niedziela, 29 września 2013

Rozdział 36

Perspektywa Zayna.

Usłyszałem jej krzyk. Klęczałem na ziemi i czułem jak łzy spływały po moich policzkach. Nie zakrywałem się przed ciosami które mi zadawali. Należało mi się. To wszystko była moja wina ! Gdybym był mądrzejszy nie zgodziłbym się żebyśmy weszli do tego pieprzonego klubu.        Z każdą chwilą czułem że ból rozchodzący się po moim ciele zaraz sprawi, że zemdleje.         - Przelew zrealizowany szefie - usłyszałem głos jednego z nich. Obraz który miałem przed oczami był rozmazany. Próbowałem rzucić się do drzwi na pomoc Lili ale dostałem mocne kopnięcie w żebra tak że przewróciłem się na ziemię. Zwinąłem się z bólu i odkaszlnąłem krwią. - Co z nimi zrobimy ? - Gówniarz nas wsypie. Znam te bogate gwiazdeczki – usłyszałem sarknięcie tego dupka. - Ale wiesz co Zayn ? Na twojej dziewczynie mogę zrobić niezły interes. - Moje serce stanęło. Nie miałem świadomości, ani nadziei, ale resztkami sił zacząłem się podnosić. Pierw podniosłem się na łokcie a potem na kolana. Jeden z nich złapał mnie za bluzę i podniósł do pionu. - Wypuść ją, oddam wszystko tylko ją zostaw - pół przytomny wydobyłem z siebie te słowa. - Taki z ciebie pieprzony romeo ? Wiesz co z nią zrobie .. ? - prychnął arogancko. W tym momencie rozległ się głośny huk. Nim ktokolwiek zorientował się o co chodzi rozległ się krzyk - Policja na ziemię ! - do pomieszczenia wparowało trzech komandosów celując w nas z maszynówek. Ostatnie co pamiętam to upadek na ziemię kiedy jeden z gości puścił moją bluzę. A moją ostatnią myślą była ona...

 Znów zobaczyłem jej dołeczki w policzkach i niebo w tęczówkach. To było to na co mogłem się patrzeć godzinami. Szczery wesoły uśmiech który tak bardzo nie pasowej do tej buntowniczki. 

- Kocham Cię Zayn - jej głos, lepszy od rocka i usta słodsze od waty cukrowej. To właśnie była ona, moja dziewczyna. Mógłbym porównać ją do anioła, ale to byłoby zbyt banalne i nie oddało tego jak bardzo jest wyjątkowa. 
- Zayn - usłyszałem głos. 
- Lili - mruknąłem na wpół przytomny. 
- Zayn - nawoływanie było co raz bardziej wyraźne. 
- Lili.
- Zayn obudź się - otworzyłem oczy. Niechętnie, bo światło mnie trochę raziło. Przymrużyłem powieki, ale starałem się ją dostrzec. Zamiast niej zobaczyłem Liama i Harrego. Uśmiechali się do mnie, inaczej niż zwykle ale uśmiechali. To znaczy że ? 
- Gdzie ona jest - wymamrotałem szeptem. 
- W innej sali. Spokojnie jest pod dobrą opieką - odpowiedział Liam. 
- Nic jej nie jest ? 
- Głupie pytanie stary - skomentował Harry. 
Poczucie winy dało o sobie znać. Przecież przeze mnie przeżyła piekło którego sobie nawet nie wyobrażam. 
-  To moja wina, nie obroniłem jej - zacisnąłem pięści. 
- To nie twoja wina Zayn. Wszystko już jest dobrze, jesteście bezpieczni. - uspokajał mnie Li. W tej samej chwili do sali weszli Niall, Lou i Daniell. 
- Obudziłeś się - ucieszył się blondyn. 
- Cześć - przywitałem się z nimi. - Byliście u Lili ? - spytałem wycieńczony. Wszyscy pokręcili głowami potwierdzająco, jednak po ich minach wnioskowałem, że to nie będzie rozmowa podnosząca mnie na duchu. 
- Obudziła się dziś rano. Ale z nikim nie rozmawia, nawet z lekarzami. Nie pozwala się zbadać ani nikomu zbliżyć. - powiedziała smutno Dan. 
- Lekarze wysłali do niej teraz psychologa, ale wątpię by to coś pomogło. - odezwał się Louis.
- Zayn.. my wiemy, że ona.. - zająkał się szatyn. 
- Że ją zgwałcono - dokończył całkiem poważnie Hazz. - Dlaczego do cholery nic nie zrobiłeś ! - uniósł się  kopiąc w sąsiednie łóżko. 
- Harry daj spokój. Nie wiemy co się tam działo - oburzyła się Danniel. 
- Próbowałem - wymamrotałem. - Ale zaciągnęli mnie do sąsiedniego pokoju. Było ich więcej, mieli nas wypuścić - przełknąłem ciężko ślinę. 
- A ona tak strasznie płakała - uroniłem gorzkie łzy które spłynęły po moich policzkach. Daniell podeszła do mojego łóżka i złapała mnie za rękę. 
- Najważniejsze, że już jesteście bezpieczni. Musicie dojść do siebie. Wszystko się jakoś ułoży - pocieszała mnie dziewczyna co nie zmieniało faktu że chciałem wstać i pobiec do mojej Lili. Uniemożliwiały mi to jedynie urządzenia do których byłem podłączony. Nawet nie wiedziałem 
do końca w jakim jestem stanie. Ale wiem, że nie chciałbym się teraz oglądać...

Perspektywa Lili.


Najpierw ból, łzy a potem ciemność. Potem znów ból, lęk i nagle jasność. Ludzie których nie znałam, którzy chcieli mnie dotykać. Nie mogłam im na to pozwolić. Krzyczałam żeby się do mnie nie zbliżali. Póki co pomagało, z nikim nie rozmawiałam. Nie wiem czy byłabym wstanie się podnieść, moje ciało jest obolałe. Gdy w moich myślach pojawia się Zayn, widzę go jak się do mnie uśmiech. 

Kiedy patrzę na kroplówkę do której jestem podłączona mam wrażenie, że zabiera ze mnie resztki sił choć powinno być na odwrót. Mam taki mętlik w głowie, czy ja zwariowałam ? Nikt o zdrowych zmysłach nie ma tylu myśli na raz co ja. Teraz chciałabym wiedzieć czy z Zaynem wszystko w porządku. Jedyne co pamiętam to łzy w jego oczach i ból wymalowany na twarzy. Nie jestem pewna ale nie dawno chyba był tu Harry. Niestety lekarz wygonił go z sali. Pewnie wszyscy są u Zayna o ile.. nie ! jak możesz tak myśleć kretynko ! Zayn żyje i na pewno ma się dobrze. Kiedy zamykałam oczy widziałam tego drania. Za każdym razem nie mogłam powstrzymać łez. Czułam do siebie obrzydzenie. Kiedy ktoś wchodził do sali i patrzył na mnie miałam wrażenie że jestem naga i że zaraz wróci tu ten... nie ! krzyczałam w myślach próbując odgonić te urywki horroru. Czy Ci ludzie na prawdę są na tyle głupi by wierzyć że jakiś psycholog mi pomoże ? Że opowiem o tym co się stało obcej osobie ? W środku cała płonę, nie jestem sobą. Nie wiem kim jestem. To tak strasznie boli.. 

Perspektywa Zayna.

- Panie Malik jak się pan czuje ? - spytał lekarz podchodząc do mojego łóżka. 
- Dobrze. Niech pan powie co z Lili - byłem rozdrażniony całą tą sytuacją.
- Jest poobijana i odwodniona. Ma kilka stłuczeń i stan zapalny w strefie intymnej - powiedział niepewnie lekarz. 
- Nie da sobie zmienić nawet kroplówki, jak na osobę po takich przejściach jest bardzo silna i agresywna. Jednak musimy do niej jakoś dotrzeć.
- A co z Andreą może ona by pomogła ? - wyskoczył nagle Niall. 
- Właśnie Andrea ktoś ją zawiadomił ? - spytał Liam. 
- No pewnie że ja. Rano miała samolot niedługo powinna być - odpowiedział Nialler. 
- A kto to taki ? - spytał zdezorientowany mężczyzna. 
- Jej najlepsza przyjaciółka. Są jak siostry - odpowiedział Harry. 
- A ja nie mogę się z nią zobaczyć ? - oburzyłem się lekko podnosząc do pionu. Ostry ból brzucha wywołał grymas na mojej twarzy. 
- Masz obite żebra, lekki wstrząs mózgu i nieźle poturbowane narządy wewnętrzne. Musisz leżeć i odpoczywać. - oznajmił poważnym tonem mężczyzna. 
- A i jeszcze jedno. Policja na pewno będzie chciała z tobą rozmawiać. Byli już tu dzisiaj ale poleciłem im żeby przyszli jutro. Mam nadzieję że będzie czuł się coraz lepiej.
- My też mamy taką nadzieję - wtrącił Lou posyłając mi ciepły uśmiech. 
- Myślę że powinniśmy dać chłopakowi odpocząć, robi się późno jedźcie do domu -  zwrócił się do bandy doktor. 
- Dobra, ale wrócimy tu jutro z samego rana. - zadecydował Louis.
- Trzymaj się Zayn - pożegnali się wszyscy i opuścili salę wraz z lekarzem. Poczekałem jakieś pięć minut i ostrożnie odłączyłem sie od kroplówki. Podniosłem się do pionu i trzymając za brzuch ostrożnie stanąłem na ziemi. Moją myślą przewodnią było zobaczenie Lili. Nie obchodzi mnie co mówił lekarz ona jest najważniejsza. Powolnymi krokami zbliżałem się do drzwi. Zatrzymałem się by wziąć głębszy oddech. Pociągnąłem za klamkę i wyszedłem na korytarz. Ruszyłem intuicyjnie przed siebie. Droga wydawała się robić co raz dłuższa. Zaglądałem przez małe okienka w drzwiach do wnętrza sali. Nigdzie jej nie było, bałem się że zaraz zemdleje i jej nie znajdę. W końcu doszedłem do ostatnich drzwi. Zajrzałem do środka. Serce zabiło mi mocniej. Leżała tam. 
- Znalazłem Cię maleńka - szepnąłem tak cicho że nawet nie byłem pewny czy powiedziałem to na głos. Wślizgnąłem się do środka i usiadłem na brzegu jej łóżka. Chwyciłem za jej zimną dłoń. Wzdrygnęła się na mój dotyk. Boże ileż ona wycierpiała że nawet przez sen boi się dotyku. W dodatku mojego... 

