poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział 18

Perspektywa Lili.

Kiedy wszyscy już przysypiali, ja siedziałam na twitterze czytając co ciekawego dzieje się na świecie. Dziwnie się czułam ze świadomością, że dookoła mnie leży piątka sławnych chłopaków którzy tak na prawdę są takimi samymi ludźmi jak ja, Andi, moi koledzy i koleżanki. To było takie hmm niesamowite i paradoksalne 
- Lili - słodkim półszeptem loczek wytrącił mnie z przemyśleń. 
Pomińmy fakt, że obejmował mnie w pasie i przytulał się do mojego ciała. 
- Czego ? - spytałam nie odrywając wzroku od ekranu. - Mogę zostać na noc ? - spytał jakby przez sen. - Pogrzało Cię ? - spojrzałam w jego stronę natrafiając na jego głowę którą pokrywały długie pokręcone włosy. - No weź - jęczał na wpół przytomny. Jesus - pomyślałam.
Niespodziewanie pokój rozświetlił obraz włączonego telewizora. 
- Włączyli prąd ! - krzyknęłam stając na równe nogi sprawiając, że Harry obalił się na kanapę. Wszyscy pomrukując zaczęli się przeciągać i ziewać. Pobiegłam włączyć światło. 
- Nieee Lili ! - zawołała moja przyjaciółka gdy zbliżyłam się do pstryczka. Niestety mam za dobry refleks i włączyłam wszystkie lampy znajdujące się w salonie. 
- O matko już prawie północ - poinformował nas Liam. 
- A twoich rodziców dalej nie ma - rzekła blondynka wstając z podłogi na której leżała. 
- Wiem - westchnęłam i poszłam na holl. Wybrałam numer do mamy i czekałam aż odbierze. - Mamo gdzie ty jesteś jest prawie północ - rzuciłam oburzona na wejściu. 
- Przepraszam ale spotkanie się przedłużyło a potem mieliśmy niezapowiedzianego gościa i poszliśmy na kolację. Jest świetnie, wszystko wskazuje że będziemy mieli nową projektantkę w swoim zespole - mówiła przejęta kobieta. 
- A ojca jeszcze nie ma w domu ? - dodała po chwili. - Nie ma. - mruknęłam. - Pewnie też mu coś wypadło. Lili idź spać, wszystko jest dobrze - Nic kurwa nie jest dobrze ! - krzyknęłam ze łzami w oczach. 
- Lili jak ty sie wyrażasz ! - bez odpowiedzi rozłączyłam się i otarłam łzy spływające po moich policzkach. - Lili wszystko w porządku ? - podeszłam do mnie blondynka. 
- Tak - pokręciłam głową ocierając szybko słone kropelki. Brązowooka przytuliła mnie do siebie. - Lili czemu płaczesz ? - niespodziewanie pojawił się przy nas Harry. Kiedy zacisnęłam powieki żeby powstrzymać łzy, loczek najwyraźniej nie potrzebował odpowiedzi. Podszedł do nas i obie mocno objął. - Grupowa niedźwiadka ! - zawołał nagle Niall którego poznałam po wesołym głosie. W jednej chwili zjawiła się czwórka pozostałych dzikusów którzy rzucili się do uścisku. Jako iż to ja byłam w oku cyklonu czułam jak dostaję niezłą dawkę ciepła. - Już mi lepiej - szepnęłam gdzieś pomiędzy bark przyjaciółki a tors Harrego. 
- Dobra starczy - oznajmił Liam który zawsze panował nad sytuacją. Całe szczęście bo jeszcze chwila i miałbym żebra w częściach pierwszych. Swoją drogą jak on to robi że zawsze wyczuje odpowiedni moment ? - Na pewno wszystko w porządku ? - spytał jeszcze raz Harry odgarniając moje nieogarnięte a do tego pokręcone kosmyki włosów z twarzy. - Tak. W porządku - odpowiedziałam minimalnie się do niego uśmiechając. 
- To może my już pójdziemy ? - Liam po patrzył po chłopakach którzy pokiwali głowami. 
- Dzięki za dzisiejszy dzień - zawołał Horan machając do mnie i do blondynki stojącej obok. Odmachałyśmy mu i pożegnałyśmy się z resztą. 
- Do jutra - zawołał Liam który jako ostatni poza Harrym który ciągle stał z nami opuścił mój dom. - Jak będziesz chciała pogadać to dzwoń, o każdej porze dnia - powiedział zielonooki patrząc mi prosto w oczy. 
- Jasne, okej - przytaknęłam. Lokowaty ujął moją twarz w dłonie i delikatnie pocałował mnie w czoło. - Dobranoc mała - uśmiechnął się odsuwając sie na pół kroku. 
- Mała to... a zresztą już ci to mówiłam - westchnęłam a właściciel loków wyszczerzył się pokazując swoje uzębienie. - Na razie dziewczyny - pożegnał się ostatni raz i wyszedł. Momentalnie poczułam na sobie wzrok przyjaciółki. 
- Nie pytaj mnie - uprzedziłam ją kierując się w stronę schodów. 
- Pokłóciłaś się z rodzicami ? - pyta.
- Prosiłam ? - jęknęłam wbiegając na górę. 
- Nie chcesz mówić to nie, ale martwię się o Ciebie - powiedziała brązowooka zabierając z mojej szafy jakieś ciuchy na przebranie. 
- Idę pod prysznic a ty sie zastanów czy na pewno nie chcesz pogadać - po tych słowach opuściła mój pokój zostawiając mnie sam na sam z milionem dzikich myśli. Od razu poszłam do okna i chwyciłam za paczkę Marlboro. W pokoju na przeciwko paliło się światło. Otworzyłam swoje okno i zapaliłam papierosa. Mogłabym oczywiście udawać że nie chcę teraz aby okno na przeciwko się otworzyło i stanął w nich znajomy otatuowany kolega ale nie umiałam oszukiwać samej siebie. Wiedziałam że on mnie wysłucha. W końcu zobaczyłam znajomą sylwetkę tym razem w innej odsłonie bo bez koszulki i z lekko potarganymi włosami. Prawdopodobnie spowodowanymi prysznicem. 
- Papieros zamiast dobranocki ? - zadrwił brunet zaraz po otworzeniu okna. 
- Przeziębisz się.
- Nie martw się - odparł zadziornie.
- Nie martwię - prychnęłam zaciągając się. 
- Tak samo jak dziś nie płakałaś ? 
- Będziesz mnie teraz denerwował pytaniami retorycznymi ? 
- Nie mam zamiaru. Mów co się stało - mulat podparł się łokciami o parapet i wyciągnął jednego papierosa ze swojej paczki. 
- Z wiekiem zaczynam się robić co raz bardziej wrażliwa. - wypuściłam dym z płuc.
- Jesteś dziewczyną a dziewczyny są wrażliwe.
- Cóż za spostrzeżenie Zayn - przewróciłam oczami i oboje z brunetem zaczęliśmy się śmiać. 
- To powiesz mi ? Nie chcę żebyś się no wiesz, dręczyła tym po nocy.
- To rodzice. Nie wiem dlaczego tak mnie to drażni. Chciałabym żeby byli częściej w domu, żebyśmy jedli razem obiady i byli rodziną. Taką prawdziwą - westchnęłam przykładając filtr do ust. 
- Nie można mieć w życiu wszystkiego - powiedział poważnie Zayn. 
- Wiem. Ale ja... nie mam nikogo kto by dał mi to uczucie bezpieczeństwa i miłości..- ostatnie słowo niemalże wyszeptałam. Wstydziłam się swoich uczuć, nie chciałam żeby Zayn pomyślał sobie że jestem jakąś małą dziewczynką. 
- Dlatego jesteś dla nas miła i spotykasz się z Harrym ? Chcesz być dla kogoś ważna ? - zaskakująco łagodny ton mulata sprawił, że już się tak nie spinałam. Wręcz przeciwnie, poczułam jakby na prawdę mnie rozumiał.
Spojrzałam na niego lekko speszona. - Lubię Harrego i wiem, że on mnie też. Dzięki niemu czuję że coś dla kogoś znaczę - zgasiłam papierosa i wyrzuciłam filtr do ogródka. 
- Nie tylko dla niego coś znaczysz. Dla każdego z nas coś znaczysz, jesteś naszą przyjaciółką. Masz wokół siebie nas i Andreę ona na pewno Cię kocha. W końcu jesteście jak siostry - wiedziałam, że rozmowa z mulatem poprawi moje samopoczucie, dał mi inne spojrzenie na mój świat. Już miałam mu coś odpowiedzieć ale niestety do pokoju wtargnęła moja przyjaciółka. 
- Lili łazienka wolna - oznajmiła dziewczyna mierząc mnie wzrokiem. Pewnie zorientowała się że rozmawiam z Zaynem. - To ja już idę. Dobranoc - pożegnał się brunet. 
- Dzięki Zayn. Bardzo mi pomogłeś - uśmiechnęłam się do niego szczerze. 
- Zawsze do usług - odwzajemnił uśmiech. 
- Zadzwonię jutro dobranoc - pożegnałam się i zamknęłam okno odwracając się do przyjaciółki. 
- Lecisz na dwa fronty ? - spytała z drwiącym uśmiechem. 
- Ale żeś walnęła - przewróciłam oczami. 
- Idę pod prysznic, jak wrócę to musimy pogadać - oznajmiłam wyciągajac z komody jakąś czystą bieliznę. 
- Widzę, że Zayn ma jakiś dziwny wpływ na ciebie - blondynka poruszyła brwiami. 
- Daj spokój - mruknęłam wychodząc z pokoju. 
   Po orzeźwiającym i relaksującym prysznicu stanęłam przed lustrem i wpatrywałam się w swoje odbicie. - I o co ci chodzi Lilka ? Przecież dawałaś sobie radę bez rodziców, jesteś silna. Masz Andreę która nie pozwoli Cię skrzywdzić, nie okazuj słabości. Masz być twarda - plotłam do lustra chcąc dodać sobie jakiejś dobrej energii. - Dobra. Będę twarda - powiedziałam twardo zakładając szeroki Tshirt z logo Coldplaya. Wróciłam do swojego pokoju poprawiając włosy. 
- Ei śpisz - zawołałam cicho do blondynki która leżała na moim łóżku z opuszczonymi powiekami. - Nie, oglądam powieki od spodu - mruknęła przykrywając się kołdrą. Wślizgnęłam się do łóżka kładąc obok niej. Zgasiłam światło i gapiłam w sufit. 
- Muszę być twarda.
- No powinnaś.
- Koniec z rodzicami. W czwartek wyjeżdżamy i zaczynamy wakacje. Nie będę się już nimi przejmować.
- I bardzo dobrze.
- Potrzebuje melanżu.
- No ja też, a możemy pierw iść spać ? - mruknęła brązowooka. 
- Taak - zaśmiałam się otulając kołdrą. 
- Dobranoc Andrea - odezwałam się.
- Yhy - mruknęła do poduszki na wpół przytomna.

