czwartek, 23 stycznia 2014

Rozdział 18

- Kochasz mnie ? – spytałam niskim głosem.
- Tak – wplótł dłoń w moje pofalowane włosy - Proszę zgódź się – szepnął błagalnie a ja nie miałam już siły mu się stawiać. Co miałam robić ? Kochałam go. Nie potrzebowałam więcej dowodów niż to uczucie, które towarzyszyło mi gdy tylko spojrzałam w jego oczy. Stanęłam na palcach i dotknęłam jego miękkich warg. Byliśmy spragnieni uczucia, które gdzieś zatraciliśmy jakiś czas temu. Skrywane gdzieś głęboko w sobie pragnienie chciało dziś wyjść i ujrzeć światło dzienne czy raczej nocy. Słońce już dawno schowało się za miastem a w całym apartamencie panował półmrok co tylko podsycało atmosferę. 
Zayn ściągnął ze mnie płaszcz i odrzucając go gdzieś na ziemię zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi. Oboje porwani w wir namiętności ściągnęliśmy buty przygotowując się do znaczącego zawiązania akcji dzisiejszego wieczoru. Tak czy siak brakowało mi tych czułości, jak mogłam trzymać go na dystans tak długo ? 
Ja pierdole – zaklęłam w myślach kiedy nie spodziewanie chłopak zrobił mi malinkę. Zaczyna się robić ciekawie – uśmiechnęłam się pod nosem i próbowałam zsunąć skórzaną kurtkę z jego ramion. Kiedy udało mi się jej pozbyć Zayn złapał ze mną kontakt wzrokowy, na jego twarzy zamajaczył uśmiech. 
- Nie pokazałem Ci jeszcze sypialni – wymruczał wprost do mojego ucha.Pierdole tą sypialnie ! Wpiłam się w jego usta i podskoczyłam aby ten złapał mnie za uda i podtrzymał.
- Pokażesz mi jak bardzo mnie kochasz ? – wycedził między pocałunkami.
- Nie ma sprawy – uśmiechnęłam się zadziornie i przygryzłam jego wargę. Po chwili zorientowałam się, że zaczęliśmy się przemieszczać, jak się okazało do sypialni. Zayn położył mnie na kurewsko wygodnym łóżku i jednym zwinnym ruchem ściągnął z siebie koszulkę. Przyjrzałam się jego napiętym mięśniom brzucha. Zupełnie nie świadomie przygryzłam swoją wargę zahipnotyzowana widokiem jego pięknego ciała. W głowie plątały mi się dwa słowa – Jestem szczęściarą – wstrzymałam oddech gdy brunet wskoczył na łóżko uniemożliwiając mi jakikolwiek ruch. Zayn ściągnął mój sweter i zrzucił go na podłogę, jego wzrok powędrował na mój biust. Delikatnie kąsał odkryte kawałki mojej skóry i doprowadzając mnie tym do szaleństwa, to się chyba nazywa ta pieprzona gra wstępna. Nie tracąc czasu próbowałam rozpiąć jego spodnie co nie było łatwe bo uparcie obniżał swoje biodra utrudniając mi ruchy dłońmi. W końcu rozbawiony moim upartym dobieraniem się do jego gaci pozwolił mi je ściągnąć. Robiło się co raz bardziej niebezpieczniej, przekraczałam granice o których nawet nie miałam pojęcia. To było jak podróż po nieznanym.
- Jesteś taka gorąca – jego płytki oddech odbijał się echem w mojej głowie. Wplotłam prawą dłoń w jego gęste włosy i targałam je bez skrupułów. W ułamku sekund zostałam pozbawiona swoich spodni, przez moment poczułam powiew chłodnego powietrza jednak ciepło bijące od Zayna otuliło mnie w mgnieniu oka. Wbiłam palce w jego naprężone plecy gdy jego chłodna dłoń zjechała od biustu w dół mojego brzucha wywołując gęsią skórkę. Jego usta dotknęły moich warg odwracając uwagę od dłoni która błądziła przy tasiemce moich majtek. Badał wszystkie emocje, które malowały się na mojej twarzy aż w końcu kiedy to ja zaczęłam pieścić językiem jego podniebienie zrozumiał, że jestem gotowa.
- Polubisz to – szepnął tak cicho, że zastanawiałam się czy aby to ja nie wyobraziłam sobie tego w głowie ? Zastygłam w miejscu a moje źrenice musiały podwoić swoje rozmiary w chwili kiedy jego dłoń wślizgnęła się pod moją bieliznę. Bałam się, że przypomnę sobie wszystkie złe wspomnienia związane z tamtym feralnym dniem w klubie na odludziu. Jednak przyjemne uczucie, które zaczęło budować się w moim podbrzuszu pod wpływem dotyku Zayna nie doprowadziły do tego. Widząc moje podniecenie, zaczął muskać moją szyję wzdłuż linii mojej szczęki. Grymas niezadowolenia wkradł się na moją twarz gdy wysunął swoje palce z mojego wnętrza. Byłam zaskoczona tym, że jak gdyby nigdy nic wsadził je sobie do buzi i oblizał. Było to trochę niesmaczne. Kiedy wsadził jedną rękę pod moje plecy i rozpiął mój biustonosz przygryzłam wargę. No to teraz się zacznie – pomyślałam i spojrzałam w jego oczy które nawet w ciemności wydawały się być tak bardzo tajemnicze i onieśmielające. Nasze oddechy były jedynym dźwiękiem, który wypełniał przestrzeń sypialni. Zayn pozbył się swoich bokserek po czym ściągnął ze mnie ostatnią część garderoby.
- Kocham Cię – szepnął nieco spiętym głosem odgarniając palcem kosmyk włosów, który przykleił się do mojego ciepłego policzka. Przełknęłam ślinę wraz z niewielkim zdenerwowaniem. Nasze usta spotkały się po raz kolejny odwzorowując w każdym calu uczucie, które było w nas. A dokładniej w naszych sercach. Zayn wsunął się we mnie gdy zupełnie się tego nie spodziewałam. Phi. Na co miał czekać ? Przez kilka pierwszych sekund odczuwałam mały dyskomfort, starałam się skupić na pocałunkach i naszych urywanych oddechach.
- W porządku ? – wydusił z siebie brunet. Kiwnęłam głową wydobywając z siebie ciche jęknięcie gdy wszedł we mnie głębiej, zamknęłam oczy jednocześnie wczepiając się paznokciami w jego ramiona. Mimo iż jego ruchy były w miarę powolne czas wydawał się pędzić jak bolid na wyścigach formuły 1. Po rozpostarciu powiek w półmroku dojrzałam rozchylone usta Zayna i błyszczące ekscytacją tęczówki. Rzadko widywałam go w takim stanie a może i nawet wcale nie widywałam. Byłam równie przejęta jak on. Serce doganiało mój urywany oddech, a moje nogi zaczęły drżeć pod wpływem zwiększenia częstotliwości ruchów Zayna. Silne uczucie, budowało się w moim wnętrzu dając o sobie znać każdej części mojego ciała. Mięśnie na plecach chłopaka napinały się pod moim dłońmi, które żywo reagowały na nowe doznania.
- Dalej skarbie, dojdź razem ze mną – Objął moją twarz dłońmi i pocałował głęboko, przez moje ciało przelała się fala niebiańskiej rozkoszy. Zayn na chwilę zastygł w miejscu. Odetchnął głośno podpierając się na łokciach jednocześnie dotykając swoim czołem mojego.
- Kocham Cię – szepnęłam nieco zdyszana po czym musnęłam jego usta. W dosłownie jednej chwili poczułam się kurewsko zmęczona. Zayn wysunął się ze mnie i opadł na materac tuż obok mnie. Moje powieki stały się ciężkie i mimo moich starań kiedy je zmrużyłam nie zdołałam już otworzyć oczu ponownie.

