niedziela, 6 października 2013

Rozdział 38

Udało się. Wyciągnęłam wszystkie bolesne wspomnienia z tamtego dnia na światło dzienne. Zrobiłam to i jestem z tego dumna. Zupełnie jakbym wrzuciła je do jakiegoś worka i zostawiła gdzieś w kącie. Starałam się być silna, ale okazało się że jestem zbyt słaba. Kiedy policjanci opuścili naszą salę. Położyłam się na łóżku żeby nie patrzeć na Zayna. 
Łzy pociekły stróżkami po moich policzkach. 
- Lili nie płacz – usłyszałam ten charakterystyczny przepełniony troską głos. Czułam jak powoli kładzie się obok mnie ale uniemożliwiłam mu to rozkładając się na łóżku. 
- Daj mi trochę czasu Zayn – przełknęłam ślinę i ukryłam twarz w poduszce. Wiedziałam, że sprawię mu ból.
 - Ale na co ? – spytał zmartwiony. Nagle drzwi od Sali otworzyły się. 
- Mamo ? Tato co wy tu robicie ? – usłyszałam zdziwiony głos Zayna i cichy płacz jego matki.
-Dostaliśmy telefon, musieliśmy przyjechać – oznajmiła płacząc kobieta. Mulat podniósł się z mojego łóżka aby przytulić się z rodzicami.
- Czy to ta dziewczyna..
- Tak mamo, to moja dziewczyna – przerwał jej brunet a po jego słowach poczułam dziwne ukłucie w sercu, odwróciłam się na bok zaciskając usta w wąską linię. (Muzyka)
Usłyszałam jak wszyscy w trójkę opuszczają salę. Spojrzałam przez okno znajdujące się naprzeciwko mnie. Lał deszcz a duże krople odbijały się od powierzchni parapetu dając ukojenie moim uszom. W odbiciu szyby zobaczyłam swój tatuaż. Obróciłam rękę by na niego spojrzeć. ‘’ Hope ‘’ zacisnęłam powieki przypominając sobie ten moment kiedy Zayn pierwszy raz spojrzał na tatuaż a ja powiedziałam '' Zawsze trzeba mieć nadzieję. Nadzieję na lepsze jutro '' Później przypomniałam sobie nasze pierwsze spotkanie w oknie, lekcje rysunku, nasz pierwszy pocałunek, ucieczka przed fankami, wszystkie te wydarzenia miały duży wpływ na moje życie. Wszystkie te zdarzenia zmieniały jakąś cześć mnie na lepszą... 
Westchnęłam spoglądając na bransoletkę od mamy. ‘’ My life, my choice ‘’
- Czy pozostał mi jeszcze jakiś wybór ? Poczucie wykorzystania zawsze będzie mi towarzyszyło.
- Możesz jeszcze zawalczyć – odezwał się głos w mojej głowie. - Co ? - Rzuć przeszłość za siebie. Jeśli uda Ci się przezwyciężyć strach, wygrasz tę walkę.... - słyszałam jak moje serce bije spokojnym rytmem.
 - Racja. Nie dam się. Pokonam strach – szepnęłam w głąb siebie przymykając powieki. - Muszę... dla Zayna, dla Andrei, dla chłopaków i dla siebie.
- Lili ! - nie wiem czy głos brązowookiej brzmiał bardziej entuzjastycznie czy dramatycznie ale sądząc po jej wyraźnie twarzy to ta pierwsza opcja. 
- Omg jak dobrze, że już jesteś bezpieczna. Tak mi przykro, Niall mi powiedział, przyleciałam pierwszym samolotem. Spotkałam Twoich rodziców, są w kiepskim stanie i.. 
- Zamknij się - wydusiłam wreszcie odbijając jej słowa niczym pociski karabinu. Przytuliłam ją mocno, łzy momentalnie zebrały się w moich oczach. 
Czułam zapach jej szamponu, coś co przypominało mi normalne życie. 
Rzeczywistość a nie jakiś koszmar. 
- Zayn mi powiedział co się stało. To straszne, ale już po wszystkim będzie dobrze - wgramoliła się pod moją pościel i objęła ramieniem. 
- Nie wiem czy sobie z tym poradzę - mój głos zadrżał a ja znów wściekłam się że nie umiem zapanować nad tymi emocjami. Kolejny dowód na to, że będzie mi ciężko normalnie funkcjonować. - Nie będziesz z tym sama. Masz nas, nie zostawię Cię już słowo - wtuliłam się w jej bluzę. Jej obecność działała na mnie kojąco, przez chwilę nawet czułam się jakby wszystko było normalnie. Miły nastrój zniknął gdy ktoś zapukał do drzwi. 