Telefon Andrei zaczął dzwonić przed 8. Zdenerwowana dziewczyna odebrała go rzucając pod nosem zajebiście nie cenzuralne wyrazy.
- Czego do cholery... O cześć mamo... oczywiście że nie zapomniałam o zakończeniu roku - w głosie dziewczyny można było wyczuć niezły sarkazm. - Dobra pa - ziewnęła do słuchawki. 
- Lili zapomniałyśmy o zakończeniu. Lecę do domu, moja mama nas zawiezie do szkoły. Bądź gotowa o wpół do 11. Paa - słyszałam jej głos ale moja głowa była wtulona w poduszkę.
- Paa - mruknęłam naciągając pościel na głowę. Było mi tak wygodnie i cieplutko, że Morfeusz znów postanowił zabrać mnie do swojej krainy. Miałam wrażenie jakbym usnęła dosłownie na dwie minuty, ale minęło zdecydowanie więcej minut. Nie wiem czy bardziej zdziwiło mnie pojawienie się mamy w pokoju czy to że przyszła pożyczyć dresy do biegania. 
- Ale na cholerę Ci te dresy ? - pytałam zaspana siedząc po turecku otulona białą pościelką. 
- Dziecko nie przeklinaj. Idę biegać z Debi po parku. Ruch to zdrowie, też powinnaś spróbować - Mamo ja jeżdżę na longbordzie i deskorolce od kilku lat.
- Takie deski są dla chłopców i czy to wgl można nazwać sportem ? - prychnęła kobieta wyciągając z szafy to czego szukała. Nie ma to jak wsparcie w rodzinie.
- Lili może byś tak wstała ? Spóźnisz się na zakończenie roku. - w progu pokoju stanął ubrany elegancko ojciec. 
- O a ty gdzie ? - zwrócił się do mojej mamy z uśmiechem na ustach. 
- A wyobraź sobie, że idę biegać.
- Przecież masz świetną figurę.
- No i dlatego trzeba zadbać o to żebym się nie roztyła. Lila wstawaj - ponagliła mnie mama wychodząc z ojcem z pokoju. Z głośnym jękiem oburzenia zsunęłam się z łóżka przy okazji zahaczając stopą o róg łóżka i lądując z hukiem na podłodze. - Ałaa - jęknęłam krótko próbując się podnieść. Brak nikotyny na pewno nie pomoże mi w dalszym działaniu. Sięgnęłam do swojej paczki. 
- Kurwa no nie - rzuciłam pustym opakowaniem na ziemię. Byłam pewna że mam jeszcze dwa. Wrzuciłam na nogi pierwsze lepsze trampki i zeszłam na dół. Podeszłam do drzwi znajdujących się na wprost i wyszłam na zewnątrz gdzie przyjemny lekki powiew wiatru muskał moją rozbudzoną już twarz. Przeszłam przez trawnik i weszłam na werandę domu należącego do dzikusów. Walnęłam dwa razy pięścią w drzwi które po dłuższej chwili zostały otworzone przez ubranego Liam. 
- Cześć - przywitał się z uśmiechem. 
- Hej jest Zayn ? Głupie pytanie pewnie śpi - weszłam do środka od razu wchodząc po stopniach. Kroczyłam prosto do pokoju mulata. Byłam święcie przekonana że chłopak będzie smacznie spał jednak moje przypuszczenia umarły wraz z moim wtargnięciem do jego sypialni. Kiedy pociągnęłam za klamkę i przekroczyłam próg ujrzałam bruneta w samych bokserkach który wyraźnie usiłował wybrać sobie jakieś ubranie. Jego wyraz twarzy był nie mniej zszokowany niż mój. Speszyłam się na tyle, że ukryłam twarz w dłoniach. 
- Nie wiesz że od przebierania jest łazienka ?! 
- O ile mi wiadomo to mój dom i mogę się przebierać i ubierać gdzie chcę - odpysknął z wesołością. 
- Jesus. myślałam, że będziesz spał.
- To ty lepiej nie myśl - zaśmiał się łapiąc mnie za nadgarstki i odciągając dłonie od mojej zarumienionej twarzy. Nawet nie wiem kiedy się przy mnie znalazł. Chcąc nie chcąc spojrzałam w te jego wesołe tęczówki umiejscowione na przystojnej twarzy. 
- Nie żebym był wścibski ale po co przyszłaś ? - spytał jak gdyby nigdy nic. 
- A no właśnie. Skończyły mi się fajki poratujesz mnie ? - zrobiłam wielkie smutne oczy jak kot ze shreka. 
- Mi też się skończyły - odpowiedział z powagą mulat. - Jaja sobie robisz ? - wbiłam w niego wzrok z niedowierzaniem. 
- Miałem jeszcze jedną paczkę ale Liam mi ją zabrał, chcę żebym rzucił więc.. - nim zdążył jeszcze coś powiedzieć wyszłam z pokoju. 
- Payne ! - krzyknęłam kierując się wzdłuż holu. 
- Co się dzieje ? - z jednego z pokoi które akurat mijałam wystawił głowę Horan. 
- Idź spać Niall - mruknęłam zbiegając po schodach. 
- Liam gdzie jesteś !
- W kuchni - odkrzyknął. - Co sie stało ? - spytał zdezorientowany odwracając się od kuchenki. 
- Oddaj mi fajki Zayna - wyciągnęłam dłoń przed siebie i z pełną powagą czekałam na jego reakcję. 
- Jakie znowu fajki ?
- Te które mu zabrałeś - kontynuowałam. 
- Nie zabrałem mu papierosów. Pewnie sam wszystkie spalił, albo mu się przyśniło. 
- Nie rób ze mnie głupka ?! powiedział że mu zabrałeś bo chcesz żeby rzucił.
- Owszem nie popieram tego ale niczego mu nie zabrałem - chłopak brzmiał na tyle przekonująco, że poziom mojego wkurzenia przekroczył dopuszczalne normy nawet u kobiety w ciąży. Kiedy mulat schodził po schodach akurat się na niego natknęłam. 
- No proszę... Co kabaretu Ci się zachciało ?! - uniosłam się. Widząc że chłopak szykuje się do ucieczki ruszyłam za raz za nim. Wbiegliśmy po schodach na długi korytarz który prowadził do sypialni chłopaka. Byłam tuż za nim więc nie zdążył nawet zamknąć drzwi. Stanął na środku pokoju próbując się jakoś bronić. 
- To był tylko mały żarcik - tłumaczył rozbawiony. 
- Ja Ci dam żarcik ! - zaczęłam zbliżać się do niego zaciskając pięści. 
- Swoją drogą masz ładne nogi i fajną koszulkę - zamurowało mnie. Spojrzałam w dół na swoje nogi na których znajdowały się białe trampki. Przypomniałam sobie, że mam na sobie piżamę w formie majtek i tshirtu sięgającego ledwo za tyłek. Czułam jak się czerwienię. 
- Daj te fajki i idę do domu - powiedziałam nieco uspokojona. 
- Dobra już - brunet sięgnął do szafki przy łóżku. 
- Trzymaj - wyciągnął ją w moją stronę a ja zagarnęłam całą paczkę. 
- Nie gniewasz się ? - spytał lekko pochylając się na de mną. 
- Jesteś jebnięty - przyznałam z niesmakiem. 
- Ktoś musi - wzruszył ramionami. 
- Która godzina ? Spóźnię się na zakończenie roku - jęknęłam zdenerwowana spoglądając na budzik który wskazywała na 10:02. 
- Może przyjadę po Ciebie ? Pojedziemy gdzieś czy coś - przypomniałam sobie, że obiecałam Zaynowi umówić się z nim i pokazać przed mediami. 
- Okej. Przyjedź po 11. - odwróciłam się i wycofałam. 
- Nie patrzę na ciebie jak co - rzucił brunet a ja przyspieszyłam kroku żeby oszczędzić sobie wstydu. Opuściłam dom chłopaków w super szybkim tempie. Wróciłam do siebie i pobiegłam do pokoju przyszykować sobie jakieś ubrania. Między bieganiem od jednej szafy do drugiej paliłam papierosa który mnie od stresowywał. Kiedy już wybrałam rzeczy pobiegłam do łazienki ubrać się, umalować i ogarnąć włosy. O wpół do 11 zadzwonił mój telefon który wzięłam ze sobą do łazienki. 
- Schodzisz już ? - spytała przyjaciółka kiedy odebrałam pocieszenie. 
- Tak tak już - odpowiedziałam rozłączając się. Ostatnie spojrzenie w lustro.
- Jest spoko - i bieg z powrotem do pokoju po torebkę. Efekt końcowy wyglądał tak.
Z małym opóźnieniem w końcu wyszłam z domu, rzucając do rodziców zwykle cześć. Mama Andrei odwoziła nas czarnym mercem z szyberdachem. 
- Hej- przywitałam się z przyjaciółką i jej mamą. 
- Ślicznie wyglądasz - skomentowała mnie kobieta. 
- Nie dziwne skoro tyle się pindrzyła - prychnęła blondynka którą objęłam ramieniem. 
- Wreszcie wakacje - uśmiechnęłam się zadowolona. Brązowooka z szerokim uśmiechem przytuliła się do mnie. Przez ułamek sekundy poczułam się nawet szczęśliwa. Jakby niczego innego do szczęścia mi nie brakowało. 
- Już się nie mogę doczekać czwartku ! California, słońce, plaża, kluby, zakupy ! - ekscytowała się blondynka co dość rozśmieszało jej mamę. 
- Jesteś taką samą wariatką jak ja córciu - skomentowała kobieta spoglądając na nas przez ramię.
- Mam tylko nadzieję że te zmarchy na czole nie są dziedziczne - skomentowała blondynka  z powagą. 
- Nie mam żadnych zmarszczek ! Ale możesz być pewna, że za to Cię wydziedziczę - skwintowała śmiechem mama Andi. 
- Obie jesteście walnięte - przyznałam przeglądając twittera. Niall dodał tweeta o tym że musieli niespodziewanie jechać do studia w sprawie filmu i nie zdążył zjeść śniadania. Czytając to myślałam, że się zesikam ze śmiechu. No może nie z samego tweeta ale bardziej z tych komentarzy typu '' Niall zostań moim mężem a będę ci robić codziennie śniadania do łóżka '' lub '' Podaj adres a przywiozę Ci swoją lodówkę '' kiedy pokazałam to Andrei ta na początku się śmiała lecz chwilę potem była czymś zbulwersowana. 
- Jakaś laska napisała mu '' Nie martw się słodki, na pewno przygotują Ci tam coś specjalnego xxxx '' 
- Zaraz się zrzygam tęczą - skrzywiła się brązowooka a ja udałam że mam kaszel i odchrząknęłam.
- Ekhm zazdrosna - odchrząknęłam teatralnie.
- Wcale nie - skwasiła się blondynka. - Dla mnie to prostu żałosne - prychnęła zaglądając do swojej torby. 
Akurat - powiedziałam w myślach. Spojrzałam na drogę którą tak dobrze już znałam. Za jakieś więcej niż pięć minut powinnyśmy dojechać pod szkołę. Mam nadzieję że dyrektor nie będzie przynudzał jak zawsze. Najchętniej odebrałabym świadectwo i wróciła do domu ciesząc się wakacjami. 
- Dojeżdżamy - oznajmiła blond włosa kobieta kierująca mercedesem. Chwilę potem mogłyśmy razem z Andreą wysiąść z auta i odszukać swoich znajomych. 
- Tam są - wskazała blondynka na grupkę ludzi znajdujących się przy głównych drzwiach. Podeszłyśmy do nich i przywitałyśmy się. 
- Będę za wami tęsknić - powiedziała z żalem Andrea. 
- My też będziemy - odpowiedziała Amber posyłając jej ciepły uśmiech. 
- Chodźmy już do środka - zarządził Denny nasz przystojniak klasowy. Wszyscy razem pogrążeni w rozmowie skierowaliśmy się do wejścia budynku. W głowie siedziała mi jedna myśl '' OMG wreszcie są wakacje ! ''
                                                                                                         