                                                                                                  
Tak jak obiecałam ciąg dalszy wczorajszego rozdziału :)
Od razu mówię, że teraz pomiędzy Lili a Zaynem nie będzie już tak kolorowo,
to zdarzenie dużo zmieni w ich relacjach. Dziękuje za komentarze i wyświetlenia !
Dziś o 19 będę odpowiadać na asku więc zapraszam do zadawania pytań również na temat bohaterów :D ASK

sobota, 28 września 2013

Rozdział 35

Razem zeszliśmy do kuchni. Zayn odłożył na blat swojego Iphona i jak podpowiadała mi intuicja podszedł do expresu. Hmm mam pomysł - sięgnęłam po jego i mój telefon. Pogrzebałam w nich i ustawiłam dwie takie same tapety które tworzyły całość. Podobało mi się to. 

- Twórcze - skomentował Zayn wychylając głowę z za moich pleców. 
- No wiem - uśmiechnęłam się triumfalnie. - Dziękuje - odezwałam się gdy Zayn postawił przede mną kubek ciepłej waniliowej latte. 
- Potrzebujemy energii na dzisiejszy dzień - spostrzegł. 
- Dawno nie byłam na koncercie - przyznałam spoglądając w ciepły napój wypełniający biały wysoki kubek w czarne napisy. 
- Musisz kiedyś przyjść na nasz koncert - wtrącił Zayn.
- Wiem - przerzuciłam włosy na jeden bok. 
- Obiecujesz ? 
- Obiecuje - chwyciłam go za dłoń i potarłam kciukiem jego kostki. 
Po dopiciu kawy pożegnałam się z Zaynem i wróciłam do domu. Musiałam się przygotować na dzisiejszy koncert. Od wczoraj nie widziałam się mamą. Miałam mieszane uczucia z jednej strony miałam ochotę pójść do niej i powiedzieć jak bardzo mi przykro ale z drugiej pomyślałam że lepiej będzie jeśli nic nie będę mówić. Kiedy siedziałam w pokoju i paliłam papierosa zadzwoniła Andrea. Przegadałam z nią prawie godzinę i nim się obejrzałam była już 13. Dalej nie było słychać żeby mama wstała więc zebrałam w sobie chęci i poszłam do jej sypialni która niegdyś miała miano '' sypialni rodziców ''. Stanęłam przed drzwiami i zapukałam trzy razy. 
- Wchodź Lili - usłyszałam cichy głos rodzicielki. Pociągnęłam za klamkę i weszłam do środka. Mama leżała w łóżku zakryta kołdrą i wcale nie wyglądała jakby miała wstać. Nigdy jej takiej nie widziałam. Było mi jej szkoda, cholernie szkoda bo wiem co to znaczy kochać kogoś całym sercem. Ja nie mogę dopuścić do siebie myśli, że Zayn mógłby mnie zostawić. Postradałabym zmysły i zamknęli by mnie w wariatkowie. 
- Wszystko okej ? - głupie pytanie. - Czemu nie jesteś w pracy ? - usiadłam na skraju łóżka.  
- Wzięłam wolne, mam dziś zły dzień - odpowiedziała odgarniając sterczące kosmyki włosów. Miałyśmy takie same włosy. Dopiero teraz zauważyłam że jestem do niej nawet podobna. 
- Przykro mi mamo - wpełzłam pod kołdrę i przytuliłam ją mocno. Nie robiłam tego od bardzo bardzo dawna. Poczułam przyjemne ciepło rozgrzewające moje serce. 
- Przepraszam, że nie jestem dobrą matką - jej głos się złamał. 
- Nie jesteś idealną matką a ja nie jestem idealną córką. To chyba nic złego - rzuciłam podnosząc wzrok na jej twarz. 
- Będziemy mogły to zmienić. Teraz wszystko zaczniemy od nowa. - kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się. Spojrzałam na swoją bransoletkę (prezent do mamy na 18 ). Westchnęłam lekko mrużąc powieki. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam przytulona do rodzicielki. Kiedy rozpostarłam oczy mama oglądała telewizję. 
- Nie chciałam Cię budzić - odezwała się mam gdy podniosłam się do pionu.
- Spoko - przeciągnęłam się i spojrzałam na zegarek.
- Już 18 ?!  Jessus niedługo pewnie przyjdzie Zayn a ja nie jestem gotowa ! - Zerwałam się i niczym tornado wparowałam do sypialni po ubrania, potem do łazienki, do sypialni i znów do łazienki. Kiedy już pakowałam ostatnie rzeczy do torby usłyszałam pukanie do drzwi. Zeszłam na dół i wpuściłam do środka Zayna który miał na sobie koszulkę z nazwą zespołu Artic, jeansy i Airmaxy. 
- Cześć, ślicznie wyglądasz - zmierzył mnie wzrokiem i uśmiechając łobuzersko wpił się w moje wargi. 
- Moja mama jest w domu - zbeształam go gdy jego ręce powędrowały na moje szanowne cztery litery. Zayn przybrał minę rozczarowanego dziecka i ruszył na górę. Po drodze spotkaliśmy moją mamę. 
- Dzień dobry - przywitał się chłopak. 
- Cześć Zayn - odpowiedziała a na jej twarz wkradł się miły uśmiech w rodzaju zadowolenia. 
- Idziemy dziś na koncert wrócę późno jakby co - przypomniałam. 
- Dobrze ale zadzwoń jeśli zostaniesz na noc u Zayna.
- Okej. - odparłam i pokonałam ostatnie stopnie schodów.

