piątek, 31 maja 2013

Rozdział 9

Perspektywa Harrego.

Wciąż stałem w osłupieniu i nie dowierzaniu. Gdy się ocknąłem spojrzałem zły na chłopaków.
– Gratulacje, ona już nas znienawidzi do reszty – rzuciłem zniesmaczony tą całą sytuacją. 
– To było głupie, ale pokusa była silniejsza – powiedział Louis. – A ty Liam ? nie wierzę że nawet ty.. – Ja mówiłem, że tak się nie robi ale oni nie słuchali.
– Jesteście niemożliwi ! – uniosłem głos rozkładając ręce. W tej samej chwili do domu wrócił Zayn. – Co się dzieje ? czemu siedzicie jak na kazaniu Paula ? – zadowolony Malik wskoczył na fotel przyglądając się nam. 
– Lili zostawiła w pokoju Lou telefon. Wróciliśmy tu po niego a Ci o to tu – wskazałem na trójkę winowajców siedzących na sofie – szperali w jej telefonie. Wkurzyła się, zabrała telefon i wyszła – opadłem na drugi fotel wzdychając ciężko. 
– Żartujesz ? – Zayn wydawał się być rozbawiony. – Ale czekaj, jakie wróciliśmy ? 
– No bo.. – język zaczął mi się plątać. – Właśnie dlaczego z nią byłeś Harry ? – Lou uśmiechnął się do mnie podejrzanie.
– Ty nie zmieniaj tematu ! poszliśmy tylko na spacer – wyrzuciłem w końcu, wiedząc że nie dadzą mi spokoju dopóki im nie powiem. – Na spacer ? czyżby wpadła Ci w oko Haroldzie ? – zaśmiał się Lou. 
– A co z Taylor ? – wtrącił Zayn. – Taylor jest nudna i skupia się tylko na karierze. Wkurza mnie swoim zachowaniem, zachowuje się jak typowa gwiazda. A Lili jest inna, normalna. Nie jest piszczącą fanką tylko wyluzowaną ... – Licealistką Harry – dokończył Zayn. – Odpuść sobie, ona ma normalne życie. Myślisz że chciałabym mieć na głowie paparazzi, antyfanów itd. ? 
– Właśnie i chyba za nami nie przepada. Ciągle nas wyzywa i jest oschła – dodał Liam. 
– Nawet dobrze jej nie znasz, nie wiesz w co się pakujesz – No nie. Niall ty też ? – westchnąłem. 
– A może ona jest po prostu nie ufna i trzeba ją poznać – ciągnąłem dalej. – Za kilka dni lecimy do Nowego Yorku kiedy znajdziesz dla niej czas ? – spytał Zayn. Zamyśliłem się analizując wszystkie za i przeciw. – Może macie rację… - powiedziałem jakby sam do siebie. 
– Pójdę się położyć – podniosłem się z fotela. – Ale to i tak nie zmienia faktu, że wasza trójka zachowała się idiotycznie – spojrzałem na chłopaków kątem  oka i wyszedłem. Chciałbym żeby ten dzień już się skończył…

Perspektywa Zayna.

Całą ta sytuacja z Harrym i Lili była trochę śmieszna. Z początku nie przejąłem się tym, że chłopaki wykorzystali sytuację i pogrzebali trochę w telefonie Lili. Fakt to było wścibskie i hamskie ale bardziej zdziwiło mnie to że Hazz zabrał tą dziewczynę na spacer. To oznaczało, że mu się spodobała a przecież związania się ze zwykłą dziewczyną byłoby jednym wielkim błędem. Dobrze, że wybiliśmy mu to z głowy. 
– Wiecie myślę że powinniście jutro iść do niej i przeprosić – odezwałem się gdy tylko Harry opuścił salon. – Wiemy – odpowiedzieli razem. – Przez tą całą rozmowę zrobiłem się głodny – oznajmił Niall po czym udał się prawdopodobnie do kuchni. 
– Jak wieczór z Perrie ? – zwrócił się do mnie Daddy. 
– A w porządku – odpowiedziałem. 
– Pewnie liczyłeś na coś więcej, co robaczku ? – Zamknij się Lou – rzuciłem w przyjaciela poduszką. Nie chciałem żeby zaczął się nabijać. 
– Idę się położyć – wstałem i poszedłem do swojego pokoju. Harry już wyszedł z łazienki więc postanowiłem wziąć prysznic. 15 minut później walnąłem się na łóżko które było cholernie wygodne. Przymknąłem na chwilę oczy i odpłynąłem w jednej chwili...