Dobrze no to może zacznę od tego, że bardzo dziękuje wam za taki odzew !
Skoro tak bardzo chcecie aby rozdziały pojawiały się częściej nie ma sprawy, będę je dodawać dwa razy w tygodniu :) Jestem wdzięczna za wyświetlenia i komentarze jesteście
najlepsi na świecie :* Na asku możecie zadawać mi pytania a tu komentować i pisać jak wam
się podoba ten rozdział. To by było na tyle do następnego ! <3

niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział 17

Perspektywa Lili.

Andrea zgodziła się zejść ze mną na dół do chłopaków, którzy aktualnie toczyli bitwę na poduszki. - Jak coś zbijecie to odkupujecie - ostrzegłam dziką sforę siadając na ziemi. 
- Już się uspokajamy - oznajmił Zayn siadając wygodnie na ziemi. Po chwili wszyscy siedzieliśmy w duży okręgu i nasłuchiwaliśmy jak burza szaleje za oknem. 
- Nie wiem jak wy ale ja bym pośpiewał - odezwał się Lou przykuwając uwagę wszystkich zgromadzonych. - Darmowy koncert One Direction ? Czemu nie - uśmiechnęłam się cwaniacko wyprostowując nogi. 
- Zaśpiewajmy piosenkę Eda, Lego House - zaproponował Liam a reszta bez żadnego '' ale '' zgodziła się. - Lecimy tak jak siedzimy, Harry zaczynasz - rzekł Louis który siedział pomiędzy nim a Niallem. Ja i Andrea siedziałyśmy obok siebie, muszę przyznać że byłam bardzo ciekawa jak ich głosy brzmią w realu. 
 - I'm gonna pick up the pieces, and build a lego house if things go wrong we can knock it down - zaczął Harry wprowadzając nas w nastrój. Jego głos mnie zachwycił, do tego nie mogłam oderwać od niego wzroku zupełnie jakbym była zahipnotyzowana...może byłam ? 
- My three words have two meanings, there's one thing on my mind. It's all for you - śpiewał dalej loczek co jakiś czas spoglądając na mnie kątem oka. Wtedy uśmiechał się delikatnie i spoglądał w ziemie jak zawstydzony dzieciak gdy tylko nasze spojrzenia się spotykały. 
- And it's dark in a cold December, but I've got ya to keep me warm and if you're broken I will mend ya and keep you sheltered from the storm that's raging on now - kontynuował Louis próbując się nie roześmiać bo Niall siedzący obok niego próbował pokazać mu coś na migi co w efekcie wyglądało jakby miał parkinsona. Następną zwrotkę śpiewał Niall, on również miał ciekawą barwę głosu. Byłam co raz bardziej ciekawa jaki głos ma Liam i Zayn. W następnej kolejności śpiewał Liam który miał chyba najmocniejszy głos jak do tej pory. Jedno było już pewne. Każdy z nich jest inny i ma ciekawy wokal ale razem muszą tworzyć wspaniałą całość jak puzzle. W końcu przyszła pora aby zaśpiewał mulat. - And it's so hard to say it but, I've been here before and I will surrender up my heart and swap it for yours. - To było to. Wisienka na torcie, gwóźdź programu, meta wyścigu, posypka na lodach waniliowych. Jego głos spodobał mi się najbardziej. Podczas tego wokalu dostałam gęsiej skórki, czułam że jestem we właściwym miejscu i we właściwym czasie. - I'm out of touch, I'm out of love. I'll pick you up when you're getting down and out of all these things I've done. I think I love you better now - pierwsze dwie linijki zaśpiewał zerkając na mnie z delikatnym prawie nie zauważalnym uśmiechem na ustach. Cholera Zayn dlaczego akurat te słowa ? Przypadek ? Na pewno nie...     Resztę wersów chłopcy zaśpiewali w tej samej kolejności co poprzednio. Mieli talent, duży. Nie, ogromny talent ! Nawet Andrea była pod wrażeniem czego się po niej nie spodziewałam.
  Prądu wciąż nie było a w domu zrobiło się na tyle ciemno że musieliśmy zapalić świece. 
- Ei, idziesz zapalić ? - spytał mnie Zayn gdy wychodziłam z kuchni. 
- Okej - zgodziłam się kierując w stronę drzwi tarasowych. Całe szczęście że pół werandy było zadaszone dzięki czemu mogliśmy spokojnie wyjść na powietrze i nie zmoknąć. 
- Strasznie Ci zazdroszczę Zayn - wypaliłam niespodziewanie kiedy zaciagałam się papierosem. - A jest czego ? - zaśmiał się lekko brunet. 
- Masz świetny głos, robisz to co kochasz, płacą Ci za to i w dodatku zyskałeś przyjaźń na całe życie - Skąd wiesz że na całe życie ? - Takie rzeczy się widzi. Jesteście dla siebie jak rodzina, wspieracie się i zachowujecie jak bracia. Takiej szczerej przyjaźni nic nie zniszczy.
- Są plusy i minusy - odparł chłopak wypuszczając dym z płuc. 
- Minusy ? niby jakie ?
- Jestem daleko od rodziny, dużo pracuje i nie zawsze mam czas dla siebie. Przez to wszystko ufasz zbyt wielu osobom które potem zdradzając Cię z byle kim i... - Zayn - przerwałam mu. 
- Świat nie jest dobry i poukładany. Życie to brutalna gra i musisz sie stosować do pewnych reguł. Tak już jest -westchnęłam.
- Co ty pieprzysz, jakich reguł ? 
- Jeśli życie daje Ci kopa, podnosisz się z ziemi i idziesz dalej. Wiesz już jakich błędów nie popełniać i czy warto zawsze postawić wszystko na jedną kartę. Czasem trzeba zapomnieć o cierpieniu i otworzyć się na przyszłość - spojrzałam w tęczówki mulata. Chciałam mu pomóc, ale wiedziałam że bardzo cierpi. Nie mogę uwierzyć, że ta dziewczyna go tak zraniła. 
- Może masz rację - przyznał brunet. - Ale dlaczego Ty nie stosujesz się do tych reguł ? 
- Bo ja to ja. Moja gra jest inna. Mnie to nie dotyczy - odparłam gasząc fajkę. 
- Nawet jeśli, to każda gra ma podobne reguły - powiedział nie spuszczając ze mnie wzroku. 
- Jeśli będziesz powracał do tego co było ominie cie to co jest tu i teraz.
- Ty nie wiesz jak to jest cierpieć - mruknął jakby z wyrzutem gasząc papierosa. Pieprzony egoista - pomyślałam. Co on może o mnie wiedzieć ? Że ja niby nie wiem co to cierpienie ? Ale w tej chwili starałam się go zrozumieć. I nie umiałam być na niego zła. 
- Chodź tu twardzielu - wyciągnęłam rękę w stronę chłopaka. Kiedy ujął moją dłoń przyciągnęłam go bliżej siebie i przytuliłam z nadzieją, że to mu pomoże. 
- Nie zasłużyłeś na cierpienie Zayn - wyszeptałam czując ciepło bijące od jego piersi. - Mam nadzieję że znajdziesz w życiu kogoś kto obdarzy Cię szczerym uczuciem - mój głos był bardzo stonowany i łagodny.
- Dzięki Lili. Nawet nie wiesz jak dobrze jest mieć w kimś oparcie - westchnął brunet. Czułam jego oddech na karku, bicie serca pod dobrze zbudowanym ciałem, silne dłonie na moich plecach. Jestem kurwa za dobra i nie wiem kiedy zaczęłam być taka miła. Halo mózgu czy jest tam gdzieś stara zła Lili ? 
- Wracajmy już do środka - odsunęłam się od mulata i przyjrzałam się mu. 
Tyle emocji malowało się na jego twarzy. Przez wyraźne rysy wydawał się nawet trochę groźny. Brązowe tęczówki świeciły się jakby znajdowało się w nich milion iskierek. Do tego ten delikatny zarost który dodawał mu męskości. Każdy szczegół był przeze mnie dobrze zapamiętany mimo, że ta chwila trwała kilka sekund. 
- Dziewczyny przodem - oznajmił Zayn otwierając przede mną drzwi. 
- Już nie bad girl ? - zaśmiałam się przekraczając próg. 
- Dla mnie zawsze nią będziesz - uśmiechnął się zamykając za sobą drzwi.
- No nareszcie, co wyście tam całą paczke palili - spytała z wyrzutem moja przyjaciółka która wyglądała dość uroczo w towarzystwie farbowanego Niallera. 
- Sorka, rozmawialiśmy - wytłumaczyłam zbliżając się do kanapy na której siedział Louis i Harry. - Dalej nie ma prądu, co będziemy robić ? - spytał Niall. 
- Ja mam pomysł - podniosłam rękę siadając obok Harrego. 
- Ciekawe jaki - prychnął Lou którego od razu zmroziłam wzrokiem. 
- Możemy grać w pytania. Wasza piątka zadaje pytanie mnie lub Andrei a my wam.
- Mi się podoba - powiedział Liam. 
- Mnie też - potwierdził Niall. 
- No to grajmy - zarządził Li siadając wygodnie na fotelu. 
- Kto zaczyna ? - odezwał się Harry. 
- Dziewczyny mają pierwszeństwo - powiedziała Andrea. 
- A widzisz tu jakieś ? - spytał Louis. 
- Jak Boga kocham zaraz Cie przetrące - warknęłam, a wszyscy chłopcy wraz z Andreą zaczęli się śmiać. Louis również nie mógł obejść się bez głupiego uśmiechu. 
- Że też ktoś takie coś urodził - westchnęłam kręcąc głową. 
- Dobra dość. Andrea zaczynasz - uspokoił nas Liam. 
- Świetnie, pytanie dla pantena - uśmiechnęła się łobuzersko brązowooka. - Od kiedy sie farbujesz ? - Ei no nie ma tak - oburzył się blondyn. - Pytanie to pytanie - powiedział Zayn lekko chichocząc. 
- Od dwunastego. Ale tylko rozjaśniam ! - burknął krzyżując ręce na klacie niczym obrażone dziecko. Moja przyjaciółka była z siebie dumna jak paw. Najwyraźniej lubiła drażnić się z tym chłopakiem. 
- Niall zadajesz pytanie - upomniał chłopaka Louis. 
- Okej. Pytanie do Ciebie - farbowany wbił wzrok w moją przyjaciółkę która od razu spoważniała. 
- Jaki jest twój typ chłopaka - wszyscy od razu wydaliśmy z siebie głośne - Uuuu - a blodnynka poczerwieniała choć cały czas trzymała powagę. 
- Nie mam typu chłopaka, musi się czymś wyróżniać. - odpowiedziała nie patrząc na Nialla lecz na poduszkę którą trzymała w rękach. Była zawstydzona tym pytaniem. 
- Dobra teraz ja zadaję - rzekłam odciągając uwagę chłopaków od tej blond dwójki. 
- Kilka dni temu odjeżdżała z waszego podjazdu taka mulatka o kręconych włosach. Kto to był ? - przyglądałam się reakcji chłopaków którzy w tym samym czasie spojrzeli na Liama. 
- To moja dziewczyna - powiedział z uśmiechem co wyglądało tak słodko. 
- Moje pytanie do Ciebie - odezwał się nagle Lou mierząc mnie wzrokiem. - Podoba Ci się Harry ? - szatyn uniósł znaczaco brew a ja i Harry wybałuszyliśmy oczy. 
- Yyy ja eee... nie wiem może - wyrzuciłam coś z siebie udając obojętność. Horold wyszczerzył się zadowolony, Louis tryumfalnie zapoczątkował salwę śmiechu a potem reszta się dołączyła. - Moje pytanie do Ciebie Tomlinson - przerwałam im to nabijanie sie. 
- Słucham ja Ciebie złotko - Czy jesteś prawiczkiem, jeśli nie to kiedy je straciłeś i z kim - moje pytanie wyraźnie zaskoczyło chłopaka. 
- Pewnie że nie jestem. Nie pamiętam kiedy to było jakieś pół tora roku temu ? Z Eleanour - odpowiedział nieco skrępowany. 
- To twoja obecna dziewczyna ? - wyrwała nagle Andi. - Tak - odpowiedział z uśmiechem szatyn. - Ślę dla niej wyrazy współczucia - spojrzałam na Tomlinsona z politowaniem...

