środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 13

Mimo iż się obudziłam, nie chciałam jeszcze otwierać oczu. Przewróciłam się na drugi koniec łóżka i próbowałam zasnąć. Niestety coś mi nie wychodziło. 
Otworzyłam oczy i stwierdziłam, że słońce dopiero wschodzi. Przeturlałam się na poprzednie miejsce i sięgnęłam po Iphona. – 5:43 to żart tak ? kurwa – jęknęłam czując jak puchnie mi głowa. W sumie myślałam, że będzie gorzej. Zakryłam się kołdrą i starałam się wymyślić jakąś dobrą wymówkę żeby nie jechać na zakupy z przyjaciółką. 
Leżałam tak z dobrą godzinę w końcu udało mi się zasnąć i przestać myśleć o bólu głowy. Swoja drogą miałam bardzo ciekawy sen. Śniło mi się że byłam na randce z Achtonem który siedział ze mną w szkolnej ławce. Jeszcze dziwniejsze było to że siedział bez koszulki i twierdził, że chce mnie nauczyć anatomii. Nie miałam nic przeciwko macaniu jego boskiego sześciopaku. 
– Lili dobrze się czujesz ? – spytał Achton gładząc mój policzek. 
– Oo tak – przygryzłam wargę łapiąc go za rękę. 
– Masz bardzo gładką skórę – stwierdziłam.
- To przez ten krem szybko wchłaniający – odpowiedział Achton uśmiechając się i mrugając oczami. – Wtf ? – odsunęłam się od niego i otworzyłam oczy. 
– Andrea ? – zdziwiłam się  widząc przed sobą swoją przyjaciółkę. – Chyba wolę nie wiedzieć co Ci się śniło – zaśmiała się blondynka. 
– Ubieraj się jedziemy na zakupy – zrzuciła ze mnie kołdrę i pociągnęła za rękę. 
– Która godzina ? – sięgnęłam po telefon. – O rany, już południe ? ...oho ktoś mnie kocha – uśmiechnęłam się do telefonu widząc nieodebraną wiadomość. 
 To nie ja – zarzekła się brązowooka. Otworzyłam wiadomość której nadawcą okazał się Harry. ‘’ Jak się czujesz ? Wszystko ok. ? Harry ‘’ 
– Kto napisał ? – spytała zaciekawiona dziewczyna. – To Harry – odpowiedziałam i zaczęłam stukać w ekran. ‘’ Właśnie wstałam i chyba jest ok. Jesteś w domu czy może podpisujesz koszulki przedszkolakom :D ‘’
– Jak ty możesz z nimi wytrzymać, to banda rozkapryszonych upierdliwych wszy. 
– Co masz na myśli ? – spojrzałam na nią rozbawiona. – Ten głupi farbowany, upaprał mi bluzkę hot-dogiem jak wracałam wczoraj od ciebie. Jeszcze jaki pyskaty, no mało go tam nie zabiłam ! – haha szkoda że nikt tego nie nagrał, już wyobrażam sobie tą kłótnie – nabijałam się z przyjaciółki. – Zamknij się i idź się ubrać – rozbawiona blondynka wskazała mi na drzwi. 
– Okej, okej – przewróciłam oczami i udałam się do szafy po jakieś ciuchy. Ponieważ za oknem świeciło słońce postawiłam na pierwsze lepsze spodnie, bluzkę z długim rękawem, vansy i do tego czarne Raybany. 