Perspektywa Lili.

Kiedy weszłam do domu, słyszałam jak mama rozmawia przez telefon w salonie. Nie chciałam teraz z nikim rozmawiać a już na pewno nie z nią więc poszłam do kuchni coś zjeść. Znalazłam jakąś sałatkę z krewetkami i sok pomarańczowy. Wzięłam jedzonko i poszłam do siebie. Usiadłam przy biurku na którym postawiłam kolację. Włączyłam laptopa i zalogowałam się na skypie.

 Od razu zadzwoniłam do Andrei która była zalogowana.  Wzięłam się za jedzenie i jednocześnie opowiedziałam jej o zdarzeniach które miały dziś miejsce. 
– Mówiłam Ci, że to rozwydrzone gwiazdeczki – blondynka była wyraźnie zła. 
– Nawet nie wiesz jaka jestem wpieniona. Po jutrze zaliczenie z biologii a ja jestem w kropce – wzdychnęłam ciężko kończąc sałatkę.  
– Trudno mi to mówić, ale może idź się trochę poucz ? – Taa chyba tak zrobię. To co do jutra w szkole ? – Do jutra wariatko . 
Zakończyłyśmy rozmowę, ja zamknęłam laptopa i wyciągnąwszy książki z plecaka usiadłam na łóżku dokładnie czytając to co wcześniej zaznaczył mi Lou. Na samą myśl o nim robiło mi się nie dobrze. Tylko, że w moich marzeniach pogrzebu 1D nie było Harrego. Chłopaka który uratował mnie przed dwójką debili z parku, chłopaka którego pocałowałam w policzek po pierwszym dniu znajomości i który zaprosił mnie dziś na spacer i z którym tak dobrze mi się rozmawiało. A jednak on był jednym z nich. Granica nie do przekroczenia…                                                                                                                         

Obudziłam się przez słońce które swoim światłem rozświetlało mój pokój. Otworzyłam oczy i zorientowałam się że zasnęłam ucząc się biologii. Moja twarzy przyklejona była do podręcznika a nogi bezwładnie wisiały po za łóżkiem. Podniosłam się do pionu i poczułam że jestem połamana. Spojrzałam na budzik który wskazywał 7:03. Zwlekłam swoje połamane ciało wraz z
udręczoną osobowością i poszłam wziąć prysznic. Następnie ogarnęłam włosy i ubrałam się. 