Perspektywa Zayna.

Ukradkiem wpatrywałem się w dziewczynę o płomiennych włosach przy której mogłem czuć się swobodnie. Zauważyłem, że zaczynam się przed nią otwierać mimo tego że jeszcze kilkanaście dni temu uważałem ją za pustą wredną małolatę. Jest bardziej dojrzalsza niż się spodziewałem a do tego dosyć wrażliwa. Czułem się głupio mówiąc jej, że nie wie co to cierpienie, przecież ona to doskonale wie. Nie wiem czemu to powiedziałem, chciałem ją przeprosić ale ona jak gdyby nigdy nic przytuliła mnie. Zrobiło mi się ciepło na sercu. A teraz ? Patrzę na nią a ona gapi się w Harrego jakby nikogo innego tu nie było. Swoją drogą dziwię się że loczek poleciał na Lili, sprawa z Taylor jeszcze dobrze nie ucichła a poza tym on woli starsze. No ale wyglądu, urody i figury mogłyby jej zazdrościć nie jedne dwudziesto paro latki. To jedna z najładniejszych dziewczyn jakie widziałem, można powiedzieć ideał. Ładne kobiece kształty, długie nogi, niebieskie oczy, śliczny uśmiech, dołeczki w policzkach nic dodać nic ująć. Kto by pomyślał, że jest taką małą buntowniczką z charakterkiem. To przykre, że jej rodzice się nią nie interesują. Nawet nie wiedzą jaka ona jest... 
  Dochodziła prawie 20:00 a my wciąż siedzieliśmy przy świecach. Zdążyliśmy już nawet wypić ze dwa piwa i trochę wódki którą znaleźliśmy z Niallem w spiżarni co było dziwne bo barek jej ojca był pełny od różnych trunków. Pewnie Lili ją tam schowała żeby mieć dla siebie coś pod ręką. Tak czy owak było nam wesoło i wcale się nie nudziliśmy. 
- Dobra mądralo. Pocałuję Harrego jak ty pocałujesz Nialla - usłyszałem głos Lili. Przeleciałem wzrokiem po chłopakach którzy mieli niezły ubaw. 
- Stoi - zgodziła się blondynka. 
- To na trzy. Raz. Dwa... - liczyła blondynka coraz bardziej przysuwając się do naszego blondaska. - Trzy - krzyknęła i wpiła się w usta zadowolonego Irlandczyka. Lili również pocałowała Harrego, ale to nie był taki sam pocałunek. On go odwzajemnił. A jego ręce obejmowały ją w talii. Nawet cieszył mnie ten widok, nie byłem zazdrosny. Nie miałem o co, ona jest moją koleżanką jeśli będzie z nim szczęśliwa to jej sprawa. Tylko czemu czułem takie dziwne uczucie rozgoryczenia ?...

                                                                                                                        
Pis joł ! Jest kolejny rozdział yeeaah wiem, że się cieszycie haha.
Co prawda jest on taki sobie bo : Aktualnie piszę 151 stronę tego opowiadania ( strony
w Wordzie ) i zauważyłam progress. Wzbogaciłam słownictwo, piszę więcej o uczuciach bohaterów itp itd. Pewnie to dlatego, że czytam dużo blogów i książek to na prawdę 
rozwija :D Tak czy owak dziękuje za wszystkie wejścia, komentarze i za to że mnie wspieracie.
Kocham was za to ! Liczę na dużo komentarzy bo to mnie motywuje więc do dzieła !
Możecie też polecać mój blog bo fajnie by był gdyby więcej osób zaczęło śledzić losy Lili :)
Na asku możecie zadawać mi pytania, tym czasem ja wracam do pisania kolejnych stron pa :*

niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 16

- Louis po co Ci marchewki ? - zmierzyłam szatyna wzrokiem gdy ten wszedł do środka z czterema dużymi warzywami w kolorze pomarańczowym. 
- Nawet nie pytaj - odpowiedział z wesołością Liam który wszedł z Niallem zaraz za Louisem. Na końcu oczywiście był Harry uśmiechnięty od ucha do ucha. 
- Cześć - przywitałam się a chłopak złożył na moim policzku słodkiego całusa. 
- A tobie co ? - zaśmiałam się zdziwiona takim nonszalandzkim zachowaniem. 
- Cieszę się, że pan Cullen odwołał randkę - wyszczerzył się Hazz a ja westchnęłam uśmiechając się. Nagle usłyszałam przeraźliwy wrzask mojej przyjaciółki. Pobiegliśmy z Harrym do salonu żeby sprawdzić co się dzieje. Jak się okazało Niall został popchnięty przez Zayna  " niechcący " na kanapę na której spała blondynka. 
- Złaź ze mnie kretynie ! - wydarła się brązowooka. - To jakiś koszmar, muszę się obudzić ! 
- Andrea to nie sen - stanęłam na przeciw przyjaciółki która właśnie wstała z sofy. 
- Co oni tu robią ! - rozejrzała się po pokoju. 
- Przyszli na film - odpowiedziałam rozbawiona. 
- Oh god, to sie nie dzieje na prawdę - mówiła brązowooka trzymając się za głowę. - Wyluzuj, obejrzymy film i oni sobie pójdą - próbowałam jakoś pocieszyć przyjaciółkę która dosyć wrogo była nastawiona do całej tej sytuacji. Po około 10 minutach doszliśmy do porozumienia i mogliśmy włączyć film który wybrał Louis i Harry. Jak się okazało było to Kac Vegas a siedzieliśmy miej więcej tak : Harry, ja, Andrea, Niall. Na drugiej mniejszej kanapie siedział Liam i Zayn a na fotelu obok Harrego Lou. Byłam pewna, że będziemy oglądać film jak cywilizowani ludzie jednak Louis i Harry zaczęli rzucać jakieś śmieszne teksty co wszystkich nas rozśmieszało. Niall i Andrea co chwilę się przedrzeźniali lub wyzywali a Zayn oznajmiał wszystkim, że musimy pojechać razem do Las Vegas i pójść na dobry melanż. 
- Louis przestań mlaskać - mruknęłam nie odrywając wzorku od ekranu. Szatyn najwyraźniej nie umiał konsumować marchewek w ciszy. - Nie moja wina że to twarde warzywo - Właśnie że Twoja - zaczęłam się z nim drażnić. 
- Zołza - Klucha - Brzydal - Kujon - Przestańcie - przerwał nam Liam karcąc surowym spojrzeniem. Odwróciłam głowę w stronę telewizora. Do moich nozdrzy dostał się przyjemny zapach mocnych męskich perfum co było spowodowane tym że Harry postanowił objąć mnie ramieniem i przytulić do siebie. Przyjęłam wygodną pozycję, opierając się głową o jego bark. 
- O matko ile żarcia - wyrwali nagle Niall i Andrea. Powiedzieli to w tym samym czasie więc wszyscy od razu zaczęliśmy rechotać. - Czyżby bliźniaki ? - zażartował Zayn. 
- Fuuj nigdy w życiu - skrzywiła się blondynka. 
- Jesteś niemożliwa - skomentował blondyn kręcąc głową. Po upływie 30 minut film się skończył. - Nie wiem jak wy ale ja zgłodniałem - oznajmił Liam. 
- Ja też - zawtórował mu mulat. - I ja - Niall też się dołączył. - Też bym coś zjadła - dorzuciła brązowooka. - To może coś zamówimy ? - zaproponował Louis. 
- A może ugotujmy, albo sami upieczmy pizze - wyrwała blondynka. 
- Dobry pomysł - przyznał mulat. - Możemy Lili ? - Zayn spojrzał na mnie z uśmiechem na ustach. - Dobra ale za chwilę pójdziesz ze mną zapalić - Stoi - Tym o to sposobem cała piątka udała się do kuchni. Zostałam tylko ja i Harry. Wciąż leżałam oparta o jego bark gdyż nie chciało mi się ruszać. Zaczęłam bawić się jego palcami lewej dłoni którą mnie obejmował. 
- Mógłbym tak leżeć godzinami - powiedział zadowolony loczek. Uśmiechnęłam się pod nosem, czując jak coś łaskocze mnie w brzuchu. 
- Czemu to robisz ? - spytałam. 
- Co takiego ? - jego głos rozchodził się echem w mojej głowie.
- Czemu się ze mną zaprzyjaźniasz. Jestem zła, wredna, egoistyczna, pyskata i .. - Nie jesteś. - zaprzeczył ciepłym głosem. - Lubię cię. Jesteś tajemnicza, skryta, piękna i mądra.. - wyliczał loczek coraz bardziej szepcząc mi do ucha. - A ty jesteś wariatem - zaśmiałam się splatając nasze palce. Harry pociągnął mnie swoim ramieniem tak abym usiadła na jego kolanach. Tak też zrobiłam, rozszerzyłam nogi i usiadłam na niego okrakiem spoglądając głęboko w oczy. Nasze twarze zaczęły zbliżać się do siebie na niebezpieczną odległość. Harry odgarnął kosmyk moich włosów za ucho i delikatnie musnął moje wargi swoimi gorącymi jak ogień ustami. Wiedziałam, że przekraczam niebezpieczną granicę, ale czułam że wreszcie komuś na mnie zależy. Odwzajemniłam pocałunek wplatając dłoń w jego miękkie kręcone włosy. 
- Ekhm. - głośne odchrząknięcie spowodowało przerwanie naszego pocałunku. Oboje spojrzeliśmy w stronę skąd dobiegało. Jak się okazało był to Louis. 
- Wybaczcie, że przeszkadzam wam w tych czułościach - szatyn nie mógł powstrzymać swojego rechotu. - Ale nie wiemy gdzie trzymasz blachy do pizzy - dokończył już nieco opanowany. - Widzę, że bez naszej pomocy dzieci sobie nie poradzą - westchnęłam stawiając stopy na ziemi. Poprawiłam bluzę i pociągnęłam Harrego za rękę aby podniósł się do góry. Następnie w trójkę poszliśmy do kuchni w której jak się okazało, czekała niespodzianka albowiem trójka chłopaków z moją przyjaciółką na czele miała w dłoniach opakowania mąki, butelki z ketchupem oraz jakieś przyprawy. Wszystko to wylądowało na mnie i Harrym. - A więc wojna ! - krzyknęłam i sięgnęłam po butelkę z wodą którą miałam pod ręką. 
Czy kiedyś zastanawialiście się jak wyglądają wszystkie składniki pizzy przed upieczeniem połączone w jedno ? O tuż obrzydliwie. Wszyscy byliśmy w mące, ketchupie, przyprawach,jajkach, rozgniecionych pomidorach itp. - Dobra dosyć ! - zaprotestował Liam próbując pozbyć się resztek pomidora z włosów. I nagle wszyscy padliśmy na brudną podłogę śmiejąc się do sufitu jakby było na nim napisane coś śmiesznego. 
- To nie zmienia faktu, że wciąż nie napełniłem swojego żołądka - jęknął Niall. 
- Lepiej będzie jak zamówimy tę pizzę. - stwierdziłam na co wszyscy się zgodzili. Nagle w pomieszczeniu zrobiło się bardzo jasno, dosłownie na kilka sekund po czym rozległ się wielki huk co oznaczało, że przyszła burza. Deszcz zaczął lać się z nieba niczym woda lana do szklanki. - EI chodźcie mam pomysł - wstałam z podłogi poganiając wszystkich. Pobiegłam do salonu a następnie otworzyłam drzwi na taras wybiegając do ogrodu. 
- Co ty robisz Lili ! - wydarła się moja przyjaciółka stając na werandzie. 
- Myje się ! - zaśmiałam się obkręcając do o koła i pozbywając się resztek jedzenia jednocześnie. 
- Wariatka... dzwońcie do psychiatry - usłyszałam głos Louisa. 
- Wcale nie wariatka - zaprotestował Zayn i przyłączył się do mnie zmywając z siebie zawartość mojej lodówki. Po chwili namysłu wszyscy stali na środku ogrodu myjąc się w deszczu. Niall wziął Andrę na barana bo ta stwierdziła że nie będzie chodzić po tym wszystkim co z nas spłynęło, Liam i Louis wciąż jeszcze próbowali się na wzajem ubrudzić a Zayn i Harry kłócili się którą pizzę wezmą. Kiedy pioruny na niebie pojawiały się coraz częściej postanowiliśmy wrócić do domu. Przeszliśmy przez salon trafiając znów do kuchni. 
- Trzeba to posprzątać - położyłam dłonie na biodrach rozglądając się po pomieszczeniu. 
- To Ja i Harry zamówimy pizzę a wy .. - O nie cwaniaczku - złapałam Zayna za nadgarstek nim zdążył uciec. - Harry zamówi pizzę a ty tu zostaniesz - postanowiłam. - Ha ! dobrze Ci tak - krzyknął zadowolony loczek i poszedł zadzwonić. 
- Bierzcie ręczniki i jedziemy - pogoniłam wszystkich do roboty. 
- Dlaczego ja nie mogłem z nim zamówić ? - oburzył się brunet. 
- Bo lubię robić Ci na złość - uśmiechnęłam się. 
- Nie gadam z Tobą - strzelił teatralnego focha i z podniesioną głowę poszedł do Liama po ręczniki papierowe. Po chwili dołączył do nas i Harry. Tym o to sposobem, posprzątaliśmy kuchnię w 20 minut. Dokładnie 5 minut później przyjechał dostawca pizzy. Usiedliśmy wszyscy w salonie zajadając się pyszną pizzą różnego rodzaju. 
- Skoro już tak siedzimy to może niech ktoś włączy jakiś film - zaproponowała Andrea. 
- Okej a jaki ? - spytał Liam który był najbliżej telewizora. 
- Niech będzie 9 od góry - odpowiedziała blondynka. - Grave Encounters 2 - przeczytał z pudełka chłopak. Po chwili na ekranie telewizora zaczęły się pojawiać pierwsze napisy. 
- Już nie mogę - wzdychnęłam wtapiając się w oparcie kanapy. W dłoni dzierżyłam jeszcze kawałek pizzy - Daj mi - odezwał sie loczek otwierając szeroko usta. 
- Serio mam Cię karmić ? - zaśmiałam się. - Ahaa - wybełkotał przez otwartą buzię. Dosyć spory kawałek hawajskiej skierowałam w stronę paszczy chłopaka. 
- Smacznego - powiedziałam pakując mu pizzę do ust. W odpowiedzi chłopak pokręcił głową. 
- Wyglądasz jak chomik - skomentował Zayn. 
- Kto ja ? - odezwał się Niall z pełną buzią po czym wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Nagle za oknem usłyszeliśmy potężny grzmot. Telewizor zgasł a w całym domu zrobiło się ciemno i ponuro. - No pięknie - skomentowała Andrea. 
- No extra - westchnęłam spoglądając w okno za którym padał deszcz. 
- Możecie już iść do domu, już raczej nie będziemy oglądać - rzekła blondynka krzyżując ręce pod biustem. - Zaraz się ściemni a my w domu nie mamy nawet świec - odezwał się Zayn. 
- To co masz zamiar tu spać ? - sarknęła brązowooka. 
- To dom Lili a ona nas nie wygania - rzekł Louis. 
- I właśnie nie mam pojęcia dlaczego - warknęła dziewczyna po czym wstała z kanapy i wyszła. - Andrea - zawołałam. - O co jej chodziło ? - spytał zdezorientowany Liam. 
- Dlaczego miałabyś nas wyganiać ? - spytał Niall. 
- Bo ja nigdy nie byłam miła okej ? Zawsze byłam wredna a dla was jestem za miła. - wytłumaczyłam. 
- To może z nią jest coś nie tak ? - odezwał harry. 
- Nie mów tak. Nie znasz jej - broniłam przyjaciółki jak tylko umiałam. 
- Może ona nie zna Ciebie ? - powiedział Zayn...

Perspektywa Andrei.

Dlaczego oni ją tak lubią ? a ona lubi ich ? To nie dorzeczne. Nigdy taka nie była, to nie jest moja Lili. One Direction są wspaniali, sławni, pomagają ludziom i bla bla bla.. ale to nie powód żeby ich tak wielbić do cholery no chyba, że się w którymś zakochała - prychnęłam pod nosem wchodząc do pokoju przyjaciółki. Usiadłam na łóżku i spojrzałam przez okno. Nagle mnie oświeciło. 
- Zayn. Zakochała się w Zaynie. To niewiarykurnagodne - Przecież ona nie może się zakochać. Zostawi mnie i totalnie oleje ! Boże muszę coś zrobić. Muszę.. - Andrea - głos przyjaciółki wprawił mnie w osłupienie. Bacznie obserwowałam każdy ruch szatynki która zmierzała do łóżka na którym siedziałam. 
- Co się dzieje, myślałam że ich lubisz ? - Chyba ty - prychnęłam. 
- Co jest, o co chodzi - spytała niebieskooka łapiąc mnie za prawą dłoń. - Jesteśmy jak siostry. Możesz mi powiedzieć co Ci leży na sercu - ciągnęła dalej. - Już was rozgryzłam, wiem że zakochałaś się w Zaynie i lubisz ten cały cyrk Direction ale nie chcę żebyś mnie olała - mówiłam na wydechu wyrzucając z siebie wszystkie emocje. 
- Ja się kocham w Zaynie ? od kiedy ? - zaśmiała się niebieskooka. 
- No a może nie ? Rozmowy w oknie, pocieszanie po rozstaniu itp ? - Głupku to tylko kolega, nie zakochałam się w nim i nie mam zamiaru. A jeśli już zeszłaś na ten temat to całowałam się z Harrym - uśmiechnęła się zadowolona zagryzając wargę. - Że co ?! Całowałaś się z nim ! - rzuciłam się na przyjaciółkę. - I nic mi nie powiedziałaś ? jak mogłaś ! - zaczęłam dźgać ją w żebra. - Nie było kiedy, to się stało jak byliście wszyscy w kuchni - wytłumaczyła. - Więc moje przypuszczenia mnie nie zawiodły - powiedziałam nieco smutniej. - Przestań kretynko, nie oleję Cię. Żaden facet nigdy nie będzie ważniejszy od Ciebie. Przyjaźń od wschodu do zachodu pamiętasz ? Przysięgałyśmy sobie. Nawet gdyby kiedyś Harry był moim chłopkiem co jest absurdalne to ty będzie zawsze najważniejsza - niebieskooka przyciągnęła mnie do siebie i zamknęła w szczelnym uścisku. - Przepraszam - powiedziałam ze skruchą. - Nic się nie stało. Spróbuj być milsza dla chłopaków a zobaczysz, że odwdzięczą się tym samym. - Okej spróbuję - obiecałam dość niechętnie. No ale czego się nie robi dla przyjaciółki ? W końcu powinnam mieć do niej zaufanie. Jej przyjaciele są moimi przyjaciółmi.
                                                                                                           