Wzięłam rzeczy i poszłam do łazienki pod prysznic podczas którego dostałam sms’a. Po umyciu włosów sięgnęłam po telefon. ‘’ Ha.ha bardzo śmieszne. Dasz się gdzieś potem porwać ? ^^ ‘’ Pomyślałam że będzie dobrze jak Harry się trochę pomęczy, więc poczekałam trochę żeby mu odpisać. Podsuszyłam włosy i trochę je wyprostowałam, następnie wróciłam po Andreę i razem zeszłyśmy do kuchni w której o dziwo siedział tata i pił kawę. 
– Dlaczego nie jesteś w pracy ? – spytałam ojca podchodząc do lodówki. 
– Czekałem aż wstaniesz. Mam dla Ciebie niespodziankę. – Dla mnie ? – zdziwiłam się odwracając w stronę ojca. – Teoretycznie masz już wakacje i pomyślałem że to Ci się przyda – wyciągnął z kieszeni kluczyki od samochodu i położył na stole. 
– O rany, na serio ! mój samochód ?! – złapałam za kluczyki i spojrzałam na Andreę która była równie zszokowana jak ja. 
– Stoi przed domem – rzucił krótko mój tata. Blondynka i ja wybiegłyśmy przed dom zatrzymując się przy moim samochodzie. 
– Nie mogę uwierzyć, że znów jesteś mój ! – poklepałam pojazd po masce. 
– Andrea zrób mi zdjęcie na Twittera. – podałam jej telefon i stanęłam przy aucie. 
– Już chcesz się chwalić samochodem ? – zadrwiła blondynka oddając mi telefon. – A co nie mogę ? – zaśmiałam się wstawiając na TT zdjęcie z podpisem. ‘’ Mały prezent na dobry początek wakacji :D ‘’ 
– Wskakuj, jedziemy na zakupy ! – krzyknęłam do przyjaciółki wsiadając do samochodu. Za nim odpaliłam samochód wyciągnęłam raz jeszcze telefon żeby odpisać Harremu. 
‘’ Może tak a może nie. Zobaczę czy po między spotkaniem z Justinem Bieberem a Codym Simpsonem znajdę trochę czasu dla Ciebie ;) ‘’ Chciałabym zobaczyć wyraz jego twarzy po odczytaniu tego smsa ! Odpaliłam silnik i zapięłam pas, spojrzałam na przyjaciółkę która zakładała swoje Raybany na nos. – No to w drogę – uśmiechnęła się do mnie po czym ja zwolniłam ręczny. Wjechałyśmy na ulicę i ruszyłyśmy prosto przed siebie. Wreszcie ojciec zrobił mi jakąś niespodziankę, może nie jest taki zły ? W końcu powiedział, że już nigdy nie zobaczę swojego samochodu na oczy, a jednak. – Mam nadzieję, że nie przekroczę mojego limitu na karcie, po ostatnich zakupach mama zmniejszyła mi go do 10 tys. Czaisz to ? – mówiła oburzona blondynka przeglądając TT w swoim Iphonie. – Pamiętaj, że na zakupy będziemy też chodzić w La i NY. – uśmiechnęłam się zatrzymując na światłach. 
- No wiem, ale Vans wypuścił już kolekcję Holiday a Zara świetne sukienki idealne na imprezę i letnie wieczory nie mówiąc już o wspaniałych torebkach Givenchy– Andrea zrobiła tą swoją głupią minę w stylu Naomi Clark. – Oh Andi, Andi – westchnęłam a po chwili obie zaczęłyśmy rżeć jak konie. 
- EI zielone, ruszaj – pogoniła mnie dziewczyna. Wcisnęłam pedał gazu i skręciłam w prawo. Za kilka minut powinnyśmy być na miejscu. – O matko – odezwała się jakby zszokowana blondynka gapiąc się w ekran telefonu. – Co jest ? – Była Zayna dodała wpis na Twittera. – I co z tego ? – skrzywiłam się. – Słuchaj co napisała. ‘’ Wiem, że to nie jest dla Ciebie łatwe. Jednak boli mnie fakt że nawet nie chcesz usłyszeć moich wyjaśnień. Nie chcę żeby to się tak skończyło. ‘’ Ale numer co ? – Taa – patrzyłam na drogę zastanawiając się czy Zayn już to widział. – Myślisz że się z nią spotka ? – Nie wiem i szczerze mnie to nie obchodzi. Niech robi co chce – wzruszyłam ramionami skupiając się na kierowaniu. Po dwudziestu minutach dojechałyśmy do galerii, przez następne 8 minut szukałyśmy miejsca parkingowego a kolejne 5 minut straciłyśmy wchodząc po schodach z pod ziemnego garażu bo winda się zacięła. No ale tak to już bywa w tym naszym Londynie, są plusy i minusy jak w każdym miejscu do którego by się nie pojechało. Nasz shopping rozpoczęłyśmy od pierwszego odwiedzanego przez nas sklepu czyli Vans. Gdy weszłyśmy od razu rzuciła nam się w oczy wielka wystawa butów z kolekcji Holiday. – O matko jestem w niebie ! – wybałuszyła oczy blondynka i od razu ruszyła na wprost regałów. Ja rozejrzałam się po sklepie i  wypatrzyłam świetną luźną bluzkę. Wzięłam koszulkę z odpowiednim rozmiarem i poszłam do przyjaciółki która przymierzała błękitne authentiki. – Co myślisz o tych butach ? – spytała brązowooka gdy tylko znalazłam się w zasięgu jej wzroku. – Są śliczne idealne na lato – odparłam. – Patrz jaka fajna bluzka – wyciągnęłam wieszak z bluzką przed twarz dziewczyna. – Fajna, też chcę taką – Pff zapomnij ja byłam pierwsza – przystawiłam koszulkę do swojego ciała przeglądając się w lustrze. 
– No proszę proszę cóż za spotkanie – znajomy wesoły głos dobiegł do moich uszu. Odwróciłam się w kierunku skąd dochodził i zmarszczyłam czoło. 
– Co Ty tu robisz Tomlinson – położyłam lewą rękę na biodrze mierząc wzrokiem chłopaka. – Myślę, że nie morze wytrzymać bez Twojej obecności za płotem – zaśmiała się Andrea podchodząc do nas. – Ei Louis znalazłem ten model ! – podszedł do nas farbowany z pudełkiem obuwia i dopiero po spojrzeniu przyjaciela odwrócił się w stronę moją i Andrei. 
– O sąsiadka i zła siostra szatana – Trzymaj mnie bo mu przywale ! – warknęła Andrea ściągając z nogi błękitnego buta. 
– Hej spokojnie – pomiędzy blondynem a blondynką stanął Louis z rękoma w górze. – Szkoda tych butów Andrea – uśmiechnęłam się drwiąco do przyjaciółki która z powrotem włożyła buta na stopę. – Jesteśmy na zakupach jak normalni ludzie więc wy też mogłybyście postarać się zachowywać jak ludzie – powiedział szatyn składając ręce na klacie. 
– Jesteście tu wszyscy ? – Zależy w jakim sensie. Liam jest w Calvinie z Harrym a Zayn pewnie w kosmetycznym i szuka czegoś do włosów – parsknął blondyn. 
– Fascynujące. My też jesteśmy na zakupach i mam nadzieję, że nie będziecie nam wchodzić pod nogi jak teraz – Jak na razie to wy włazicie nam pod nogi – uśmiechnął się Louis. 
– Mówiłam Ci już kiedyś żebyś zrobił sobie operację plastyczną ? Z tym twoim uśmiechem jest coś nie tak – Jesteś taka zabawna, że aż zasypiam – odrzucił szatyn. Miałam ochotę wyrwać mu ten język i dać blondynowi do zjedzenia bo to stworzenie jest chyba wszystkożerne. Na szczęście w porę pojawiła się Andrea i odciągnęła mnie od nich. 
– Słuchaj wybieraj buty i zmywamy się jak najdalej od nich – odezwała się dziewczyna siadając na ławeczce zrobionej z decku. Spojrzałam na półki z butami. Moja uwagę przykuły czerwone brokatowe authentiki. – Te są genialne – chwyciłam za buty i od razu przymierzyłam. Rozmiar się zgadzał więc tylko poszukałam pudełka i razem z Andreą poszłyśmy do kasy. – Nie bierzesz nic więcej ? – spytałam przyjaciółki. – Chcę już z tond wyjść – wzdychnęła wyciągając portfel. Po zapłaceniu i opuszczeniu sklepu skierowałyśmy do Zary. Ja kupiłam tam sobie jeansowe shorty a Andrea koszulę i perfumy. Przez kolejną godzinę miałyśmy na tyle szczęścia że nie spotkałyśmy moich sąsiadów dzikusów choć wokół roiło się od ich fanek które pewnie dowiedziały się, że robią tu zakupy. – Jeśli jeszcze raz usłyszę jak jakaś siedmiolatka mówi jak to kocha tych debili to wyjdę z siebie – mruczała blondynka gdy weszłyśmy do sklepu Obeya.
Od razu zauważyłam znajomego mulata o ciemnych ładnie ułożonych włosach który robił sobie zdjęcie z jakąś nastolatką. Andrea zniknęła z mojego pola widzenia, więc szłam przed siebie rozglądając się w poszukiwaniu przyjaciółki. Niechcący wpadłam na kogoś, ten dzień jest zdecydowanie pechowy. 
– Sory – rzuciłam odwracając głowę by spojrzeć kogo staranowałam. 
– Nic nie szkodzi – odpowiedział brązowooki delikatnie się uśmiechając. 
– Też na zakupach ? – Mhm – przytaknęłam rozglądając się za blondynką. 
– Zgubiłaś kogoś ? – Tylko moją walniętą przyjaciółkę. – Lili ! Oni nas prześladują ! – krzyknęła blondynka wybiegając z przymierzalni. 
- To tylko Zayn –odparłam.
- O i jeszcze on ? Świetnie. W przebieralni jest panten ( nazwa produktów do włosów ) – mówiła rozentuzjazmowana dziewczyna. 
– No to rzeczywiście chyba nas śledzą – zaśmiałam się. – Czekaj jaki panten ? – wtrącił Zayn. – Niall. – sprostowałam a Zayn parsknął śmiechem. W tym samym czasie dołączył do nas blondyn. – Twoja przyjaciółka jest zboczona wlazła mi do przymierzalni – oznajmił farbowany szczerząc się wyraźnie zadowolony. – Przez przypadek buraku ! – uniosła się zawstydzona blondynka. – Już drugi raz na niego wpadasz, przyznaj się że Ci się spodobał – zwrócił się do blondynki mulat. – Słucham ?! To on na mnie ciągle wpada ! Wy jesteście wszędzie ! – Uspokój się, złość piękności szkodzi – rzucił Nialler obejmując blondynkę która zrzuciła z siebie jego ramię. – Wiecie co kłóćcie się ile chcecie. Ja przyszłam tu na zakupy i właśnie idę sobie czegoś poszukać. Żegnam – odwróciłam się od całej trójki i ruszyłam gdzieś w stronę półek z bluzami damskimi. – Lili ! – zawołała blondynka. Udałam że jej nie słyszę i zaczęłam szukać czegoś fajnego. Uniosłam wzrok w miejsce gdzie przed chwilą stała 3 oszołomów. Teraz stali przy kasie w ciszy i spokoju. Poczułam wibracje telefonu, wyciągnęłam telefon i zobaczyłam że dzwoni Harry. Odebrałam. 
– Cześć – odezwał się pierwszy loczek. – Cześć. – Jak tam twoje randki – A świetnie. Lepiej być nie może – udałam zadowoloną. 
– A ja myślę że potrzebujesz lepszego towarzystwa – Myślę że się mylisz – Czyżby – głos chłopaka dotarł do mojego drugiego ucha co sprawiło mój obrót o 180 stopni. 
– Harry idioto ! – walnęłam chłopaka z pięści w klatę rozłączając się drugą ręką. – Więc tak wygląda twoja randka ? – nabijał się zielonooki. – Zamknij się – prychnęłam chowając telefon do kieszeni. – Siema Hazza – odezwał się mulat przydreptując do nas z Niallem i Andreą. – Mówiłam że nas śledzą – syknęła cicho blondynka. 
– Gdzie Louis i Liam ? – spytał blondyn. – Poszli się spotkać z El i Dan – odpowiedział loczek. – Idziecie gdzieś jeszcze ? czy macie już wszystko – Ja już nic nie chcę – odparł mulat. – Ja w sumie też – zawtórował panten. – Idź sobie farbę dokup – prychnęła Andrea na co blondyn zmroził ją wzrokiem. – Chodźmy coś zjeść umieram z głodu – jęknął farbowany. 
– Pójdziecie z nami coś przegryźć czy macie plany ? – loczek uniósł jedną brew spoglądając na mnie rozbawiony. – Zwierząt chyba nie wpuszczają do restauracji – skomentowała blondynka. – Bez mózgich istot też chyba nie – odrzucił Zayn. 
– Chodźmy do Subwaya – zarządziłam chwytając blondynkę za nadgarstek w razie gdyby chciała uciec. Całą piątką opuściliśmy sklep i skierowaliśmy w stronę części restauracyjnej. – Oho znowu directioners – westchnął niespodziewanie mulat. Wszystkie pary oczu skierowane były na grupkę dziewczyn idących prosto na nas. 
– Jeśli się zatrzymacie jak Boga kocham puszczę o was taką plotkę, że gazety będą miały jutro temat na pierwszą stronę – warknęła Andreą. 
– Popieram – spojrzałam na Hazzę który był zdziwiony zachowaniem blondynki. – Ale to nasze fanki – odrzucił Harry. – Zayn, Zayn ! – Harry możemy zdjęcieNiall ! – Zayn jesteś smutny ? Tęsknisz za perrie ?! – głosy i piski nastolatek dobiegały z każdej strony. Skrzywiłyśmy z Andreą i zaczęłyśmy przepychać się przez tłum. 
– Lili czekajcie ! – zawołał Harry. Odwróciłam się i spojrzałam na niego morderczym wzrokiem. – To co idziemy do tego Subwaya ? – spytała blondynka zatrzymując się przy restauracji. 
– Tak ale weźmiemy na wynos – postanowiłam. Po pięciu minutach stania w kolejce w końcu zamówiłyśmy sobie jakieś kanapki. Ja musiałam dodatkowo wziąć ciastka, bo są one przepyszne. 
– To co teraz do domu ? – spytała brązowooka. – Chyba tak – wzruszyłam ramionami. Skierowałyśmy się do wyjścia, nagle w drzwiach pojawili się nasi gwiazdorzy. 
– Ei wychodzicie ? – zatrzymał nas Zayn. – Nie wchodzimy – odpowiedziałam sarkazmem przewracając oczami. 
– Ei no dajcie spokój, Lilka – Harry złapał mnie za rękę – Spieszymy się Harry. – wyrwałam swoją rękę i przepchnęłam przez Zayna i Nialla. Blondynka ruszyła zaraz za mną 
– Wreszcie jesteś sobą – objęła mnie ramieniem przyjaciółka. – Co masz na myśli ? 
– Nic – No mów. Co to miało znaczyć ? – Oj no bo wiesz, on pewnego czasu zauważyłam, że zaprzyjaźniasz się z tym cyrkiem One Direction. Ale teraz widzę że znów jesteś wredna – Taa – mruknęłam zmierzając do windy. – Pozdrawiam pół godziny szukania samochodu – westchnęła Andrea gdy wsiadałyśmy do środka. 
- Spoko, pamiętam gdzie parkowałam - powiedziałam gdy drzwi od windy otworzyły się a my wysiadłyśmy na podziemnym parkingu....
                                                                                                                         