Przesiedzieliśmy u mnie nie całą godzinę a potem musieliśmy się już zbierać. Koncert miał się odbyć w jakiejś nowej hali jakieś 50 minut drogi od domu. Podczas podróży słuchaliśmy ich kawałków z płyty którą miał Zayn. Tak bardzo mi się podobało gdy śpiewał, jego głos mnie hipnotyzował. 
- Mam nadzieję że się nie spóźnimy - wtrąciłam kiedy droga dłużyła się i dłużyła. 
- Spokojnie mamy jeszcze czas - uspokoił mnie. 
Na miejsce dotarliśmy rzeczywiście przed czasem. Do tego mieliśmy Vipowskie bilety więc nie było problemu ze znalezieniem dobrych miejsc. Niestety koncert został opóźniony o pół godziny. Nienawidzę czekać więc z każdą minutą co raz bardziej się niecierpliwiłam. 
- Hi London ! - usłyszeliśmy głos Alexa który z resztą małp wbiegł na scenę. Zaczęliśmy krzyczeć a niektóre dziewczyny skakały jak kangury. 
Szczerze nie pamiętam kiedy tak się bawiłam. Zayn brał mnie na barana żebym mogła pomachać do Alexa który za tysięcznym razem w końcu mi odmachał. Byłam niewiarykurnagodnie szczęśliwa. Do tego wszyscy śpiewaliśmy niemal każdy kawałek. Podczas kawałka '' R U Mine '' dach nad nami został otwarty, niebo było pijane od gwiazd a wokół świeciły komórki ludzi. Nawet nie wiem kiedy minęły te dwie godziny. Gdy Arctic Monkeys zeszli ze sceny my ruszyliśmy do wyjścia. Prawie pół godziny szukaliśmy samochodu a kiedy wsiedliśmy miałam ochotę tam zasnąć. 
- W sumie to całkiem miło - stwierdził mulat przysuwając się. Nie zdążyłam mu odpowiedzieć bo jego miękkie wargi przywarły do moich. Nie wiem jak to zrobiłam ale zwinnie przeskoczyłam przez skrzynię biegów i teraz siedziałam okrakiem na swoim chłopaku. Nie mogliśmy się do siebie oderwać, namiętność pochłonęła nas całych. Jego ręce wodziły po całych moich plecach zatrzymując się na pośladkach. Nasze oddechy były przyspieszone a w powietrzu dało się wyczuć tylko nasze zmieszane perfumy z odrobiną nikotyny. Widząc że Zayn próbuje ściągnąć ze mnie bluzkę odsunęłam się do tyły lecz nie fortunnie przycisnęłam klakson. Pisnęłam z przerażenia a przestrzeń samochodu wypełnił śmiech Malika. Właściwie on się nie śmiał. On się dusił ze śmiechu. 
Przestań - warknęłam uderzając go w klate. Wciąż roześmiany brunet odgarnął kosmyk włosów z mojej rozgrzanej twarzy, na jego twarz wkradł się ten uroczy uśmiech pełen ekscytacji. - Uwierz, że nie skorzystanie z takiej chwili jest dla mnie straszne ale muszę Cię teraz odwieźć do domu.
- Wiem - odpowiedziałam kładąc dłonie na jego barkach. - Niedługo to zrobimy - uśmiechnęłam się dotykając jego prawego policzka. Źrenice Zayna rozszerzyły się jakby się zjarał, nie wierząc w moje słowa otworzył usta i wydobył z nich ciche - Co ? 
W dłuższej wersji brzmiało by to '' Jasna cholera Lili co ty powiedziałaś ?! '' 
- Jestem gotowa. Chcę to zrobić z Tobą - musnęłam jego usta jako gest przypieczętowania tej obietnicy. 
- Wiesz, że możemy zaczekać - powiedział troskliwym tonem. 
- Wiem, ale czuję że już mogę - uniosłam kąciki ust i powoli zaczęłam przemieszczać się z powrotem na miejsce pasażera.
 - Jedziemy ? 
- Tak - przytaknęłam zapinając pas. Wyjrzałam przez szybę i zaczęłam się zastanawiać jak to możliwe, że w przeciągu nie całych dwóch miesięcy moje życie obróciło się o 180 stopni. Za nim poznałam chłopców żyłam w przekonaniu, że mam wszystko. Imprezowałam, piłam, nie brałam życia na poważnie. Ale teraz wiem, że nie miałam jednego.. - zerknęłam katem oka na Zayna który był skupiony na drodze. Nie mogłam tylko znaleźć odpowiedzi na pytanie ''Dlaczego akurat ja ? '' Zayn mógłby mieć każdą a los postawił go akurat na mojej drodze. Nawet nie znałam nazwy tego ich zespołu co jakby się zastanowić na serio było dziwne bo teraz dopiero zauważyłam na ilu kanałach potrafią o nich trąbić i.. - Kurwa - mocny głos Zayna sprowadził mnie na ziemię. Musieliśmy na coś na jechać bo moje ciało lekko się zakołysało na siedzeniu. 
- Co się stało ? - zwróciłam wzrok na mulata który kurczowo zaciskał dłonie na kierownicy. 
- Nie wiem coś mi mruga na pulpicie ale nie wiem co to oznacza. 
- Może paliwo ? 
- Chyba wiem gdzie jest licznik paliwa - spojrzał na mnie spode łba. 
- Zayn.. 
- Co ? 
- Samochód się pali - wskazałam palcem na przednią szybę za którą widać było dym kumulujący się spod maski samochodu. 
- Jasna cholera - zdenerwowany zaparkował szybko samochód. 
- Wysiadaj - ponaglił mnie sam robiąc to samo. 
- No pięknie - westchnęłam krzyżując ręce pod biustem. Kiedy brunet otworzył maskę zaczął zastanawiać się co jest przyczyną tej '' drobnej '' usterki. - Naprawisz to ? - spytałam. 
- Jestem wokalistą a nie mechanikiem - mruknął zatrzaskując maskę. Zablokował drzwi w samochodzie i schował kluczyki do kieszeni. 
- I co teraz ? - podeszłam do niego zatrzymując go. 
- Poszukamy jakiejś pomocy, może gdzieś w pobliżu jest jakiś warsztat - wyjaśnił i pogłaskał mnie po policzku. - W porządku ? - kiwnęłam głową i objęłam go w pasie. Ruszyliśmy przed siebie żartując trochę z naszego pecha. Był środek nocy i w pobliżu nie było widać prawie nikogo prócz pojedynczych pijaczków. Co najgorsze nigdzie nie było ani warsztatu ani żadnego otwartego sklepu. 
- Ei Zayn patrz, klub ! - zatrzymaliśmy się przed mosiężnymi drzwiami z za których dobiegała muzyka. '' Paramount '' - przeczytałam oświetlony szyld i zrobiłam zdjęcie. 
- Wejdźmy tam zabawimy się trochę - spojrzałam na Zayna maślanymi oczami. 
- Okej, może ktoś nam powie gdzie znajdziemy jakąś pomoc - zadowolona dodałam szybko zdjęcie na twittera. '' Znaleźliśmy klub, będzie zabawa ''
Weszliśmy do środka. Zdziwiło nas, że nigdzie nie było postawionej ochrony. Swoją drogą dziwne że nigdy nie słyszałam o tym klubie, nawet nie obiło mi się o uszy. Ale cóż jest trochę daleko do centrum, może jest zbyt drogi i nikt tu nie przychodzi ? 
- Mało ludzi - skomentował Zayn. 
- No i dobrze. Chodź potańczymy - pociągnęłam go w stronę parkietu gdzie tańczyło kilka osób. Chyba pierwszy raz bawiłam się w klubie bez nastolatek które kłębiłyby się wokół mojego chłopaka. W pewnym momencie podszedł do nas mężczyzna w garniturze i to nie byle jakim. Bo był to jeden z tych egzemplarzy z górnej półki. 
- Wybaczcie, że przeszkadzam ale chyba Cię znam. To ty jesteś tym znanym piosenkarzem z tego boysbandu - zwrócił się do Zayna. 
- Tak. One Direction. - odparł. 
- Właśnie. Moja córka jest fanką ale jeszcze nie miała okazji dostać autografu. Mógłbyś może.. - Jasne - zgodził się Zayn wiedząc do czego to zmierza. 
- Poczekaj na mnie przy barze - uśmiechnął się do mnie i ruszył za mężczyzną. Westchnęłam cicho i poszłam usiąść do baru. Gdzie wywiało barmana ? Ten klub jest jakiś dziwny. Z nudów zaczęłam stukać paznokciami o blat, odwróciłam głowę w stronę sali gdzie odszedł Zayn ale o dziwo go tam nie było. Odwróciłam się nieco do tyłu i spostrzegłam wysokiego muskularnego mężczyznę który mi się przyglądał. Odwróciłam się z powrotem przodem do baru. Gdzie do cholery jest Zayn - denerwowałam się co raz bardziej. Znów się odwróciłam aby przyjrzeć się temu facetowi. Rozmawiał przez telefon. Zobaczył że mu się przyglądam i schował telefon. Serce podeszło mi do gardła kiedy ruszył w moją stronę. 
- Chodź ze mną twój chłopak czeka na Ciebie - wskazał na drzwi znajdujące się za barem. Zeskoczyłam z krzesła i niepewnie ruszyłam przodem w stronę wskazanych drzwi. 
Weszłam do środka. Serce waliło mi jak dzwon, Zayn stał obok dwóch umięśnionych mężczyzn tuż obok biurka przy którym siedział facet który do nas podszedł przy barze. 
- Lili uciekaj ! - krzyknął Zayn gdy tylko mnie zobaczył. Cofnęłam się szybko lecz uderzyłam plecami o coś twardego.To ten dryblas który się na mnie gapił. Złapał mnie za ramię i podprowadził bliżej. 
- Puszczaj - zaczęłam się wyrywać. 
- Bądź grzeczna a nikomu nie stanie się krzywda - rzucił spokojnym ale nie przyjemnym tonem mężczyzna siedzący przy biurku. Nagle wstał i podszedł do Zayna. 
- Dalej nie pamiętasz tego numeru ? 
- Nie pamiętam przysięgam, - tłumaczył się spanikowany mulat. Zaczynałam się bać, przerażali mnie ci mężczyźni i przerażony wzrok Zayna.O co tu do cholery chodziło ? Kim są Ci mężczyźni.
 - No to co zabawimy się z Twoją dziewczyną póki pamięć Ci się nie odświeży ? - uśmiechnął się szyderczo w moją stronę a ja przełknęłam ciężko ślinę. 
- Nawet się nie waż jej dotknąć - syknął Zayn rzucając się na mężczyznę. Dwaj łysi faceci pochwycili mulata i zadali kilka mocnych ciosów. 
- Zayn ! - krzyknęłam rozpaczliwie miotając się z  silnego uścisku. - Przestańcie ! Dajcie nam spokój ! - krzyknęłam nie odrywając wzroku od pochylonego bruneta który splunął krwią. 
- Powoli tracę cierpliwość - mruknął '' szef '' i nachylił się aby przyjrzeć się mulatowi. 
- Przypomniało mi się, że chyba mam zapisany numer konta w portfelu - odezwał się wyprostowując sylwetkę. 
- Doskonale. Puście go - chłodny ton mężczyzny wywołał na moim ciele gęsią skórkę. Gdy Zayn był całkowicie wolny wyciągnął portfel z kieszeni spodni i zaczął w nim grzebać. Wyciągnął jakąś karteczkę i spojrzał na mężczyznę.
- Świetnie, teraz wpisz go i zrób przelew - rozkazał podchodząc z nim do laptopa który znajdował się na biurku. Z tego co zdążyłam się zorientować chodziło o numer konta w banku. Pewnie to jakaś mafia która zażądała pieniędzy. Boże na samą myśl mam ochotę wołać o pomoc, ale kto nam pomoże ? W klubie nie było prawie nikogo do tego to jakiś mało znany klub i nikt normalny tu nie przychodzi. 
- Mam nadzieję, że to nie jakiś żart. Bo inaczej będę bardzo zły - zwrócił się do bruneta mężczyzna zamykając laptopa. Wziął urządzenie pod pachę i kiwnął głową do swoich wytresowanych ochroniarzy żeby złapali Zayna. Nasuwało mi się jedno pytanie '' Co teraz będzie ? ''
Mężczyzna odsunął się od biurka i spojrzał na mnie oblizując usta. 
- Zabaw się nią - powiedział władczym tonem do dryblasa który mnie trzymał. Poczułam jak zalewa mnie fala gorąca. 
- Tylko ją dotknij a przestawię Ci ryj ! - krzyknął Zayn wyrywając się dwóm napakowanym facetom którzy go trzymali. Nie spodobało im się to, wiec  jeden z nich kopnął mulata z kolanka w brzuch tak że ten zgiął się wpół. 
- Zayn ! - krzyknęłam płaczliwym głosem. - Puść mnie ! - krzyczałam wyrywając się z całych sił. Trzymający mnie mężczyzna odgarnął moje włosy na jeden bok, Szepcząc żebym się uspokoiła. Poczułam jak przejeżdża językiem po mojej szyi - Przestań - warknęłam. Zayn podniósł głowę, widząc co się dzieje dostał ataku furii. 
- Zostaw ją kurwo ! - krzyknął uderzając z łokcia jednego z mężczyzn. 
- Ty szczeniaku - warknął drugi i uderzył Zayna prosto w twarz a następnie zadał serię kopnięć gdzie tylko się dało. 
Mój oprawca pociągnął mnie na znajdującą się obok sofę. Przygniótł mnie do niej całując w odkryte kawałki skóry.  - Proszę nie - łzy spłynęły żwawo po moich policzkach, próbowałam go odepchnąć ale byłam zbyt słaba. 
- Kurwa dostaliście pieniądze ! Zróbcie ze mną co chcecie ale nie krzywdźcie jej ! - krzyknął drżącym głosem brunet. Mężczyzna który dzierżył laptopa nawet nie spojrzał na niego. Patrzył tylko jak mój oprawca ściąga ze mnie bluzkę i powoli wypełnia swoje zadanie. Szarpałam się i krzyczałam ale w zamian za to dostałam mocno w twarz. Zaczęłam płakać i łkać jak dziecko. Odchyliłam głowę, oczami pełnymi łez spojrzałam na Zayna który z bólu ledwo trzymał się na nogach. Po jego policzkach spływały łzy które zlewały się z krwią cieknącą z jego nosa. Był wpół przytomny. Wyrywając się obrywał jeszcze bardziej. 
- Zabierzcie go - powiedział chłodno '' szef ''. Mężczyźni skierowali się do drzwi obok. 
- Zostawcie ją ! Lili  - mulat wił się na wszystkie strony mimo iż jeden z mężczyzn zadawał mu mocne ciosy w twarz i kopał jak bezlitosny kat. 
- Zayn - jęknęłam cicho dławiąc się łzami. Do kąt oni go zabierają ?! Bałam się, że już nigdy go nie zobaczę... 
Kiedy pokój prawie opustoszał mężczyzna wreszcie mógł zrobić swoje. Jego oślizgły język wodził po mojej szyi. Był ohydny i oślizgły.
Miałam głęboką nadzieję że zrobi to szybko i bez boleśnie.
- Już się nie stawiasz mała ? - zaśmiał się mężczyzna pozbawiając mnie biustonosza. Odwróciłam głowę zaciskając powieki. 
- Patrz na mnie - warknął pociągając za moje włosy. 
Jego wielkie gorące dłonie odkrywały każdy zakątek mojego ciała. Moje ciało drżało, jego dotyk palił mnie od środka.
- Skończ już to - jęknęłam cicho roniąc kolejne litry łez. 
- Zamknij się ! - warknął i złapał mnie za podbródek. Nie patrzyłam na niego, przeklinałam się w myślach że poszliśmy do tego klubu. Mężczyzna wpił się w moje wargi przygniatając mnie do kanapy. Był to pocałunek jakiego nie znałam, pełny brutalności i skazy. Znów próbowałam się wyrwać-nie pomogło. Próbowałam krzyknąć lecz zamknął mi usta swoją brudną łapą. Odraza jaką czułam była nie do opisania. 
Jego ręka znalazła się w moich majtkach. Wydobyłam z siebie wrzask rozpaczy, lęku i bólu...
                                                                                                