Jeej wyrobiłam się ! Rozdział dosyć długi i jest perspektywa Andrei :))
Dziękuje za komentarze i obserwacje, uwielbiam was ! :***
Piszcie co wam się podoba itp. Wiecie uzależniłam się od piosenki BSE <3
Znam już cały tekst na pamięć i nie mogę się doczekać teledysku *.*
I na dniach chyba kupię sobie książkę o 1D aww. Dobra lece, miłego wieczorku :3
ps. Mój ASK, pytajcie o co chcecie :) http://ask.fm/Lili_Directioner

niedziela, 14 lipca 2013

Rozdział 15

Kiedy otworzyłam oczy podniosłam się lekko i przetarłam powieki. Nie ogarniałam co się dzieje, najwyraźniej musiałam wczoraj zasnąć gdy oglądałyśmy z Andreą horror. 
Spojrzałam na swoją przyjaciółkę która jeszcze smacznie spała z lekkim uśmiechem na ustach. Przeciągnęłam się ostrożnie i wygramoliłam z łóżka. Sięgnęłam po telefon który pokazał mi, że jest godzina 10:24 i mam nie odczytaną wiadomość. Odblokowałam klawiaturę i kliknęłam na małą ikonkę w kształcie koperty. '' Czas wstawać słonko. Udanego dnia xxx '' 
- Harry idioto - szepnęłam pod nosem uśmiechając się do telefonu. 
- Andrea wstawaj ! - wskoczyłam na blondynkę miotając nią na prawo i lewo. 
- Spadaj - mruknęła naciągając na głowę kołdrę. 
- Wstawaj, jest wpół do 11. - ta informacja wgl jej nie wzruszyła. 
- Na dole czeka śniadanie - powiedziałam bardziej zachęcająco na co blondynka wystawiła głowę spod białej pościeli. 
- Nie dam się nabrać - mruknęła zaspana. Okej teraz musi zadziałać...
- Zaraz leci powtórka 90210 .
- Serio ? - Andrea podniosła się odrzucając włosy do tyłu. 
- Tak wstawaj - pociągnęłam ją za rękę wyciągając z łóżka. 
Prawdą było, że powtórka naszego ulubionego serialu będzie lecieć dopiero za godzinę, ale inaczej ten niedźwiedź wstał by o 13. Ciągnąc przyjaciółkę za nadgarstek do łazienki zastanawiałam się co dziś będziemy robić. Niestety kiedy już oporządziłyśmy się w łazience wróciłyśmy do pokoju. To co zobaczyłyśmy za oknem przerosło nasze oczekiwania. 
- I że niby mammy lato ? - blondynka spojrzała na mnie unosząc jedną brew. 
- To jakaś kpina - skrzywiłam się wpatrując w wichurę szalejącą za szybą. Słońce było przykryte szarym płutnem z którego padały pojedyncze krople deszczu. 
- No to mamy siedzone w domu - mruknęła brązowooka. - Ehh Idę się ubrać – oznajmiła zabierając ze sobą ciuchy na zmianę.

Zostałam sama w pokoju nie odrywając wzroku od kołyszących się drzew. Do bani taka pogoda, co my będziemy robić cały dzień ? Lepiej było zostać w łóżku - westchnęłam krzyżując ręce pod biustem. Ciekawe czy rodzice są w domu, jak wróci Andrea ubiorę się i pójdę sprawdzić. - Możesz iść - poinformowała mnie przyjaciółka gdy wślizgnęła się do pokoju. Zabrałam swoje rzeczy i poszłam do łazienki. Zrzuciłam z siebie duży Tshirt który miałam na sobie i ubrałam czystą czarną bieliznę. Następnie wciągnęłam na siebie jasne legginsy, czarną bluzę z Boy London a na stopy włożyłam czarne conversy.

Poprawiłam jeszcze włosy i od razu poszłam do sypialni rodziców. Jak się okazało łóżko było zaścielone. 
Jednak gdy opuszczałam sypialnię rodziców usłyszałam rumor dobiegający z kuchni. Zeszłam na dół gdzie jak się okazało buszował mój ojciec. - Dzień dobry Lili - przywitał się popijając swoją czarną kawę. - Cześć - odpowiedziałam zaglądając do lodówki. 
- Gdzie mama - spytałam gdy wyjęłam sok pomarańczowy i postawiłam go na stole. 
- Jakaś afera z Kate Moss, pojechała to załatwić. Ja też zaraz wychodzę mam sprawy na mieście a potem mam spotkanie - odpowiedział ojciec. 
- Czy wy chociaż raz w życiu nie możecie spędzić niedzieli w domu ? - podniosłam głos wyciągając z szafki dwie szklanki. - Ktoś musi zarabiać na twoje utrzymanie i zachcianki nieprawdaż ? - Skoro jestem problemem trzeba było się zabezpieczać - rzuciłam ostro łapiąc za karton z sokiem. 
- Niczego takiego nie powiedziałem i trochę szacunku ! - I co jeszcze ?! - warknęłam wychodząc z kuchni. Nie mogę uwierzyć, że ojciec wypomina mi że musi na mnie zarabiać. Czy wszyscy faceci to dupki ? Dlaczego nie umiem żyć z rodzicami w zgodzie. Nie lubię ich a oni chyba mnie. Zupełnie jakbym była z innego świata. - Andrea co robisz ? - stanęłam w progu pokoju przyglądając się przyjaciółce która stała na parapecie z telefonem w ręku. - Łapię zasięg. Chyba idzie burza - odpowiedziała. 
- O twój tata odjeżdża - poinformowała mnie blond włosa wyglądając przez okno. 
- Taa, jesteśmy same więc możemy włączyć sobie na dole film. - zaproponowałam. 
- Okej, ale najpierw coś zjemy - zarządziła przyjaciółka. Znów byłam zmuszona zejść do kuchni na szczęście tym razem pustej. Zrobiłyśmy sobie pyszne śniadanie i zaczęłyśmy konsumować rozmawiając o wszystkim i o niczym. 
Niespodziewanie ktoś zadzwonił do drzwi. Niechętnie zsunęłam tyłek z krzesła i poszłam otworzyć. - Zayn ? - zdziwiłam się widząc stojącego za progiem mulata ubranego w luźne jeansowe rurki, niedbale zapiętą koszulę w kartę i białe airforcy.

- Cześć poratujesz mnie ? - wyrwał brunet.
- Chcesz numer telefonu psychiatry ? - uniosłam jedną brew.
- Nie. - pokręcił przecząco głową. - Masz może w zapasie trochę kawy ? Liam zrobił sobie kawę na śniadanie a dla mnie już nie starczyło. Jeśli zaraz nie dostanę zastrzyku kofeiny to chyba padnę.
- Czy na tych drzwiach jest napisane sklep ? - wskazałam ręką na białej drzwi które trzymałam za klamkę. 
- Proszeee - brunet zrobił minę słodkiego psiaka układając usta w podkówkę. 
- Okej, właź - wpuściłam chłopaka do środka zamykając za nim drzwi. Udaliśmy się do kuchni w której rządziła Andrea, od razu zmierzyła mulata spojrzeniem ninjy. 
- Cześć - przywitał się chłopak. - Cześć - mruknęła blondynka. - Po prawej stronie masz ekspres a szafce na górze są kawy - zwróciłam się do bruneta który jeszcze zaspany podszedł do wskazanego przeze mnie miejsca. 
- Ale ty gościnna - zaśmiała się przyjaciółka. - Ty tam jedz dobra ? - pogoniłam ją uśmiechając się. - Więc przyszedłeś do Lili po to by pozbawić jej zapasów kawy ? - brązowooka odwróciła się w stronę Zayna który próbował uruchomić ekspres. 
- Można tak powiedzieć - odpowiedział. - Co dzisiaj robicie z chłopakami ? - spytałam. 
- Mamy wolne, więc znając życie będziemy siedzieć w domu - wzruszył ramionami. Po chwili trzymając w dłoniach kubek ciepłego napoju usiadł do stołu. 
- Ei Zayn - zwróciłam się do chłopaka który uniósł na mnie wzrok. 
- Skoro nie masz nic ciekawego do roboty to może zostaniesz u nas ? Chciałyśmy obejrzeć jakiś film więc może obejrzysz z nami ? - Andrea odchrząknęła wbijając we mnie zdziwione oczy. - Masz coś przeciwko ? - zwróciłam się do niej a ta spojrzała na mulata. - Właściwie to nie - przyznała brązowooka. 
- Sam nie wiem - powiedział chłopak popijając gorący napój. - W razie czego masz bliżej do ekspresu - zażartowała Andrea.
- No chyba że tak - mulat uśmiechnął się lekko. 
W jego zachowaniu było coś dziwnego, nie był tylko zaspany na rzeczy musiało być coś jeszcze. Spojrzałam porozumiewawczo na blondynkę która doskonale odczytała moje gesty. 
- Pójdę zadzwonić do rodziców - oznajmiła po czym opuściła pomieszczenie. 
- No to mów co się dzieje - zwróciłam się do bruneta który spojrzał na mnie tak smutnymi oczami, że aż się przeraziłam. 
- Nie radzę sobie. Wszędzie słychać o naszym zerwaniu, Perrie ciągle próbuje się ze mną skontaktować mam tego dość ! 
- Jak mogę Ci pomóc - spytałam z troską w głosie co było do mnie nie podobne. 
- Ja sam sobie nie umiem pomóc, nikt nie ma pojęcia co czuję - Doskonale Cię rozumiem - powiedziałam pod nosem. Andrea nie rozumiała moich problemów z rodzicami. Ona ma ze swoim dobry kontakt i nie wie przez co przechodzę. 
- Myślę, że potrzebujesz kogoś komu będziesz mógł opowiedzieć o tym co dzieje się w twoim wnętrzu - spojrzałam w brązowe tęczówki swojego zdołowanego przyjaciela. 
- Chciałbym o niej zapomnieć, ale nie wiem jak skoro media i wszyscy do o koła mi o niej przypominają - powiedział zirytowany. 
- Więc spraw żeby oni zapomnieli o niej - A co mam zrobić ? znaleźć nową dziewczynę ? - prychnął. 
- A czemu nie ? to na pewno byłoby większą sensacją niż całe zerwanie. 
- Taa ale gdzie ja teraz znajdę dziewczynę ? przecież nie umówię się z fanką. 
- To może.. umów się ze mną ? - moja propozycja zdziwiła bruneta. 
Dlaczego to powiedziałam ? - Wiesz chodzi mi o to że pokazalibyśmy się razem w miejscach publicznych z kilka razy a media pomyślą, że sie z kimś spotykasz. I nawet nie będą wiedzieli kim jestem. 
- W sumie to dobry pomysł, tylko nie chcę cię wykorzystywać.
- Przestań, odwdzięczam Ci się za pomoc przy pracy z artystycznych - uśmiechnęłam się. 
- Skoro tak to przedstawiasz - westchnął brązowooki. 
- Możemy już oglądać ?! - jęknęła głośno Andrea której głos dobiegał z salonu. 
- Chodź, film poprawi Ci humor - uśmiechnęłam się dodając chłopakowi otuchy. Nim zdążyliśmy opuścić pomieszczenie zadzwonił telefon Zayna. 
- Co jest ? - odezwał się pierwszy odbierając połączenie. 
- Zostaję u niej, będziemy oglądać film. - tłumaczył komuś  spoglądając na mnie. - Lou pyta czy mogą przyjść i sie przyłączyć ? - brunet zwrócił się do mnie a ja wyrwałam mu telefon. 
- Jeśli jesteście tak bardzo znudzeni życiem to możecie przyjść, ale nie dam wam żadnego jedzenia więc radzę żebyście sobie zorganizowali - oznajmiłam surowo a Zayn uśmiechnął się pod nosem. - No ja myślę że sie rozumiemy, pa - rozłączyłam się i oddałam mulatowi telefon. 
- Z facetami trzeba konkretnie - zwróciłam się do chłopaka który ciągle się głupkowato uśmiechał. 
- Ze mną tak nie postępujesz ? mam sie czuć wyróżniony ? - Jeśli wyróżnieniem dla ciebie jest to że traktuje Cię bardziej jako 15 latka na resocjalizacji to tak - odpowiedziałam klepiąc go po ramieniu. 
- Hej - brunet złapał mnie za ramię i przyciągnął mocno do siebie. Spojrzałam głęboko w jego brązowe tęczówki. Czułam jak zagląda w głąb mojej duszy, chyba nawet przestałam oddychać. - Ile jeszcze potrwa moja resocjalizacja ? - spytał pół szeptem uśmiechając zadziornie. 
- Tyle ile uznam - odpowiedziałam z uśmieszkiem. W jednej chwili brunet nachylił się nade mną a ja poczułam jak moje serce się zatrzymuje. 
- Zaczyna mi się to podobać - szepnął mi do ucha puszczając moje ramie. Odsunęłam się na pół kroku i spojrzałam na Zayna. 
- Mi też a wiesz czemu ? - chłopak pokręcił przecząco głową. 
- Bo wiem jaki jest prawdziwy Zayn. Nie ten którego znają fanki - uśmiechnęłam się i zwróciłam w stronę wyjścia. - Jak mam to rozumieć ? - spytał Zayn doruwnując mi kroku. 
- Może z czasem zrozumiesz - odpowiedziałam wchodząc do salonu. Andrea chyba zasnęła bo leżała na kanapie z zamkniętymi oczami. 
W tym samym czasie gdy Zayn zdążył dobrać się do kolekcji filmów ktoś zapukał do drzwi. Poszłam otworzyć bo dobrze wiedziałam kto złożył mi tą nie miłą wizytę. Nie ma co zapowiada się ciekawy dzień....
                                                                                                                     