No cóż trochę czasu minęło nim zabrałam się za ten rozdział, wybaczcie :c
Ostatnio mało jestem w domu a co za tym idzie na nic nie mam czasu. Wstaje po 10, spotykam z przyjaciółmi i wracam późnym wieczorem. Ale postaram się dodawać rozdziały regularnie !
Dziękuje za wszystkie wejścia i komentarze, kocham was

niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział 12

Perspektywa Andrei.

Wakacje, wakacje, wakacje – tylko tym teraz żyłam. Tak długo czekałyśmy z Lili na ten okres, wreszcie wyrwiemy się z tego ponurego Londynu ! Już  wyobrażałam sobie barmanów którzy będą nas obsługiwali w klubach, ahh te klimaty ! - rozmarzyłam się.
Nagle jak z pod ziemi wyrósł przede mną wyższy o jakieś 6 cm. Blondyn z raybanami na nosie i hot-dogiem którego nie zdążył uratować przed spotkaniem z moją białą bluzką od Gucciego. 
–Nosz kurwa. Ty sayossie patrz jak leziesz ! – wybuchłam patrząc na swoją zaplamioną część garderoby. 
– Więc jednak kawały o blondynkach niosą trochę prawdy – odrzucił blondyn. 
– Właśnie pocisnąłeś sam siebie pajacu. - warknęłam mierząc chłopaka groźnym spojrzeniem.
– Skoro jestem farbowany to mnie to nie dotyczy – wyszczerzył się krzyżując ręce na klacie. – A i wisisz mi hot-doga. – dodał a ja czułam jak się czerwienie. 
– Ja Ci dam hot-doga ! – zrobiłam krok w przód próbując złapać chłopaka za koszulkę lecz w tym samym momencie z domu w którym pomieszkiwał blondyn wyszedł znajomy mi chłopak o czarnych włosach. 
– Co się dzieję ? – zaciekawiony całym zdarzeniem mulat podszedł do nas przyglądając się mojej bluzce. – Oho, Niall zadarł z królową boną – zadrwił brunet. 
– Albo jeszcze gorzej – odchrząknął blondyn odwracając swój wzrok. – Bezszczelny psychol. Może zawołasz resztę tego One Debilejszyn żeby zobaczyli jak daje ci wycisk ? Chociaż szkoda mojego czasu. Zejdź mi z drogi – odepchnęłam blondyna na bok i wskoczyłam na deskę oddalając się. – Jeszcze będziesz błagać o autograf ! – usłyszałam za sobą krzyk sayossa. – No nie doczekanie twoje – sarknęłam pod nosem skupiając się na drodze.

Perspektywa Lili.
Siedziałam na łóżku przeglądając TT na telefonie i słuchając muzyki. Nie będę udawać, że super się bawię bo strasznie się nudziłam. Nie wiem dlaczego pomyślałam o Harrym, o naszym ostatnim spacerze, może jest zły że tak wybuchłam na jego kumpli po tej akcji z telefonem ? Najlepszym sposobem żeby się dowiedzieć będzie chyba jeśli po prostu do niego pójdę pod jakimś pretekstem. Zerwałam się z łóżka i skierowałam do drzwi. 
Będąc już na zewnątrz zauważyłam, że samochód Zayna był zaparkowany na podjeździe co mogło oznaczać iż są w domu. 
Stanęłam na wprost drzwi i zadzwoniłam dzwonkiem. Po chwili drzwi się otworzyły a przede mną stanął uśmiechnięty Louis. – Czy ty masz coś z twarzą ? Twój uśmiech jest przerażająco miły – lekko się skrzywiłam. 
– A ty wciąż nie nauczyłaś się kultury ? Cóż mimo to pozwolę Ci wejść w nasze nie skromne progi – rzekł zadowolony szatyn na co ja przewróciłam oczami i weszłam do środka. – Nie jesteś już zła ? – spytał chłopak zamykając za mną drzwi. – Powiedzmy że nie umiem długo żywić urazy – odgarnęłam włosy. 
– Może to ma związek z tym że pomogłeś mi z zaliczeniem – powiedziałam ukrywając swoje zadowwolenie. Nie chciałam żeby sobie pomyślał nie wiadomo co. 
– Zdałaś ? – zapytał z uśmiechem. – Tak – odpowiedziałam a chłopak wyciągnął w moją stronę dłoń. – Moje gratulacje, cieszę że mogłem pomóc – Taa, dzięki – uścisnęłam jego dłoń. – Ei Lou gdzie Cię wcięło ? ... O cześć Lili – w korytarzu pojawił się Zayn. 
– Hej – odpowiedziałam uśmiechając się do niego. – Widzę że masz dobry humor, jak się trzymasz ? – Bywało lepiej ale może być – odpowiedział z nieco udawanym uśmiechem. 
– Lili zdała biologię – odezwał się Lou. – Serio ? super, a jak rysunki ? – Wszystkie zaliczone na piątki – powiedziałam dumnie a Zayn uśmiechnął się zadowolony. 
– Dzięki za pomoc – Nie ma za co w końcu to była tylko sąsiedzka przysługa – W tym samym momencie kiedy staliśmy tak w trójkę w korytarzu z piętra zszedł Harry. 
– Cześć Harry – przywitałam się pierwsza. – Cześć – odrzucił Hazz przechodząc obok naszej trójki zupełnie nie zwracając na mnie uwagi. Wtf ? O co mu chodziło ? 
– To ten.. ja już będę się zwijać. Jeszcze raz dzięki – rzuciłam pośpiesznie do chłopaków po czym opuściłam ich dom. Głupi Styles, co to miało być ? Już zapomniał jak mnie zaprosił na spacer ? Idiota ! Kretyn ! Boże facetów nie da się zrozumieć !