- Rany boskie Liam po prostu tam wejdź - usłyszałyśmy czyjś zirytowany głos. Zerknęłyśmy na drzwi przez które chwilę później wszedł Harry, Liam, Lou, Niall i Daniell. Gdy tylko ich zobaczyłam pomyślałam '' OMG to chyba mi się śni ''
Zrobiło mi się ciepło na sercu nawet chyba wkradł mi się delikatny uśmiech na twarz. 
- Wreszcie możemy Cię zobaczyć, martwiliśmy się - Harry podszedł do łóżka szybkim krokiem i nachylił się aby się do mnie zbliżyć. Ścisnęłam w dłoniach kołdrę i odsunęłam się z prędkością światła. Moja klatka piersiowa unosiła się co raz szybciej. Znów to uczucie strachu, przecież to tylko Harry. Nic mi nie zrobi, dlaczego się go boję ? 
- Umm.. wybacz - skarcił się loczek i wyprostował sylwetkę.
 - Andrea kiedy przyjechałaś ? - spytał Niall wyciągając ramiona w których Andrea od razu się skryła wyskakując z łóżka.
- Nie dawno, przyjechałam od razu z lotniska. 
- Lili jak się czujesz ? - wyrwała Dani kurczowo ściskając ramię Liama. 
- Powiedziałabym, że dobrze ale po co mam kłamać ? - spojrzałam na nich. Zaraz chwila gdzie Zayn. Długo go nie ma. 
- Widzieliście Zayna ? Wyszedł jakiś czas temu.
- Spokojnie, rozmawia z rodzicami i lekarzami - uspokoił mnie Niall. 
- Możemy coś dla Ciebie zrobić ? - wyłapałam głos Louisa. Pokręciłam głową i w tym samym momencie przyszedł lekarz. 
- Nie za dużo was tutaj ? - spojrzał na nich spode łba i podszedł do mojego łóżka. 
- Jak się czujesz Liliano ? 
- Lili - poprawiłam go - Dobrze - dodałam.
 - Musimy jechać na badania. A wy powinniście już iść, możecie ją odwiedzić jutro - poprosił grzecznie mężczyzna. 
- Dopiero co przyszliśmy - oburzył się lokowaty. 
- Harry - nasze spojrzenia się spotkały. 
- Dziękuje, że przyszliście. 
- Nie ma sprawy - odpowiedział. Był taki nieobecny, zmartwiony. Chciałam mu powiedzieć żeby się nie martwił ale było za późno. Zacisnął pięści i wyszedł z sali. 
- Trzymaj się Lili, przyjdziemy jutro - przerwała ciszę Daniell. Ta to umie zachować zimną krew. Żegnając mnie uśmiechami wszyscy opuścili moje szpitalne cztery ściany. Wyminęła ich pielęgniarka z wózkiem inwalidzkim. No bez jaj...
- Chcę poczekać na Zayna. - oznajmiłam twardo.
- Musimy jechać na badania, Zayn też pojechał właśnie idzie na swoje.. Zobaczycie się później bez obaw - uśmiechnął się do mnie co wywołało gęsią skórkę na mojej skórze.
 - Nigdzie nie jadę - przełknęłam ciężko ślinę. 
- Te badania są bardzo ważne, musimy kontrolować twój stan - wytłumaczyła pielęgniarka. Była to młoda blondynka z pasemkami. Jej twarz rozświetlał delikatny uśmiech. 
- Będzie pani na tych badaniach ? - nie wiem czemu ale wzbudziła we mnie zaufanie.
- Tak - odpowiedziała pewnie. 
- Okej niech będzie - powiedziałam cicho jakby sama do siebie. Kiedy chciałam stanąć na ziemi zachwiałam się. Poczułam ból między nogami i wtedy wszystko wróciło. Pielęgniarka posadziła mnie na wózku. Wzięłam głęboki oddech i zmrużyłam powieki w których pojawiły się łzy. Dlaczego każda prosta czynność była taka trudna. Nawet zmrużenie powiek wywołuje u mnie lęk, że znów stanie się coś złego. Dlaczego nie mogę cofnąć czasu ?
- Głęboki wdech. Chcę wrócić do domu. Stanąć w oknie i zapalić papierosa z Zaynem czuwającym po drugiej stronie. Chcę tylko aby było jak dawniej... 

