wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 5



Perspektywa Zayna


Obudziłem się rano koło 10:20. Od razu poczułem w głowie wczorajszą imprezę, z wielkim pragnieniem zszedłem do kuchni. Wyciągnąłem z lodówki butelkę wody i zgasiłem pragnienie wypijając połowę zawartości. Poszedłem do salonu i wyszedłem na taras. Sięgnąłem po papierosy leżące na zewnętrznym parapecie. Odpaliłem jednego i zaciągnąłem się. 
Nagle usłyszałem jak jakiś typ się wydziera. Zorientowałem się, że z domu obok to musiało oznaczać tylko jedno. Lili będzie miała przypał. W sumie trochę głupio, że wczoraj nie zostaliśmy żeby pomóc jej posprzątać, ja to wolałem nie pokazywać się jej na oczy. Miałem nawet wyrzuty sumienia, że słyszała te wszystkie słowa które mówiłem Harremu. Gdy wyszła ze spiżarni poczułem się tak głupio, zachowałem się jak szczeniak. Może to tylko moje sumienie, ale czułem się z tym podle. Kiedy kończyłem palić usłyszałem jak Liam i Niall schodzą po schodach głośno rozmawiając. Po kilku minutach wszyscy siedzieliśmy w kuchni przy stole ogarniając coś do jedzenia. Nie obeszło się również bez rozmów na temat wczorajszego melanżu. Ja i Harry wysyłaliśmy sobie porozumiewawcze pełne wyrzutów spojrzenia. W końcu nasz Daddy kazał powiedzieć o co chodzi no i tak się zaczęło. Powiedzieliśmy im o tym co wczoraj zaszło, ja opowiedziałem chłopakom o tym jak rozmawiałem z Lilą przez okno, o tym co o nas mówiła ale w tym momencie zdałem sobie sprawę że nie tylko ona zachowała się chamsko i wrednie ale ja także. Chłopacy byli zdziwieni że Lili mogła coś takiego powiedzieć no ale koniec końców chyba puścili to w nie pamięć. 
Po śniadaniu zadzwoniłem do Perrie, rozmowa z nią poprawiła mi humor. Umówiliśmy się na po południe  i teraz żyłem tylko tą myślą. No właściwie do czasu. Do czasu gdy wszedłem do swojego pokoju i zobaczyłem ją po drugiej stronie okna. Gdy trzymała prawie spalonego papierosa w dłoni i odgarniała swoje dwu kolorowe włosy. Strasznie mi się podobały, wyglądały jak ogień. Nie wiem dlaczego zrobiło mi się jej trochę żal, na pewno pamięta moje wczorajsze słowa. Postanowiłem sprawdzić czy jest na mnie zła. Podszedłem do okna i otworzyłem je na oścież przykuwając tym wzrok dziewczyny.

