poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział 18

Perspektywa Lili.

Kiedy wszyscy już przysypiali, ja siedziałam na twitterze czytając co ciekawego dzieje się na świecie. Dziwnie się czułam ze świadomością, że dookoła mnie leży piątka sławnych chłopaków którzy tak na prawdę są takimi samymi ludźmi jak ja, Andi, moi koledzy i koleżanki. To było takie hmm niesamowite i paradoksalne 
- Lili - słodkim półszeptem loczek wytrącił mnie z przemyśleń. 
Pomińmy fakt, że obejmował mnie w pasie i przytulał się do mojego ciała. 
- Czego ? - spytałam nie odrywając wzroku od ekranu. - Mogę zostać na noc ? - spytał jakby przez sen. - Pogrzało Cię ? - spojrzałam w jego stronę natrafiając na jego głowę którą pokrywały długie pokręcone włosy. - No weź - jęczał na wpół przytomny. Jesus - pomyślałam.
Niespodziewanie pokój rozświetlił obraz włączonego telewizora. 
- Włączyli prąd ! - krzyknęłam stając na równe nogi sprawiając, że Harry obalił się na kanapę. Wszyscy pomrukując zaczęli się przeciągać i ziewać. Pobiegłam włączyć światło. 
- Nieee Lili ! - zawołała moja przyjaciółka gdy zbliżyłam się do pstryczka. Niestety mam za dobry refleks i włączyłam wszystkie lampy znajdujące się w salonie. 
- O matko już prawie północ - poinformował nas Liam. 
- A twoich rodziców dalej nie ma - rzekła blondynka wstając z podłogi na której leżała. 
- Wiem - westchnęłam i poszłam na holl. Wybrałam numer do mamy i czekałam aż odbierze. - Mamo gdzie ty jesteś jest prawie północ - rzuciłam oburzona na wejściu. 
- Przepraszam ale spotkanie się przedłużyło a potem mieliśmy niezapowiedzianego gościa i poszliśmy na kolację. Jest świetnie, wszystko wskazuje że będziemy mieli nową projektantkę w swoim zespole - mówiła przejęta kobieta. 
- A ojca jeszcze nie ma w domu ? - dodała po chwili. - Nie ma. - mruknęłam. - Pewnie też mu coś wypadło. Lili idź spać, wszystko jest dobrze - Nic kurwa nie jest dobrze ! - krzyknęłam ze łzami w oczach. 
- Lili jak ty sie wyrażasz ! - bez odpowiedzi rozłączyłam się i otarłam łzy spływające po moich policzkach. - Lili wszystko w porządku ? - podeszłam do mnie blondynka. 
- Tak - pokręciłam głową ocierając szybko słone kropelki. Brązowooka przytuliła mnie do siebie. - Lili czemu płaczesz ? - niespodziewanie pojawił się przy nas Harry. Kiedy zacisnęłam powieki żeby powstrzymać łzy, loczek najwyraźniej nie potrzebował odpowiedzi. Podszedł do nas i obie mocno objął. - Grupowa niedźwiadka ! - zawołał nagle Niall którego poznałam po wesołym głosie. W jednej chwili zjawiła się czwórka pozostałych dzikusów którzy rzucili się do uścisku. Jako iż to ja byłam w oku cyklonu czułam jak dostaję niezłą dawkę ciepła. - Już mi lepiej - szepnęłam gdzieś pomiędzy bark przyjaciółki a tors Harrego. 
- Dobra starczy - oznajmił Liam który zawsze panował nad sytuacją. Całe szczęście bo jeszcze chwila i miałbym żebra w częściach pierwszych. Swoją drogą jak on to robi że zawsze wyczuje odpowiedni moment ? - Na pewno wszystko w porządku ? - spytał jeszcze raz Harry odgarniając moje nieogarnięte a do tego pokręcone kosmyki włosów z twarzy. - Tak. W porządku - odpowiedziałam minimalnie się do niego uśmiechając. 
- To może my już pójdziemy ? - Liam po patrzył po chłopakach którzy pokiwali głowami. 
- Dzięki za dzisiejszy dzień - zawołał Horan machając do mnie i do blondynki stojącej obok. Odmachałyśmy mu i pożegnałyśmy się z resztą. 