Było mi ciepło, za ciepło jak na jesienną aurę. W dodatku słońce bezkarnie wdarło się do sypialni przez nie zasłonięte okna. Skrzywiłam się jak małe dziecko i mruknęłam coś pod nosem.
- Dzień dobry śpiąca królewno – rozpoznałam głos, który chyba był po tej samej stronie co słońce i nie chciał dać mi jeszcze pospać. Otworzyłam oczy i spojrzałam instynktownie w stronę dobiegającego głosu. Zadowolony uśmieszek malujący się na twarzy mulata przypomniał mi o zdarzeniach z ubiegłej nocy. Chcąc podnieść się na łokciach poczułam ból we wnętrzu swojej kobiecości jak i w nogach. Ostatni raz bolało mnie tak..no właśnie. Opadłam z powrotem na materac.
- Co się dzieje – zmartwiony moim zachowaniem brunet podparł się na łokciu przyglądając się emocjom malującym się na mojej twarzy. Dlaczego nie mogę cieszyć się tym co przeżyłam ? Tylko wracać wspomnieniami do tej pieprzonej nocy…
- Po prostu mnie przytul – poprosiłam zaciągając się powietrzem. Bez ogródek chłopak spełnił moją prośbę obejmując mnie i przyciągając do swojego nagiego torsu.
- Która godzina ? 
- Wpół do 10. – odpowiedział. Cholera znowu spóźniona. Ale i tak nie mam zamiaru iść dzisiaj na lekcje.
- Louis się już wyprowadził ? 
- Tak. Wczoraj. Dziś kolei Liama.
- Zabawne, że opuszczają ten dom jeden za drugim – zachichotałam.
- A my ? – spytał brunet bawiąc się moimi włosami.
- Nowe mieszkanie jest umeblowane, trzeba spakować tylko rzeczy z naszych sypialni. Myślę, że to kwestia dwóch dni – uśmiechnęłam się do niego składając pocałunek w kącikach jego ust. 
- Za chwilę muszę się zbierać, mamy dziś wywiad w BBC – westchnął niezadowolony.
Pocałował mnie w skroń i odkrywając z siebie pierzynę stanął na równe nogi. Widok jego nagiego ciała wciąż działał na mnie nieco zawstydzająco. Jednak to był jeden z najpiękniejszych obrazów jakie mogłam do tej pory podziwiać.
- Zayn – zatrzymałam go w progu.
- Weźmy razem kąpiel – zaproponowałam przygryzając wargę. Zadowolony uśmieszek wkradł się na jego twarz.
- Idź do łazienki przyniosę rzeczy – oznajmił zawracając i zbierając nasze rzeczy z podłogi.
- A gdzie ona jest ? – spytałam wychodząc na korytarz.
- Naprzeciwko – Spojrzałam na wskazane drzwi i czym prędzej weszłam do środka. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to duży oszklony prysznic bez brodzika. Po lewej stronie znajdowała się wanna z hydromasażem, naprzeciwko niej znajdowała się duża komoda z ciemnego lakierowanego drewna z dwiema umywalkami. Tuż nad nimi wisiało gigantycznych rozmiarów lustro z piękną ozdobną ramą. Zachwycając się całym pomieszczeniem zatrzymałam się przy kabinie. Ostrożnie otworzyłam drzwi i odkręciłam wodę która niespodziewanym strumieniem trysnęła prosto na mnie. Jęknęłam zaskoczona nagłym oblaniem chłodną wodą.
- No ładnie – rozbawiony głos Zayna rozległ się w pomieszczeniu.
- Bawi cię to ? – spytałam rozdrażniona ustawiając temperaturę wody na nieco cieplejszą. Powoli weszłam do środka przechodząc przez strumień. Jednocześnie usłyszałam dźwięk zasuwanych drzwi kabiny. On tu jest – nieco się spięłam, znajdując się w dość niecodziennej sytuacji. Boże weź się ogarnij – odetchnęłam głęboko, gdy głowa Zayna wsunęła się między zagłębieniem mojej szyi a ramieniem. Czułam jak jego usta dotykając mojego barku następnie obojczyka i znów szyi. Jedną ręką oplótł moją talię drugą zaś sięgnął po butelkę żelu stojącą na szklanej półeczce. Była to jedyna butelka znajdująca się w kabinie, jeśli ktoś uznał to za wyposażenie łazienki to chyba jakiś żartowniś.
- Umyję Cię – szepnął leniwie Zayn rozlewając przyjemnie pachnący płyn na moje barki i plecy. Wcierał go powoli jednocześnie masując moje plecy. Boże co on ze mną robi, czy może być już tak codziennie ? Zamknęłam oczy rozkoszując się przyjemnym dotykiem jakim byłam obdarowywana. Teraz troszkę żałuję, że nie zgodziłam się na tą przeprowadzkę wcześniej…


- Wpadnę po Ciebie po wywiadzie – oznajmił Zayn odgarniając kosmyk moich włosów za ucho. - Myślałam, że najpierw się spakujemy a potem wprowadzimy.
- Nie do mieszkania – zaśmiał się rozbawiony moimi słowami. - Na parapetówkę do Lou i El. Wszyscy zostaliśmy zaproszeni.
- I dopiero teraz mi o tym mówisz ?! Przecież ja nawet nie mam sukienki – westchnęłam rozdrażniona.
- To jedź na zakupy, chętnie bym Ci pomógł, ale wiesz. Praca wzywa.
- Czy ty się ze mną droczysz ? – skrzyżowałam ręce pod biustem wpatrując się w błyszczące tęczówki bruneta.
- Ja ? Skądże. Muszę już lecieć. Zadzwonię jeszcze. Na razie – cmoknął mnie w czoło i ruszył w stronę samochodu. Odprowadziłam go wzrokiem i weszłam do domu.
- Lili ! Gdzieś ty była całą noc ! – Zmrużyłam powieki mając nadzieję, że to tylko wymysł mojej wyobraźni.
- Dzwoniłam chyba z pięć razy – oznajmiła zdenerwowana kobieta stając na środku korytarza. Niechętnie podniosłam na nią wzrok, jednocześnie ściągając z siebie płaszcz.
- Przepraszam, musiał mi się rozładować telefon – wzruszyłam ramionami. – Nie potrzebnie się martwiłaś byłam z Zaynem – poklepałam ją po ramieniu i pobiegłam na piętro. Już na samo wspomnienie o wczorajszej nocy budzi we mnie jakieś dziwne uczucia radości i zadowolenia. Nie pamiętam kiedy ostatnio byłam taka pełna energii z rana. Pomijając moją bolącą vaginę to wszystko było w jak najlepszym porządku. Poza moją przyjaźnią, która według mnie zaczęła podupadać. A skoro już mowa o przyjaźni i Andrei to chyba powinnam do niej zadzwonić i przeprosić. Położyłam się wygodnie na łóżku i podłączyłam telefon do kontaktu. Po włączenia urządzenia dotarły do mnie wiadomości o połączeniach od mamy. Serio dzwoniła 5 razy – uśmiechnęłam się pod nosem. Jak mogłabym pamiętać o tym aby do niej zadzwonić kiedy byłam w trakcie uprawiania sexu. No halo. Niespodziewanie mój telefon zaczął wibrować. Połączenie od Andrei ? Mój żołądek wywrócił się do góry nogami. Przejechałam palcem po ekranie i przystawiłam telefon do ucha.
- Lili ?
- A kogo się spodziewałaś ? – spytałam rysując jakieś wzorki na pościeli.
- Nie rozmawiałyśmy od wczoraj i nie ma Cię dzisiaj w szkole. Niepotrzebnie tak wczoraj na Ciebie najechałam, martwiłam się… 
- Należało mi się. Wszystko co mówiłaś miało sens. Nie jestem dobrą przyjaciółką przepraszam.
- Teraz kiedy mamy swoich chłopaków jest inaczej, ale powinnyśmy to pogodzić z przyjaźnią.
- Tak masz rację. Popracujemy nad tym.
- To czemu nie ma Cię w szkole ? – spytała z ciekawością dziewczyna.
- Byłam z Zaynem w naszym mieszkaniu i trochę nam się zeszło – uśmiechnęłam się pod nosem.
- Mhm rozumiem – Kurwa domyśliła się ?! Jak to możliwe - To chyba pogadamy na tym na imprezie u El i Lou tak ?
- Mhm – mruknęłam niezadowolona z faktu, że tak mnie przejrzała.
- Dobra muszę kończyć. Idę na matmę. Do zobaczenia wieczorem.
- No papa – rozłączyłam się i opadłam na poduszki. Kilka minut później do pokoju zajrzała moja rodzicielka.
- Jadę do biura wychodzisz gdzieś ? – spytała na wylocie.
- Właściwie to byłoby fajnie jakbyś mnie podwiozła do galerii wieczorem idę na imprezę.
- No to już zbieraj się – Zeskoczyłam z łóżka i podeszłam do szafy wyciągając jakieś świeże ciuchy. Pobiegłam do łazienki i ogarniając się z prędkością światła zeszłam na dół gdzie czekała już mama. Zapowiada się ciekawy dzień, kilka godzin chodzenia po sklepach a wieczorem parapetówka z przyjaciółmi. Trochę jak za dawnych czasów, przed poznaniem One Direction. Tak stare dobre czasy.
                                                                                                       
Macie wreszcie rozdział +18 wy małe zboczuszki ! Mam nadzieję, że wyszedł w miarę dobry chociaż końcówka nie podoba mi się wcale a wcale. Myślałam, że rozdział wyjdzie dłuższy no trudno. Wszystkie pytania, wnioski, zażalenia, przeżycia możecie pisać na asku xx
Do następnego ! ASK

sobota, 18 stycznia 2014

Rozdział 17

Perspektywa Zayna.