Perspektywa Lili

Usłyszałam że lokator pokoju na przeciwko otwiera okno, odruchowo spojrzałam w jego stronę. Czułam do niego odrazę, złość i chyba nawet nienawiść. 
– Co się tak gapisz ? – warknęłam wyrzucając filtr papierosa do jego ogródka. 
– Ei a do swojego nie łaska ? – rzucił zirytowany – Jestem jeszcze za młoda żeby dobrze celować – syknęłam z naciskiem na '' za młoda '' i uśmiechnęłam się sztucznie zeskakując z parapetu do pokoju. Zamknęłam okno i poszłam położyć się do łóżka. Ledwo przymknęłam oczy a do uszu dobiegł mnie dźwięk mojego Iphona. Znalazłam telefon pod łóżkiem ( nie mam pojęcia jak się tam znalazł ) i szybko odebrałam. 
– Cześć, jak tam u Ciebie ? – usłyszałam głos osoby której teraz tak bardzo chciałam się wygadać. – Zjebanie ! – niemalże krzyknęłam – Rodzice wrócili wcześniej, dostałam szlaban, Zayn jest pieprzonym dupkiem a do tego ojciec grozi mi Internatem – strzelałam słowami jak z karabinu maszynowego. Przez kilka sekund blondynka się nie odezwała.
– Czekaj, jaki Internat ? – spytała zdezorientowana. Wytłumaczyłam jej o co chodzi a ona mało nie zeszła na zawał – Przecież ty masz zagrożenie z artystycznych i biologii ! – No wiem – westchnęłam załamana. – Spokojnie. Mamy jeszcze tydzień na pewno wszystko poprawisz. Bo poprawisz prawda ? – Nie wiem, spróbuję ale z tej genetyki ja nic nie rozumiem – Coś wymyślimy, może wpadnę dziś do Ciebie ? 
– Nie lepiej nie, spróbuję podlizać się rodzicom czy coś . – Okej to do jutra w szkole bejbe paa – Narka. - Zaczęłam obracać telefon w dłoniach zastanawiając się nad tym jak poprawić oceny. Muszę oddać trzy prace z artystycznych i zaliczyć semestralny sprawdzian z genetyki. Nie wiem jak mi się to uda. Od tego wszystkiego odechciało mi się drzemki. Zeskoczyłam z łóżka i poszłam wziąć prysznic. Przebrałam się w świeże ciuchy i zeszłam na dół. Mama oglądała właśnie powtórkę Plotkary. Przewróciłam tylko oczami i poszłam do ogrodu, nie mam pojęcia gdzie zniknął ojciec ale tym lepiej dla mnie. Usiadłam sobie wygodnie na leżaku i rozkoszowałam się słonecznym popołudniem. Promienie słońca smagały moją twarz a ciepły wiatr otulał moje ciało. Całkowicie się relaksując rozkoszowałam się ciszą i spokojem. Niestety tę błogą chwilę musiały zepsuć głośne krzyki i śmiechy zdziczałych sąsiadów, którzy postanowili zagrać w piłkę nożną. Z grymasem na twarzy przewróciłam się na bok i próbowałam się zrelaksować. Ni cholery się nie dało i że to niby ja jestem młodsza ? Czy oni wgl mają pojęcie co to jest szacunek dla sąsiadów ? – Zayn uważaj ! – usłyszałam krzyk Harrego a zaraz potem zobaczyłam jak piłka przelatuje do mojego ogrodu i niszczycielsko ląduje w krzakach róży. 
– O cholera przepraszam – jęknął brunet wysuwając głowę zza płotu. Spojrzałam na niego unosząc jedną brew. – Moja mama dostanie szału – rzuciłam w jego stronę. – Oj tam, odrosną. Oddasz piłkę ? – Nie ? –skrzywiłam się i wróciłam do swojego poprzedniego zajęcia. – Ei sąsiadeczko podrzuć no piłkę – tym razem usłyszałam głos Louisa. – Jazda mi z tond, próbuję się zrelaksować – warknęłam. 
– Będziemy cicho słowo – ciągnął dalej a ja wiedziałam że nie zniosę dłużej ich jęczenia. Niechętnie podniosłam się z leżaka i podeszłam do krzaku róży w którym ugrzęzła piłka. Wyciągnęłam ją ostrożnie uważając żeby się nie ukłuć. Gdy piłka znalazła się już w moim posiadaniu zamachnęłam się i kopnęłam ją wysoko tak aby przeleciała na drugą stronę ogrodzenia. – Woow niezły strzał – zachwycił się Lou – A no i dziękuje – puścił mi oczko a Zayn przewrócił oczami i zniknął z mojego pola widzenia. Wróciłam na swoje miejsce i znów rozkoszowałam się słonecznym dniem. Myśl o tym że mogę nie zdać do następnej klasy była teraz moim największym zmartwieniem, miałam szczerą nadzieję że ojciec tylko straszył mnie tym internatem a tak naprawdę nigdy by czegoś takiego nie zrobił. Ale po nim mogłam się spodziewać najgorszego. – Nie kop za mocno ! Liam ! – znów ktoś zaczął się wydzierać. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jak piłka odbija się od ziemi i turla się po moim trawniku. – Em Lili – spojrzałam w stronę posiadłości sąsiadów za którego płotu znów wyglądał Louis. – Jesteś bezczelny wiesz ? – prychnęłam i zamknęłam oczy. Po chwili usłyszałam dziwny odgłos. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jak jeden z moich sąsiadów próbuję wślizgnąć się do mojego ogrodu. Podejrzewałam że są jakimiś zwierzętami ale żeby małpami ? Szybko podeszłam do miejsca gdzie leżała piłka i wzięłam ją do rąk. – Wiesz że to jest włamanie – rzuciłam do chłopaka który wylądował po nie swojej stronie ogrodzenia. – Po prostu oddaj piłkę – rzucił w moją stronę blondyn. Reszta sąsiadów wyglądała z za ogrodzenia śmiejąc się i wymieniając dziwnymi spojrzeniami. – Wynocha bo zadzwonię na policję – zaczęłam się wycofywać. – To ja Cię pozwę za kradzież piłki – zaśmiał się i zaczął biec w moją stronę. Odruchowo rzuciłam się do ucieczki. Wtf ? uciekałam przed sąsiadem który gonił mnie po własnym podwórku. 
– Oddaj ! – krzyczał – Idź się utop w budyniu ! – zaczęliśmy zbliżać się do basenu więc lekko zwolniłam żeby się nie poślizgnąć. – Mam Cię – w tym momencie chłopak złapał mnie za ramię a ja chcąc się mu wyrwać przeważyłam ciężar i ostatecznie oboje wpadliśmy do basenu. Nie dało się nie usłyszeć rozbawionych przyjaciół blondyna którzy cały czas byli świadkami tej gonitwy. – Zabiję Cię Ty blondynko – krzyknęłam odgarniając z twarzy mokre kosmyki włosów. – Trzeba było oddać po dobroci – zaczął się śmiać. Muszę przyznać że mnie również rozbawiła ta cała sytuacja. Nawet się uśmiechnęłam co spowodowało wyraźne zadowolenie Nialla. Chłopak wyrzucił piłkę na trawę i wyskoczył z basenu. Podpłynęłam do barierki i wspięłam po szczebelkach. Woda lała się z nas jak wodospad Niagara. – Przynajmniej prysznic mam z głowy – rzucił wciąż rozbawiony blondyn. – Uważaj żeby Ci farba nie spłynęła – uśmiechnęłam się zadziornie – Dlaczego sądzisz że się farbuję ? – spytał łapiąc swoją piłkę. Złapałam za swoje mokre włosy – Proszę Cię, znam się na rzeczy – W odpowiedzi blondyn posłał mi lekki uśmiech. – Brawo Nialler ! – zawołał Liam gdy blondyn oddalił się w stronę ogrodzenia zwycięsko ukazując piłkę. Ja skierowałam się do domu wyciskając po drodze wodę z ubrania. – Zaczekajcie chwilę – usłyszałam głos Nialla. - Hej – zawołał. Odwróciłam się w jego stronę i przystanęłam. – Przepraszam za ten no.. orzeźwiający prysznic – przeczesał dłonią swoje mokre kosmyczki włosów. – Następnym razem bez wahania Cie utopię – odpowiedziałam i powolnym krokiem wróciłam do domu. Mam już dość wrażeń jak na jeden dzień. Przebrałam się w dresy i poszłam zrobić sobie kolację, w międzyczasie zadzwoniła do mnie mama i powiedziała że jest u koleżanki. Ojciec był jeszcze w pracy więc miałam święty spokój. Po zjedzeniu kolacji, słońce zaczęło zachodzić. Wyszłam na taras i usiadłam w dużym wiklinowym fotelu obracając go tak żebym mogła podziwiać zachód słońca. W pewnym momencie doszły mnie śmiechy sąsiadów. Ciekawe co tym razem – westchnęłam. Po kilku minutach zobaczyłam że zza ogrodzenia unosi się dym. A więc grill. 
– Cześć Lili – usłyszałam wesoły głos. Przeniosłam swój wzrok na sąsiada imieniem Louis. – Hej Louis – odpowiedziałam obojętnie – Robimy Grilla chcesz wpaść ? Przyszły nasze dziewczyny więc nie będziesz sama – Uniosłam jedną brew ku górze. – Dzięki ale nie – wróciłam do oglądania zachodzącego słońca. – Nie chce się zgodzić ? – usłyszałam głos kolejnego sąsiada. Tego głosu nie da się zapomnieć. Sąsiad którego nie cierpię najbardziej – Zayn. – Jesteś pewna – Louis nie dawał za wygraną. – Tak Lusi zmiataj już – przewróciłam oczami. – Jak chcesz.. Liliano – spojrzałam na szatyna morderczym wzrokiem który pożegnał się uśmiechem. Nie rozumiem po co mnie zapraszają. Przecież nawet nie jestem ich fanką…