Wybaczcie, że nie dodałam go wczoraj. Dziękuje za ponad 11 tysięcy wyświetleń !
Piszcie na asku co wam się podobało w tym rozdziale bo jestem strasznie ciekawa,
mam nadzieję że trochę was zaskoczyłam :)
Miłego weekendu :* Wszystkie pytania tu -> ASK

niedziela, 22 września 2013

Rozdział 34

Perspektywa Lili.

- Niall odkleisz się od niej ? Ja też chcę się z nią pożegnać - mój podirytowany ton spowodował niezadowolenie farbowanego, ale w końcu wypuścił brązowooką z objęcia.
- Wracaj jak najszybciej i pisz.. i dzwoń. Codziennie. - przytuliłam do siebie blondynkę wzdychając ciężko. - Udanej podróży - uśmiechnęłam się do niej widząc jak na jej twarzy maluje się smutek. 
- Będę tęsknić mimo że to tylko kilka dni - westchnęła i spojrzała na resztę chłopców. 
- Na mnie już czas. Do zobaczenia - pomachała nam na co wszyscy razem odwzajemniliśmy jej gest. Niall ujął dłoń brązowookiej i we dwójkę oddalili się znikając nie opodal za rogiem. Poczułam czyjeś dłonie na swojej talii. Uniosłam kąciki ust, gdy poczułam ciepłe usta na mojej szyi. 
- Zayn, Lili idziecie ? - zawołał Liam kiedy cała reszta wchodziła do domu.
- Chodź - rzuciłam do bruneta stawiając mozolne kroki w stronę drzwi. 
- Myślałem, że pójdziemy do Ciebie - mruknął zawiedziony. 
- Oj nie marudź - weszłam do środka a zaraz za mną Zayn. 
- Co będziecie robić ? - spytałam chłopców gdy przekroczyliśmy próg salonu. 
- Będziemy grać - oznajmił Lou odpalając Xboxa. 
- W fife ? - Zaynowi zaświeciły się oczy. 
- Chyba jednak wolę iść do Twojego pokoju - stwierdziłam krzyżując ręce pod biustem. 
- No ale... mamy grać - wymowny wzrok chłopaka sprawił że westchnęłam ciężko przewracając oczami. 
- To sobie graj, ja idę po fajki bo chce mi się jarać - oznajmiłam i wykonując obrót o 180 stopni wyszłam z salonu. 
- Poczekaj pójdę z Tobą - usłyszałam za sobą głos Harrego. 
- Nie chcesz grać ?
- Potem sobie pogram - zielonooki uśmiechnął się minimalnie i ruszył przed siebie. Zdziwiłam się, że po mimo naszych słabych kontaktów Harry próbuje przebić barierę która nas dzieli. Niezręczna cisza jaka zapanowała po wejściu do sypialni Malika była bardzo krępująca. Wyciągnąwszy jednego papierosa z paczki która leżała na stoliku przy łóżku otworzyłam okno i tak jak to mam w zwyczaju usiadłam na parapecie. 
- To co tam u Ciebie - spytał niespodziewanie Hazz. 
- Nic ciekawego. Wczorajsza impreza była świetna - uśmiechnęłam się. 
- Taa, nieźle się zjarałaś.
- Skąd wiesz ? 
- To ja Cię znalazłem, odleciałaś i to nie był fajny widok. 
- Oo.. Myślałam, że to Zayn... 
- Nie. Przypadkowo to byłem ja. To chyba najgłupsza rzecz jaką mogłaś zrobić - powiedział z wyrzutem. 
- Oh proszę Cię, Malik zrobił mi już dziś wykład na ten temat. Obiecałam mu, że już nigdy nie wezmę. - zaciągnęłam się nikotyną. 
- Cieszę się, ale wiesz.. martwiłem się o Ciebie - chłopak zawiesił głos co było następstwem krępującej ciszy. Poczułam się nieswojo. 
- Nie popełnię już tego błędu, słowo - starłam się aby te słowa przekonały go i utrwaliły w przekonaniu, że nie musi się o mnie bać. 
- Mam ogromną nadzieję, że jesteś słowna - loczek wygiął usta w uśmiech zerkając na mnie spode łba. 
- Jestem - zapewniłam go uśmiechając się. Wyrzuciłam spalonego papierosa przez okno i przysiadłam się do chłopaka. W jego obecności czułam się trochę.. nieswojo ? Być może było to spowodowane naszymi relacjami które są jak sinusoida. Tak czy owak jestem teraz z Zaynem i to co było wcześniej między mną a Harrym chyba nie ma już dla mnie większego znaczenia. 
- Mógłbym o Ciebie walczyć - usłyszałam jego cichy zachrypnięty głos. Uniosłam wzrok aby przyjrzeć się zielonookiemu który gapił się przed siebie. 
- Ale Zayn jest dla mnie jak brat, jeśli jesteście szczęśliwi szanuję to - spojrzał w moją stronę hipnotyzując mnie swoimi oczami. Widziałam w nich prawdę. Większość facetów utrzymujących miano dupków na miejscu Harrego już dawno pewnie by mnie pocałowała lub próbowała odbić, ale nie on. Harry Styles bądź co bądź trzyma klasę. Boję się tylko, że jego uczucia do mnie mogą się nie zmienić. I co wtedy ? 
- Lili jesteś tu - do pomieszczenia wtargnął mulat wyłapując mnie wzrokiem. - Co robicie ? - spytał sięgając po swoją paczkę papierosów. 
- Rozmawialiśmy, zostawię was samych - Harry podniósł się z miejsca i z minimalnym uśmiechem opuścił pokój. 
- O czym rozmawialiście- spytał Zayn zaciągając się fajką. 
- O sexie analnym - odpowiedziałam. Brunet chciał coś powiedzieć jednak dym w płucach uniemożliwił mu to przez co zaczął się krztusić a ja wybuchnęłam śmiechem. 
- Bardzo kurwa, śmieszne - odkaszlnął Zayn i wyrównując oddech usiadł na łóżku obok mnie. 
- Nie rób sobie żartów a jeśli chodzi o sex analny mogę Ci po prostu pokazać - uniósł jedną brew pochylając się nade mną. 
- Idiota - zaśmiałam się wplątując dłoń w jego gęste lekko roztrzepane włosy. Mulat wziął dużego bucha do ust i zbliżył swoje wargi do moich. Rozchylając jego wargi wciągnęłam dym do swoich płuc a następnie wypuściłam. Widząc to Zayn uśmiechnął się łobuzersko i ponownie przyłożył filtr do ust tym razem dopalając fajkę. Przez ułamki sekund napawałam się zapachem jego perfum zmieszanym z nikotyną. Poczułam znajomy ucisk w dole brzucha. Złapałam mulata za koszulkę i przyciągnęłam do siebie złączając nasze wargi. Zayn podtrzymywał się jedną ręką drugą zaś przesuwał po moim udzie. Podobało mi się to. Nigdy wcześniej nie czułam czegoś podobnego, jego dotyk rozpalał moje zmysły. Gdy zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi czułam wielką przyjemność, nie chciałam żeby przestawał. Wsadziłam jedną rękę pod jego koszulkę dotykając jego wyrzeźbionego torsu. W pewnym momencie poczułam jak Zayn podwija moją koszulkę, wyczułam że się waha. 
- Nie przestawaj - szepnęłam łapiąc głębszy wdech. Zwinnym ruchem pomogłam mu ściągnąć ze mnie koszulkę. Jego wzrok powędrował na mój biust. 
- Jesteś taką chudzinką a kształty masz jak Miranda Kerr - mruknął. 
- Porównujesz cycki moje i Mirandy Kerr ? - zaśmiałam się. 
- Powinnaś się cieszyć - odparł  i zaczął całować moje piersi. Podwinęłam jego koszulkę którą on od razu z siebie zrzucił. Moje ręce błądziły po jego umięśnionych plecach. Serce biło mi jak dzwon, czułam że z każą sekundą robi się co raz bardziej gorąco. Nasze pocałunki stawały się bardziej namiętne. Obserwowałam jak klatka piersiowa Zayna unosi się i opada gdy ten łapał powietrze. W pewnej chwili jego usta powędrowały na moją szyję gdzie wcześniej zostawił mały ślad. Przygryzł delikatnie skórę w tamtym miejscu i powiększył malinkę. Lekko syknęłam wbijając paznokcie w jego plecy, odsunął się na milimetry i spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się do niego łobuzersko i szepnęłam.
- Teraz moja kolej - uniosłam swoje ciało i z użyciem siły przewróciłam zdezorientowanego bruneta na materac. 
- Woow zaczyna mi się to podobać - mruknął i przyglądał się moim poczynaniom. Teraz ja przejęłam inicjatywę, usiadłam na nim okrakiem i odgarnęłam włosy na lewy bok. Pochylając się musnęłam jego wargi kąsząc dolną. Kiedy na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech pochyliłam się i wpiłam w jego szyję. Jego ciało zadrżało. Słyszałam jego ciężki oddech. Odrywając usta, przejechałam językiem po zaczerwienionym miejscu. 
Nagle ktoś zapukał do drzwi. Spojrzałam spanikowana na Zayna. 
- Czego ! - warknął zirytowany. 
- Zamówiliśmy pizze, jeśli jesteście głodni to zejdźcie do nas - odezwał się speszony Liam. 
- Dobra dzięki - odparł już łagodniejszym tonem Zayn. Opadłam na łóżko i westchnęłam. 
- Przepraszam - odezwał się brunet przekręcając na bok i patrząc na mnie. 
- Nic nie szkodzi i tak chyba nie jestem jeszcze gotowa - spojrzałam w jego tęczówki. Poczułam jak splata nasze dłonie. 
- Poczekam. Na wszystko przyjdzie czas - odpowiedział pochylając się i składając słodkiego całusa na moim policzku. 
- Chodź idziemy coś zjeść - podniosłam się sięgając po swoją bluzkę. Kiedy już byliśmy gotowi złapaliśmy się za ręce i opuściliśmy pokój udając się do salonu gdzie było słychać śmiechy reszty domowników. 
- Został chociaż jeden kawałek ? - spytał Zayn siadając na kanapie. Nim zdążyłam wykonać jaki kolwiek ruch pociągnął mnie za rękę w efekcie czego wylądowałam na jego kolanach. Zmarszczyłam czoło a on tylko tryumfalnie się uśmiechnął. Nie chciałam dawać mu satysfakcji, że może robić ze mną co tylko chce. Wstałam i wzięłam kawałek pizzy, usiadłam na ziemi obok Louisa który z rozłożonymi nogami siedział oparty o brzeg kanapy. 
- Dobrze się bawiliście ? - spytał z sarkazmem Louis, nim zdążyłam mu się odgryźć dodał. - Sądząc po śladach na szyi musiało być gorąco - wyszczerzył się spoglądając kątem oka na Zayna który udawał że go nie słyszy. 
- Czy twoje życie intymne z El jest na tyle nudne że interesujesz się moim ? Może potrzebny wam terapeuta ? - zmierzyłam go wzrokiem zajadając się pizzą. Niall i Harry wybuchnęli śmiechem. 
- No Louis co ty na to ? - zaśmiał się mulat, wyraźnie zadowolony z mojej zagrywki. 