Raaany znowu mnie długo nie było -,- 
Ale ten rozdział wyszedł całkiem nieźle, choć ważniejsze jest czy wam się podoba ? :D
Dziękuje za wszystkie miłe komentarze i za tyle wyświetleń, to mnie bardzo motywuje :*
Liczę na jeszcze więcej kom. i obserwatorów ! :3 Piszcie czy chcielibyście jakieś perspektywy bohaterów lub co wam się podoba a co nie. Do następnego rozdziału kochani ! 

piątek, 5 lipca 2013

Rozdział 14

Andrea ruszyła za mną, a ja zastanawiałam się dlaczego wcześniej nie zauważyłam tego co brązowooka. Tak czy siak miała rację. W 100 %. Wszystko zaczęło się od gawędzenia z Zaynem przez okno na papierosie a potem te korki, spacer z Harrym itd. A pro po papierosa to muszę zapalić. - O widzisz jest mój wóz - uśmiechnęłam się do blondynki podchodząc do swojego białego bmw. W tej samej chwili zadzwonił mój telefon. 
- Kto to ? - spytała brązowooka. - Harry - mruknęłam gdy spojrzałam na wyświetlacz. 
- Nie odbierzesz ? - zdziwiła się blondynka. 
- Nie - westchnęłam i wsiadłam do samochodu. - Dobrze robisz - Andrea usiadła na miejscu pasażera i zapięła pas. Dlaczego czułam się taka rozdarta ? Miałam żal sama do siebie, że byłam taka nie wyrozumiała. I nie wiem dlaczego. Dawna Lili olałaby to i jeszcze się z tego śmiała, od kąt One Direction pojawiło się w moim życiu zmieniam się na każdym kroku. A jeśli stanę się miła ? albo stanę się ich fanką ? matko Andrea mnie zostawi ! Przecież ona ich tak nie cierpi, zabije mnie jeśli zmienię się w miłą i sympatyczną dziewczynę. Muszę trzymać się z dala od tych przeklętych sąsiadów.

***
Andrea postanowiła zostać u mnie na noc, więc w drodze powrotnej zajechałyśmy do niej po kilka rzeczy a potem pojechałyśmy prosto do mojego domu. W między czasie dostałam dwa smsy od Harrego. '' Przepraszam że tak wyszło, nie gniewaj się '' i drugi '' Jeśli nie chcesz ze mną rozmawiać to okej ale chciałbym dostać jeszcze jedną szansę. Co powiesz na spacer o 20 ? będę czekać pod domem. '' Po tym ostatnim smsie straciłam głowę. Nie chciałam go wystawić, na prawdę nie chciałam ale nie oleję Andrei a tym bardziej jej o tym nie powiem. 
- No i co się tak gapisz w tą komórkę - ocuciła mnie blondynka, siedząca obok mnie na łóżku. 
- Zamyśliłam się - zwróciłam wzrok na ekran laptopa który spoczywał na kolanach mojej przyjaciółki. Jednym ruchem brązowooka położyła mi laptop na kolanach po czym zwinnym ruchem zabrała mojego Iphona. - Oddawaj ! - próbowałam złapać blondynkę ale na nogach miałam to przeklęte urządzenie. 
- Chcę zobaczyć co tak ukrywasz - zachichotała dziewczyna i zaczęła grzebać w telefonie. Odłożyłam laptopa na bok i westchnęłam. 
- Więc to o niego chodzi - powiedziała spokojnym głosem rzucając mój telefon na łóżko. 
- To tylko głupi sms - próbowałam się tłumaczyć. 
- Hej wyluzuj przecież mi to nie przeszkadza - uśmiechnęła się a ja spojrzałam na nią zdumiona. - Myślałam, że ich nie cierpisz - No bo tak jest. Ale właściwie ich nie znam, a ty już trochę tak i jeśli się z nimi dogadujesz to ja nie będę ci robić pod górkę - Nie żebym się z nimi przyjaźniła ale lubię palić z Zaynem fajkę przez okno. A Harry obronił mnie przed tamtymi w parku, myślę że to tylko chwilowa sympatia. - wzruszyłam ramionami. 
- Tak czy siak, musisz iść się z nim spotkać. Po tym co on dla Ciebie zrobił możemy puścić w nie pamięć dzisiejszą sytuację - rzekła blondynka. 
- Masz rację dziękuje - przytuliłam się do niej uśmiechając się i jednocześnie ciesząc się, że mam kogoś takiego jak ona. 
- Hej a może przesłuchamy ich płytę ? Skoro pół świata tak się nimi zachwyca może warto posłuchać chociaż jednej piosenki ? - zaproponowała brązowooka. - Hmm czemu nie - zgodziłam się, wzięłam laptopa i włączyłam płytę TMH. Położyłyśmy się na łóżku i wygłupiając  słuchałyśmy każdej piosenki. Kiedy ostatni utwór dobiegł końca spojrzałam kątem oka na Andreę. - Nie było źle - stwierdziłam uśmiechając się. 
- Fajne te piosenki - przyznała brązowooka. 
- Mogłabyś z nimi śpiewać masz ładny głos - zaczęłam droczyć się z przyjaciółką. - Yhy prędzej jako ich chórek. Ty się lepiej szykuj bo Styles się Ciebie nie doczeka - zaśmiała sie Andrea. 
- O kurde która godzina ? - spojrzałam na telefon. Za pół godziny powinnam już być pod domem. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej szarą bluzę z kapturem. 
- Głupio mi że będziesz tu siedzieć sama - usiadłam na przeciwko dziewczyny. 
- Przestań głupku, posiedzę sobie na Twiterze i fejsie. Czas szybko mi zleci... no możesz dorzucić paczke żelek i jesteśmy kwita - blondynka uniosła znacząco brew wywołując u mnie chichot. Pogadałyśmy jeszcze trochę aż w końcu była za pięć 20. Podeszłam do białej komody na której znajdowało się milion różnych rzeczy, chwyciłam za perfumy Chanel i spryskałam się nimi. Wzięłam jeszcze telefon, snapbacka Lakersów po czym spojrzałam na przyjaciółkę. 
- Dziękuje - uśmiechnęłam się do niej i opuściłam pokój schodząc na parter. Otwierając frontowe drzwi zobaczyłam zarys sylwetki Harrego który sztywno stał na moim podjeździe. Wzięłam głębszy oddech i zaczęłam zmierzać ku lokowatemu. 
- Jednak jesteś - uśmiechnął się zielonooki. - Musimy sobie wszystko ustalić - powiedziałam spokojnym głosem. - Też tak sądzę - powiedział zadowolony i objął mnie ramieniem ruszając gdzieś przed siebie. 
- Znamy się już trochę i dobrze wiesz, że mam trudny charakter - zaczęłam spoglądając na ciemny chodnik po którym szliśmy. - Jednak dzisiaj trochę przesadziłam. Wiem, że macie fanów i w ogólę ale to była dla mnie dziwna sytuacja. - westchnęłam. 
- Rozumiem. Uwierz, że wcale nie chciałem żeby do tego doszło, ale fani są dla nas bardzo ważni. - Lubię Cię Harry - spojrzałam na loczka wywołując u niego szeroki uśmiech. 
- Nie szczerz się tak - zaśmiałam się pokazując swoje dołeczki. - Wracając. Lubię Cię i chcę żebyśmy lepiej się poznali - Ja też tego chcę, nawet nie wiesz jak bardzo. Ale za nim poznasz mnie, musisz coś zrozumieć - powiedział dość tajemniczo. - Co takiego ? - Zobaczysz - uśmiechnął się i skierował nas w stronę przystanku autobusowego. 
- Do kąt chcesz jechać ? - Żadnych pytań - powiedział stanowczo łapiąc mnie za nadgarstek gdy autobus zatrzymał się przy ulicy. Wsiedliśmy do niego i zajęliśmy miejsca. Usiadłam przy oknie podciągając kolana do góry. Lekko oparłam się o bok Harrego i wpatrywałam się w ciemne ulicy Londynu. 
- Zayn mówił, że dużo palisz - wyrwał nagle loczek. - Czasem więcej, czasem mniej. Dlaczego zamieniłeś się z nim pokojem ? - Jak kiedyś wspomniałaś nasza znajomość nie zaczęła się zbyt dobrze - uśmiechnął się loczek. Ja także uśmiechnęłam się przypominając sobie jak to z Andreą pokazałyśmy mu środkowy palec. - Gramy w pytania ? - wyrwał niespodziewanie Hazz. - Okej, ale ja zaczynam. Którego z chłopaków z zespołu lubisz najbardziej ? - Najlepszym przyjacielem jest Louis. - Serio ? Kurcze, to nie ma mowy o czymś poważniejszym niż przyjaźń. Nie zniosłabym Louisa jako częstego gościa w naszym domu - powiedziałam stanowczo przez co Harry wybuchł śmiechem. 
- Lou nie jest taki zły... Teraz moja kolej. Jaki jest twój typ faceta.
- Musi mnie kochać. Dawać poczucie bezpieczeństwa i umieć mnie rozśmieszyć gdy będę smutna. To przede wszystkim - uśmiechnęłam się. - Moje pytanie to.. podobam Ci się ? - odwróciłam głowę by spojrzeć w jego zielone jak wiosenna trwa tęczówki. 
- Bardzo - odpowiedział nieśmiało całując mnie w czubek nosa co wywołało u mnie rumieniec. 
- Moje pytanie to czy... dasz się pocałować mimo iż to nie jest typowa randka ? - nie odrywając od siebie wzroku analizowałam pytanie loczka. 
- Myślę, że odpowiem Ci później. Właśnie dojechaliśmy do centrum - uśmiechnęłam się unosząc brwi do góry. 
- Skąd wiesz że wysiadamy w centrum ? - loczek obejrzał się za siebie. - A gdzie mielibyśmy jechać, do Liverpoolu ? - zaśmiałam się wstając z siedzenia. Gdy autobus się zatrzymał wysiadłam za raz za Harrym. 
- Możesz mi powiedzieć co my robimy przed studiem filmowym ? - Zaraz się dowiesz - Zielonooki złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę wejścia. Za rozsuwanymi drzwiami znajdowało się duże pomieszczenie z czymś w rodzaju recepcji. 
- Poczekaj tu - Harry zwrócił sie do mnie i podszedł do recepcji. Po dwóch minutach wrócił do mnie i tym razem pociągnął w stronę windy. 
- Po co Ci ta karta ? - spojrzałam na platynową kartę spoczywając w prawej dłoni chłopaka. 
- Pytania za chwilę - oznajmił. Winda zatrzymała się na 11 piętrze, wysiedliśmy i ruszyliśmy wzdłuż długiego korytarza. Po kilkunastu krokach stanęliśmy przed jakimiś drzwiami które Harry otworzył kartą. 
- Woow ile tu urządzeń - zachwycałam się pomieszczeniem w którym się znaleźliśmy. 
- Chodź, siadaj - zawołał Harry siadając przy stole z dużym laptopem. 