Po godzinnej serii badań wróciłam do sali gdzie czekał Zayn, po jego minie wywnioskowałam, że jest mu ciężko. Gdy mnie zobaczył wymusił uśmiech i wydobył z siebie ciche '' hej '' - wielka gula uformowała się w moim przełyku uniemożliwiając mi wyduszenie z siebie słowa. 
- Pielęgniarka pomogła mi się położyć do łóżka i wyszła zostawiając mnie Zayna i naszą ciszę. Odwróciłam się do niego plecami, tak bardzo chciałam stać się jego oparciem ale nie umiałam. Nie wiedziałam już co myśleć, obiecałam sobie że będę walczyć ale nie jestem pewna czy przyjdzie mi to tak szybko...

Perspektywa Zayna.

Siedziałem spięty na tym cholernym łóżku i czekałem. Nawet sekundy dłużyły się w nieskończoność. Miałem wrażenie, że ten pieprzony zegar na ścianie specjalnie zatrzymał się na 16:16 żeby mnie wkurzyć. 
Drzwi do sali się otwierają, czuję lekką ulgę. Lili jedzie na wózku prowadzącym przez pielęgniarkę. Próbuję się uśmiechnąć, ale wychodzić mi to jakoś sztucznie. Do tego nie jestem w stanie powiedzieć nic prócz głupiego '' hej ''. Po chwili namysłu mam zamiar otworzyć usta, ona to wyłapuje i odwraca się do mnie plecami. Zupełnie jakby mnie nie było. 
- Nie traktuj mnie jak powietrze - mówię zły. Nawet nie reaguje. 
I jak mam to wszystko naprawić ? Wszyscy uważają, że to moja wina. Widzę to w ich spojrzeniach. Najgorsze, że mają rację. Mogłem jej wtedy nie zostawiać, na pierwszy rzut oka było widać że z tym klubem jest coś nie halo. Kurwa dlaczego jestem takim idiotą ! 
Kładę się na łóżku i patrzę na nią. Wyobrażam sobie jak leżymy u mnie w pokoju. Ona z głową na mojej piersi śmieje się z byle czego a ja wsłuchuję się w jej melodyjny głos. I nagle buum, słyszę cichy szloch. Otwieram oczy. Zrywam się i podchodzę do niej. 
Zdecydowanym ruchem wślizguję się jej pod kołdrę i przyciągam do siebie. Wzdryga się i mocno ściska kołdrę. Trochę się zapiera a ja sam mam ochotę się rozpłakać, ale zamiast tego kładę głowę na jej barku i milczę. Trwamy tak dłuższą chwilę, Lili w końcu przestaje płakać ale wciąż ciężko oddycha. 
- Przepraszam... nie wiem co się ze mną dzieje - szepcze i odwraca się głową w moją stronę. Jej gałki oczne są czerwone od płaczu a usta mocno malinowe. Tak bardzo chcę ich zasmakować, zatracić się i poczuć jej smak. 
- Nie przejmuj się. Będzie dobrze, przebrniemy przez to.
- Wiem. Chcę walczyć - powiedziała twardo i zdecydowania. - Ale.. - zamilkła. 
- Ale co ? - odgarnąłem kosmyk włosów z jej twarzy.
- To wszystko mnie przytłacza. To miejsce, badania, rodzice. Te wszystkie współczujące spojrzenia. Już do końca życia będę miała napisane na czole ... 
- Przestań - przerwałem jej. - Kiedy tylko z tond wyjdziemy, zaczniemy żyć na nowo. Kupię dla nas dom na odludziu jeśli będzie trzeba. Musisz mi tylko zaufać - pogłaskałem ją po głowie tonąc w jej błękitnych tęczówkach. 
- Kocham Cię Zayn, tak cholernie Cię kocham - wtuliła głowę w moją klatkę piersiową. Ucałowałem jej głowę i położyłem się wygodnie otulając nas pościelą. Wtuleni w siebie spędziliśmy tak resztę po południa co jakiś czas rozmawiając o wszystkim i o niczym. Choć rozmowy nie do końca nam się kleiły.
 Kiedy wspominała o końcu wakacji i o powrocie do szkoły robiło mi się słabo. Nie powiedziałem jej o wyjeździe. Zupełnie wyleciało mi to z głowy na szczęście kochany menadżer złożył mi dziś wizytę o której również nie powiedziałem Lil. Zgodnie z kontraktem na początku września lecimy na trzy dni do USA na promocję filmu, udzielnie wywiadów i sesji zdjęciowych dla dwóch magazynów. A później ruszamy w trasę, nie chcę jej zostawiać. Nie wyobrażam sobie w jaki sposób mam ją o tym poinformować. Nie wiem czy w ogóle umiem..
                                                                                                  