- Czy my nigdy nie zjemy wspólnie posiłku bez waszych sprzeczek ? - spytał rozbawiony Daddy. - Powinni ich zamknąć w jakimś miejscu i nagrać byłaby niezła komedia - odezwał się farbowany. 
- Jeśli kogoś trzeba tu zamknąć to Louisa. W psychiatryku - uśmiechnęłam się sztucznie do szatyna który zmarszczył brwi. Zdecydowanym ruchem sięgnął po butelkę z ketchupem i ścisnąwszy ją wylał na mnie jego zawartość. 
- Louis ! - krzyknęłam wstając z podłogi. 
- Wybacz to z czystej sympatii - uśmiechnął się sztucznie. 
- Ja Ci zaraz pokażę sympatię ! - rzuciłam się w jego kierunku lecz ten zdążył wstać i zaczął uciekać. 
- Przestańcie, bo jeszcze sie wam coś stanie. Zayn zrób coś - rzucił Liam. 
- Dlaczego ja ? 
- Ja złapie Lou a Ty Lili - zadecydował Harry i zaczął biec za Louisem którego ja goniłam w stronę kuchni. 
- Nie wywiniesz się już - posłałam mu zwycięskie spojrzenie i zaczęłam zbliżać się do wyspy za którą stał. 
- Jeszcze zobaczymy - rzucił pewny siebie. 
- Lili zostaw go - usłyszałam wołanie Zayna i machinalnie się odwróciłam wpadając na Harrego który niespodziewanie wtargnął do kuchni. 
- Auuć - syknęłam łapiąc się za głowę którą uderzyłam w ramię loczka. 
- Ojj przepraszam, wszystko ok ? - spytał Hazz z troską w głosie. Uniosłam wzrok i uśmiechnęłam się. 
- Niee - pokręciłam głową i zerknęłam w stronę drzwi w których pojawił się Zayn. 
- Weźcie ją ode mnie - zawołał Louis który cały czas napięcie stał za wyspą. 
- Głupi tchórz - rzuciłam w jego stronę. 
- Chodź dam Ci coś na przebranie - zaoferował Malik. 
Westchnęłam ciężko i ruszyłam za nim chcąc jak najszybciej znaleźć się daleko od marchewki. - Ta może być ? - spytał brunet pokazując mi białą koszulkę z napisem '' School Sucks '' 
- Mhm - przytaknęłam ściągając z siebie swoją brudną bluzkę. 
- Tak też możesz zostać - uśmiechnął się zadziornie gdy podeszłam do niego po koszulkę w samym staniku. 
- Zayn - przewróciłam oczami i wciągnęłam na siebie luźny Tshirt. Chłopak wyciągnął moje kosmyki z pod materiału i teraz swobodnie opadały na moje ramiona. 
- Nie chcesz zostać na noc ? - spytał obejmując mnie w talii i przyciągając do siebie. 
- Nie dzisiaj. Może jutro - uśmiechnęłam się zagryzając wargę. Zayn uniósł kąciki ust i kciukiem pociągnął za mój podbródek uwalniając wargę. 
- Muszę już iść - powiedziałam smutno i cofnęłam się do tyłu. 
- Zadzwonię jutro rano - odpowiedział brunet i pocałował mnie w czoło. 
- Dobranoc.
- Dobranoc mała - zmarszczyłam brwi co wywołało uśmiech zadowolenia u Zayna. Dobrze wie co myślę o tym jak ktoś tak do mnie mówi i oczywiście musi mnie drażnić. Podeszłam do drzwi i ostatni raz obejrzałam się za siebie posyłając swojemu chłopakowi delikatny uśmiech. Gdy znalazłam się na korytarzu zeszłam na dół. 
- Dobranoc One Direction - zawołałam na wyjściu. 
- Dobranoc Lili... Cześć.. do jutra ! - słyszałam za plecami kiedy zamykałam drzwi wejściowe. Przeszłam szybko przez trawnik i weszłam na swój podjazd na którym stał zaparkowany samochód.. chwila. Mojego ojca ?! Weszłam do domu i niefortunnie trzasnęłam drzwiami. 
- Lili to ty ? - usłyszałam głos mamy dobiegający z salonu. 
- A masz więcej dzieci ? - zawołałam krzyżując ręce pod biustem i powoli krocząc w stronę salonu. Tak jak się spodziewałam zastałam tam ojca i matkę. Poczułam jak zalewa mnie fala gorąca. 
- Spóźnione wszystkiego najlepszego - odezwał się ojciec uważnie mi się przyglądając. 
- Daruj sobie. Nie stać Cię było nawet żeby zadzwonić. - skrzywiłam się. Prawda jest taka, że miałam do nich obojga żal. Nie byli super rodzicami ale jednak byliśmy rodziną i gdyby tylko chcieli mogli by to naprawić a oni tak po prostu się poddali. 
- Po co właściwie tu przyjechałeś - oparłam się o framugę i wpatrywałam się w ojca marszcząc brwi. 
- Musieliśmy ustalić sobie kilka rzeczy. Za tydzień bierzemy rozwód - odpowiedział na jednym wydechu. 
- Świetnie. Powodzenia na nowej drodze życia ! - krzyknęłam i pobiegłam na górę powstrzymując łzy, które pojawiły się w moich oczach. Zamknęłam drzwi od swojego pokoju i odrzuciłam włosy do tyłu. Otarłam dłońmi oczy i wyciągnęłam telefon. Chciałam zadzwonić do Andrei ale przypomniałam sobie, że pewnie jeszcze leci samolotem. Nerwowo zaczęłam szukać jakiś papierosów. Kiedy wreszcie znalazłam paczkę z czterema fajkami usiadłam na łóżku i zaczęłam palić jedną po drugiej. Próbowałam odgonić myśli od tego całego rozwodu, niestety wspomnienia z tamtego dnia wróciły. Brzydziłam się ojcem i jego panienką którą wtedy tu zastałam. Miałam ochotę krzyczeć z bezradności. 
- Boże ale nadymione - westchnęłam i podeszłam do okna otwierając je na oścież. Usiadłam na parapecie i przymknęłam powieki pozwalając aby letni wiatr muskał moją twarz. Byłam totalnie zmęczona a moje ciało domagało się miękkiej pościeli. 
- Lili możesz do nas zejść, ojciec zaraz wyjeżdża - usłyszałam głos mamy dobiegający z za drzwi. Nie chciałam na niego patrzeć a już na pewno się z nim żegnać. Przecież to był jego dom ! Nasz dom ! Nie powinien żegnać się gdy z niego wychodzić jakby już nigdy nie miał wrócić. Dlaczego to jest takie skomplikowane do cholery ! Zamknęłam okno i z lekkim grymasem opuściłam pokój. Stanęłam na schodach i złapałam dużą ilość powietrza do płuc. Zaczęłam pokonywać stopnie jeden po drugim. 
- Nie wiem czy będziesz chciała uczestniczyć w rozprawie... Możemy utrzymywać ze sobą kontakt, będziemy się widywać i..
- Nie jestem dzieckiem. Jeśli kiedyś najdzie mnie ochota żeby się z tobą zobaczyć, może zadzwonię - przełknęłam ciężko ślinę i nie mogąc już patrzeć na mamę powstrzymującą się od płaczu wybiegłam z domu. 
- Lili wracaj ! - zawołała za mną rodzicielka. Ale nie było już odwrotu. Szybko znalazłam się pod drzwiami domu w którym czułam się bezpieczniej. Nie tracąc czasu na pukanie weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku lecz szybko ją wytarłam. 
- Lili ? Co tu robisz ? - zdziwiony moją obecnością Liam podszedł do mnie i złapał za ramiona. - Co się dzieje ? - spytał z troską kiedy spojrzałam na niego zaszklonymi oczami. 
- Dasz mi coś do picia ? - spytałam lekko roztrzęsiona. Byłam zdezorientowana całą tą sytuacją. Nie mogłam wrócić do domu, mama pewnie teraz przeżywa ojca a ja i tak nie umiałabym jej pocieszyć. Poszłam więc z Liamem do kuchni który nalał mi trochę kakao które właśnie sobie robił. 
- Zayn się kąpie więc może to troche potrwać - uśmiechnął się chłopak siadając po drugiej stronie wyspy. - Wiem - lekko odwzajemniłam jego uśmiech. 
- Na pewno wszystko dobrze, nieciekawie wyglądasz.
- Nic nie jest w porządku Li. Mój ojciec był w domu, przyniósł papiery rozwodowe, wszystkie wspomnienia wróciły - gapiłam się w kubek w który stukałam paznokciami. 
- Przykro mi, musi być Ci ciężko.
- Nie myślałam o tym wcześniej. Jestem szczęśliwa, ale kiedy go zobaczyłam przypomniałam sobie tamten dzień i..nie mogę uwierzyć że tak nagle nas zostawił - westchnęłam upijając duży łyk kakao. 
- A co wy tu robicie ? - niespodziewanie do kuchni wszedł Harry który podszedł do mnie i oparł głowę o moje ramie. 
- Cześć lokersie, też cie miło widzieć - powiedziałam sarkastycznie wtulając głowę w jego lekko mokre włosy. 
- Co tu robisz tak późno ? - spytał siadając na krześle obok. 
- Piję pyszne kakao z Liamem - uśmiechnęłam się do blondyna który odwzajemnił mój gest.
- Myślałem, że odpisujesz fankom na twitterze - zwrócił się do Harrego Li. 
- Po odpisywałem ale trochę się zmęczyłem - odpowiedział z uśmiechem. Dopiłam kakao i teraz spoglądałam w pusty kubek. 
- Hazz kurwa jak pożyczasz szampon to chociaż go zakr.. Lili ? - mulat stanął sztywno w progu i patrzył na mnie zdziwiony. 
- Wybacz to już się nie powtórzy - odezwał się Harry wybijając go z transu. 
- Dziękuje. Co tu robisz skarbie ? - brunet podszedł do mnie i objął mnie od tyłu. 
- Długa historia. Mogłabym zostać dziś na noc ? - odwróciłam się w jego stronę spoglądając w ciemne tęczówki. 
- Jasne - pocałował mnie w czoło a następnie podał dłoń którą chwyciłam. 
- Dobranoc chłopcy, Li dzięki za kakao - pożegnałam ich delikatnym uśmiechem i opuściłam pomieszczenie krocząc za Zaynem. Gdy weszliśmy do jego pokoju od razu wtuliłam się do jego nagiego torsu. 
- Co się dzieje ? - spytał poważnym tonem gładząc mnie po plecach. Odsunęłam głowę od jego klatki i spojrzałam mu w oczy. Opowiedziałam o wszystkim ze szczegółami, wszystkie emocje ujrzały światło dzienne. Poczułam się lepiej, jakoś tak lżej. 
- Na pewno będzie lepiej, przejdziemy przez to razem - powiedział Zayn zamykając mnie w uścisku. 
- Jestem strasznie zmęczona - przymknęłam powieki. 
- Hej nie zasypiaj mi tu - zaśmiał się chłopak. 
- Chodź - objął mnie w tali i podprowadził do łóżka. Szybko wskoczyłam pod kołdrę owijając się nią szczelnie. Brunet ułożył się tuż obok mnie, obejmując ramieniem mój bok i splatając nasze dłonie. 
- Kocham Cię - szepnęłam. 
- Ja kocham Cię bardziej - odszepnął. Trwając tak blisko siebie zasnęliśmy... 