- Do jutra - zawołał Liam który jako ostatni poza Harrym który ciągle stał z nami opuścił mój dom. - Jak będziesz chciała pogadać to dzwoń, o każdej porze dnia - powiedział zielonooki patrząc mi prosto w oczy. 
- Jasne, okej - przytaknęłam. Lokowaty ujął moją twarz w dłonie i delikatnie pocałował mnie w czoło. - Dobranoc mała - uśmiechnął się odsuwając sie na pół kroku. 
- Mała to... a zresztą już ci to mówiłam - westchnęłam a właściciel loków wyszczerzył się pokazując swoje uzębienie. - Na razie dziewczyny - pożegnał się ostatni raz i wyszedł. Momentalnie poczułam na sobie wzrok przyjaciółki. 
- Nie pytaj mnie - uprzedziłam ją kierując się w stronę schodów. 
- Pokłóciłaś się z rodzicami ? - pyta.
- Prosiłam ? - jęknęłam wbiegając na górę. 
- Nie chcesz mówić to nie, ale martwię się o Ciebie - powiedziała brązowooka zabierając z mojej szafy jakieś ciuchy na przebranie. 
- Idę pod prysznic a ty sie zastanów czy na pewno nie chcesz pogadać - po tych słowach opuściła mój pokój zostawiając mnie sam na sam z milionem dzikich myśli. Od razu poszłam do okna i chwyciłam za paczkę Marlboro. W pokoju na przeciwko paliło się światło. Otworzyłam swoje okno i zapaliłam papierosa. Mogłabym oczywiście udawać że nie chcę teraz aby okno na przeciwko się otworzyło i stanął w nich znajomy otatuowany kolega ale nie umiałam oszukiwać samej siebie. Wiedziałam że on mnie wysłucha. W końcu zobaczyłam znajomą sylwetkę tym razem w innej odsłonie bo bez koszulki i z lekko potarganymi włosami. Prawdopodobnie spowodowanymi prysznicem. 
- Papieros zamiast dobranocki ? - zadrwił brunet zaraz po otworzeniu okna. 
- Przeziębisz się.
- Nie martw się - odparł zadziornie.
- Nie martwię - prychnęłam zaciągając się. 
- Tak samo jak dziś nie płakałaś ? 
- Będziesz mnie teraz denerwował pytaniami retorycznymi ? 
- Nie mam zamiaru. Mów co się stało - mulat podparł się łokciami o parapet i wyciągnął jednego papierosa ze swojej paczki. 
- Z wiekiem zaczynam się robić co raz bardziej wrażliwa. - wypuściłam dym z płuc.
- Jesteś dziewczyną a dziewczyny są wrażliwe.
- Cóż za spostrzeżenie Zayn - przewróciłam oczami i oboje z brunetem zaczęliśmy się śmiać. 
- To powiesz mi ? Nie chcę żebyś się no wiesz, dręczyła tym po nocy.
- To rodzice. Nie wiem dlaczego tak mnie to drażni. Chciałabym żeby byli częściej w domu, żebyśmy jedli razem obiady i byli rodziną. Taką prawdziwą - westchnęłam przykładając filtr do ust. 
- Nie można mieć w życiu wszystkiego - powiedział poważnie Zayn. 
- Wiem. Ale ja... nie mam nikogo kto by dał mi to uczucie bezpieczeństwa i miłości..- ostatnie słowo niemalże wyszeptałam. Wstydziłam się swoich uczuć, nie chciałam żeby Zayn pomyślał sobie że jestem jakąś małą dziewczynką. 
- Dlatego jesteś dla nas miła i spotykasz się z Harrym ? Chcesz być dla kogoś ważna ? - zaskakująco łagodny ton mulata sprawił, że już się tak nie spinałam. Wręcz przeciwnie, poczułam jakby na prawdę mnie rozumiał.
Spojrzałam na niego lekko speszona. - Lubię Harrego i wiem, że on mnie też. Dzięki niemu czuję że coś dla kogoś znaczę - zgasiłam papierosa i wyrzuciłam filtr do ogródka. 
- Nie tylko dla niego coś znaczysz. Dla każdego z nas coś znaczysz, jesteś naszą przyjaciółką. Masz wokół siebie nas i Andreę ona na pewno Cię kocha. W końcu jesteście jak siostry - wiedziałam, że rozmowa z mulatem poprawi moje samopoczucie, dał mi inne spojrzenie na mój świat. Już miałam mu coś odpowiedzieć ale niestety do pokoju wtargnęła moja przyjaciółka. 