Nie wiem jak wam to powiedzieć, ale zbliżamy się już do końca opowiadania.
Powoli, ale jednak :( Dziękuje za wszystkie wyświetlenia i komentarze. Kocham was !

6 komentarzy:

  1. Przecudowne!!!!! Kocham twoje opowiadania. Szkoda że to już koniec ale gdybyś pisała kolejne opowiadanie to dasz znać prawda ?? :D Uwielbiam czytać kolejne rozdziały. Uważam że masz talent i powinnaś coś z tym zrobić w przyszłości . Oczywiście życzę Ci dużo szczęścia i weny. :)

    A tak w ogóle to ostatnie rozdziały mają mało komentarzy. Sama nie piszę świetnych i długich jakich pewnie się spodziewasz ale staram się ;( dla ciebie żebyś miała świadomość że chcę abyś o nas wszystkich nie zapomniała :)

    Pozdrawiam i do następnego rozdziału!!
    Kasia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG. Jaka szoda. A tak uwielbiam to opowiadanie. Ale mam nadzieje, że nie skonczysz pisac i zaczniesz nowego bloga. Uwielbiam cie za to opowiadanie, bo nie czesto dodajesz rozdziały i są na serio dobre, u nie których trzeba czekac miesiac na jeden, a i tak rozdziały są albo krótkie, albo słabe.
    No nic. Pozdrawiam i życze weny.
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda,ze juz prawie koniec:( jak ja wspolczuje lili...biedna,ale kocham takiego zayna <3 czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Koniec?! Jak to koniec?! Ja dopiero zaczęłam czytac i cholernie mi się spodobało :c Jezu, nie kończ tego, no! Miejże litośc.
    http://another-complicated-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Hi! Twój blog w sumie znalazłam przypadkowo. Ale nie żałuję, że tu weszłam. Wręcz przeciwnie. Przepraszam, że z anonimka, ale nie mogłam się zalogować na google. Opisze twój blog 3 słowami. BRAK MI SŁÓW! !! Amaizing! Magic! Best ! Oh., długo by tak pisać. ♥♥♥ kiedy next? Już nie mogę się doczekać! Tl mój blog; 1d-my-dream.blogspot.com zZAPRASZAM!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Koniec ? Jakieś 5 rozdziałów temu pisałaś, że jesteś w połowie. Akcja również na to wskazuje, przecież nie zakończysz tego w takiej chwili. Ale dobra, nie wnikam, każdy może zmienić zdanie :) Mam tylko nadzieję, że zakończysz w dobrym stylu, jak na to opowiadanie przystało :D Taki szok na koniec xD 38 wyszedł ci świetnie, tak realistycznie :) Nie przeciągam, czekam na next ;*
    M.

    OdpowiedzUsuń

Szablon