Rano obudziłam się czując pod brzuchem wibracje. Podniosłam się na jednej ręce a drugą zaś odszukałam telefon. 
- Halo - mruknęłam na wpół przytomna. 
- Oo kurcze obudziłam Cię ? przepraszam wszystko przez te pojebane strefy czasowe.
- Cześć Andrea - dalej byłam nieprzytomna. 
- No hej, hej co tam u Ciebie ? Jak Niall bardzo za mną tęskni, jest smutny ? Masz mi wszystko opowiedzieć.
- Nie jestem pewna czy to dobry moment, obudzę Zayna - wytłumaczyłam. 
- Spaliście razem ?! 
- Cii nie idiotko, zostałam u niego na noc. Mój ojciec był wczoraj w domu, nie mogłam go znieść więc przyszłam do nich. 
- Aaa, kurcze musiałaś się wkurzyć. Chcesz o tym pogadać ? 
- Niee po co. Nie chcę o tym myśleć, dziś idę na koncert z Zaynem i mam zamiar się dobrze bawić. Nic nie popsuje mi tych planów.
- I tak trzymać. A swoją drogą wiesz jak tu jest pięknie ? Za raz idziemy z mamą na masaż a potem na jacuzzi - mówiła rozentuzjazmowana blondynka. 
- To super, mogę zadzwonić później może jeszcze uda mi się zasnąć - zaśmiałam się cicho. 
- Okej bejbs to ja lece buziaki.
- Paa - rozłączyłam się i oderwałam telefon od ucha. Zegarek wskazywał że jest po 8. Odłożyłam telefon i odwróciłam się w stronę śpiącego mulata. Wyglądał tak uroczo, że uśmiech sam wkradł mi się na usta. Jego prawa rękę leżała swobodnie na pościeli, przyglądałam się jego tatuażom. Całe przed ramie pokrywały różne rysunki. 
- Jesteś taki wyjątkowy - powiedziałam sama do siebie nie spuszczając wzroku z bruneta. Podparłam się na łokciu. Opuszkami palców zaczęłam wodzić po jego ręce od nadgarstka co raz wyżej. Zatrzymałam się na szyi na której widniała malinka. Dotknęłam jej i wtedy Zayn się poruszył. Zabrałam rękę i obserwowałam jak sie wybudza. Minimalnie uniósł głowę nad poduszkę i zmrużonymi oczami spojrzał na mnie. 
- Cześć śpiochu - przywitałam się.
- Która godzina ? - spytał sennym głosem. 
- Jakoś przed 9. - odpowiedziałam przeczesując dłonią jego gęste włosy. 
- Długo nie śpisz ?
- Chwilę - odparłam. 
- Chodź do mnie - mruknął i przyciągnął mnie do siebie. 
- Ale jesteś ciepły - wtuliłam się głową do jego klatki. 
- Ty mnie tak rozgrzewasz.
- Jasne - zachichotałam. Kilka minut wylegiwaliśmy się w milczeniu. Co jakiś czas Zayn składał pocałunki na mojej odkrytej skórze. 
- Musimy w końcu wstać - przerwałam panującą ciszę. 
- Wiem wiem ale strasznie mi tu z tobą dobrze - wtulił głowę w zagłębienie mojej szyi. Uśmiechnęłam się pod nosem i westchnęłam cicho. Czułam się tak beztrosko i lekko. Bez problemowo - zupełnie bez problemowo. Ale problemy od tak nie znikają, one wciąż są... Odkryłam kołdrę i zsunęłam nogi stając bosymi stopami na zimnych panelach. Odchyliłam głowę na lewy bok gdy poczułam miękkie ciepłe wargi na mojej skórze. 
- Zayn proszę - mruknęłam. 
- No dobra dobra -  obdarował mnie zawiedzionym spojrzeniem i wysunął ciało spod niebiesko białej pościeli. Z każdym dniem ja i Zayn posuwamy się co raz dalej w tych sprawach. Nie chodzi o to, że nie jestem gotowa ale boję się że coś zrobię źle i zrobię z siebie idiotkę. Taką małolatę. 
- Lili idziesz ? - na ziemie sprowadził mnie anielski głos mojego chłopaka. Wcześniej nie zastanawiałam się nad tym wyrażeniem " mój chłopak ''. On na prawdę jest cały mój - odszukałam sylwetki chłopaka i od razu poczułam ciepło. Stał tam zupełnie nagi. Wróć ma na sobie bokserki a moja nadzwyczaj chora wyobraźnia już sobie za dużo pozwala. Pośpiesznie wstałam łapiąc do ręki telefon i ruszyłam za mulatem.
                                                                                                      
