Po dwóch
godzinach dom był przygotowany chyba na wszystkie możliwe okoliczności.
Wyniosłam wszystkie wazony i szklane przedmioty które mogłyby ulec zniszczeniu.
Ubrałam się.
Zrobiłam lekki
make up i na koniec spryskałam się perfumami. Nie zdążyłam spojrzeć na zegarek a
już rozległo się pukanie albo wręcz walenie do drzwi. Zeszłam na dół by je
otworzyć. Pociągnęłam za klamkę, w drzwiach pojawił się Harry. Byłam nieco
zdziwiona jego obecnością bo byłam przekonana że przyjdzie później. – Cze – nie
zdążyłam powiedzieć jednego słowa a chłopak już był w moim domu. – Jest problem
– powiedział poważnym głosem – Umarł ktoś ? – Co ? Nie.. tylko że ja... nie
mogę za bardzo pokazać się ludziom w tym stanie – pokazał palcem na swoje
podbite oko. – Masz szczęście, trafiłeś w dobre ręce – złapałam go za
nadgarstek i pociągnęłam na górę do łazienki. – Co zamierzasz ? – spytał lekko
zdezorientowany kiedy weszliśmy do pomieszczenia – Nie gadaj i nie ruszaj się –
rozkazałam przeszukując szafki.
– Mam. – rzekłam zwycięsko trzymając w dłoni
podkład. – Ty na serio ? – chłopak wbił we mnie wzrok – Jest matujący, zobaczysz
nikt nic nie zauważy – podeszłam bliżej niego i odkręciłam zakrętkę – Zamknij
oczy – rozkazałam. Gdy loczek wykonał moje polecenie zaczęłam delikatnie
nakładać podkład na jego śliwę. – No i już – odsunęłam się o krok do tyłu dając
swobodę chłopakowi który odwrócił się w stronę lustra. – Jej rzeczywiście –
uśmiechnął się. – Niezła z Ciebie czarownica – puścił do mnie oczko. – Ha.ha bardzo
śmieszne – prychnęłam odkładając kosmetyk do szafki. – Może Ci w czymś pomóc ?
Mamy jeszcze pół godziny do 19. – Nie trzeba – rzuciłam wychodząc z
pomieszczenia. – Jesteś pe.. – urwał w pół zdania gdy rozległ się dźwięk jego
telefonu. – Co jest Lou ?, tak ale chyba już zostanę dotrzymać jej
towarzystwa.. Mhm.. czekaj – lokowaty spojrzał na mnie – Chłopaki pytają czy
mogą przyjść wcześniej bo się nudzą.
– Inteligentni ludzie się nie nudzą, ale jak
chcą – wzruszyłam ramionami i ruszyłam w kierunku schodów.
– Dobra możecie
wbijać panowie – usłyszałam za sobą i w tym samym momencie do mojego domu
weszła Andrea taszcząca trzy siatki jedzenia.
– Cześć sąsiadko ! – wyrwał szatyn który ni
z tond ni z owąd pojawił się w progu obok bruneta. – Właźcie – przepuściłam ich
w drzwiach witając się z Niallem i Liamem. – Wow niezła chata – rzucił Lou
rozwalając się na kanapie – Gdzie jest mój kochanek ? Chyba go nie zabiłaś ? –
chłopak poruszył brwiami a ja starałam się zrozumieć o co mu chodzi. – O
jesteście – rozentuzjazmowany loczek wszedł właśnie do salonu z butelkami
picia. Za nim przyszła Andrea trzymająca wódki – nie zawodna Andi –
uśmiechnęłam się pod nosem. – No Hazza w domu to się tak nie garniesz do pomocy
– zaśmiał się Niall. – Ekhm – Andrea odchrząknęła i spojrzała na mnie. –
Właśnie. Chłopaki poznajcie moją przyjaciółkę Andreę – wskazałam na blondynkę
na którą skierowane były wszystkie pary oczu. – Miło Cię poznać jestem Niall –
blondyn pomachał Andrei która wymusiła uśmiech. Potem każdy się przedstawił i