- Lili łazienka wolna - oznajmiła dziewczyna mierząc mnie wzrokiem. Pewnie zorientowała się że rozmawiam z Zaynem. - To ja już idę. Dobranoc - pożegnał się brunet. 
- Dzięki Zayn. Bardzo mi pomogłeś - uśmiechnęłam się do niego szczerze. 
- Zawsze do usług - odwzajemnił uśmiech. 
- Zadzwonię jutro dobranoc - pożegnałam się i zamknęłam okno odwracając się do przyjaciółki. 
- Lecisz na dwa fronty ? - spytała z drwiącym uśmiechem. 
- Ale żeś walnęła - przewróciłam oczami. 
- Idę pod prysznic, jak wrócę to musimy pogadać - oznajmiłam wyciągajac z komody jakąś czystą bieliznę. 
- Widzę, że Zayn ma jakiś dziwny wpływ na ciebie - blondynka poruszyła brwiami. 
- Daj spokój - mruknęłam wychodząc z pokoju. 
   Po orzeźwiającym i relaksującym prysznicu stanęłam przed lustrem i wpatrywałam się w swoje odbicie. - I o co ci chodzi Lilka ? Przecież dawałaś sobie radę bez rodziców, jesteś silna. Masz Andreę która nie pozwoli Cię skrzywdzić, nie okazuj słabości. Masz być twarda - plotłam do lustra chcąc dodać sobie jakiejś dobrej energii. - Dobra. Będę twarda - powiedziałam twardo zakładając szeroki Tshirt z logo Coldplaya. Wróciłam do swojego pokoju poprawiając włosy. 
- Ei śpisz - zawołałam cicho do blondynki która leżała na moim łóżku z opuszczonymi powiekami. - Nie, oglądam powieki od spodu - mruknęła przykrywając się kołdrą. Wślizgnęłam się do łóżka kładąc obok niej. Zgasiłam światło i gapiłam w sufit. 
- Muszę być twarda.
- No powinnaś.
- Koniec z rodzicami. W czwartek wyjeżdżamy i zaczynamy wakacje. Nie będę się już nimi przejmować.
- I bardzo dobrze.
- Potrzebuje melanżu.
- No ja też, a możemy pierw iść spać ? - mruknęła brązowooka. 
- Taak - zaśmiałam się otulając kołdrą. 
- Dobranoc Andrea - odezwałam się.
- Yhy - mruknęła do poduszki na wpół przytomna.

Telefon Andrei zaczął dzwonić przed 8. Zdenerwowana dziewczyna odebrała go rzucając pod nosem zajebiście nie cenzuralne wyrazy.
- Czego do cholery... O cześć mamo... oczywiście że nie zapomniałam o zakończeniu roku - w głosie dziewczyny można było wyczuć niezły sarkazm. - Dobra pa - ziewnęła do słuchawki. 
- Lili zapomniałyśmy o zakończeniu. Lecę do domu, moja mama nas zawiezie do szkoły. Bądź gotowa o wpół do 11. Paa - słyszałam jej głos ale moja głowa była wtulona w poduszkę.
- Paa - mruknęłam naciągając pościel na głowę. Było mi tak wygodnie i cieplutko, że Morfeusz znów postanowił zabrać mnie do swojej krainy. Miałam wrażenie jakbym usnęła dosłownie na dwie minuty, ale minęło zdecydowanie więcej minut. Nie wiem czy bardziej zdziwiło mnie pojawienie się mamy w pokoju czy to że przyszła pożyczyć dresy do biegania. 
- Ale na cholerę Ci te dresy ? - pytałam zaspana siedząc po turecku otulona białą pościelką. 
- Dziecko nie przeklinaj. Idę biegać z Debi po parku. Ruch to zdrowie, też powinnaś spróbować - Mamo ja jeżdżę na longbordzie i deskorolce od kilku lat.
- Takie deski są dla chłopców i czy to wgl można nazwać sportem ? - prychnęła kobieta wyciągając z szafy to czego szukała. Nie ma to jak wsparcie w rodzinie.
- Lili może byś tak wstała ? Spóźnisz się na zakończenie roku. - w progu pokoju stanął ubrany elegancko ojciec. 