Ja pieprze o co jej znowu chodzi ! – wciągnąłem powietrze nosem i starałem się uspokoić. Ona wie. Musiała przeglądać moje połączenia, nie wierzę, że to zrobiła po tym wszystkim co dla niej robię. Jestem już tym zmęczony, bycie w związku to jeden wielki roler coaster. Wstałem z łóżka i zapaliłem papierosa. Musiałem się jakoś opanować. 
Naprawdę się dziś o nią bałem, kiedy Andrea do mnie zadzwoniła myślałem, że rozpadnę się na kawałki. Staram się ją chronić, ale nie mogę wciąż znosić jej negatywnego nastawienia do szkoły, przeprowadzki, moich wyjazdów w trasę. Może nie dojrzała do tego typu związku ? Ja pierdole, ale ja ją kocham nie umiałbym normalnie funkcjonować gdyby nie ona. Może ta przeprowadzka pomoże ? Tak czy owak jutro zadzwonię do agenta i zapytam co z mieszkaniem – westchnąłem ciężko zaciągając się dymem nikotynowym po raz ostatni. A co jeśli ta kłótnia to wstęp do rozstania ?
- Nie ! zagryzłem wargę wyglądając przez okno. Chyba muszę się przejść – wsunąłem telefon do kieszeni spodni i wyszedłem z pokoju, zajrzałem do salonu gdzie większość nadal spędzała czas. Liam złapał mnie wzrokiem.
- Wychodzicie ? – spytał.
- Ja.. idę się przejść – wzruszyłem ramionami i odwróciłem się kierując do drzwi frontowych. Chłodne powietrze przewiało mnie momentalnie. Mimo to nie zniechęciłem się do spaceru. Przeczesałem włosy i ruszyłem zdając się na nogi. Ciekawe gdzie mnie poniosą ? Długo nie nacieszyłem się samotnością, wibrujący telefon w kieszeni nie pozwolił mi na dłuższe rozmyślanie.
- Tak ? – odezwałem się pierwszy.
- Cześć słoneczko jak się masz ? – poczułem ulgę słysząc głos swojej matki.
- Cześć mamo, wszystko w porządku - Kłamca.
- A co u was ?
- Dawno nie dzwoniłeś, chciałam zapytać co słychać. Nie możemy się już doczekać kiedy zobaczymy się na premierze.
- Ja też tylko na to czekam – uśmiechnąłem się niemrawo.
- Na pewno wszystko dobrze ? jesteś chory ?
- Nie ja.. – rozejrzałem się do o koła. Nie wiem już co robić.
- Zaynie ?
- Pokłóciłem się z Lili. – wyżaliłem się.
- Ohh… Czy to coś poważnego ? – spytała zmartwiona
- Nie. Nie wiem. Wszystko się komplikuje a ja nawet nie wyjechałem jeszcze w trasę – wsadziłem wolną rękę do kieszeni i zawróciłem w stronę domu.
- Pogodzicie się, tyle razem przeszliście. Musicie tylko się nawzajem wspierać – Powiedz to Lili. Ugh, ale to ja na nią naskoczyłem z Harrym. Co znowu moja wina ?
- Pewnie masz rację, dzięki za wsparcie – tym razem szczerze się uśmiechnąłem.
- Nie ma za co, wiesz że zawsze możesz na mnie liczyć. Oh muszę kończyć, Saffa prosi o pomoc w lekcjach.
- Jasne, zadzwonię niedługo. Pozdrów wszystkich.
- Kocham Cię synku.
- Ja Ciebie też papa…

Perspektywa Lili.

- Nie obchodzi mnie czy z nią rozmawiał o nich, o pracy czy o tyłku Kate Moss ! Chodzi o to, że mnie okłamał ! Prosto w oczy – miałam ochotę komuś przywalić, najchętniej Zaynowi bo to o niego tu chodziło przecież.
- Uspokój się, to na pewno da się jakoś wyjaśnić.
- Jesteś jego przyjacielem, będziesz trzymał jego stronę – przewróciłam oczami siadając na łóżku.
- Mam mu nawtykać ? – spytała rozżalona blondynka.
- Nie. Nie potrzebnie przyszłam. Nacieszcie się sobą – wstałam odgarniając niesforne kosmyki włosów.
- Lil przestań – przyjaciółka spojrzała na mnie ze smutkiem w oczach.
- Wracam do domu – wzruszyłam lekko ramionami i wyszłam z pokoju zabierając ze sobą złość, smutek i żal. Na dole w drzwiach frontowych minęłam się z Zaynem. Nasze spojrzenia spotkały się na krótką chwilę, wiedziałam jak wyglądają jego oczy lecz tym razem bił z nich inny blask. Strach a może ból ? Zacisnęłam usta w wąską linię wciągając powietrze nosem wychodząc na zewnątrz. Jesienny wiatr targał moje włosy na wszystkie strony, nieokrzesany żywioł wbijał tysiące szpilek w moją skórę, wywołując dreszcze. Ale to było nic w porównaniu z tym co działo się we mnie. Pole bitwy znajdowało się dokładnie w moim sercu. Złość i poczucie zdrady nie odstępowało mnie ani na krok. Negatywne emocje brały górę. Jedynym miejscem gdzie mogłam spróbować nad nimi zapanować był mój pokój. Dlatego właśnie tam spędziłam resztę wieczoru, aż zapadła noc. 
A ja siedziałam na łóżku z podkurczonymi nogami wspominając początki mojego związku. Może nie jestem tą osobą, z którą powinien być Zayn ? – ciche westchnienie wydobyło się z moich ust. 
Cisza. 
To ona towarzyszyła moim rozmyśleniom, nie przyjaciółka ani nie mama. Andrea nawet nie zadzwoniła. Pewnie jest zbyt zajęta swoim chłopakiem.
- Zazdrosna ? – Nie. Ygh sama siebie zaczynam denerwować ! – opadłam na miękki materac i zgasiłam światło, może kiedy obudzę się rano będę w lepszym nastroju…

Lecz tej nocy nie mogłam spać spokojnie, męczyły mnie koszmary w których byłam gdzieś zupełnie sama zdana tylko na siebie w dodatku ktoś mnie gonił ale widziałam dokładnie tej osoby za każdym razem gdy się odwracałam budziłam się przestraszona. 
O wschodzie słońca stwierdziłam, że nie ma sensu abym próbowała znów usnąć. Ubrałam się w jakieś luźniejsze ciuchy i zeszłam do kuchni gdzie zajęłam się przygotowaniem jakiejś mocnej kawy, która będzie moim zastrzykiem energii. Siedząc przy kuchennej wyspie odtwarzałam w swojej głowie obrazy z dzieciństwa kiedy razem z rodzicami piekłam pierniczki na święta lub przyrządzaliśmy rodzinny obiad. Dlaczego wtedy, życie wydawało się takie banalne ? Czy dlatego, że byłam dzieckiem i prowadziłam beztroskie życie czy może z powodu obecności dwojga kochających mnie ludzi którzy dawali mi poczucie idealnego życia. Miałam wszystko, teraz nie wiem czy mam cokolwiek.
- O mój boże, nie wierzę, że moja córka wstała tak wcześnie do szkoły – zażartowała mama stając po drugiej stronie wyspy. Oparła głowę na łokciu i spojrzała na mnie ospale. Przyjrzałam się jej oczom, potarganym włosom. Była idealna. A czy ja byłam ? Odwróciłam wzrok przez napływające łzy. 
- Co się dzieje – spytała zmartwionym matczynym tonem kobieta.
- Nie wiem mamo. Jestem taka zagubiona – mimo moich wewnętrznych sprzeciwów słony płyn naznaczył mokre stróżki na moich policzkach.
- Chodź do mnie – rodzicielka otworzyła ramiona w które wpadłam spragniona odrobiny ciepła. - Boję się. Boję się, że wszystko się zmieni, że zostanę sama – wypłakałam do jej piersi. Wiedziałam, że jej mogę zaufać.
- Już dobrze kochanie, jestem z Tobą. – tuliła mnie do siebie jakby bała się, że rozsypię się na drobne kawałki.
- Miałam się wyprowadzić, Zayn szuka domu. Ale teraz już nie wiem co będzie.
- Czas pokaże kochanie– pogłaskała mnie po plecach i ucałowała w czubek głowy. 