Wybaczcie za zakończenie, ale musiałam jakoś tak urwać
bo byłby za długi :)
Wczoraj dziękowałam za 10 tys. a dziś za 10 i pół tysiąca wyświetleń ! :o
Kocham was <3 Nie umiem tego opisać i tyle miłych słów w komentarzach.
Na nawet nie wiecie jakie to miłe ! Nawet moja mama się zachwyciła że mam tyle
wyświetleń powiedziała że może kiedyś wydam ksiażkę :)
Pytania i wszystkie inne na aska proszę :**
ASK
 

sobota, 21 września 2013

Rozdział 33

Perspektywa Lili.

Obudziłam się po piątej rano. Ból brzucha nie dawał za wygraną. Czując wewnętrzną potrzebę wydalenia z siebie części alkoholu i jedzenia wygramoliłam się z łóżka i pobiegłam do łazienki. Padłam na kolana i zwymiotowałam do wc podtrzymując się na sztywnych rękach. Wydarłam usta papierem i usiadłam na zimnej podłodze odgarniając włosy z twarzy. Boże nigdy więcej nie zmieszam alkoholu, papierosów i zioła – zaklinałam się w myślach czując kolejne zawirowania w moim żołądku. Kolejny odruch wymiotny spowodował powrót do mojej wcześniejszej pozycji. Poczułam jak ktoś zgarnia moje włosy i trzyma je z tyłu. Kiedy wytarłam usta papierem i spuściłam wodę usiadłam na ziemi. 
- Jak się czujesz ? – spytał zaspanym głosem Zayn obejmując mnie od tyłu i kładąc głowę na moim barku.
- Fantastycznie – sarknęłam opierając się plecami o jego klatkę. – Impreza się udała ? – spytałam cicho przymykając powieki.
- Mhm bardzo – mruknął Zayn a po jego głosie wywnioskowałam, że nie wspomina jej zbyt dobrze. 
- Co się stało, to przeze mnie ? 
- Nie skarbie, nie przez Ciebie – poczułam łaskotanie jego zarostu na mojej szyi a chwilę później jego usta muskające moją skórę. 
- Już nie będę wymiotować, wróćmy do łóżka – poprosiłam unosząc się do pionu. 
- Jesteś pewna ? Bo jak się na mnie zeżygasz to Cię tu zostawię.
- Nie zostawiłbyś mnie – uśmiechnęłam się i przejechałam otwartą dłonią po jego policzku. Czułam się już lepiej więc miałam tą nadzieję, że nie będę już wymiotować. I tak pewnie nie miałabym już czym… 
Wraz z Zaynem wróciliśmy do mojego pokoju i położyliśmy się do łóżka. Leżałam plecami do mulata który oplótł rękami moją talię i delikatnie masował mój brzuch. Był taki kochany, że nie umiałam dobrać słów aby mu podziękować po prostu za to że jest. Zasnęliśmy dość szybko, przynajmniej ja. Reszta nocy minęła spokojnie. 
Obudziłam się późnym rankiem kiedy Zayn zaczął się wiercić przez sen. Po otwarciu oczu podniosłam się lekko i poczułam ból głowy. No tak jak mam cierpieć to niech boli wszystko na raz – skrzywiłam się i usiadłam po turecku. Zayn jeszcze słodko spał z lekko rozchylonymi ustami i włosami sterczącymi każdy w inną stronę. Uśmiechnęłam się na ten widok bo wyglądał naprawdę uroczo. Przykryłam go kołdrą i przyglądałam się mu przez dłuższą chwilę. Z każdą kolejną minutą nogi zaczynały mi drętwieć więc postanowiłam pójść pod prysznic. Zabrałam po drodze pierwsze lepsze ciuchy i zamknęłam się w pomieszczeniu które równie dobrze można by nazwać domowym SPA. Po odprężającym prysznicu podsuszyłam włosy i związałam je w nieogarniętego koczka. Założyłam przygotowane ubrania i przeciągnęłam się. 