Perspektywa Zayna

Po tej akcji z piłką mieliśmy już nie wychodzić do ogrodu żeby nie wkurzyć Lilki, jednak kiedy przyszły dziewczyny postanowiliśmy zrobić grilla. Cieszyłem się, że wreszcie spędzimy trochę czasu razem, ja i Perrie ostatnio byliśmy nieźle zabiegani. A teraz wszyscy razem mieliśmy spędzić ten cudowny wieczór. 
– Ei a może zaprosimy sąsiadkę, wiecie przeprosiny za tą akcję z piłką ? – wyrwał Li gdy ja i Lou przygotowywaliśmy żarcie. – Świetny pomysł bracie, pójdę się jej zapytać – zadowolony Lou wyniósł się z kuchni w ciągu minuty. – Zakład że chciał się wymigać od przygotowywania jedzenia ? – rzuciłem do Liama śmiejąc się. 
– Wolę nie, coś czuję że masz rację.
Wróciliśmy do przygotowywania kiełbas. Po Louisie nie było śladu, zacząłem nawet podejrzewać, że może wkurzona ognistowłosa zrobiła coś biedakowi. Przeprosiłem Dadiego i poszedłem do ogrodu, zobaczyłem jak Lou wisi na płocie więc podszedłem do niego – Nie chcę się zgodzić ? – Lou pokręcił głową. 
– Jak chcesz Liliano – szatyn zeskoczył na ziemię i uśmiechnął się do mnie. – Pójdę wypuścić Niallera z łazienki, biedak pewnie umiera z głodu – rzucił Lou po czym obaj się zaśmialiśmy. Zamknięcie Nialla w łazience żeby nie zjadł naszego jedzenia na grilla było chyba zbyt okrutne. Lou zniknął mi z oczu a ja przypomniałem sobie o Lili. Zerknąłem do sąsiedniej posiadłości przez małą szparkę w płocie. Siedziała w wielkim okrągłym fotelu z podkulonymi nogami na których opierała głowę. Wygląda tak niewinnie, dlaczego jest taka wredna i hamska. Nie umiałem tego zrozumieć, gdyby ta dziewczyna była miła i bardziej sympatyczna może nie byłoby takiego problemu z naszą znajomością. Choć nie oszukujmy się, ja i ona to dwa różne światy. Choć muzyki słucha podobnej. Nie nie.. nawet jej dobrze nie znam. Ciekawe tylko co ją tak trapi, wygląda na zamyśloną. Ej chwila czy… ona płacze. Nagle poczułem niespodziewaną chęć przytulenia tej dziewczyny. 
– Zayn – usłyszałem znajomy słodki głos mojej dziewczyny. Odwróciłem się i zobaczyłem jak Perrie wchodzi na taras i rozgląda się do okoła. – Tu jestem – rzuciłem w jej stronę a ona od razu się uśmiechnęła. Podszedłem do niej i złożyłem pocałunek na jej pełnych wargach. 
– Liam prosił żebyś przypilnował grila. – Okej. Ale Ty mi pomożesz – objąłem ją w talii. – Ja się na tym nie znam a ty na pewno sobie poradzisz – cmoknęła mnie w policzek i wyciągnęła z kieszeni telefon. Puściłem ją i zrezygnowany poszedłem po węgiel. Kobiety – westchnąłem. 