Wizyta w szkole to była ostatnią rzecz na jaką miałam ochotę, ale tam przynajmniej zajmę głowę nauką a nie Zaynem.
- Lili jesteś – wyraźnie stęskniona przyjaciółka rzuciła mi się na szyję, kiedy znalazłam się na szkolnym placu tuż przed wejściem do szkoły.
- Wyglądasz na.. – Nie ogarniętą ? Nie wyspaną ? Wszystko na raz ?
- Mm no troszkę – przynajmniej była szczera. Weszłyśmy do budynku i jak gdyby nigdy nic rozmawiałyśmy o tym to o tamtym. Ludzie ze szkoły szybko dowiedzieli się o wczorajszym zajściu na wf’ie. Przytłaczały mnie ich spojrzenia pełne drwin, chciałam uciec. Zamknąć oczy i znaleźć się po drugiej stronie kuli ziemskiej. Niestety to jedno z tych marzeń, które nie jest w stanie spełnić nawet Święty Mikołaj. Andrea nie popierała mojego zachowania, uważa, że to ja powinnam pierwsza zadzwonić do Zayna i wyjaśnić o co chodziło z Perrie. A jego zazdrość o Harrego ? To nic takiego ? Myślałam, że jest po mojej stronie. Ale może się myliłam…
- Dlaczego jesteś taka uparta ? Nie możesz z nim porozmawiać ?
- Po prostu nie chcę. Mój związek nie jest taki prosty jak twój – bąknęłam popychając drzwi.
- Więc uważasz, że ja nie mam problemów ? Wszystko ciągle kręci się wokół Ciebie. Wiesz, że byliśmy z Niallem oglądać dom, nawet nie zapytałaś czy mi spodobał. Nie pytasz co u mnie tylko zamykasz się w sobie jakby to miało Ci w czymś pomóc - Kłótnia z Andreą nie była na mojej dzisiejszej liście do odhaczenia, ale skoro zaczęła.
- Może ostatnio rzeczywiście bardziej skupiam się na swoich problemach, ale to nie znaczy że Cię olewam – zatrzymałyśmy się w miejscu.
- Zauważyłaś, że mój chłopak też wyjeżdża w turnee ? Siedzimy w tym razem ale dla Ciebie najwyraźniej tylko Zayn jest sławny. Mam dość słuchania o twoich problemach, chcę zacząć dorosłe życie a nie zachowywać się jak nastolatka – Auć zabolało. Nigdy bym się po niej nie spodziewała czegoś takiego. Nawtykała mi z czystą przyjemnością, najwyraźniej od dawna to w sobie zbierała. – Stałam w lekkim szoku obserwując jak wita się z Niallerem i wsiada do samochodu. Co się właściwie stało ? To chyba jeszcze do mnie nie dotarło. 
Chyba rzeczywiście zjebałam sprawę, ale ona święta też nie jest – westchnęłam zmęczona i zaczęłam iść w stronę przystanku autobusowego. Byłam zmuszona czekać na tym zimnie jeszcze z 10 minut co wcale mi się nie podobało. Tym razem ubrałam się cieplej, miałam na sobie jasne jeansy, karmelowy płaszcz i sweter pod spodem. Z każdym dniem temperatura będzie spadać a ja nie jestem fanką takich zimowych temperatur. Po prostu koszmar. Nagle ni z tond ni zowąd zobaczyłam czarnego Range Rovera zajeżdżającego pod przystanek. Przez szybę zobaczyłam kim był kierowca. Zayn. Czy oni wszyscy jeżdżą jednym samochodem ? Tak więc podeszłam bliżej i otworzyłam drzwi.
- Co ty tu robisz ? – spytałam zdziwiona.
- Wsiadaj bo zaraz zrobi się korek – odparł ignorując moje wcześniejsze pytanie. Nie miałam wyjścia, musiałam wsiąść.
- Dlaczego po mnie przyjechałeś ? 
- Powinniśmy porozmawiać, ale dopiero jak będziemy na miejscu.
- Czyli gdzie ? – spojrzałam na niego lekko zszokowana, co on knuje ?
- Zobaczysz – o świetnie niespodzianka w takim momencie. Nie mam ochoty na takie gierki.

Nigdy przedtem tu chyba nie bywałam, okolica nie była ani trochę znajoma. Zalatywało bogactwem, nie mówię tu o trzy piętrowych nowoczesnych budynkach lecz o całej reszcie. Czystych chodnikach, idealnie zadbanym parku nie opodal, samochodach zaparkowanych przy niektórych bramach. Powoli zaczynałam się domyślać. Zayn wprowadził mnie do budynku. Główne drzwi były otwierane na kod. A w środku znajdowało się coś w rodzaju lobby za którym siedziała młoda kobieta. Naprzeciwko znajdował się przedsionek z tabliczką ‘’ Security ‘’ czy to aby na pewno budynek mieszkalny ? Wjechaliśmy przestronną windą na ostatnie piętro. Przeszliśmy cały korytarz do ostatnich drzwi. Zamek miał dwa spusty, co jak co ale wszystko było dobrze zabezpieczone. Po wejściu do środka zrozumiałam dlaczego. Robiło wrażenie. Całe wnętrze było utrzymane w trzech kolorach. Biel,czerń i grafit. Przeszliśmy do ogromnego salonu z którego było widać cały Londyn, wysokie okna umożliwiały podziwianie tego pięknego miasta skąpanego w promieniach zachodzącego słońca.
- Ładnie prawda – łagodny głos Zayna sprowadził mnie do rzeczywistości.
- Czy to jest.. – Tak. Nasze mieszkanie – przerwał mi niespokojnym głosem. Bał się, tak jak ja. Nieświadomie przygryzłam wargę łapiąc z nim kontakt wzrokowy. 
- Przepraszam, że byłem takim dupkiem – westchnął z poczuciem winy. Ujął moje drobne dłonie pocierając je kciukami.
- Nie musisz być zazdrosny o Harrego – zapewniłam.
- Wiem, to było głupie. Ufam Ci – Ale ja tobie nie. Spuściłam wzrok nie mogąc dłużej patrzeć w te piękne czekoladowe oczy.
- Rozmawiałeś z Perrie – szepnęłam niemal bezgłośnie. – Okłamałeś mnie, mówiąc że nie utrzymujecie kontaktu.
- To był jednorazowy telefon, przysięgam. To ona dzwoniła, wcale nie chciałem z nią gadać.
- To czemu mi nie powiedziałeś ?! – podniosłam głos tracąc nad sobą panowanie.
- Bo myślałem, że się wkurzysz. Uznałem, że to nic takiego. Może to był błąd przepraszam – Miałeś rację wkurzyłam – bąknęłam uciekając od niego wzrokiem.
- Proszę, spójrz na mnie – swoim miękkim głosem złamał mnie od razu. Przeniosłam na niego wzrok milcząc.
- Zapomnijmy o tym. Zamieszkajmy tu razem a wtedy wszystko zacznie się układać zobaczysz – puścił moje dłonie aby położyć ręce na mojej talii i przyciągnąć do siebie. Decyzja należała do mnie, zaufać czy dać sobie czas ? Odbudować wszystkie zniszczone wcześniej mosty czy zacząć budować nowe ? Moje serce domagało tylko tego jednego. Jego
                                                                                               