Wróciłam do pokoju żeby spakować książki. – 7:40 czas wychodzić – rzekłam sama do siebie. Wyszłam z pokoju kierując się na parter. Po wyjściu z domu skierowałam się na przystanek. Autobus jak zwykle się spóźniał, wyciągnęłam z kieszeni paczkę Malrboro. Zapaliłam papierosa i rozkoszując się moją małą trucizną rozglądałam się do o koła. Kiedy w końcu zobaczyłam nadjeżdżający autobus dopaliłam fajkę po czym wyjęłam z kieszeni słuchawki. Wsiadłam do pojazdu siadając na ostatnich miejscach przy oknie. Włączyłam play listę i patrzyłam jak autobus rusza z miejsca. W głębi siebie czułam że czegoś mi brakuje ? Cóż czasem tak mam. Nie wiem skąd bierze się taki stan, nawet nie wiem czego mi brakuje przecież mam wszystko. Dom, pieniądze, ubrania, przyjaciółkę. Czego chcieć więcej ?
Autobus zatrzymał się obok szkoły dokładnie 7:56. Wyskoczyłam z niego kierując się pod mury szkoły. Wzrok innych uczniów jak zwykle skierowany był w moją stronę. Byłam dość znana w szkole. Lubiana i popularna jak na ładną dziewczynę przystało. Szkoda że nikt z nich nie wie jakie moje życie jest naprawdę. – Lili ! – głośny wrzask mojej niezrównoważonej psychicznie przyjaciółki odbijał się w mojej głowie niczym echo. – Pojebało Cię ? Chcesz mieć przyjaciółkę kalekę ? – zadrwiłam przytulając się do niej. Była bardzo ładnie ubrana.
– Byłoby śmiesznie – skomentowała gdy wchodziłyśmy do budynku. 
– Kiepsko wyglądasz, spałaś coś ? – Jakieś trzy godziny. Aż tak źle ? – jęknęłam.
– Nie jest źle i tak zawsze będziesz piękna – pocieszała mnie jasnowłosa. – Andi mogę Cię o coś zapytać ? – zagryzłam dolną wargę. 
– Pytaj śmiało – odpowiedziała entuzjastycznie. – Dlaczego ja nie mam chłopaka ? – Oh słońce. Już kiedyś o tym rozmawiałyśmy, jesteś marzeniem każdego chłopaka. Po prostu nie ma dla ciebie odpowiedniego. Ale w końcu znajdziesz tego o którym nie będziesz mogła przestać myśleć. Zapewniam Cię.
– A co jeśli – Ani słowa głuptasie. Skup się na zaliczeniu biologii a potem wiesz co zrobimy – Polecimy do Californi i wyrwiemy jakieś ciacha – przewróciłam oczami śmiejąc się. – No dokładnie, a teraz chodź na angielski – brązowooka pociągnęła mnie za nadgarstek w stronę Sali. W tej samej chwili rozległ się dzwonek na lekcje. Usiadłyśmy z Andreą na swoich miejscach. Jak zawsze razem w ostatniej ławce przy oknie. Pan Matthew zaczął lekcję od podsumowania roku szkolnego. 
– Nuuda – jęknęła Andrea wzdychając ciężko. – Andra może opowiesz nam czego nauczyłaś się przez ten rok – zwrócił się do blondynki mężczyzna. 
– Hmm cóż. Nauczyłam się, że przystojni mężczyźni mogą być upierdliwi – tak mam na myśli pana. Oraz że gdy omawia pan jakąś lektura gada pan jak nakręcony i można wtedy spokojnie posłuchać muzyki bo nawet pan nie zauważy – rzekła blondynka wywołując tym szum w klasie. Lekko zdziwiona i rozśmieszona zachowaniem swojej przyjaciółki patrzyłam raz na nią raz na nauczyciela. 
– Zostaniesz po lekcji Andreo – rzekł stanowczo pan Matthew. – Lili a może Ty nauczyłaś się czegoś mądrego przez ten rok – brązowe oczy mężczyzny podobnie jak reszty klasy skierowane były w moją stronę. Przełknęłam cicho ślinę i pewna siebie zaczęłam mówić – Przez ten rok nauczyłam się… - rozejrzałam się po całej klasie. Wszyscy patrzyli na mnie z zaciekawieniem.
– Nauczyłam się, że nie warto tracić czasu na czytanie lektur jak można ściągnąć sobie audiobooka, oraz że Abraham Lincoln podobno był uważany za schizofrenika – Andrea powstrzymywała się od śmiechu. Nauczyciel pokręcił głową, wyglądał na bardzo zrezygnowanego. 