atmosfera nieco się rozluźniła. Po kilku minutach spędzonych na przysłuchiwaniu
się rozmów chłopaków wreszcie zaczęli się schodzić ludzie. Niektórzy moi
znajomi byli nieźle zaskoczeni obecnością One Direction, bałam się trochę że
może nawet dojść do awantury. Chłopcy z mojej klasy nie przepadają za takimi
osobami i ja w sumie też, dlatego wciąż dziwię się że zgodziłam się aby byli na
tej imprezie. No ale nic, czasu się nie cofnie. Gdy każdy wypił ze dwa piwa robiło
się co raz luźniej, Zayn na ochotnika zgłosił się do puszczania muzyki i nawet
miał dobry gust. Andrea, ja i dwie nasze kumpele szalałyśmy na parkiecie jak
dzikie kuny. Było po prostu świetnie, co jakiś czas zamieniałam krótkie rozmowy
z gośćmi. Zauważyłam, że każdy pytał o moich sąsiadów, znajomi robili sobie z
nimi zdjęcia i pili drinki zupełnie jakby to była impreza pod tytułem ‘’
Przyjdź i zabaw się z One Direction ‘’ trochę mnie to wkurzyło ale, że byłam
trochę wstawiona przestałam na to zwracać uwagę. Gdy Niall zaczął jęczeć, że
brakuje jedzenia postanowiłam pójść do spiżarni po trochę chipsów. Jak zwykle
moja mama powsadzała moje chrupki nie wiadomo gdzie i musiałam szukać ich po
wszystkich szafkach. – Widziałeś Lilę ? – usłyszałam głos Harrego dobiegający z
kuchni. – Nie a po co jej szukasz ? – to chyba był Zayn. – Ta jej przyjaciółka
się o nią pytała – odpowiedział. – Jasne jasne już ja Cię znam – Chyba nie
myślisz że chcę z nią flirtować ? – parsknął loczek – Każdy wie że Taylor Cię
już nudzi a ty potrzebujesz nowych… wrażeń ? – Daj spokój. Ona jest raczej
damską wersją Ciebie Zayn i jestem pewien że gdybyś nie był z Perrie to byś na
nią poleciał – Haha na tą małolatę ? czy ty wiesz co ona o nas mówiła ?
rozwydrzony bachor – powiedział z pogardą brunet – No fakt jest młodsza, ale ty
chyba przesadzasz – Uwierz mi stary nie przesadzam. Swoją drogą nie wiem jak
można być tak pustym – Nie oceniaj jej, nawet jej dobrze nie znamy – po słowach
loczka wiedziałam że muszę z tond wyjść. Nie zniosę kolejnych obelg na mój
temat. Otworzyłam drzwi od spiżarni i spojrzałam na zdezorientowanych
chłopaków. – Następnym razem jeśli będziecie chcieli kogoś obgadywać upewnijcie
się że nikogo nie ma w pobliżu wy tępe dzidy – uśmiechnęłam się wrednie i
zniknęłam za drzwiami. Resztę imprezy spędziłam na paleniu trawki i piciu
wódki, nie powiedziałam Andrei o tym co mówili o mnie Zayn i Harry wiedziałam,
że i tak jutro nie będzie pamiętać ani słowa z tej rozmowy. Widziałam za to że
Harry chciał się jakoś ze mną porozumieć, ale za każdym razem zlewałam go lub
odchodziłam kilometr od niego. Impreza skończyła się o trzeciej w nocy. Wszyscy
się rozeszli i zostawili po sobie wielki bałagan. Nie byłam w stanie tego
posprzątać, nie byłam w stanie nawet dojść do własnego pokoju. Kazałam tylko
Andrei pozbierać część butelek i wyrzucić do śmieci. Ja sama zasnęłam na
kanapie z butelką coca coli pod pachą. Rano obudziły mnie czyjeś głosy. –
Liliano co to ma znaczyć ! – na ten głos serce podskoczyło mi do gardła.