Dziękuje za wszystkie komentarze, miłe słowa i wyświetlenia !
W szczególności kieruje podziękowania do Madeline Tomlinson za nominacje do The Versetile Blogger Awards :***
Kocham was <3 UWAGA ! Jeśli macie ochotę na przeżycie niezwykłej, trzymającej w napięciu historii zapraszam na bloga mojej kochanej przyjaciółki, która ma na prawdę duży potencjał i potrzebuje motywacji ! Także wchodzimy i czytamy !!!! http://louis-tomlinson-fanfiction-chameleon.blogspot.com/
ASK

sobota, 11 stycznia 2014

Rozdział 16

- Trzeba zadzwonić do Andrei – przytaknęłam cichym westchnieniem i wyciągnęłam telefon. Nie zmieniłam swojej pozycji, Zayn wciąż przygarniał mnie do swojego torsu dzięki czemu było mi ciepło.
- Hej wracasz już do domu ? – odezwałam się pół szeptem ocierając wolną dłonią swoje mokre policzki które były dowodem na to iż moje emocje wygrały ze mną walkę.
- Tak właśnie wyszłam ze szkoły, mam do Ciebie przyjechać ? Wszystko dobrze ? - spytała zatroskanym tonem.
- Jest okej. Zayn ze mną siedzi, może spotkamy się później ?
- Um jeśli chcesz to pewnie, tyle że Niall chce mi pokazać nasze nowe cztery kąty rozumiesz – rzekła z poczuciem winy.
- Nie ma sprawy, możemy spotkać się wieczorem.
- Okej to ja się odezwę trzymaj się !
- Paa – rozłączyłam się i odłożyłam telefon na stół.
- Przyjedzie ? – spytał Zayn.
- Jedzie z Niallerem oglądać mieszkanie – odparłam kładąc głowę na jego barku.
- Chciałbyś już się przeprowadzić prawda – słowa wydobyte z moich ust były tak bardzo ciche, że przez chwilę zastanawiałam się czy nie powiedziałam ich tylko w swoich myślach. Mięśnie chłopaka wyraźnie się napięły.
- Chciałbym, ale mi się nie spieszy – pocałował mnie w głowę. Akurat. 
- Jeśli uda Ci się wszystko załatwić przed Twoim wyjazdem to chciałabym się przeprowadzić w przyszłym tygodniu – zapadła cisza.
- Nie musimy się spieszyć.
- Wiem, ale chcę być jak najbliżej przy Tobie – pociągnęłam głowę do góry natrafiając na jego delikatny uśmiech.
- Zobaczę co da się zrobić, będziesz chciała zobaczyć mieszkanie ?
- Zdam się na Ciebie – uniosłam kąciki ust.
- Skoro tak mówisz, postaram się wszystko załatwić – zapewnił z troską opierając głowę o moją w tej pozycji spędziliśmy kilkanaście minut do czas aż nie zdrętwiały mi nogi.
- Chcesz coś do picia ? – spytałam wstając w celu rozprostowania kończyn.
- Tak ale ja przyniosę ty sobie posiedź – rzekł Zayn i wstał podciągając spodnie.
- Ale ja..
- Po prostu zrób o co proszę – przerwał mi w pół zdania po czym musnął ustami mój policzek i poszedł do kuchni. Fuknęłam pod nosem i opadłam na kanapę. Niespodziewanie mój telefon zaczął wibrować. Numer był nieznany więc odebrałam podsycona ciekawością.
- Lili tu Jenifer przepraszam, że nie zadzwoniłam wczoraj ale miałam małe potknięcie w pracy i za nim to wszystko ogarnęłam była 22.
- Nic się nie stało rozumiem.
- Więc pierwsze przymiarki mamy zaplanowane na piątek o 14 czy będziesz mogła się wtedy pojawić przedyskutowałybyśmy umowę i tak dalej.
- Jasne zwolnię się ze szkoły i przyjadę wyślesz mi adres smsem ?
- Tak oczywiście, to co będziemy w kontakcie ?
- Tak, do zobaczenia.
- Do zobaczenia – powtórzyła kobieta przyjaznym dla uszu tonem i rozłączyła się. Dopiero teraz zorientowałam się, że Zayn zdążył już wrócić z kuchni, stał naprzeciwko trzymając dwie szklanki soku pomarańczowego.
- Dziękuje – odebrałam od niego jedną ze szklanek i usiadłam wygodniej.
- Chcesz mi coś.. powiedzieć ? – uniósł jedną brew i usiadł obok mnie.
- Biorę udział w pokazie mody – wyznałam spokojnie co kontrastowało z sytuacją w której znajdowałam się chwilę temu. Zayn zamrugał kilka krotnie wpatrując się we mnie spod zmrużonych powiek.
- Co ?
- Będę modelką w jednym z pokazów.
- Narzekasz, że musisz chodzić do szkoły a bierzesz u dział w jakiś pokazach ?
- To poważna sprawa, nie jakiś tam pokaz. Dlaczego się nie cieszysz ?
- Cieszę.
- Widzę – rzuciłam poirytowana i wyciągnęłam z torby leżącej na ziemi paczkę papierosów. Musiałam udać się na taras bo tylko tam była popielniczka. Zamknęłam za sobą drzwi, dając Zaynowi do zrozumienia że chcę pobyć sama. Ten dzień był kurewsko ciężki, a właściwie jeszcze się nie skończył. Usłyszałam pociągnięcie klamki więc odruchowa spojrzałam w stronę dobiegającego dźwięku.
- Twoja mama dzwoni – bąknął Zayn i podał mi telefon znikając z powrotem za framugą.
- Lili – poważny ton mojej rodzicielki zapalił mi w głowie czerwoną lampę. – Dzwonili do mnie ze szkoły. Co się znowu dzieje ? – westchnęłam cicho zaciągając się dymem nikotynowym. Opowiedziałam jej w skrócie co się stało. Nie była zadowolona z mojego zachowania, ale zrozumiała mnie i nawet próbowała pocieszyć.
- Wiesz… powiedziałam Zaynowi o pokazie a on się nie ucieszył jakby go to nie obchodziło.
- Mężczyźni jak my bywają czasem nie do rozpracowania. On też żyje w stresie Lili, praca, próby, nagrania i jeszcze Ty. Oboje przeżywacie wszystko na swój sposób, spróbuj go zrozumieć.
- Ty próbowałaś zrozumieć ojca kiedy Cię zdradził ? – spytałam i strzeliłam sobie w myślach face palma.
- Przez pierwsze kilka tygodni buzowały we mnie emocje, ale teraz patrzę na to inaczej.
- Więc może się pogodzicie ?
- Muszę kończyć jestem w pracy, pogadamy jak wrócę papa.
- Spławiła mnie ? Serio ? – pokręciłam głową i schowałam telefon do kieszeni. Wróciłam do środka gdzie panowała jakaś dziwna atmosfera. Usiadłam na sofie i przez chwilę siedziałam w bezruchu. Przejechałam opuszkami palców po swoim tatuażu. Zerknęłam na mulata lecz on pozostał niewzruszony, patrzył się przed siebie jakby mnie nie było. Zmarszczyłam czoło i usiadłam na nim okrakiem. Jego oczy rozbłysły znajomym ciepłem.
- Spójrz na mnie – zażądałam oplatając rękoma jego szyję.
- Dziękuje, że jesteś – przygryzłam wargę przypatrując się malującemu uśmiechowi Zayna. Jego miękkie wargi przywarły do moich na kilka sekund, rozkoszowałam się tą chwilą zaciągając jego zapachem który odurzył moje zmysły.
- Skąd taka zmiana nastroju ? – spytał oblizując wargi.
- Jestem okropna. Zachowuje się jak rozkapryszony bachor – zaczęłam bawić się jego włosami przeczesując je w górę i w dół.
- Nie przesadzaj – pogłaskał mnie po plecach i przyciągnął do swojego torsu.
- Wiesz.. dawno nigdzie nie wychodziliśmy.
- Chcesz pójść na spacer ? – zaproponował.
- Tak – uśmiechnęłam się pod nosem, taki błyskotliwy.
- Tylko się przebiorę – wstałam i ściągnęłam z siebie czarną bluzę oddając Zaynowi.
- Zaraz wrócę – oznajmiłam i powędrowałam na górę do swojej sypialni. Ściągnęłam dresy i luźną koszulkę. Zaczęłam wygrzebywać z szafy jeansy i bluzy. Gdy już się zdecydowałam zaczęłam zakładać spodnie, odwróciłam się na chwilę i nieco przestraszona obecnością bruneta zmarszczyłam czoło.
- Długo już tak stoisz ? – spytałam z irytacją.
- Wystarczająco – posłał mi swój piękny uśmiech i oparł się o framugę.
- Nie podglądaj mnie – mruknęłam nieco zawstydzona, przecież widzieliśmy się już nago więc czemu czułam się tak zakłopotana ?
- Idziemy ? – spytałam chowając do kieszeni Iphona.
- Panie przodem – wskazał gestem gentelmena abym przeszła przez próg pierwsza. Tak też zrobiłam. Wyszliśmy z domu i wtedy zdałam sobie sprawę, że już jest prawie wieczór. Poczułam palce Zayna łączące się z moimi i uśmiechnęłam się pod nosem.
- Co ? – spytał zaciekawiony moją reakcją.
- Dawno nie trzymaliśmy się za ręce – spojrzałam w jego rozpalone tęczówki.
- Teraz to zmienimy – ruszyliśmy wzdłuż ulicy rozmawiając o tym to o tamtym. Jutro pomagamy Tomlinsonowi w przeprowadzce a po jutrze Liamowi, nie wiem kiedy Andrea i Niall się przeprowadzają, ostatnio mam z nią dość ograniczony kontakt powinnyśmy się spotkać w Starbucksie jak kiedyś pójść na frappe i poplotkować. 
Pytanie tylko czy wciąż umiemy to zrobić ? 