Gdy słońce zaszło, zapaliliśmy lampiony rozwieszone nad tarasem i usiedliśmy do stołu. Harry robił dziś za kucharza i muszę przyznać że nieźle sobie radził. Niall co chwilę zagadywał loczka żeby zwinąć szaszłyki które przyniosła Elka. Liam i Danniel nie mogli od siebie oderwać wzroku, nie widzieli się trzy dni więc to usprawiedliwia ich zachowanie. Lou i Els co chwilę kłócili się o jakieś drobiazgi śmiejąc się przy tym jak dzieci. Pasowali do siebie jak dwie krople wody, oboje mieli podobne charaktery. Perrie co chwile z kimś smsowała, gdy spytałem z kim tak piszę odpowiedziała że z Jade. Tyle, że ona zawsze rozmawia z dziewczynami przez telefon. Ale w końcu kobieta zmienną jest, prawda ? Koło północy odwiozłem Pezz do domu, Lou i Liam tak samo poczynili ze swoimi dziewczynami. Harry i Niall niestety musieli posprzątać. Kiedy wróciłem od razu poszedłem spać, myśl o tym że jutro mamy dwa wywiady i spotkanie z fanami trochę mnie przerażała. Znów muszę wstać o 8. Po prostu super. Już nie mogę doczekać się naszego urlopu który zbliża się wielkimi krokami...
                                                                                                                                               

Cześć kochani :))
Ten rozdział wyszedł mi jako tako, ale myślę że nie jest zły :p
Jutro już może uda mi się wrócić do szkoły więc będę musiała nadrobić zaległości.. ehh.
A teraz chciałabym podziękować foreverhungry (  socanwedoitalloveragain11.blogspot.com/ )za nominowanie mnie do The Versatile Blogger to na prawdę wielkie wyróżnienie tym bardziej że to są moje początki ! W tej nominacji chodzi o to żeby : 
- podziękować nominującemu na jego blogu
- pokazać nagrodę The Versatile Blogger u siebie
- ujawnić 7 faktów o sobie
- nominować 10 blogów, które Twoim zdaniem na to zasługują
- poinformować o tym fakcie, autora nominowanego bloga.

Fakty o mnie :
  1.  Kocham jeść, spać, słuchać muzyki i śmiać się do łez :D
  2. Jestem typową córeczką tatusia, zawsze kiedy wyjeżdża za granicę do pracy płaczę na pożegnaniu :c
  3. W wieku 6 lat pobiłam się z chłopakiem i moja mama musiał przyjść na rozmowę do szkoły haha.
  4. Kiedyś skoczyłam z pierwszego piętra i nic sobie nie połamałam ( like a boss )
  5. Jak miałam 15 lat uciekałam przed stadem krów bo bałam się, że mnie zdepczą :o
  6. A pro po krów, nienawidzę mleka i to chyba jedyna rzecz której nie zjem/nie wypiję.
  7. Żyje w swoim własnym świecie którego póki co nikt nie jest w stanie zrozumieć :)
No i to tyle, trochę sobie powspominałam dawne czasy haha. A teraz moje nominacje :>
Więcej nominacji nie dam rady :c Jeszcze raz dziękuje za nominację ! Zapraszam do komentowania :**


5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział ,masz wielki talent ! Gdy czytam twojego bloga po prostu nie mogę się oderwać,czekam na nowy i życzę weny ! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje bardzo ! :* Takie słowa dają mi dużo motywacji :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział i mam takie przeczucie, że Lila będzie z Zaynem ... ;))
    A i wgl akcja z Niallem super ... :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję :D
    Masz naprawdę bardzo fajne opowiadanie.
    Lila i Zayn pasują do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha, jak ja kocham ich kłótnie :D
    Pasują do sb jak dwie krople wody ! ^^
    Czyżby Perrie zdradzała Zayn'a ?
    Muszę się tego jak najszybciej dowiedzieć, więc nie przeciągam i przechodzę do nexta :*
    M.

    PS Ach ten Niall xD

    OdpowiedzUsuń

Szablon