– Macie wolną lekcję – rzekł gdy usiadł do biurka. Po Sali rozniosły się głośne rozmowy i dźwięki komórek. Trochę głupio mi było powiedzieć przy wszystkich, że nauczyłam się pisać długie eseje czy też dogłębnie zrozumiałam filozofię grecką. Niektóre lekcje pana Matthewa były naprawdę ciekawe, tylko co ja miałam zrobić jak wszyscy mają mnie za taką co olewa szkołę. ? Nie wiem dlaczego nie powiedziałam tego co myślę, zawsze jestem szczera przynajmniej sama ze sobą...
Po kilkunastu minutach bezsensownego gadania z Andreą zadzwonił dzwonek. Wychodząc z Sali poczułam wibracje telefonu. Wyciągnęłam Iphona i zdziwiłam się. – Mama ? odebrałam telefon z lekkim uśmiechem na twarzy. Nigdy do mnie nie dzwoniła tak bez powodu. 
– Cześć Lila, wyszłaś rano tak szybko że nie zdążyłam Ci powiedzieć o dzisiejszej kolacji służbowej. – Ooł. Spoko nie mam planów na wieczór – odparłam idąc korytarzem. – Nie musisz iść kochanie, tata mi potowarzyszy. Chciałam tylko zapytać czy pożyczysz mi swoją białą kopertówkę, właśnie kupiłam nową sukienkę i nie mogę znaleźć odpowiedniej torebki.
– Um.. jasne możesz wziąć – powiedziałam zawiedziona. 
– Dziękuje kochanie, miłego dnia paa – po zakończeniu połączenia odsunęłam telefon od ucha. Dlaczego ona mi to robi ? Kiedyś chodziliśmy na bankiety w trójkę. Od kąt powiedziałam jej.. no możę wykrzyczałam że nie chcę być modelką odsunęła się ode mnie tak jak wiecznie zapracowany ojciec. 
– Hej, gdzie zniknęłaś – usłyszałam za sobą głos przyjaciółki. – Sorka, mama dzwoniła – odpowiedziałam obojętnie idąc przed siebie. 
– Coś nie tak ? – Nie, wszystko okej. Chciałabym już po prostu zacząć wakacje i wyjechać jak najdalej. – westchnęłam. – Jeszcze tylko kilka dni – blondynka objęła mnie ramieniem skręcając do Sali matematycznej.
                                                                                                                                  

Cześć kochani ! Dodałam dzisiaj rozdział ponieważ zbliżam się do 1000 wyświetleń
oraz zmieniłam wygląda bloga. Dzięki twitterowej koleżance mam przepiękny szablon <3
Liczę na szczere komentarze i z okazji jutrzejszego dnia dziecko fajnych prezentów :D
Tutaj macie mojego TT i link do trailera opowiadania jeśli ktoś nie widział :))
twitter  Trailer

5 komentarzy:

  1. Podoba mi się. Rozdział nie zawiódł mnie w moich oczekiwaniach, jednakże mam wrażenie, że stać cię na więcej. :-)
    Czekam na kolejny rozdział. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za opinię, przemyśle co mogę poprawić żeby kolejny rozdział był lepszy :))

      Usuń
  2. Ja tam myślę, że rozdział jest niesamowity, tak jak zresztą wszystkie twoje:) Czekam na nn:*

    Zapraszam też do mnie na nn:3
    http://lovesandfriend.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu no ....Skąd ty masz ten talent ,pp prostu jak to jest możliwe !? Uwielbiam twój styl pisania ,a ten rozdział jest jednym z moich ulubionych :) Już się nie mogę doczekać nn ,życzę weny :p

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha, pierwsze informacje wpłynęły - punkt dla Harry'ego :D :D Yeah, bitch ! Tylko mam nadzieję, że nie bd się tak na mojego Louie'ego wiecznie fochać xD
    Nie tracę czasu, przechodzę do nexta :*
    M.

    OdpowiedzUsuń

Szablon