Perspektywa Zayna.
Jej wyraz twarzy mówił sam za siebie. Wkurzyła się na Hazzę. 
– Emm. Zayn możesz mi powiedzieć o co jej chodziło pytając ‘’ Jak się trzymasz ? ‘’ – zapytał Lou unosząc jedną brew. Wiedziałem, że w końcu się wyda. 
– Powiem przy wszystkich – odwróciłem się i ruszyłem do salonu gdzie Niall i Liam grali na Xboxie a Harry siedział w fotelu i robił coś na telefonie. 
– Zerwałem z Perrie – oznajmiłem wkładając dłonie do kieszeni spodni. Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni. – Dlaczego ? Pokłóciliście się ? – wyrwał pierwszy Li. Przez chwilę nie wiedziałem czy chcę o tym mówić ale w końcu to moi bracia. 
– Nakryłem ją z innym – rzuciłem krótko. Poczułem rękę Louisa na moim ramieniu. 
– Jest w porządku, nie martwcie się – Więc byłeś wczoraj u Lili mam rację ? – spytał Lou mierząc mnie wzrokiem. – Zaprosiła mnie po tym jak powiedziałem jej o Perrie. Stwierdziła, że jak będę siedział sam to będę o niej myślał więc zatrzymała mnie u siebie – wytłumaczyłem obojętnie. Kątem oka obserwowałem reakcję Harrego. Był zamyślony i chyba nawet trochę zły. Może myliliśmy się co do niego, może źle zrobiliśmy mówiąc, że Lili nie będzie chciała niczego więcej prócz przyjaźni. To on powinien zdecydować czy chcę się z nią spotykać czy nie. 
– Ei Harry dlaczego tak zlałeś Lili – usiadłem na zagłówku fotela w którym siedział loczek zmieniając temat – Sami mówiliście że lepiej żebym się nie angażował. – wzruszył ramionami – Ona na pewno jest lepsza od tej jej dzikiej przyjaciółki – powiedział Niall przypominając mi dzisiejsze zdarzenie z hot dogiem Horana. 
– O czym ty gadasz Niall ? – Liam spojrzał na blondyna zdezorientowanym wzrokiem. – Potem CI opowiem wznów grę Daddy. 
– Wiecie co, ja chyba do niej pójdę – przemówił Harry wstając z fotela. 
– Powodzenia Romeo – Lou poklepał go po ramieniu uśmiechając się od ucha do ucha. Kiedy loczek opuścił dom Lou spojrzał na mnie. – Zakład że ją pocałuje ? – Haha ona się nie da pocałować – zaśmiałem się przyjmując zakład. – Liam przebij ! – krzyknęliśmy obaj do przyjaciela który spauzował grę i przeciął nasz zakład. No to zobaczymy jak spisze się Hazza.

Oczami Lili

Moja mama pojechała na zakupy a tata do ojca Andrei. Wykorzystując tę sytuację wyciągnęłam z barku butelkę wódki o Smaku czarnej porzeczki i rozkoszowałam się nią leżąc na swoim łóżku. Łyk za łykiem czułam, że mam co raz bardzie wylane w to co się działo wokół mnie. 
– Pieprzyć szkołę – uniosłam butelkę do góry po czym upiłam duży łyk. – Pieprzyć zasady– i kolejny łyk. – Pieprzyć ...- trzask drzwiami uniemożliwił mi kolejny toast. 
– Lili jesteś ? – usłyszałam głos Harrego dobiegający z parteru. 
– Szukaj a znajdziesz ! – zaśmiałam się odstawiając butelkę na stolik. W tym samym czasie do pomieszczenia wszedł właściciel burzy loków.
– Piłaś ? Oj nie grzeczna dziewczynka – zaśmiał się loczek podchodząc do mojego łóżka. 
– Po co przyszedłeś ? – spytałam nieco oschlej. – Przepraszam za tamto. Miałem zły dzień, nie powinienem tak Cię zlewać – Daruj sobie. Każdy ma czasem zły dzień – To co nie gniewasz się ? – Nie – pokręciłam głową. 
– To super – uśmiechnął się siadając obok mnie. – Zachowaj jakąś odległość może co ? – zachichotałam zerkając na lokowatego który był nieźle rozbawiony całą tą sytuacją. 
– Tak jest dobrze – Harry objął mnie ramieniem przytulając mnie do siebie. – Wiesz że wchodzisz do jaskini lwa ? – uniosłam jedną brew zagryzając dolną wargę.
 – Lubię ryzyko – odrzekł przybliżając się co raz bardziej. Nie utrudniając mu zadania pozwoliłam złączyć nasze wargi w delikatnym pocałunku. Harry miał bardzo słodkie usta co zachęciło mnie do dalszej zabawy. Odwzajemniłam jego pocałunek obejmując go rękami za szyję. On ujął moją twarz w dłonie i powoli rozchylał swoje wargi. Po chwili nasze języki tańczyły dzikie tańce a my daliśmy się porwać emocjom. 
– Chcesz się napić ? – spytałam gdy oderwaliśmy swoje wargi na dosłownie kilka sekund. Sięgnęłam po butelkę wódki którą loczek zaraz przechwycił i upił spory łyk. 
– Jesteś piękna – szepnął mi do ucha po czym złożył delikatny pocałunek w jego zagłębieniu. 
– A ty bardzo porywczy – zachichotałam wtulając głowę w szyję chłopaka. Niespodziewanie ktoś wszedł do mojego domu przyprawiając nas o zawał serca. 
– To pewnie mój ojciec – odsunęłam się od Harrego żeby schować prawię pustą butelkę pod łóżko. Schylając się w dół poczułam jak kręci mi się w głowie. Na szczęście Harry w porę objął mnie w tali i przyciągnął do siebie. – No no, proszę proszę – zawołał znajomy mi męski głos. Odwróciłam wzrok z kierunku drzwi. 
– Co wy tu robicie – spytał oburzony loczek mierząc wzrokiem Louisa, Zayna i Nialla stojących w progu moich drzwi. – Długo Cię nie było, przyszliśmy sprawdzić czy aby Cię nie zabiła – zażartował Niall. – Ale chyba nieźle się bawicie – naśmiewał się Lou. Ściągnęłam rękę Hazzy z mojej talii i odgarnęłam włosy z twarzy. 
– Wyjdźcie z tond, nikt was tu nie zapraszał ! – warknęłam. 
– Czy ona jest pijana ? – spytał Zayn. – Trochę – odpowiedział Harry drapiąc się po karku. 
– Może lepiej chodźmy za chwilę może tu być gorąco – zasugerował blondyn. - Zamknijcie się – warknęłam rzucając poduszką w kierunku zgromadzonej trójcy. – Widzisz, ona jest nie poczytalna jeszcze sobie coś zrobi. – znów odezwał się Zayn. 
– Nic mi nie jest – próbowałam wstać z łóżka ale w głowie kręciło mi się jak na karuzeli. Nie potrzebnie tak szybko wypiłam tą wódkę. – Idźcie z tond, ja z nią zostanę – poczułam ciepłą dłoń Harrego na moim ramieniu. – Jesteś pewny, co jak jej rodzice wrócą ? 
– Nic. Poczekam aż zaśnie a potem po cichu się wymknę – Jak chcesz. Jakby co to dzwoń – rzucił Lou. Potem słyszałam tylko jak zamykają za sobą drzwi. – Idź do domu Hazz, jestem dużą dziewczynką – położyłam się na łóżku zamykając oczy. – Ale jaką pijaną – odpowiedział z wesołością w głosie. Poczułam jak kładzie się obok mnie, czułam że nasze dłonie się stykają. Jego dłoń była gładka i ciepła, palec wskazujący rysował jakieś znaki na wewnętrznej stronie mojej dłoni. Było to bardzo miłe uczucie... 
– Harry – szepnęłam cicho. – Tak ? – Przytulisz mnie ? – Pewnie – loczek objął mnie ramieniem i przygarnął do siebie otulając swoim ciepłem. Przez moje ciało przeszedł przyjemny prąd co tylko pogorszyło mój stan. Było mi nie dobrze i czułam się jakbym kręciła się w kółko. Boże jutro nie wstanę z łóżka – ta myśl najbardziej mnie przerażała bo obiecałam Andrei, że pojadę z nią na zakupy. Ale nie chciałam się teraz tym przejmować. Niech się dzieje co chcę mam to w dupie....