- O a ty gdzie ? - zwrócił się do mojej mamy z uśmiechem na ustach. 
- A wyobraź sobie, że idę biegać.
- Przecież masz świetną figurę.
- No i dlatego trzeba zadbać o to żebym się nie roztyła. Lila wstawaj - ponagliła mnie mama wychodząc z ojcem z pokoju. Z głośnym jękiem oburzenia zsunęłam się z łóżka przy okazji zahaczając stopą o róg łóżka i lądując z hukiem na podłodze. - Ałaa - jęknęłam krótko próbując się podnieść. Brak nikotyny na pewno nie pomoże mi w dalszym działaniu. Sięgnęłam do swojej paczki. 
- Kurwa no nie - rzuciłam pustym opakowaniem na ziemię. Byłam pewna że mam jeszcze dwa. Wrzuciłam na nogi pierwsze lepsze trampki i zeszłam na dół. Podeszłam do drzwi znajdujących się na wprost i wyszłam na zewnątrz gdzie przyjemny lekki powiew wiatru muskał moją rozbudzoną już twarz. Przeszłam przez trawnik i weszłam na werandę domu należącego do dzikusów. Walnęłam dwa razy pięścią w drzwi które po dłuższej chwili zostały otworzone przez ubranego Liam. 
- Cześć - przywitał się z uśmiechem. 
- Hej jest Zayn ? Głupie pytanie pewnie śpi - weszłam do środka od razu wchodząc po stopniach. Kroczyłam prosto do pokoju mulata. Byłam święcie przekonana że chłopak będzie smacznie spał jednak moje przypuszczenia umarły wraz z moim wtargnięciem do jego sypialni. Kiedy pociągnęłam za klamkę i przekroczyłam próg ujrzałam bruneta w samych bokserkach który wyraźnie usiłował wybrać sobie jakieś ubranie. Jego wyraz twarzy był nie mniej zszokowany niż mój. Speszyłam się na tyle, że ukryłam twarz w dłoniach. 
- Nie wiesz że od przebierania jest łazienka ?! 
- O ile mi wiadomo to mój dom i mogę się przebierać i ubierać gdzie chcę - odpysknął z wesołością. 
- Jesus. myślałam, że będziesz spał.
- To ty lepiej nie myśl - zaśmiał się łapiąc mnie za nadgarstki i odciągając dłonie od mojej zarumienionej twarzy. Nawet nie wiem kiedy się przy mnie znalazł. Chcąc nie chcąc spojrzałam w te jego wesołe tęczówki umiejscowione na przystojnej twarzy. 
- Nie żebym był wścibski ale po co przyszłaś ? - spytał jak gdyby nigdy nic. 
- A no właśnie. Skończyły mi się fajki poratujesz mnie ? - zrobiłam wielkie smutne oczy jak kot ze shreka. 
- Mi też się skończyły - odpowiedział z powagą mulat. - Jaja sobie robisz ? - wbiłam w niego wzrok z niedowierzaniem. 
- Miałem jeszcze jedną paczkę ale Liam mi ją zabrał, chcę żebym rzucił więc.. - nim zdążył jeszcze coś powiedzieć wyszłam z pokoju. 
- Payne ! - krzyknęłam kierując się wzdłuż holu. 
- Co się dzieje ? - z jednego z pokoi które akurat mijałam wystawił głowę Horan. 
- Idź spać Niall - mruknęłam zbiegając po schodach. 
- Liam gdzie jesteś !
- W kuchni - odkrzyknął. - Co sie stało ? - spytał zdezorientowany odwracając się od kuchenki. 
- Oddaj mi fajki Zayna - wyciągnęłam dłoń przed siebie i z pełną powagą czekałam na jego reakcję. 
- Jakie znowu fajki ?
- Te które mu zabrałeś - kontynuowałam. 
- Nie zabrałem mu papierosów. Pewnie sam wszystkie spalił, albo mu się przyśniło. 
- Nie rób ze mnie głupka ?! powiedział że mu zabrałeś bo chcesz żeby rzucił.
- Owszem nie popieram tego ale niczego mu nie zabrałem - chłopak brzmiał na tyle przekonująco, że poziom mojego wkurzenia przekroczył dopuszczalne normy nawet u kobiety w ciąży. Kiedy mulat schodził po schodach akurat się na niego natknęłam. 