- Ygh chyba potrzebuje aspiryny - złapałam się za głowę.
Kiedy spojrzałam w lustro lekko się skrzywiłam. Byłam blada a pod oczami miałam wyraźnie zarysowane worki. Westchnęłam ciężko i wróciłam do pokoju gdzie akurat ubierał się Zayn.
- Wolę oglądać Cię bez tej koszulki – stanęłam na progu i przygryzłam wargę.
- Ty może tak ale twoja mama chyba nie – uśmiechnął się i podszedł do mnie składając buziaka na moim czole.
- Ślicznie wyglądasz – szepnął mi do ucha łaskocząc swoim zarostem.
- Dziękuje, że zostałeś na noc – złapałam go za rękę i splotłam nasze palce.
- Nie ma za co, ale wiesz że będziemy musieli porozmawiać o wczoraj – ton jego głosu stał się poważniejszy niż chwilę temu.
- Okej – wzruszyłam ramionami. Zeszliśmy razem na dół i poszliśmy do kuchni gdzie akurat przesiadywała moja mama.
- Cześć jak tam noc ? – spytała kobieta odrywając wzrok od jakiejś gazety.
- Tragedia – odrzuciłam podchodząc do serwisu.
- Spodziewałam się większego bałaganu, ale daliście radę. – moja mama uśmiechnęła się do Zayna który usiadł przy stole.
- Najważniejsze, że wszyscy się dobrze bawili – odpowiedział mulat opierając się plecami o krzesło.
- Na mnie już czas. Wrócę późnym wieczorem, miłego dnia – kobieta szybko pozbierała swoje rzeczy.
- Paa – pożegnałam się z mamą która pośpiesznie opuściła kuchnię. Chyba już wiem po kim mam to spóźnianie się – uśmiechnęłam się pod nosem i zabrałam dwa kubki kawy stawiające je na stole.
- To o czym chciałeś porozmawiać ? – spojrzałam na Zayna upijając łyk ciepłego napoju.
- O tym co się wczoraj stało – jego słowa trochę mnie przestraszyły. Nie wszystko pamiętam ale chyba nie zrobiłam czegoś czego powinnam żałować ?
- A co się stało ? – spytałam zerkając ukradkiem na chłopaka.
- Paliłaś trawkę – wyznał z wyrzutem.
- A o to chodzi – sięgnęłam bo kubek.
- Nie wierzę, że to zrobiłaś przecież mogłaś skończyć w szpitalu – mówił podirytowany.
- Daj spokój to były dwa blanty, nie potrzebnie wszystko zmieszałam.
- Lili ! To były narkotyki, nie ma nic gorszego od tego świństwa !
- Nie krzycz na mnie ! Nie jestem dzieckiem wiem co to było. Chciałam spróbować nic się takiego nie stało.
- Jak się kurwa nie stało ! Byłaś nie przytomna – warknął Zayn wstając od stołu. – Myślałem, że jesteś mądrzejsza.
- Dostałam nauczkę, czuję się z tym źle okej ?
- A pomyślałaś jak ja się wczoraj czułem ? Bałem się o Ciebie – jego głos był spokojniejszy. Dopiero teraz dotarło do mnie, że musiał się o mnie cholernie martwić. Przez całą noc był tu ze mną bo czuł się za mnie odpowiedzialny. Podniosłam się z krzesła i podeszłam do niego oplatając go rękami. – Przepraszam – spojrzałam w jego brązowe tęczówki.
- Obiecaj, że już nigdy nie weźmiesz żadnych narkotyków.
- Obiecuję – wtuliłam głowę w zagłębienie jego szyi. Poczułam jak przyciska mnie do siebie.
- Jesteś dla mnie całym światem, nie zniósłbym gdyby coś Ci się stało – powiedział z troską w głosie przez co jeszcze bardziej było mi głupio.
- Kocham Cię Zayn – powiedziałam drżącym głosem. W tej samej chwili dłonie mulata powędrowały na moje pośladki. Podniósł mnie nad ziemię, moje nogi oplotły go w pasie. Spojrzeliśmy sobie w oczy stykając się czołami.
- Pocałuj mnie – szepnął Zayn a ja od razu spełniłam jego prośbę. Poczuć smak jego ust to tylko czysta przyjemność. Mulat odwzajemnił mój pocałunek i powoli rozchylał swoje miękkie wargi. Delikatnie wsadziłam język do jego ust i zaczęłam pieścić jego podniebienie, nasze oddechy stawały się cięższe a pocałunki co raz bardziej namiętne. Dłonie bruneta ostrożnie badały moje ciało przesuwając się w górę i w dół moich pleców powoli opuszczając mnie na ziemię. Kiedy oderwaliśmy się od siebie na ułamek sekundy by złapać głębszy oddech Zayn zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi. Mruknęłam zadowolona odchylając głowę, moje dłonie powędrowały pod jego koszulkę którą powoli zaczęłam podciągać. Chwilę później leżała już na ziemi. Przywarłam do jego ciała i wpiłam się w jego szyję. Poczułam jego ciepłe dłonie pod moją bluzą.
- Mmm Lili – mruknął Zayn kiedy przejechałam językiem po jego zaczerwienionym miejscu które było moim dziełem. Nie szczędziliśmy okazywania sobie pieszczot, nie obchodziło nas nawet to że byliśmy w kuchni.
- Chodźmy na górę – zaproponowałam i musnęłam wargi chłopaka.
- Z wielką chęcią – uśmiechnął się łobuzersko i wziął mnie na ręce. Zaśmiałam się cicho i objęłam go za szyję. Gdy znaleźliśmy się w moim pokoju padliśmy na łóżko i zaczęliśmy dokańczać to co zaczęliśmy chwilę temu. Zayn ściągnął ze mnie bluzę i kładąc dłonie na moich biodrach zaczął całować mój dekolt. Wplotłam dłoń w jego gęste miękkie włosy i przeczesywałam je pod wpływem impulsu. 
- Zayn – szepnęłam łapiąc oddech. Chłopak uniósł głowę i otworzył usta które ja zamknęłam słodkim pocałunkiem. Nasze ciała przywarły do siebie, rozchyliłam wargi pozwalając mulatowi przejąć inicjatywę. Bez zastanowienia wsunął język do moich ust. Była to nie lada przyjemność. Wbiłam lekko swoje paznokcie w umięśnione plecy chłopaka. Wyczułam, że wybrzuszenie w spodniach Zayna staje się co raz bardziej sztywne przy moim ciele. Opuszki moich palców zaczęły kreślić wzory w okolicy jego karku, dokładnie tam gdzie znajdował się jego tatuaż. Próbowałam złapać jak najwięcej powietrza między namiętnymi pocałunkami. W ciągu tak krótkiej chwili zrobiło się bardzo gorąco.
- Kocham Cię – usłyszałam zdyszany głos bruneta który wpatrywał się we mnie swoimi miodowo-brązowymi tęczówkami.
- Ja też Cię Kocham – przejechałam dłonią po jego ramieniu zjeżdżając do kości obojczykowej na której znajdował się kolejny tatuaż. Nagle poczułam dziwne wibracje pod plecami. Wzdrygnęłam się lekko co poczuł Zayn bo sturlał się ze mnie opadając na łóżko. Przewróciłam się na brzuch i odszukałam wibrujące urządzenie.
- Kurwa w takim momencie – warknęłam i odebrałam połączenie.
- Ty na serio jesteś blondynką – rzuciłam na wejściu do przyjaciółki.
- Ei ! Co ja znowu zrobiłam.
- Zacznijmy od tego czego ja nie zrobiłam przez Ciebie – mruknęłam i usłyszałam śmiech Zayna.
- O mój boże.. – odezwała się Andrea, która za pewne także usłyszała Malika.
- Przeszkodziłam wam w… - Tak. Ale nieważne, co chciałaś ?
- Zapytać się jak się czujesz i czy wszystko w porządku.
- Tak nie jest źle, na szczęście – uśmiechnęłam się pod nosem.
- Słuchaj muszę Ci coś powiedzieć.
-  Co się stało ?
- Nic. Tylko rodzice zrobili mi niespodziankę i wyjeżdżamy na Florydę… Dzisiaj.
- Serio ? - wydałam z siebie pomruk niezadowolenia.
- Za godzinę wpadam do chłopaków pożegnać się z Niallem więc my też się zobaczymy tak ? - spytała.
- No raczej - uśmiechnęłam się do słuchawki.
- Dobra to wracajcie sobie do ekhem.. tego co tam robicie - zachichotała blondynka i zakończyła połączenie. Rzuciłam telefon na pościel i na czworakach przypełzłam do Zayna. Usiadłam na nim okrakiem i podziwiając jego nieprzeciętną urodę uśmiechałam się.
- Uwielbiam Twoje dołeczki - mruknął mulat kładąc dłonie na mojej talii nie tracąc ze mną kontaktu wzrokowego.
- A ja uwielbiam Ciebie całego. Choć mógłbyś być przystojniejszy - fuknęłam odgarniając włosy. Byłam świadoma tego, że mój chłopak ma troszeczkę zawyżone ego.
- Ja Ci dam ! - zawołał Zayn i strącając mnie na materac tak aby on mógł być nade mną i obdarował mnie łaskotkami.
- Przestań ! - krzyczałam śmiejąc się i próbując powstrzymać jego ruchy.
- I co teraz mądralo ? - uniósł jedną brew przygniatając moje ręce do łóżka. Uśmiechnęłam się spoglądając w jego błyszczące źrenice.

- Kocham Cię Zayn - wystarczyły te magiczne słowa aby brunet puścił moje kończyny i wpił się w moje usta. W tym momencie byłam chyba najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Miłość - teraz wiem, że aby pojąć istotę i moc tego uczucia trzeba jej po prostu doświadczyć. W chwili gdy chłopak oderwał swoje wargi a nasze spojrzenia się spotkały przyłożyłam dłoń do jego policzka i uśmiechnęłam się. Był taki idealny...

Perspektywa Zayna.

Jesteś moim oczkiem w głowie wiesz ? - obdarowując dziewczynę uśmiechem potarłem swoim nosem o jej co wywołało u niej cichy chichot. Niespodziewanie uniosła się i przewróciła mnie na materac nim zdążyłem zareagować płomiennowłosa siedziała na mnie okrakiem zagryzając wargę.
- Mogę Ci zdać pytanie ?
- Pytaj o co chcesz - położyłem dłonie na jej udach i uśmiechnąłem się.
- Ile razy uprawiałeś sex ?
 O kurde tego się nie spodziewałem. Choć nie powinienem się dziwić na pewno w końcu by o to zapytała.
- Kilka - odpowiedziałem dosyć spokojnie. Na jej twarzy pojawiło się zakłopotanie.
- Aha - mruknęła odgarniając pojedyncze kosmyki z twarzy.
- O co chodzi Lil ? - przyglądałem się jej z uwagą.
- Jak w końcu będziemy mogli.. to zrobić... Nie chcę żebyś się zawiódł, już to robiłeś wiesz co i jak a ja nie. - westchnęła.
- Lili głuptasie - złapałem ją za dłonie - Nie ważne czy już to robiłaś czy nie. To nie ma znaczenia, najważniejsze że będą mógł się kochać z Tobą. A fakt że będę tym pierwszym sprawia mi jeszcze większą radość.
- Nie wiedziałam...
- Chodź tu - przyciągnąłem ją i zamknąłem w uścisku. - Wszystko w swoim czasie - szepnąłem napawając się zapachem jej włosów. Moje serce zwiększyło swoje odbicia kiedy dziewczyna przywarła do mojego ciała. Teraz wiem, że Perrie nie była tą właściwą osobom. Lili jest moim sercem, moim powodem dla którego budzę się co dziennie. - Jesteś kochany - dobiegł mnie słodki głos dziewczyny. Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się tonąc w jej niebieskich tęczówkach. Płomiennowłosa musnęła moje wargi, przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Nie pozwoliłem się jej odsunąć. Odwzajemniłem jej gest rozchylając wargi. Namiętność tego pocałunku była nie do opisania. Kiedy zwiększyliśmy dystans między naszymi twarzami Lili podniosła głowę opierając ją na łokciu.
- Musimy iść pożegnać się z Andreą. - poinformowała przyglądając mi się. 
- Już ? -zrobiłem smutną minkę co wywołało u niej rozbawiony uśmiech.
- Potem jestem cała Twoja - dodała i uniosła jedną brew.
- No to chodźmy -podniosłem swoją sylwetkę i stanąłem na ziemi rozglądając się za swoją koszulką. No tak, została w kuchni - westchnąłem. 
- Idę po Tshirt, poczekaj na dole - rzuciłem do Lili i wyszedłem.
                                                                                                   
Hej ! O rany o rany o rany, muszę wam podziękować za te 10 tysięcy wyświetleń !
Wzruszyłam się jak to dziś zobaczyłam <3 Rozdział trochę krótki ale za to jutro będzie
kolejny :)) Miałam dodać go wcześniej ale plany mi się dziś pozmieniały i cóż.
Słyszeliście nową piosenkę 1D ? Dedykowana dla dziewczyny które się okaleczają
lub mają depresję. Ja uważam, że jest cudowna i genialny przekaz. Nawet na tt dziewczyny
piszą, że już nigdy nie wezmą żyletki do ręki. To na prawdę cudowni ludzie, nic dodać
nic ująć. Wszystkie pytania, opinie i tak dalej proszę na aska :))
Do zobaczenia jutro :****
ASK

Szablon