Podniosłam się gwałtownie lecz pod wpływem kaca złapałam się za głowę. –
Mieliście wrócić wieczorem – jęknęłam ukrywając twarz w dłoniach. Wiedziałam
jaki Sajgon mnie czeka, mogło być już tylko gorzej. – Nie wierzę że tak
nadużyłaś naszego zaufania – mówiła zdenerwowana mama przyglądając się całemu
burdelowi. – Impreza to mało. Nie poszłaś dziś do szkoły a za tydzień
wystawienie ocen. Jeśli zawalisz szkołę wyślę Cię do Internatu zobaczysz ! –
unosił się ojciec. Przysłuchiwałam się ich kazaniom jeszcze z 15 minut. – Masz
szlaban na wychodzenie z domu do wakacji a może i jeszcze dłużej – oznajmił
ojciec. – I masz to wszystko posprzątać – rzuciła rodzicielka zabierając swoją
torebkę i udając się na górę. – Jebcie się – warknęłam i wkurzona na maxa, zwlekłam się z kanapy. Zaczęłam
zbierać walające się opakowania po chipsach, niedopałki fajek, miski po
popcornie, opakowania po żelkach, kartony po sokach i puszkach po piwie których
na szczęście było tylko kilka. Dobrze, że wczoraj kazałam Andrei pozbierać
butelki i wyrzucić gdzieś do śmietnika, gdyby rodzice zobaczyli butelki po
alkoholu dostałabym szlaban na wieki wieków albo i dłużej. Przez następne dwie
godziny z bólem głowy zmywałam podłogi, odkurzałam i zmywałam naczynia. Gdy dom
wyglądał już tak jak zwykle poszłam do swojego pokoju. Otworzyłam okno i
usiadłam na parapecie opierając się o framugę. Sięgnęłam po paczkę papierosów z
których wyciągnęłam ostatniego. Zapaliłam, zaciągnęłam się i spojrzałam na okno
naprzeciwko. Przypomniała mi się wczorajsza rozmowa Harrego i Zayna. Tyle
wypiłam i akurat tego nie zapomniałam. Nigdy nie przejmowałam się zdaniem
innych, ale byłam bardzo wkurzona, że oni oceniali mnie wgl mnie nie znając.
Nie wiedząc jaka jestem naprawdę, nie wiedzą, nic o moim życiu. Może i mam 17
lat a wiek to tylko liczba potrzebna w dokumentach !
No to rozdział 4 yeaah ! Cieszę się czytając tyle miłych komentarzy,
szczerzę dziękuję ! W następnym rozdziale będzie perspektywa Zayna :))
A teraz małe pytanie. Wolicie wredną i wulgarną Lili czy może taką
bardziej miłą ?
Rozdział strasznie mi się podoba i tak przeczuwałam, że rodzice wrócą wcześniej ... ;))
OdpowiedzUsuńA co do Lili wole jak jest wredna, ale znowu bez przesady ... xD
Wybacz, że zaspamuję, ale jak Ci się nudzi, to możesz poczytać ... :D
http://story-by-gocha.blogspot.com/
Na pewno wpadnę :*
UsuńBardzo mi się podoba, taki inny pomysł na opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńCzytam i czekam nn ;* Pozdrawiam!
Jeśli Ci się nudzi wpadnij do mnie http://hugmekissmelovememarryme.blogspot.com/
Dziękuje :)
UsuńJak znajdę dłuższą chwilę chętnie poczytam :*
Świetne. Jak ty to robisz ? Z niecierpliwoscia czekam na kolejny zapraszam do siebie http://honey-opowiadania.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŚwietny blog!
OdpowiedzUsuńWłaściwie, to wpadłam tutaj przypadkiem, ale spodobało mi się i przeczytałam wszystkie rozdziały od początku :)
Ciekawie ukazałaś główną bohaterkę i jej charakter, co mi się bardzo podoba ;)
no więc obserwuję i czekam na następny ;*
+ nominowałam Cię do Versatile Blogger, więcej infomacji u mnie w zakładkach ;3 http://socanwedoitalloveragain11.blogspot.com/
Jakbyś miała czas to zapraszam również do przeczytania mojego opowiadania :>
Boskie xD
OdpowiedzUsuńHaha, chłopcy nikogo nie oszukają :P
Jeszcze parę rozdziałów i bd się o nią bili ^^
Ooo, zdecydowanie wolę wredną Lil xDD Ale wiesz, stonowanie. Żeby nie stała się jakąś tanią suką x3
Przechodzę do nexta, ciekawe jak to rozwinęłaś :*
M.