                                                                                                                                  

Wybaczcie, że tak długo czekaliście ale wyciągałam oceny i nie miałam czasu
na pisanie :c Dziękuje za komentarze i ponad 1700 wyświetleń :*
Wiem, że rozdział jest taki sobie i trochę zagmatwany przez te różne perspektywy ale myślę, że to chyba wam aż tak nie przeszkadza :) Do napisania ! Zostawiajcie komentarze proszę :*




niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 11

Perspektywa Zayna.

Zerkałem na dziewczynę kątem oka i uśmiechałem się w duchu. Może ona nie jest taka wredna i bezuczuciowa jak przypuszczałem ? Jedno jest pewne, dzięki niej zapomniałem choć na chwilę... Co będzie jak wrócę do domu ? Chłopcy spytają jak było u Pers a co ja im powiem ? Że zerwałem bo mnie zdradziła ? Na dniach dowiedzą się media, zaczną się plotki i spekulacje. Cholera jasna dlaczego mnie to spotkało ! 
Zacisnąłem pięść próbując się uspokoić. Spojrzałem na Lili. Leżała obok mnie z głową na poduszce.
 – Ei śpisz ? – odpowiedzi nie dostałem. Czyli zasnęła. Ostrożnie zszedłem z łóżka przykrywając dziewczynę kołdrą. Wyłączyłem telewizor i po cichu opuściłem pokój a następnie posiadłość. Wracając do domu modliłem się żeby chłopaki już spali. Nagle przypomniałem sobie, że miałem wyłączony telefon. Wyciągnąłem go i włączyłem. Oczywiście miałem pięć połączeń od Perrie i dwa smsy. Pierwszy ‘’ Zayn błagam odbierz, wytłumaczę Ci to. ‘’ i drugi ‘’ Wiem że to mogło dziwnie wyglądać ale nie zdradziłam Cię ! Kocham Cię Zayn ‘’ Poczułem to dziwne uczucie. Kochałem ją. Wciąż ją kocham, ale chyba potrzebuję czasu żeby się z tym uporać. Otwierając drzwi do domu nie słyszałem nic prócz swojego oddechu. Śpią – odetchnąłem z ulgą wchodząc do środka. Od razu poszedłem do swojego pokoju. Zrzuciłem z siebie ciuchy i wpakowałem się do łóżka. Mimo lekkiego zmęczenia, nie mogłem zasnąć. Wciąż myślałem o Pezz i o tym, że straciłem osobę dzięki której codziennie budziłem się z uśmiechem na ustach.

Perspektywa Lili.

- Andrea błagam pośpiesz się – poganiałam przyjaciółkę która właśnie kończyła śniadanie. 
- Wyluzuj mamy pół godziny, zdążmy – Proszę Cię chcę już być w tej szkole i mieć wszystko za sobą – oparłam się o framugę wdychając ciężko. 
– Wiem słońce, nie martw się wszystko będzie dobrze – blondynka obdarowała mnie ciepłym przytulaskiem – To co idziemy ? – spojrzałam na nią zagryzając wargę. – Eh.. idziemy – ruszyłam mozolnym krokiem w stronę drzwi wyjściowych. Wzięłyśmy swoje longboardy i wyszłyśmy na ganek. 
– Mam nadzieję, że nie będzie dziś padać w końcu to ostatni dzień szkoły – rzekłam spoglądając na szare niebo. – Nie spodziewaj się słońca jak w La, w końcu to Londyn – zaśmiała się blondynka zakluczając drzwi. 
– W drogę – poklepała mnie po ramieniu i wskoczyła na swoją deskę. 
Tak, dziś mój wielki dzień. I pomimo że wczoraj spędziłam wieczór z Zaynem zamiast się uczyć myślę, że dam radę. Trzeba mieć w końcu pozytywne nastawienie prawda ?                                                                                                                 

Do szkoły dotarłyśmy 8:50. Zdążyłyśmy pójść jeszcze do szafek i do automatu po kawę. Równo z dzwonkiem na lekcje weszłyśmy do klasy. Teraz miałyśmy historie a za godzinę lekcje rysunku. Mam nadzieję, że ta głupia baba doceni moje prace, przecież są dobre. Przykładałam się do tych prac, nie wyobrażam sobie żebym dostała dwa czy trzy liczę co najmniej na pięć. Ah ta skromność co nie ? 
Lekcja historii jak zwykle była nudna. Andrea namawiała mnie abyśmy poszły jutro na zakupy. W sumie to przydałoby mi się odświeżyć garderobę tym bardziej, że lecimy do Californii i La gdzie słońce jest prawie dzień w dzień. Po dzwonku wyszłyśmy na przerwę.
- Ej pokażesz mi swoje rysunki ? – brązowooka uśmiechała się do mnie robiąc maślane oczy. – To chyba nie naj..– nie zdążyłam dokończyć a szkicownik już był w rękach blondynki. 
– O fuj, narysowałaś tego araba z One Debilejszon – skrzywiła się blondynka trzymając w ręce portret Zayna. 
– No przecież mówiłam Ci, że mi pomagał. A ciebie nie dało się narysować bo co chwilę się śmiałaś – Nie moja wina że jak się skupiasz to wyglądasz śmiesznie – Oj zamknij się – sarknęłam zabierając swój szkicownik. Wraz z dźwiękiem dzwonka na lekcje weszłyśmy do klasy. Nauczycielka od razu złapała ze mną kontakt wzrokowy. Kiedy przechodziłam obok jej biurka zatrzymała mnie.
– Liliano pokaż mi swoje prace – Myślałam że po lekcji.. – Wolałabym teraz – rzekła z powagą. Podałam jej szkicownik i skrzyżowałam ręce pod biustem. Przyglądałam się jak kobieta przygląda się moim pracom. – Hmm – mruknęła zerkając na mnie spode łba. – To co zaliczy mi pani ? – Cóż. Nie podoba mi się tęczówka oka, powinna być bardziej wyraźna. Ale reszta prac o dziwo jest dobra. Zaliczę Ci je na piątki – Yees ! – odwróciłam się w kierunku klasy pokazując Andrei dwa kciuki. Blondynka odpowiedziała mi tym samym uśmiechając się szeroko. Odebrałam szkicownik od nauczycielki i poszłam do swojej ławki. 
– Jestem prawie w samolocie, czujesz to ? – szepnęłam przyjaciółce na ucho. 
– Już się nie mogę doczekać ! - odparła podekscytowana dziewczyna.
– Wiem ja też – odetchnęłam z ulgą. Teraz to już musi się udać, zaliczę biologię i wyjadę do Los Angeles ! 
Trzy kolejne godziny dyskutowałam z Andreą na temat tego ile czasu spędzimy w poszczególnych miastach. Co prawda nie zaliczyłam jeszcze testu z biologii, ale wszystko szło po dobrej myśli. Właśnie zmierzałyśmy do Sali w której miałam zaliczenie. W dłoniach trzymałam podręcznik wertując kolejne kartki. 
– Uspokój się, zaliczysz to na sto procent – uspokajała mnie blondynka. 
– Nie chodzi o sam test, ta wredna baba przyczepi się wszystkiego żeby mnie udupić zobaczysz – oparłam się o ścianę wyciągając telefon. 
– Jeśli Ci nie zaliczy, zrobię wszystko żeby wyleciała z tej szkoły obiecuje słonko – Dzięki – uśmiechnęłam się szeroko spoglądając w ekran telefonu. – Co robisz ? – spytała brązowooka. – Sprawdzam TT – ja i Twiter jesteśmy nie rozłączni. Kiedyś byłam od niego bardzo uzależniona, na szczęście teraz już mi trochę przeszło ale i tak nie wytrzymuje godziny by nie sprawdzić co się dzieje na świecie. Dużo niespodzianką było dla mnie to, że cała piątka One Direction zaczęła mnie obserwować. Zmówili się czy jak ? W tej samej chwili zadzwonił dzwonek. Serce podskoczyło mi do gardła i chyba spadło do żołądka bo odczułam dziwny ból brzucha. Spojrzałam na Andreę która uśmiechała się dodając mi otuchy. – Będę tu czekać i trzymać kciuki – powiedziała blond włosa gdy przechodziłam przez próg Sali w której siedziało już 10 osób. Usiadłam sobie w trzej ławce pod ścianą i próbowałam poukładać sobie wszystko w głowie. Po dwóch minutach do Sali weszła pani Wilson. 
– Macie całą godzinę, jeśli komuś nie starczy czasu będzie mógł zostać na przerwie – powiedziała profesorka po czym zaczęła rozdawać testy. Test składał się z 15 zadań zamkniętych, trzech otwartych i dwóch zadań w których trzeba było wyjaśnić pojęcia. Zaczęłam od tych najprostszych zadań czyli tych zamkniętych. Tam gdzie nie byłam pewna po prostu strzelałam. Potem wyjaśniłam pojęcia, na sześć z nich wyjaśniłam dwa co mnie trochę zdenerwowało. Najbardziej przeraziłam się zadań otwartych, jednak przy pierwszym zdaniu przypomniałam sobie, że takie samo zadanie rozwiązywałam z Louisem. Przywołałam sobie obraz jak mi je tłumaczył i całe rozwiązałam. Drugie zadanie było podobne choć nie jestem pewna czy zrobiłam je dobrze a trzeciego nie umiałam. Skończyłam pięć minut przed dzwonkiem. Wstałam z ławki i oddałam pracę. 
– Już skończyłaś ? – Nie kurwa zaczęłam – sarknęłam, całe szczęście że w tylko w myślach. – Tak, mogłaby pani sprawdzić ? – uśmiechnęłam się najmilej jak mogłam. 
– Prace będę sprawdzać w weekend – odpowiedziała. – Błagam panią to dla mnie takie ważne, dla rodziców też. Mama wzięła trzy proszki na ból głowy i zjadła pół opakowania tabletek na ból brzucha. Strasznie przeżywa moją poprawkę. Nie wspominając już o ojcu który spalił już dziś jedno opakowanie papierosów. Chcę pani żeby się tak jeszcze truł do poniedziałku ?  – zrobiłam zszokowane oczy. Profesorka chyba to łyknęła. 
– Dobrze ale usiądź i daj pisać innym – wykonałam polecenie i wróciłam do ławki. Dzwonek na przerwę właśnie zadzwonił, ale kobieta ciągle pochylała się nad moją pracą. Po pięciu minutach chyba zaczęła liczyć punkty. Ze zdenerwowania przygryzałam dolną wargę i stukałam paznokciami o blat biurka. 
– Podejdź Lili – odezwała się w końcu kobieta a ja zwinnym ruchem wyślizgnęłam się z ławki stając przy biurku nauczycielki. – Egzamin zaliczam od 51 %. – zaczęła nawiązując ze mną kontakt wzrokowy. 
– Powiedz że zaliczyłam ! – krzyczał głos w mojej głowie. 
– Masz 61 %. Zaliczyłaś – Zaliczyłam ? – Ha ! Zaliczyłam ! – krzyknęłam na całą salę. Momentalnie drzwi się otworzyły i do klasy wpadła Andrea – Zaliczyłaś ?! – Zaliczyłam ! – rzuciłyśmy się sobie w ramiona ciesząc się i podskakując. Wybiegłyśmy z Sali kierując się do woźnego który przechowywał nasze longboardy. 
– Witaj Californio ! – krzyczałam odprawiając jakieś tańce zwycięstwa. 
– Plaża, drinki i barmani ! Ohh nie mogę się doczekać – rozmarzała się blondynka. W pośpiechu zabrałyśmy nasze deski i wyszłyśmy ze szkoły 
– Musimy jechać do domu załatwić bilety – oznajmiłam. 
– To pojedziemy do Ciebie i uzgodnimy gdzie i kiedy - zaproponowała przyjaciółka. Okej. – Przystałam na jej propozycję . Nie mogę uwierzyć że zdałam, czuję się taka wolna i wyluzowana. Normalnie chyba muszę podziękować Tomlinsonowi. Choć za tę akcję z telefonem wcale nie zasłużył.