Gdy już wracaliśmy ze spaceru do domu Zayn przyuważył Andi i Niallera migdalących się w samochodzie, postanowiliśmy ich nastraszyć. Zayn obszedł samochód z jednej strony a ja z drugiej, na jego znak oboje weszliśmy na tylne siedzenia i zaczęliśmy krzyczeć ‘’ gorzko, gorzko ‘’
- Nie wierzę – mruknęła blondynka zaglądając na tylne siedzenia gdzie właśnie znajdowaliśmy się my.
- Jesteście okropni – oburzył się panten choć sam był rozbawiony.
- Jakbym nie mogła mieć normalnych znajomych – westchnęła zirytowana dziewczyna wysiadając z samochodu. W trójkę uczyniliśmy to samo.
- Nie gniewaj się, Niall Ci to wynagrodzi – zaśmiał się Zayn.
- Ale dopiero w nowym domu – zaznaczył uśmiechając się szeroko, mnie mina jakoś zrzedła.
- Czyli kiedy – zatrzymałam się na środku chodnika a wszyscy nagle ucichli.
- W przyszły poniedziałek.. miałam Ci powiedzieć później.. – przyjaciółka spojrzała na mnie przepraszająco.
- To świetnie, zakochane pary powinny mieszkać razem – wymusiłam uśmiech i ruszyłam do drzwi domu chłopaków.
- Lili nie gniewasz się co nie ?
- Nie, cieszę się Twoim szczęściem – spojrzałam na nią przez ramię i weszłam do środka. Nie zdziwiło mnie kiedy Liam Lou i Harry biegali po korytarzu lejąc się wodą z butelek, ciekawa tylko byłam ile to już trwa ?
- Co się dzieje ? – spytał zdezorientowany Zayn i w tej samej chwili został oblany przez Liama. To było oczywiste, że wszyscy zaczęli uciekać, gonić się i krzyczeć. Wyglądało to jakby ktoś zrzucił jedną wielką bombę głupawki na ten dom. Tylko ja stałam wciąż w tym samym miejscu nie do końca ogarniając czy wszystko jest w porządku. Bardzo szybko ogarnęła mnie świadomość, że to co teraz oglądam niedługo nie będzie miało już prawa się stać w tym domu. - Lili co tak stoisz ? – przybiegł do mnie zdyszany Harry, jego koszulka była przemoczona, podobnie jak czarne rurki nie wspominając już o zwilżonych lokach.
- Nie jestem dziś w humorze – westchnęłam. 
- To trzeba to zmienić – uśmiechnął się szeroko obejmując mnie swoim silnym ramieniem. Straciłam grunt pod nogami więc zaczęłam się szamotać.
- Nie Harry ! puszczaj ! – Ei ! Mam tutaj jedyną suchą osobę ! – krzyknął Hazz wnosząc mnie do salonu.
- Przygotować butelki ! – zawołał Louis. Gdy głupi Styles postawił mnie na ziemi odwróciłam się w stronę przyjaciół którzy przygotowywali się do ataku. 
- Nie proszę ! – jęknęłam i przytuliłam się do torsu Harrego aby tylko uniknąć zmoczenia. Niestety to nie było dobre posunięcie. Litry wody oblały mnie, loczka i chyba pół salonu. Czułam się jakby ktoś postawił nad nami prysznic.
- Woda się skończyła ! – zawołał zawiedziony Liam. No i kurwa dobrze ! Morderczym spojrzeniem obdarowałam swoich napastników odklejając się od Stylesa. 
- Jesteście nienormalni – mruknęłam a oni zaczęli się śmiać, wyglądali nie lepiej niż ja co i mnie w końcu rozbawiło.
- To twoja wina, zobacz jak wyglądam ! – uderzyłam Harrego w ramię a on zaśmiał się zadowolony.
- Poprawiłem Ci humor, nie gniewaj się – zamknął mnie w szczelnym uścisku uniemożliwiając swobodne oddychanie. On na serio chce mnie dzisiaj zabić ?
- Nie mogę oddychać – wycedziłam do jego klatki piersiowej.
- Wybacz – wypuścił mnie z objęcia odgarniając swoje loki.
- Chyba musimy iść się przebrać – wtrąciła Andrea wyciskając wodę ze swoich włosów. 
- Dam Ci coś suchego – zaproponował Nialler ujmując dłoń dziewczyny.
- Kto ostatni na górze ten sprząta ! – krzyknął Louis i rzucił się do biegu wymijając Nialla i Andreę.
- To nie mój dom nie będę tu sprzątać nawet jakbyście mieli zapłacić – fuknęłam. Jednak wszyscy zaczęli biec na górę.
- hej ! – zawołałam i pobiegłam za nimi. To nieprawdopodobne co się dzieje w tym domu.

- Harry ma za swoje. Będzie musiał sprzątać – zachichotałam zakładając suchą koszulkę którą podarował mi Zayn - Należało mu się za to, że przez niego jestem mokra.
- I tak Ci się podobało – mruknął mulat przeczesując swoje włosy.
- Co ? – spojrzałam na niego marszcząc brwi.
- Daj spokój – przewrócił oczami.
- Jesteś o niego zazdrosny – usiadłam na brzegu łóżka na którym leżał.
- Nie.
- Tak jesteś. I wiesz co ? niepotrzebnie bo to mój przyjaciel, dobrze się dogadujemy.
- Za dobrze.
- Zayn !
- No co a może nie ? To także mój przyjaciel a wciąż się kręci wokół Ciebie – zirytowany sięgnął po telefon i to na nim skupił całą swoją uwagę.
- Nie widzę w tym nic złego, może powinieneś trochę odpuścić.
- Nie mam zamiaru, jak chcesz to idź sobie teraz do niego droga wolna.
- Tak ? – wstałam napięcie i spojrzałam na niego z kipiącą złością. – A ty idź zadzwoń do Perrie pewnie czeka na kolejną rozmowę ! – skierowałam się do drzwi i nie oglądając się za siebie wyszłam trzaskając drzwiami. Miałam ochotę komuś przywalić słowo daję ! Zaciągnęłam się powietrzem i poczułam jak złość przemienia się w ból. Zacisnęłam powieki by niechciane łzy nie spłynęły po moich rozgrzanych od emocji policzkach. Poszłam do pokoju Nialla by spotkać się z przyjaciółką, tylko ona teraz mogła mi pomóc….