- No proszę... Co kabaretu Ci się zachciało ?! - uniosłam się. Widząc że chłopak szykuje się do ucieczki ruszyłam za raz za nim. Wbiegliśmy po schodach na długi korytarz który prowadził do sypialni chłopaka. Byłam tuż za nim więc nie zdążył nawet zamknąć drzwi. Stanął na środku pokoju próbując się jakoś bronić. 
- To był tylko mały żarcik - tłumaczył rozbawiony. 
- Ja Ci dam żarcik ! - zaczęłam zbliżać się do niego zaciskając pięści. 
- Swoją drogą masz ładne nogi i fajną koszulkę - zamurowało mnie. Spojrzałam w dół na swoje nogi na których znajdowały się białe trampki. Przypomniałam sobie, że mam na sobie piżamę w formie majtek i tshirtu sięgającego ledwo za tyłek. Czułam jak się czerwienię. 
- Daj te fajki i idę do domu - powiedziałam nieco uspokojona. 
- Dobra już - brunet sięgnął do szafki przy łóżku. 
- Trzymaj - wyciągnął ją w moją stronę a ja zagarnęłam całą paczkę. 
- Nie gniewasz się ? - spytał lekko pochylając się na de mną. 
- Jesteś jebnięty - przyznałam z niesmakiem. 
- Ktoś musi - wzruszył ramionami. 
- Która godzina ? Spóźnię się na zakończenie roku - jęknęłam zdenerwowana spoglądając na budzik który wskazywała na 10:02. 
- Może przyjadę po Ciebie ? Pojedziemy gdzieś czy coś - przypomniałam sobie, że obiecałam Zaynowi umówić się z nim i pokazać przed mediami. 
- Okej. Przyjedź po 11. - odwróciłam się i wycofałam. 
- Nie patrzę na ciebie jak co - rzucił brunet a ja przyspieszyłam kroku żeby oszczędzić sobie wstydu. Opuściłam dom chłopaków w super szybkim tempie. Wróciłam do siebie i pobiegłam do pokoju przyszykować sobie jakieś ubrania. Między bieganiem od jednej szafy do drugiej paliłam papierosa który mnie od stresowywał. Kiedy już wybrałam rzeczy pobiegłam do łazienki ubrać się, umalować i ogarnąć włosy. O wpół do 11 zadzwonił mój telefon który wzięłam ze sobą do łazienki. 
- Schodzisz już ? - spytała przyjaciółka kiedy odebrałam pocieszenie. 
- Tak tak już - odpowiedziałam rozłączając się. Ostatnie spojrzenie w lustro.
- Jest spoko - i bieg z powrotem do pokoju po torebkę. Efekt końcowy wyglądał tak.
Z małym opóźnieniem w końcu wyszłam z domu, rzucając do rodziców zwykle cześć. Mama Andrei odwoziła nas czarnym mercem z szyberdachem. 
- Hej- przywitałam się z przyjaciółką i jej mamą. 
- Ślicznie wyglądasz - skomentowała mnie kobieta. 
- Nie dziwne skoro tyle się pindrzyła - prychnęła blondynka którą objęłam ramieniem. 
- Wreszcie wakacje - uśmiechnęłam się zadowolona. Brązowooka z szerokim uśmiechem przytuliła się do mnie. Przez ułamek sekundy poczułam się nawet szczęśliwa. Jakby niczego innego do szczęścia mi nie brakowało. 
- Już się nie mogę doczekać czwartku ! California, słońce, plaża, kluby, zakupy ! - ekscytowała się blondynka co dość rozśmieszało jej mamę. 
- Jesteś taką samą wariatką jak ja córciu - skomentowała kobieta spoglądając na nas przez ramię.
- Mam tylko nadzieję że te zmarchy na czole nie są dziedziczne - skomentowała blondynka  z powagą. 
- Nie mam żadnych zmarszczek ! Ale możesz być pewna, że za to Cię wydziedziczę - skwintowała śmiechem mama Andi. 
- Obie jesteście walnięte - przyznałam przeglądając twittera. Niall dodał tweeta o tym że musieli niespodziewanie jechać do studia w sprawie filmu i nie zdążył zjeść śniadania. Czytając to myślałam, że się zesikam ze śmiechu. No może nie z samego tweeta ale bardziej z tych komentarzy typu '' Niall zostań moim mężem a będę ci robić codziennie śniadania do łóżka '' lub '' Podaj adres a przywiozę Ci swoją lodówkę '' kiedy pokazałam to Andrei ta na początku się śmiała lecz chwilę potem była czymś zbulwersowana. 
