-
Wali mnie to ! Nie obchodzi mnie szkoła ! Równie dobrze mogę rozwozić pizzę !
Chcę zostać w łóżku i pobyć sama ! Sama rozumiesz ?! Dajcie mi wszyscy spokój
do kurwy nędzy ! – wydarłam się najgłośniej jak umiałam. Aż musiałam wziąć
głębszy oddech.
-
Skończyłaś ? – blondynka wbiła we mnie swój śmiertelnie poważny wzrok.
-
Nie ! Chce mi się płakać ! – łzy nagromadziły się pod moimi powiekami. Jeszcze
chyba nigdy nie byłam w większej rozsypce.
-
Masz prawo być zła i smutna. Nie możesz gromadzić w sobie emocji. To Cię
wykończy.
-
Wiem. Nie mam bladego pojęcia co powinnam zrobić. Jeśli Zayn mówi prawdę możemy
się pogodzić, ale czy to ma sens ? – załkałam ocierając mokre policzki.
-
Ma sens. Oczywiście, że ma. Zachował się jak dupek, przyprowadzając Perrie na
premierę, ale przysięgam Ci że nawet się nie przytulali. Zachowywali się jak
znajomi. Poza tym on nie patrzył na nią tak jak na Ciebie - Andrea uśmiechnęła
się pod nosem ściskając moją dłoń.
-
To znaczy jak ?
-
Już ty dobrze wiesz. Patrzysz na niego tak samo – zaśmiała się przyciągając
mnie do siebie. - Więc co powinnam zrobić ? – spytałam kładąc głowę na jej
kolanach.
-
Powinnaś iść ze mną na ich koncert – odpowiedziała głaszcząc mnie po głowie.
-
Nie jestem przekonana czy to dobry pomysł – westchnęłam.
-
Oczywiście, że dobry. Zobaczysz wszystko się ułoży. Porozmawiacie i wyjaśnicie
sobie całą sprawę.
-
Cóż. Może masz rację. Oboje jesteśmy uparci, ale chyba zależy nam na tym samym.
-
No widzisz. A teraz chodź do szkoły. Może zdążymy na 3 lekcje...
Czułam
narastający stres gdy stałyśmy pod sceną poza barierkami. Dziś byłyśmy gośćmi
honorowymi, wraz z El i Daniell czekałyśmy w zniecierpliwieniu aż koncert się
zacznie. Tłum fanek skandowała imiona chłopców jak również i nasze. Światłu
fleszom nie było końca.
-
Nie dam rady. Oszaleję – bąknęłam zaciągając się powietrzem.
-
Spokojnie. Jeszcze dwie minuty, choć znając ich mogą się spóźnić – uśmiech
Daniell rozwiał mój stres na krótką chwilę. Ta dziewczyna ma w sobie coś
niezwykłego, co dodaje innym otuchy.
-
Zaczyna się ! – usłyszałyśmy dźwięk gitary a po chwili znajomą melodię do ‘’ Up
All Night ‘’ Liam zaczął piosenkę wraz z pojawieniem się całej piątki na
scenie. Mój wzrok automatycznie wyłapał Zayna. Zrobiło mi się słabo.
Chciałam
wbiec na scenę i zabrać go za kulisy abyśmy mogli spokojnie porozmawiać.
-
Niall do mnie pomachał ! – krzyknęła Andrea podskakując niczym rasowa
Directioner. Boże tylko nie to !
-[...]
Up all night ! O2 arena witajcie na koncercie One Direction ! – zawołał Liam
machając do fanów.
-
Jesteście gotowi ?! – krzyknął Lou uśmiechając się szeroko.
Po kolejnych 3 energicznych piosenkach
przyszedł czas na Little Things. Chłopcy usiedli na ziemi obok siebie w różnych
odległościach. Niall zaczął przygrywać na gitarze a mi już chciało się płakać.
Byłam pewna, że rozpłaczę się gdy tylko Zayn zacznie śpiewać swoją zwrotkę.
Andrea przytuliła mnie do siebie. Każde słowo piosenki było takie prawdziwe.
Przypominałam sobie chwile spędzone z Zaynem, które idealnie pasowały do tego
co było śpiewane.
-
[...] And all your little things – piski dziewczyn podsumowały całą piosenkę.
-
A teraz czas na małe zamieszanie – oznajmił tajemniczym głosem Niall.
Spojrzałyśmy po sobie z dziewczynami nie wiedząc o co dokładnie chodzi.
-
Wiem, że to nie do końca odpowiednie miejsce. Ale czuję że to odpowiedni moment
aby naprawić to co zepsułem – odezwał się Zayn i miałam wrażenie, że się
stresuje.
-
Lili wiem, że tu jesteś. Chciałbym żebyś weszła na scenę – rzekł miękkim głosem
a ja stanęłam jak słup soli. Że co ?!
-
Jeden z ochroniarzy podprowadził mnie pod scenę i podsadził. Harry podał mi
rękę i wciągnął na górę. Uśmiechnął się i szepnął - Będzie dobrze – zwróciłam
wzrok na resztę chłopców którzy uśmiechali się zadowoleni.
Podeszłam
do Zayna który stał na środku sceny. Spojrzał na mnie swoimi okrągłymi oczami i
oblizał wargi.
-
Przepraszam, za to że nie zawsze byłem dobrym chłopakiem. Ale kocham Cię nade
wszystko i chciałbym zadać Ci pytanie – gdy uklęknął przede mną i wyciągnął
czarne kwadratowe pudełeczko wrzaskom i piskom nie było końca. Nie słyszałam
swoich myśli, nawet bicia swojego serca. Nie wiedziałam nawet czy jeszcze
oddycham.
-
Liliano czy wyjdziesz za mnie ? – głos Zayna sprawił, że zmiękły mi nogi.
Minęło kilka sekund zanim jego słowa dotarły do mnie.
-
Powiedz TAK ! - krzyknęła Andrea, Ell i Dan. Potrząsnęłam głową wybijając się z
amoku.
-
Tak ! Kocham Cię ! – odparłam potwierdzając swoje słowa głębokim pocałunkiem.
Nagle
na tej scenie pozostaliśmy tylko my. Jakby nikogo innego nie było.
Ale
była nasza miłość i to w tym wszystkim było najpiękniejsze.
Od
momentu kiedy wpuściłam One Direction do swojego świata zmieniłam siebie i
swoje życie o 360 stopni. Oświadczyny Zayna zaprzestały naszym kłótnią, żalom i
wskazały nam obojgu nową drogę życia. Teraz jestem silniejsza. Po tym wszystkim
co razem przeszliśmy czuję, że nareszcie znalazłam powód dla którego codziennie
się budzę. On... Zayn Malik. Mój narzeczony, za trzy miesiące mąż. Wciąż nie mogę w to uwierzyć. Nasze
zdjęcia trafiają na pierwsze strony gazet a w rozgłośniach radiowych mówi się
tylko o naszych zaręczynach.
Najważniejsze,
że jestem z nim szczęśliwa. I teraz to on pokazuje mi swój świat, życie w
świetle jupiterów. Na koniec chciałabym tylko podziękować :
''One Direction dziękuje za zmienienie mojego życia. Kocham was. Lili
Buntowniczka''
Nie
mogę dodać notki. Łzy cisną mi się do oczu. Dziękuje, że tu ze mną byliście.
Dziękuje za wszystkie ciepłe słowa wsparcia i otuchy. Niestety to już koniec
opowiadania o Lilce. Dziękuje kochani.