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział 15

Odłożyłam telefon i odgarnęłam nerwowo włosy. Byłam w nie małym szoku, do tego miałam potwornie złe przeczucie.
- Jestem – zwróciłam wzrok na znajomą sylwetkę, ale zaraz przeniosłam go na swoje stopy które wydawały się być znacznie bardziej interesujące.
- Utrzymujesz kontakt ze swoimi byłymi ? – spytałam ni z tego ni z owego udając obojętną.
- Nie raczej nie – odparł.
- A z Perrie ? – wstrzymałam oddech a on spojrzał na mnie skupionym wzrokiem.
- Nie – odpowiedział twardo siadając na łóżku - Czemu pytasz ?
- Tak z ciekawości, ja też nie utrzymuje kontaktów z byłymi zastanawiałam się czy każdy tak ma – wzruszyłam ramionami.
- Późno już, muszę iść bo jutro mam szkołę – stanęłam na równe nogi podciągając spodnie.
- Nie chcesz zostać ? 
- Zayn mam szkołę – spojrzałam na niego wymownie a on nie odezwał już się słowem. Korzystając z tej sytuacji po prostu wyszłam.
- Na razie chłopaki, do jutra – pożegnałam się zaglądając do salonu.
- Cześć  – odezwali się chórkiem posyłając przy tym ciepłe spojrzenia i uśmiechy. Zwróciłam się ku drzwiom.
Na dworzu było cholernie zimno, poczułam to na swojej skórze zaraz po opuszczeniu domu One Direction. To chłodne powietrze sprawiło, że nieco wytrzeźwiałam. Co ja sobie myślałam grzebiąc w jego telefonie ? Świadomość, że mnie okłamał nie da mi spokoju. Ale dlaczego do cholery mnie okłamał ?! 
Potrząsnęłam głową i zorientowałam się, że stoję przed swoimi drzwiami. Po cichu wślizgnęłam się do środka. Światła w całym domu były pogaszone, uznałam więc że moja mama już dawno smacznie śpi. Niezwłocznie udałam się do łazienki aby dla odmiany poleżeć w wannie wypełnionej ciepłą wodą. Pomyślałam, że będąc chwilę sama ze sobą zbiorę myśli do kupy. Jednak im dłużej zastanawiałam się z jakiego powodu Zayn mnie okłamał tym bardziej zaczynała się we mnie budować złość, bo jeśli chodzi o Zayna to jest on moim czułym punktem. Od czasu wypadku panicznie boję się jego straty, kiedy ktoś go rani ja to czuję, gdy on jest smutny ja także jestem smutna. To chyba też działa w drugą stronę i to na tym polega miłość tak sądzę. Więc dlaczego Cię okłamał ? – zapytałam w duchu sama siebie. Zaczynam się irytować na siebie a to nienormalne, chyba już dość tej kąpieli – wypełzłam z wanny okrywając się miękkim białym ręcznikiem. Rozczesałam włosy i umyłam zęby. Założyłam czystą bieliznę oraz koszulkę Zayna. Pachniała nim – to niebiański zapach jego perfum połączonych z odrobiną nikotyny. To mój narkotyk. Eh dobijam sama siebie – spojrzałam w lustro przeczesując palcami włosy. Gdy wróciłam do pokoju złapałam za Iphon i ukryłam się pod pierzyną. Zayn napisał mi wiadomość, musiała przyjść kiedy brałam kąpiel. Co ciekawe zainteresował się mną dość szybko. Odpisałam mu a po chwili dostałam kolejną wiadomość. Szkoda, że ta rozmowa wgl się nie kleiła. On wgl nie rozumie, że to nie chodzi o przeprowadzkę...

Przez kolejne kilka godzin leżałam w łóżku przewracając się z boku na bok, brak snu zaczął działać na moje oczy. Powieki były co raz cięższe mimo to nie mogłam zasnąć. Wypróbowałam już chyba wszystkie możliwe pozycje. Aby zaradzić mojej bezsenności włożyłam do uszu słuchawki i puściłam muzykę z nadzieją że ta ukołysze mnie do snu. Na szczęście pomogło.       
Czując, że mój sen dobiega końca odwróciłam głowę na drugą stronę. Nieprzyjemny blask słońca zasygnalizował mi, że coś jest nie tak. Rozpostarłam powieki i odszukałam Iphona.
- Zaspałam – mruknęłam ospale podnosząc się do pozycji siedzącej. Zwlekłam się z łóżka i przebrałam w świeże ubranie. 

Przeczesałam palcami włosy i chwyciłam za plecak. Po drodze wpadłam jeszcze do łazienki aby się wyperfumować i umyć zęby.
- Matko jak ja wyglądam, jakbym nie spała pół nocy – mruknęłam sama do siebie. W sumie to była prawda zasnęłam przed 4 nad ranem. Spałam około 5 godzin to nie jest normalne. W pośpiechu zamknęłam dom i schowałam klucze do torby. Przeszłam na posesję chłopaków i zapukałam do drzwi z nadzieją, że ktoś otworzy.
- Louis ? Nie śpisz ? – zdziwiłam się kiedy szatyn otworzył mi drzwi. No tak przygotowania do przeprowadzki.
- Jak widać, co tu robisz ? – spytał przeciągając się ospale.
- Zaspałam na lekcje, myślałam że może Zayn nie śpi i mnie podwiezie. Ale to nic pobiegnę na autobus – wzruszyłam ramionami odwracając się.
- Czekaj, ja mogę Cię podwieźć – zaproponował.
- Ty ? Serio ? – Tomlinson oferuje mi pomoc ? świat się wali.
- Poczekaj tylko ubiorę buty i wezmę kluczyki a Tobie nie jest zimno ? – spytał przyglądając się mi z lekkim zdziwieniem. No tak miałam na sobie tylko tshirt.
- Nie, nie jest – odparłam poprawiając torbę.
- Dobra możemy iść – zamknął za sobą drzwi i skierował się w stronę Range Rovera stojącego przy krawężniku.
- Myślałam, że to samochód Harrego.
- Bo jest.
- Pozwala Ci nim jeździć ?
- Nie wiem, nigdy nie pytałem – zaśmiał się wsiadając do pojazdu. 
Miło z jego strony, że chce mnie podwieźć no chyba, że później będzie chciał coś w zamian.
- Niewyspana ? – spytał szatyn kiedy ja pływałam w morzu swoich myśli.
- Taa trochę – przeczesałam włosy i zaczęłam przeglądać Instagram. - Lou okłamałeś kiedyś Eleanour ? – spojrzałam na niego przybierając skupiony wyraz twarzy.
- Nie wiem, na pewno mi się zdarzyło ale staram się pamiętać o szczerości i zaufaniu. To buduje związek – odparł. 
- A co ? Przeskrobałaś coś ? – uśmiechnął się zerkając na mnie kątem oka.
- Nie, tym razem to nie ja.
- A kto ? Zayn ? 
- Nie ! – zaprzeczyłam i to dość emocjonująco.
- Tylko się zastanawiam tak.. po prostu – wykaraskałam się jakoś z tej sytuacji i szybko zmieniłam temat.
- Wiesz wgl gdzie jechać ?
- Jadę w stronę centrum tam chyba znajduje się szkoła – rzucił rozbawiony udając przy tym niewinnego.
- To na Downing Street – westchnęłam.
- Okej już skręcam.
- Pakujesz się już dzisiaj ? 
- Tak, nie mam dużo rzeczy, ale wolałbym to już mieć z głowy.
-  Rozumiem, przeprowadzka to poważna sprawa – westchnęłam pod nosem.
- Jesteś dzisiaj jakaś spięta albo mi się wydaje – złapaliśmy kontakt wzrokowy na krótką chwilę. Miał rację nie byłam dziś sobą. W tej samej chwili zajechaliśmy pod szkołę.
- Mam dzisiaj zły dzień – wzruszyłam ramionami i wysiadłam z samochodu pochylając się aby spojrzeć na Lou.
- Dzięki za podwózkę, jednak czasem się do czegoś przydajesz – uśmiechnęłam się zadziornie.
- Zabawne ! Jeszcze zatęsknisz za moimi usługami transportowymi – fuknął rozdrażniony.
- Na razie Lou – pomachałam mu i zamknęłam drzwi. Wyciągnęłam z torby plan lekcji i skierowałam ku głównym drzwiom. Kilka minut temu zaczęły się lekcje artystyczne no pięknie dlaczego nie matma ? Weszłam do szkoły i od razu skierowałam się do swojej szafki po książki. W drodze do klasy dostałam sms’a od Andrei ‘’ Zaspałaś.. ‘’ Oo co ty nie powiesz ? Pociągnęłam za klamkę i weszłam do Sali, oczywiście nauczycielka przerwała swój monolog a wszyscy włączenie z nią spojrzeli na mnie przez co poczułam się jak zbity pies.
- Przepraszam za spóźnienie – zwróciłam się do nauczycielki i poszłam zająć miejsce. 
- Oby to się nie powtórzyło panno Nelson – ostrzegła arcy poważnym tonem kobieta i kontynuowała.
- Fatalnie zaczął się ten dzień – mruknęłam do Andrei.
- Ja miałam całkiem miły poranek – próbowała powstrzymać swój uśmieszek gryząc gumkę od ołówka. Przewróciłam oczami i uśmiechnęłam się pod nosem, przynajmniej jednej się układa…