- Jakaś laska napisała mu '' Nie martw się słodki, na pewno przygotują Ci tam coś specjalnego xxxx '' 
- Zaraz się zrzygam tęczą - skrzywiła się brązowooka a ja udałam że mam kaszel i odchrząknęłam.
- Ekhm zazdrosna - odchrząknęłam teatralnie.
- Wcale nie - skwasiła się blondynka. - Dla mnie to prostu żałosne - prychnęła zaglądając do swojej torby. 
Akurat - powiedziałam w myślach. Spojrzałam na drogę którą tak dobrze już znałam. Za jakieś więcej niż pięć minut powinnyśmy dojechać pod szkołę. Mam nadzieję że dyrektor nie będzie przynudzał jak zawsze. Najchętniej odebrałabym świadectwo i wróciła do domu ciesząc się wakacjami. 
- Dojeżdżamy - oznajmiła blond włosa kobieta kierująca mercedesem. Chwilę potem mogłyśmy razem z Andreą wysiąść z auta i odszukać swoich znajomych. 
- Tam są - wskazała blondynka na grupkę ludzi znajdujących się przy głównych drzwiach. Podeszłyśmy do nich i przywitałyśmy się. 
- Będę za wami tęsknić - powiedziała z żalem Andrea. 
- My też będziemy - odpowiedziała Amber posyłając jej ciepły uśmiech. 
- Chodźmy już do środka - zarządził Denny nasz przystojniak klasowy. Wszyscy razem pogrążeni w rozmowie skierowaliśmy się do wejścia budynku. W głowie siedziała mi jedna myśl '' OMG wreszcie są wakacje ! ''
                                                                                                         
Dobrze no to może zacznę od tego, że bardzo dziękuje wam za taki odzew !
Skoro tak bardzo chcecie aby rozdziały pojawiały się częściej nie ma sprawy, będę je dodawać dwa razy w tygodniu :) Jestem wdzięczna za wyświetlenia i komentarze jesteście
najlepsi na świecie :* Na asku możecie zadawać mi pytania a tu komentować i pisać jak wam
się podoba ten rozdział. To by było na tyle do następnego ! <3

4 komentarze:

  1. Cześć ;3
    Kultura wymaga się przywitać więc to robie. Jakieś dwa dni temu czy jeden znalazłam twojego bloga, który bardzo mi się spodobał. Pomysły całkiem fajne, świetnie wykreowane postaci dziewczyn. Boze, lałam z tego fragmentu o zmarszczkach. Dobre.xd
    Nono, cos ze Stylesem.
    Ciekawie.
    Oczywiście liczę na jakieś love story, ale nie takie przeslodzone a z tymi postaciami może być różnie.
    Będę regularnie wpadać.
    Jak masz chwilę to wpadnij na.mojego
    loud-dream.blogspot.com - jest to na dłuższy czas, bo 41 rozdziałów. Znajdują sie tam też linki do pozostalych. Więc jak chcesz to wbijaj, będę szczęśliwa wtedy.
    Pozdrawiam i życzę weny. ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej to znowu ja , rozdzial przeczytalam juz wczoraj ale pioruny u mn tak ciskaly ze nie zdolalam niczego skomentowac XD , bardzo sie ciesze ze zdecydowalas sie dodawac rozdzialy czesciej :D .Ten byl jak zwykle swietny , najlepsza byla rozmowa Andi z mama to mn rozwalilo ^^ - prosze o wiecej takich scen ^^
    Pozdrawiam - Reyven ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć :) Bardzo podoba mi się ten rozdział. Z niecierpliwością czekam na następny. :) Pozdrawiam autorkę i dzięki za poświęcony czas. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny :D :D
    Haha, sytuacja z Zayn'em spowodowała, że spadłam z krzesła, dusząc się ze śmiechu xD
    Oni są cudowni :*
    Wiem, najpierw pierdoliłam o jakiś przeciwieństwach i o Harry'm, ale teraz już naprawdę się zdecydowałam. Layn ma być xD
    Przechodzę do nexta :*
    M.

    OdpowiedzUsuń

Szablon