- Teraz wszystko powinno stać sie dla Ciebie jasne - powiedział z uśmiechem na ustach puszczając jakiś film. Przez chwilę nic nie rozumiałam, lecz po chwili wszystko było jasne. Był to film o One Direction a właściwie jakieś jego fragmenty z tego co mówił Harry. Po 30 minutach seansu, czułam że byłam wobec nich nie fair. Oni byli wspaniałymi ludźmi którzy spełnili swoje marzenia. Widziałam łzy ich matek, uśmiechy przyjaciół. Widziałam jak spełniali marzenia nastolatek które pragnęły zobaczyć ich na żywo czy pójść na koncert. Zebrali pieniądze na pomoc dzieciom z Ghany. Widok piątki płaczących chłopaków sprawił że mi samej chciało się płakać. Zrozumiałam jak wielę musieli poświęcić by być tym kim są a co najważniejsze zrozumiałam, że te rozentuzjazmowane nastolatki przyczyniły się do spełnienia marzeń tej piątki. 
- Teraz już rozumiem - szepnęłam ciągle wpatrując się w uśmiechniętych członków One Direction znajdujących się po drugiej stronie laptopa. 
- Może też zostaniesz Directioners ? - zapytał Harry uśmiechając się uroczo. 
- Z wielką chęcią - odpowiedziałam unosząc kąciki ust.
- Późno już, lepiej już chodźmy - oznajmił lokowaty wyłączając sprzęt. Po opuszczeniu kompleksu poszliśmy prosto na przystanek. 
- Nie zimno Ci ? - spytał Hazz gdy staliśmy przy ulicy wypatrując autobusu. Nim zdążyłam odpowiedzieć dobrze zbudowany zielonooki objął mnie od tyłu oddając trochę swojego ciepła. Po kilku minutach czerwony potwór na kółkach wreszcie przyjechał. Zajęliśmy miejsca takie same jak poprzednio. Niestety byłam już tak zmęczona, że prawie zasypiałam z głową opartą o ramię Stylesa co najwyraźniej mu się podobało. Żałowałam, że Andrea nie mogła zobaczyć tego co ja. Na pewno byłaby bardziej wyrozumiała i nie byłaby dla nich taka wredna. 
- Hej śpiochu wysiadamy - szturchnął mnie Harry wybudzając z letargu. Podniosłam się i wysiadłam za chłopakiem. Obraliśmy kierunek dom i rozmawiając podążaliśmy oświetlonymi przez latarnie uliczkami. - Mam nadzieję, że Ci się podobało - rzekł loczek odprowadzając mnie na posesję. 
- Dziękuje że mi to pokazałeś - uśmiechnęłam się. 
- Wciąż nie odpowiedziałaś na moje pytanie - powiedział zawstydzony loczek uśmiechając się nieśmiało. Uniosłam kąciki ust i zbliżyłam się do niego. 
- Masz swoją odpowiedź - szepnęłam cicho po czym subtelnie musnęłam jego wargi opierając dłonie na jego klatce piersiowej. 
- Zobaczymy się jutro ? - spytał z nadzieją zielonooki gdy już oderwałam usta od jego słodkich warg. - Jutro mam randkę z Edwardem Cullenem - uśmiechnęłam się cwaniacko na co loczek uśmiechnął się pod nosem. 
- No to zadzwoń jak randka Ci się nie spodoba - Okej - pomachałam mu na pożegnanie i poszłam do domu. Zamykając frontowe drzwi uśmiechnęłam się zagryzając wargę. Oparłam się plecami o białe zimne deski nie mogąc wygonić widoku uśmiechniętego lokersa. 
- Gdzie byłaś ? - na hollu pojawiła się moja rodzicielka. 
- Na spacerze - odpowiedziałam odrywając plecy od drzwi. 
- Z chłopakiem ? - Nie ? - odrzuciłam krzywiąc się na matkę. Co ją to kurwa obchodzi z kim byłam ? Nie chcąc prowadzić dalej rozmowy poszłam na piętro by zdać relacje Andrei. Gdy weszłam do pokoju blondynka przestraszona zamknęła laptopa. 
- Co robisz ? - spojrzałam na nią zdziwiona. 
- Co tak długo, to miał być spacer a nie jakaś podróż do Narnii- oburzyła się blondynka choć wiedziałam, że wyraźnie coś ukrywa. 
- Nie zmieniaj tematu ! - uśmiechnęłam się do niej i rzuciłam się na łóżko. 
- Co jest - kiwnęłam do niej głową na co dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem. 
- Pisałam z Niallem - westchnęła zawstydzona. 
- Serio ? No nie gadaj - usiadłam obok niej i otworzyłam laptopa.
- Follownoł mnie na Twitterze a potem napisał '' Chyba nigdy nie doczekam się mojego hot doga '' no i tak się zaczęło. - mówiła wyraźnie zadowolona. 
- A jak było z Harrym ? - Było fajnie, pokazał mi film. O nich.. - blondynka spojrzała na mnie pytająco. 
- O One Direction, o ich wcześniejszym życiu o rodzinie, koncertach, akcjach charytatywnych, wyjeździe do Ghany... Oni są wspaniali - ostatnie słowa powiedziałam patrząc w oczy przyjaciółki. - Może znajdziemy fragmenty na Youtubie. - powiedziałam sama do siebie i włączyłam przeglądarkę. Odszukałam kilka filmików które widziałam na filmie. Oglądałyśmy z Andreą jeden po drugim, dochodziła pierwsza w nocy a my na dal wlepiałyśmy oczy w ekran. 
- Kto by pomyślał że są tacy wrażliwi - odezwała się wreszcie dziewczyna. 
- Są wspaniali - po raz kolejny powtórzyłam już te słowa. 
- Muszę zapalić - wstałam z miekiego materacu i podeszłam do okna otwierając je na oścież. W pokoju Zayna rolety były zasłonięte. Ciekawe co u niego ? Może pojechał do Perrie ? A może już śpi ? zapalając papierosa patrzyłam w jego okno w którym niespodziewanie zapaliło się światło. Po krótkiej chwili okno zostało otwarte. 
- Myślałam, że już śpisz - uśmiechnęłam się do bruneta który w luźnym Tshircie zapalał papierosa. 
- Bad Boy nie chodzi spać o pierwszej - powiedział zadziornie. 
- Bad girl też - odparłam. 
- Bad Girls nie umawiają się na randki z grzecznymi chłopcami - powiedział Zayn wypuszczając dym z ust. - To nie była randka - wywróciłam oczami. 
- Jasne, wmawiaj sobie - prychnął mulat. 
- Jesteś bezczelny.
- A Ty rozpuszczona - uśmiechnęliśmy się do siebie w tym samym czasie. Ten chłopak chyba lubi się ze mną droczyć. 
- Andrea u ciebie nocuje ? - Mhm, ale i tak jest chyba zajęta pisaniem z Niallem - zaakcentowałam ostatnie słowo. 
- Wcale nie ! - odkrzyknęła blondynka. - Widzisz - zwróciłam się do chłopaka który dopalał papierosa. 
- Niall też siedzi cały czas na laptopie. Od dwóch godzin nie zszedł do kuchni co w jego przypadku jest trochę dziwne - zaśmiał się brunet. Zaciągnęłam się dymem nikotynowym po raz ostatni i zagasiłam fajkę o ramę okna. Filtr wyrzuciłam do ogrodu. 
- To dobranoc iskierka - pożegnał się mulat. 
- Dobranoc Zayn - zamknęłam okno wskakując z powrotem do łóżka by móc przeczytać o czym Andrea pisze z Niallem.

                                                                                                      
Hej kochani ! Wybaczcie, że znów tyle czekaliście na rozdział ale
nie miałam ostatnio czasu ciągle jakieś imprezy teraz Opener i czas leci. Mam nadzieję, że ten 
nie wyszedł zbyt nudny. Proszę o komentarze ! Uwielbiam was :***

Szablon