Pół godziny później siedziałyśmy z Andreą u mnie w pokoju sprawdzając loty do Californii. Zdecydowałyśmy, że w przyszły czwartek polecimy na tydzień do Californii. Pobalujemy trochę w Los Angeles, Miami a na koniec jedziemy na kilka  dni do Nowego Yorku na zakupy i do klubów. To wszystko oczywiście na początek, w lipcu na pewno jeszcze gdzieś polecimy może Ibiza albo Dubaj. – Ei Lili twój tata już przyjechał – ogłosiła radosna blondynka siedząca przy oknie. No właśnie, wszystko już zaplanowałyśmy tyle że moi rodzice jeszcze nic nie wiedzą. 
– To idę z nimi pogadać – oznajmiłam zostawiając przyjaciółkę samą. Moja mama wróciła do domu pół godziny temu więc mam nadzieję, że teraz znajdzie dla mnie chwilę. Chcę pogadać z rodzicami razem a nie z każdym z osobna. Po co dwa razy mówić to samo ? 
– Cześć – przywitałam się krótko siadając na białej skórzanej sofie. – Hej Lilka – odpowiedziała mama nie odrywając wzroku z nad książki.

– Coś się stało ? – spytał ojciec nalewając sobie whisky do szklanki. 
– Nie nic. W przyszły czwartek chcemy lecieć z Andreą do Californii. Chciałam żebyście wiedzieli  – zerkałam raz na ojca raz na mamę którzy rzucali sobie jakieś krótkie spojrzenia. 
– Rodzice Andrei się zgodzili ? – spytał ojciec. 
– Tak – Będziecie uważać na siebie ? – spytała mama. 
– Taa – westchnęłam przewracając oczami. – No to porządku.  – rzekł ojciec upijając łyk Jack Danielsa. 
– Dzięki – rzuciłam krótko i pobiegłam do Andrei. 
– Serio tak łatwo poszło, nie spinali się ? Moi to jeszcze gadali chyba 15 minut o odpowiedzialności i o tym czego nie powinnam jeść i próbować – śmiała się blondynka. 
– Przynajmniej się o Ciebie troszczą – otworzyłam okno i zapaliłam papierosa. 
– Twoi też się troszczą, może mają do Ciebie większe zaufanie – Proszę Cię. Kto udawał omdlenie w szkole żeby nie pisać testu z matmy ? Kto wsadził mamie chomika do torebki ? Kto zrobił imprezę podczas ich nie obecności ? Kto.. – Dobra skończ. Już kumam – zaśmiała się brązowooka. – Idę do domu zobaczyć czy spakuję się w swoje walizki. Zadzwonię rano to umówimy się na zakupy.
– Okej. Pa – odprowadziłam przyjaciółkę wzrokiem po czym skupiłam się na paleniu. 
                                                                                                       

Rozdział trochę nudny, ale mogę wam zdradzić że w kolejnym rozdziale pojawi się
perspektywa Andrei. Niedługa ale zawsze coś :)
Dziękuje za wszystkie komentarze i obserwowanie, to mnie bardzo motywuje :***

wtorek, 4 czerwca 2013

Rozdział 10

Po skończeniu lekcji poszłyśmy z Andreą do Starbucksa na frappucino. Około 15 musiałam się zwijać do domu. Chciałam odbyć mały romans z moją kochaną genetyką...
Dochodząc do mojego domu zobaczyłam, że z posiadłości dzikusów odjeżdża samochodem ładna mulatka o kręconych włosach. Ciekawe kto to był ? Mniejsza. 
Wyciągnęłam z kieszeni klucze i zabrałam się za przekręcanie zamka. Ledwo przekroczyłam próg i zrzuciłam plecak a ktoś zaczął walić w drzwi. 
– Boże co ja Ci zrobiłam – warknęłam spoglądając w sufit i jednocześnie pociągając za klamkę. 