- Nienawidzę lekcji wfu, a co jeśli się spocę ? Ci ludzie ze szkoły wgl nie myślą powinni wycofać te zajęcia z planu. – Andrea jak zwykle drążyła temat wfu i jej braku tolerancji co do tego przedmiotu.
- Wf jest po to żeby się poruszać i uprawiać trochę sportu – odezwała się jedna z koleżanek.
- Czy ja wyglądam na grubą ? Lottie błagam. Może napiszemy jakąś petycję co wy na to ?
- A w jakiej sprawie ? – usłyszałyśmy nieznany męski głos za swoimi plecami i odwróciłyśmy się momentalnie. Albo mi się wydaje, albo właśnie patrzymy na zaginionego brata Zacka Efrona.
- Jasny piorun – wyjąkała zaszokowana Andrea, podobnie wyglądała reszta dziewcząt ciekawe jak to wygląda z drugiego końca Sali gimnastycznej.
- Jestem James Benet i będę was uczył wfu w tym roku – no i wszystko jasne.
- Zacznijmy od siatkówki – zarządził i podał nam worek z piłkami. Otrząsnęłyśmy się z szoku po czym każda wzięła jedną piłkę. Trochę się rozgrzałyśmy a następnie podzieliśmy się na pół i zagrałyśmy mecz. Nie przepadam za tym sportem, nie umiem przyjmować piłek ani dobrze atakować dlatego zwalałam prawie każdy odbiór. 
- Jak masz na imię ? – spytał James wołając z linii pola.
- Lili – odparłam.
- Lili ugnij nogi i wystaw ręce - Próbowałam zrobić tak jak polecił mi mężczyzna ale po raz kolejny mi nie wyszło. Westchnęłam i stanęłam za swoim miejscu uważnie obserwując zagrywającą. Niespodziewanie poczułam czyjś oddech na karku.
- Ugnij nogi – położył dłonie na moich biodrach a ja od razu poczułam jak fala gorąca oblewa moje ciało, przez głowę zaczęły mi przelatywać znajome obrazy.
- Nie dotykaj mnie – rzuciłam nerwowo tak aby tylko on mógł to usłyszeć.
- Spokojnie, po prostu zejdź trochę niżej na nogach – jego ciało otarło się o moje a dłonie mocniej naparły na moją miednicę.
- Proszę nie dotykaj mnie ! – zawołałam w histerii odpychając go z całych sił. Złapałam głęboki oddech i spojrzałam na mężczyznę który miał otępiały wyraz twarzy
- Spokojnie próbowałem Ci pomóc – zerknęłam na resztę dziewczyn które stały zszokowane i gapiły się na mnie. Wycofałam się na dwa kroki i rzuciłam się do biegu.
- Lili ! – nawet głos Andrei nie mógł mnie zatrzymać, byłam cholernie przerażona. Zamknęłam się w szatni i usiadłam na ławce ukrywając twarz w dłoniach. Do tej pory czułam jego dłonie, nie mogłam pozbyć się tego wrażenia.
- Lili co się stało – przyjaciółka kucnęła przy mnie i zabrała moje dłonie od twarzy.
- Prosiłam żeby mnie nie dotykał, mówiłam.. – jąkałam się łapiąc powietrze do płuc i powstrzymując łzy które bezkarnie zaczęły moczyć moje policzki.
- Spokojnie, już jest w porządku. Zadzwonię do Zayna – ścisnęła moją dłoń i sięgnęła do swojej torby. Moje lęki nie dają mi żyć...

Gdy nieco się uspokoiłam przebrałam się i czekałam aż przyjedzie Zayn. Minęło zaledwie 15 minut a on już tu był. Wpadł jak burza do przedsionka w którym czekałam z Andreą.
- Co się stało ? – spytał zdenerwowany i zmartwiony. Przytuliłam się do niego i znów zaczęłam płakać. Nienawidziłam siebie za to, powinnam być silniejsza.
- Tak bardzo się przestraszyłam – załkałam.
- Zabierz ją do domu i zadzwoń jak zajedziecie.. Lili trzymaj się – Andrea złapała mnie za rękę tylko po to albo zaraz ją puścić i odejść.
- Jedźmy z tond – poprosiłam Zayn odklejając się od jego bluzy.
- Jesteś tylko w tym ? – wskazała palcem na moją koszulkę na co przytaknęłam kiwnięciem głową.
- Lils – westchnął ciężko co było równoznaczne z ‘’ ręce mi opadają, gorzej niż z dzieckiem ‘’ rozpiął swoją czarną bluzę i założył mi na ramiona. Otuliłam się nią i splotłam swoje palce z jego. Wydawało mi się, że on jest moją tarczą tylko przy nim czułam się bez pieczenie. Przez całą drogę do domu nie rozmawialiśmy ze sobą, on chyba dobrze wiedział, że to nie miejsce na takie rozmowy, ale widziałam jaki jest spięty i zmartwiony. Nie dziwę się bo ja na jego miejscu byłam pewnie w jeszcze gorszym stanie. Poczułam ulgę kiedy znalazłam się w swoim domu. Usiadłam na kanapie i podkurczyłam nogi opierając na nich głowę. Zayn usiadł obok mnie i odgarnął moje włosy na lewy bok.
- Powiesz mi co się stało ? – czułam troskę w jego głosie, tak bardzo się tym przejął ?
- Dotykał mnie – szepnęłam cicho wpatrując się w jeden punkt przed sobą.
- Co ? Kto ?!
- Facet od wfu ! Chciał mi pokazać jak odebrać piłkę, położył dłonie na moich biodrach i spanikowałam ! – wykrzyczałam zaciągając się powietrzem. Zrobiłam z siebie idiotkę.
- Jakim prawem on Cię dotknął ! – ryknął wstając napięcie. Przestraszyłam się, nigdy tak nie wybuchał.
- Pojadę do tej szkoły i sobie z nim pogadam !
- Zayn nie to moja wina – wtrąciłam.
- Jak twoja wina ? czy ty się słyszysz ?! - jego gniew się pogłębiał.
- To nie on ma problem tylko ja – zniżyłam głos oplatając ramionami swoje nogi.
- Powinienem Cię chronić.. – usiadł z powrotem ukrywając twarz w dłoniach.
- Zayn – położyłam dłoń na jego ramieniu - To przeze mnie się obwiniasz, może gdybyś miał inną dziewczynę starszą ode mnie byłoby..
- Co ty pieprzysz ? Inną ? – spojrzał na mnie wsłuchując się w moje słowa.
- Mam wrażenie, że się ze mną męczysz – powiedziałam niemal szeptem.
- Nigdy nie waż się tak mówić – zagroził i przyciągnął mnie do siebie zamykając w szczelnym uścisku.
- Tak bardzo Cię kocham – załkałam nie mogą już kontrolować swoich emocji. Nie czułam się wystarczając silna aby móc spojrzeć na to wszystko z optymistycznej strony.
- Ja też Cie kocham, nie płacz. Proszę – jego dłonie gładziły moje plecy przyczyniając się do mojego powolnego uspokojenia. Nie wiem skąd nagle przypomniało mi się o jego kłamstwie w sprawie Perrie. Jeśli mu to teraz wypomnę może się wkurzyć, że mu nie ufam. Może jednak nie mam się o co martwić ? Jeśli to tylko moje chore urojenia ? Może powinnam puścić to w nie pamięć i próbować o tym zapomnieć.
                                                                                                            
Wybaczcie, że tyle czekaliście ale chciałam żeby rozdział był dłuższy od poprzedniego.
Bardzo wam dziękuje za ponad 30 tysięcy odsłon, kiedy zakładałam bloga nie marzyłam o czymś takim. Jesteście wspaniali, wielkie ogromne DZIĘKUJE !
ASK

środa, 1 stycznia 2014

HAPPY NEW YEAR !

Kochani moi ! Zaczął się nowy 2014 rok, mówią że będzie szczęśliwy bo jest podzielny przez 7 a to podobno szczęśliwa liczba no zobaczymy :) 
Ja chciałabym wam życzyć spełnienia marzeń i postanowień, wytrwałości, dobrych ocen i oczywiście co najważniejsze spotkania idoli ! 
Btw za 11 dni Zayn będzie obchodził 21 urodziny a za miesiąc 20 urodziny Hazzy :D
Niesamowite, to już nie są nasi mali chłopcy z Video Diary ale młodzi mężczyźni z 1D Day <3
Dobra nie będę tu pisać nie wiadomo o czym haha, jeszcze raz szczęśliwego ! xx


Szablon