– Cześć – odezwała się chórem trójka bezmózgich neandertalczyków. Uniosłam jedną brew przyglądając się im ze złością. 
– My chcieliśmy.. – szatyn spoglądając w ziemię próbował coś powiedzieć. – Może idź i wróć jak znajdziesz język – rzuciłam zamykając drzwi. 
– Stój – zawołał drugi z winowajców. – Czego – warknęłam otwierając drzwi. 
– To co zrobiliśmy było idiotyczne, podłe, złe, irracjonalne i głupie – mówił dalej osobnik o krótkich włosach i brązowych oczach. – To się już więcej nie powtórzy, słowo – rzekł blondyn unosząc lewą rękę ku górze. – Jeszcze raz przepraszamy – odezwał się Louis tym razem patrząc mi w oczy. – Super. A teraz idźcie uprzykrzać życie komuś innemu – rzuciłam zatrzaskując drzwi. Zarzuciłam plecak na ramię i udałam się do swojego pokoju. Przez tych głupków jeszcze bardziej się zdenerwowałam. Oni są jak jakieś wrzody na tyłku, albo jeszcze gorzej. Mogłoby być gorzej ? 
Otworzyłam okno na oścież i usiadłam na parapecie jak to mam w zwyczaju. Wyciągnęłam papierosa z paczki zapasowych papierosów które wyciągnęłam z komody znajdującej sie przy oknie. Zaciągając się dymem nikotynowym czułam, że się uspokajam. Zamknęłam oczy opierając się o framugę. Wreszcie chwila spokoju, po całym dniu nudzenia się w szkole na praktycznie wolnych lekcjach mogłam z czystym sumieniem stwierdzić że to najlepszy moment dzisiejszego dnia. Otworzyłam oczy i odruchowo spojrzałam na dom obok.
 – Co ty tu kurwa robisz ?! – spytałam przestraszona obecnością wychylającego się z okna mulata który przyglądał mi się z uśmiechem na ustach.
 – Wyglądałaś normalnie. Pomyślałem, że w jakiś magiczny sposób znów stałaś się człowiekiem – odpowiedział drwiąco mulat. Poczułam się jak jakiś potwór. Chyba pierwszy raz w życiu przejęłam się czyimiś słowami. 
– Nie mam ochoty z tobą rozmawiać – powiedziałam ściszonym głosem wyrzucając niedopałek papierosa do ogródka a następnie wskakując do pokoju zamykając okno. Czy wszyscy ludzie tak o mnie myślą ? 

Perspektywa Zayna.

Kurwa znów zjebałem. Patrzyłem się tempo w zamknięte okno sąsiadki. To nie miało tak zabrzmieć. Byłem pewny że mi odgryzie ale.. nie zrobiła tego. Zachowywała się inaczej, choć z tego co opowiadali Liam, Lou i Niall wynikało że jest taka jak zawsze. Czy to oznaczało, że ona jest inna gdy jest sama ? Nie rozumiem tej dziewczyny. A pro po płci przeciwnej. Może zrobię Pezz niespodziankę i zabiorę ją na kolację ? Co prawda mówiła że ma jakąś ważną próbę z Little Mix ale może wróciła wcześniej. Zamknąłem okno i zszedłem na dół. 
– Ei chłopaki jadę do Perrie – rzuciłem w stronę salonu gdy zszedłem po schodach. 
– Jak będziesz wracał kup mi jakieś lody ! – krzyknął Niall któremu jak zwykle nie chciało się ruszyć dupska. Zamknąłem za sobą drzwi i wsiadłem do mojego BMW. Jakieś pół godziny później zajechałem pod dom Pers. Zaparkowałem trochę dalej od domu żeby nie zauważyła, że przyjechałem w końcu chciałem jej zrobić niespodziankę. 
Wysiadłem z samochodu, nie uszedłem 20 metrów a moim oczom ukazał się widok który sprawił że poczułem się jak w jakimś pieprzonym romansie. Moja Perrie szła w objęciu jakiegoś elegancika prosto do czarnego Lamborghini które należało do tego gościa. I nagle poczułem się jak jakiś śmieć. Jak ona mogła mi to zrobić. Co za podła szmata. Odwróciłem się napięcie i wsiadłem do samochodu. Poczekałem chwilę aż moja była dziewczyna i jej dżolero odjadą. Tak właśnie. Perrie Edwards i ja to przeszłość – odpaliłem silnik i ruszyłem z piskiem opon. Żeby było zabawniej zadzwoniłem do Perrie. 
– Cześć skarbie jak próba ? – zacząłem z udawaną radością. 
– Hej, jestem zmęczona i chyba zaraz się położę. – Oo biedulka. Znajdziesz tyle miejsca w tym czarnym Lamborghini ? – spytałem drwiącym głosem. Dziewczyna przez chwila milczała, to trwało dosłownie kilka sekund. – Zayn znów się upiłeś ? O czym ty bredzisz ? – Jestem trzeźwy jak Liam. Byłem pod twoim domem kłamliwa..- ugryzłem się w język. – Z nami koniec Pers. Nie chcę Cię znać – rozłączyłem się wyłączając telefon. 
Wróciłem do domu. – Zayn to ty ? Masz moje lody – usłyszałem krzyk Horana gdy zamknąłem drzwi frontowe. Nic mu nie odpowiedziałem, wbiegłem na górę jak tornado. Zamknąłem się w pokoju i usiadłem na łóżku. Byłem zdruzgotany, byliśmy ze sobą ponad cztery miesiące. Tyle się wydarzyło, ona była moim ideałem. Nie mogła od razu ze mną zerwać tylko puszczać się na prawo i lewo ? – wzdychając uniosłem wzrok na okno. W pokoju naprzeciwko, przy zapalonym świetle, na wielkim białym łóżku leżała ognistowłosa dziewczyna w za dużym czarnym T-shircie która toczyła walkę jak mniemam z genetyką. Przypomniało mi się jak to ja byłem w szkole, nie cierpiałem się uczyć. Byłem mądry i bystry ale wkuwanie jakiś pierdół nie wchodziło w grę. Wolałem iść się zabawić lub wyciąć jakiś numer, dlatego dwa razy wywalili mnie ze szkoły. Dobrze że dzięki xfactorowi mogłem skończyć szkołę przez lekcje indywidualne. To było znacznie przyjemniejsze i praktyczniejsze. Nie zastanawiając się nad tym co właściwie robię podszedłem do okna i otworzyłem je na oścież. Sięgnąłem po pustą paczkę po papierosach leżącą na stoliku i rzuciłem nią w okno sąsiadki. Dziewczyna podniosła głowę z nad książki i spojrzała w moją stronę. Pomachałem jej ręką, a ona zwinnym ruchem znalazła się pod drugiej stronie łóżka i podeszła do okna.

Perspektywa Lili.

Czego chcesz, nie widzisz że się uczę ? – rzuciłam do bruneta krzyżując ręce pod biustem. 
– Chciałem zapytać jak Ci idzie nauka, Lou miał Cię uczyć, ale po tej całej sytuacji ze wczoraj .. – Daje radę, nie musisz się martwić. – odparłam. – Jesteś sama ? – Nie twój interes – burknęłam. – Pewnie jest Ci źle, że siedzisz w pustym domu. Zmuszona do nauki. Współczuje serio, ja też miałem fatalny dzień. Zerwałem z dziewczyną po tym jak przyłapałem ją z innym, jestem wkurzony jak nigdy I właściwie nie wiem po jaką cholerę Ci to mówię – brunet usiadł na parapecie spoglądając gdzieś daleko. 
– Chodź – rzuciłam do mulata który zdziwiony spojrzał na mnie. 
– Co ? – Chodź do mnie. Drzwi na dole są otwarte. – Ale.. – Chodź – powiedziałam stanowczo po czym zamknęłam okno. Zrzuciłam książki na ziemię i poprawiłam pościel. Z parteru dobiegł mnie dźwięk otwieranych drzwi. Ciekawe czy zgadnie które to drzwi – zaśmiałam się w duchu. Po chwili usłyszałam dźwięk pociąganej klamki. Spojrzałam na drzwi z za których wyłonił się mulat. – Łał trafiłeś – zaśmiałam się. – Jej jak tu.. biało – mulat rozglądał się po pokoju. – A czego się spodziewałeś ? – No wiesz, coś w stylu Bad girl, plakaty, wlepy na meblach – uśmiechnął się siadając na łóżku. – Dlaczego chciałaś żebym przyszedł ? – spytał spoglądając mi w oczy. Spuściłam lekko głowę uśmiechając się.
– Skoro Ty siedziałeś zdołowany w swoim pokoju a ja siedziałam zdołowana w tym pokoju to po co marnować dwa pokoje jak można posiedzieć w jednym ? – spojrzałam na mulata unosząc kąciki ust. – Czym jesteś zdołowana ? – spytał z zaciekawieniem. – A tak mi się powiedziało – wzruszyłam ramionami. – Akurat – prychnął. – Nie twój interes Malik – rzuciłam nie mogąc przestać się uśmiechać. – Ei to nie fair, ja nie znam twojego nazwiska – oburzył się mulat. Przewróciłam oczami wzdychając – Nelson. Lili Nelson – wyciągnęłam do niego rękę. – Zayn Malik – uścisnął moją dłoń. 
– Rozumiem że to na początek nowej znajomości ? – chłopak uniósł jedną brew zadziornie się uśmiechając. – Ej nie wyobrażaj sobie dobra i tak jesteś dupkiem okej ? – Swoją drogą, nie powinnaś się uczyć ? – Nie, już dosyć się nawkuwałam. Przyda mi się mała przerwa – zsunęłam się z łóżka stając na nogi. 
– Chodź zrobimy coś do jedzenia i włączymy jakiś film. Byle nie jakieś romanse, choć to by było dziwnie gejowskie gdybyś chciał obejrzeć romans – mówiłam dreptając do drzwi. – Taa, raczej nie lubie romansów – zaśmiał się brunet podążając za mną. 
– Masz ładny dom, kto urządzał ? – spytał Malik gdy dochodziliśmy do kuchni. – Moja mama – odrzekłam. – Jest projektantką wnętrz ? – Blisko. Projektantką mody – A tata ? – Ma własną firmę. Organizuje imprezy, spotkania polityków i takie tam. Rzadko bywa w domu, podobnie jak mama – otworzyłam drzwi do spiżarni. 
– A ty gdzie mieszkałeś, zanim się tu przeprowadziliście ? – spytałam donośnym głosem ze spiżarki. – W centrum Londynu, a przed Xfactorem mieszkałem w Bradford. – Ładne miasto, byłam tam dwa lata temu. – uśmiechnęłam się do bruneta wkładając popcorn do mikrofali. – Gdzie teraz są twoi rodzice ? – Na kolacji – odpowiedziałam cicho zaciskając powieki. Odwróciłam głowę aby Malik nie zobaczył, że łzy napłynęły mi do oczu. Jeśli jeszcze jedno pytanie będzie dotyczyło moich rodziców wsadzę go do mikrofali i zmikrofaluję aż stanie się murzynem. – Hej wszystko w porządku ? – ni z tond ni z owąd mulat stał obok mnie. 
– Taa okej – przytaknęłam spoglądając w urządzenie robiące popcorn. – Przepraszam, pewnie nie chcesz rozmawiać o rodzicach. – Nic się nie stało. Oni po prostu są zajęci sobą. Nie interesują się mną... gdzie wychodzę, o której wracam. To jest…- zawiesiłam głos - strasznie wkurwiające, gdy wracasz do pustego domu. Oni nawet nie wiedzą że mam poprawkę wiesz ? Nic o mnie nie wiedzą, nie obchodzi ich to – zacisnęłam wargi przełykając ciężko ślinę. 
– Hej mała tylko nie płacz – silnymi ramionami brunet przygarnął mnie do siebie. Objęłam go w pasie powstrzymując na siłę łzy. 
– Jeśli chcesz popłaczemy razem ? Mój związek rozpadł się po tak krótkim czasie. Boli mnie to tak samo jak Ciebie sprawa z rodzicami – uśmiechnęłam się lekko. – Myślałam, że chłopacy nie płaczą ? – uniosłam głowę do góry bu móc na niego spojrzeć. – Czasem płaczą. Ja bardzo rzadko – powiedział dumnie mulat. – spojrzałam w jego brązowe tęczówki odsuwając się na bezpieczną odległość.
 – Popcorn już gotowy – rzekłam wyciągając gorące opakowanie prażonej kukurydzy. Wysypaliśmy zawartość do dużej miski i wróciliśmy do mojego pokoju. – Jako że jesteś gościem, możesz wybrać film – rzuciłam w stronę bruneta siadając wygodnie na łóżku. – Jej jaka ty gościnna – zaśmiał się. – Co powiesz na Internat ? Jeszcze nie oglądałem a podobno świetny – Może być – wzruszyłam ramionami zajadając się popcornem. – Hej zostaw trochę na film – mulat wyrwał mi z rąk miskę siadając na łóżku. – Oddawaj to – rzuciłam się na niego próbując odzyskać jedzonko. – Czy ty zawsze musisz postawić na swoim ? – splotłam ręce na klatce. – Hm niech pomyślę ? Tak – oboje zaśmialiśmy się przenosząc wzrok na ekran telewizora. – Może zgaszę światło ? tak dla atmosfery ? – zaproponowałam na co Zayn kiwnął głową. Tak więc w egipskich ciemnościach oglądaliśmy horror. Niektóre momenty doprowadzały moje serce do zatrzymania. Lubię to uczucie, adrenalina to fajna sprawa coś jak motyle w brzuchu ? o rany co ja gadam. Machinalnie spojrzałam na zegarek. – O boże – jęknęłam cicho. – Co się stało ? – zaraz północ – spojrzałam na mulata a potem na telewizor. – Chyba się nie boisz duchów czy coś ? – Pewnie że nie. Tylko.. – przełknęłam ciężko ślinę. – Tylko ? – Dobra powiem Ci choć i tak mi nie uwierzysz – westchnęłam. 
– Jeśli będziesz mówić o smerfach to pewnie tak – Oh przestań – uderzyłam go w ramię. – Wiem że to głupie, ale trzy lata temu. Andrea nocowała u mnie w domu. Moich rodziców nie było, mieli wrócić późno w nocy. Siedziałyśmy dokładnie na tym łóżku w tym pokoju oglądając The Ring. Kiedy spojrzałam na zegarek była północ. W tym samym momencie w filmie zadzwonił telefon i nagle wszystkie światła w tym domu zgasły. Zaczęłyśmy krzyczeć w niebo głosy. Kiedy przestałyśmy się drzeć światła znów się włączyły a zegarek wskazywał równo 00:01. Od tamtego dnia nigdy nie oglądałyśmy horrorów przed północą – spojrzałam w ekran TV czekając aż chłopak wybuchnie śmiechem. 
– Jej to dziwne i straszne. Sam bym się bał – Serio ? – Serio – odpowiedział chyba się uśmiechając. – O patrz północ – Zayn wskazał ręką na zegarek a telewizor momentalnie się wyłączył. Poczułam jak serce podchodzi mi do gardła. – No i po jaką cholere to powiedziałeś ! – krzyknęłam  ściskając w dłoniach kołdrę. – Przepraszam – zaczął się śmiać. Nagle usłyszeliśmy dziwny świst.– O kurwa – mulat objął mnie ramieniem przyciągając do siebie. Znów usłyszeliśmy jakiś dziwny dźwięk, tym razem dobiegający z korytarza. Miałam ochotę krzyczeć, ale zamiast tego co raz bardziej wtulałam się w ciepłe ciało bruneta. On też przytulał mnie jakby mocniej, jestem pewna że sam zaraz narobi do gaci. 
Po kilku minutach telewizor znów się włączył. Odetchnęłam z ulgą lecz wciąż nie mogłam uspokoić serca które zaraz wyleci w Kosmos. – To było straszne – stwierdził Zayn tym razem na poważnie. – Chyba się z tond wyprowadzę – ułożyłam głowę na poduszce oddychając głęboko. Przymknęłam na chwilę oczy żeby się uspokoić. 
– Wiesz, nadal nie rozumiem dlaczego mnie tu zaprosiłaś. – głos bruneta zmusił mnie do otworzenia oczu i przewróceniu się w jego stronę. – Pozwól że odpowiem pytaniem na pytanie. Czy od kat tu przyszedłeś choć przez chwilę pomyślałeś o swojej byłej ? – nasze spojrzenia się spotkały. Zayn uśmiechnął się prawie niezauważalnie. – Chyba nie. Jak siedziałbym w domu pewnie myślałbym o niej cały czas – No i właśnie dlatego Cie tu ściągnęłam. To co oglądamy dalej ? – Mulat kiwnął głową wciskając guzik na pilocie.
                                                                                                                                   
Hej ho ! Jest i 10 rozdział ! Długo go przepisywałam bo oglądam z tatą mecz :)
Zachęcam do obserwowania i komentowania :*
Do następnego i dziękuje za tyle wejść <333333

Szablon