piątek, 25 października 2013

Show Me Your World. Part 2 - Give Me Your Heart.

Rozdział 1

- Zayn wstawaj no, to ostatni dzień wakacji nie możesz spędzić go w łóżku – ślęczałam nad ciałem bruneta próbując ściągnąć z niego miękką pierzynę. 
- Jest dopiero 9 – mruknął poirytowany.
- Dopiero ? To jest aż 9. Za chwilę przyjdzie Andrea z Niallem, a my nawet nie jedliśmy śniadania. – przeczesałam dłonią gęste włosy chłopaka i westchnęłam - Proszę Zayn...
Po krótkiej chwili mulat podniósł się na łokciach i obrócił w moją stronę. Uśmiechnęłam się szeroko niczym grinch i objęłam rękami szyję chłopaka.
- Idź wziąć prysznic a ja w tym czasie zrobię nam kawę i śniadanie – cmoknęłam go w usta i czym prędzej powędrowałam do kuchni by przygotować coś do jedzenia. 
Poranne promienie słońca rozświetlały całe pomieszczenie, szkoda że jesień już tak blisko. Stanęłam na palcach aby włączyć radio. Miałam szczęście bo właśnie zaczęła się piosenka Tegan and Sara – Closer. KLIK
Podskakiwałam od lodówki do wyspy podśpiewując, uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Włączyłam expres i zaczęłam smarować masłem pełnoziarnisty chleb. 
Dzięki mnie Zayn wreszcie jakoś się odżywia – uśmiechnęłam się pod nosem i słysząc kroki spojrzałam przez ramię. Zayn przeczesał swoje mokre włosy i podszedł do mnie całując odkryty kawałek mojej skóry. Odwróciłam się do niego i złączyłam nasze wargi pogłębiając pocałunek. - Twoja piosenka – uśmiechnął się skupiając na muzyce rozchodzącej się po pomieszczeniu.
- Urządzałam sobie koncert za nim wszedłeś – posłałam mu zadziorne spojrzenie. 
- To może wyjdę ? – zaśmiał się podchodząc do expresu. 
- Nie drażnij się ze mną – pogroziłam kładąc kanapki na duży talerz.
- Znowu ten chleb ? – zgrymasił się brunet siadając przy wyspie z kubkiem świeżej kawy. 
- Jak wyjedziesz będziesz mógł się stołować w smażonych męskich przysmakach. Smacznego – uśmiechnęłam się wesoło podsuwając talerz pod nos chłopaka. To było przezabawne patrzeć jak powoli bierze kanapkę do ust, zupełnie jakby rozbrajał bombę. 
Jak zwykle pierwsza skończyłam jeść więc postanowiłam oporządzić się przed przyjściem Nialla i Andrei. W drodze do łazienki zaszłam po jakieś ubrania i telefon. Sprawdziłam instagram, tumblra i twittera. ‘’ Zapowiada się wspaniały dzień ! Love holidays ! ‘’ – tweetnełam po czym odłożyłam telefon i poszłam pod prysznic. Następnie umyłam włosy i ubrałam się we wcześniej przygotowane ubrania.

Nałożyłam na włosy odżywkę, umyłam zęby i nałożyłam lekki make-up. Dzwonek do drzwi zasygnalizował mi, że pora już wyjść z łazienki. Spryskałam się perfumami i wyszłam z pomieszczenia gasząc światło. Zeszłam na dół gdzie czekali Zayn, Niall i Andrea.
- Hej – przywitałam się i przytuliłam najpierw do blondynki a potem do pantena. 
- Zayn idź się przebierz wszyscy już gotowi – westchnęłam widząc bruneta tylko w luźnych koszykarskich spodenkach.
- No dobra, dobra. Wyluzuj kochanie – cmoknął mnie w policzek i pobiegł na górę.
- Z rana jest jak małe dziecko – westchnęłam.
- Skąd ja to znam – zaśmiał się Horan obejmując brązowooką.
- Dzięki Niall – blondynka udała obrażoną na co uśmiechnęłam się rozbawiona.
- Kiedy wraca Twoja mama ? – spytała nagle przyjaciółka.
- Po jutrze. Niestety.
- Skoro tak sobie fajnie żyjecie we dwójkę może powinniście zamieszkać razem ? – uniosłam brew zdziwiona koncepcją Nialla. Dobra Zayn mieszkał u mnie przez te kilka dni kiedy moja mama wyjechała do Paryża, ale żeby zamieszkać razem ? Przecież on zaraz wyjeżdża. 
- Jestem. – zwarty i gotowy mulat, stanął przed nami poprawiając jeszcze swoją skórzaną kurtkę. Wyglądał w niej tak sexownie,  biały T-shirt opinał jego wyrzeźbiony tors a włosy delikatnie uniesione ku górze. Przygryzłam wargę przyglądając się mu z boku.
- To chodźmy już – zirytowany głos moje przyjaciółki sprowadził mnie na ziemię. Zayn podszedł do mnie i splótł nasze dłonie podczas gdy Niall i Andrea w objęciu szli tuż przed nami.
- Idź ja zamknę – oznajmił brunet przejmując klucze od domu które trzymałam w dłoni. Nie mając szans na jaką kolwiek reakcję odwróciłam się i ruszyłam do samochodu.
- Tak dawno nie prowadziłam, mam nadzieję że twój samochód jest ubezpieczony – śmiała się brązowooka otwierając drzwi do Range Rowera Nialla.
- Samochód tak ale ja nie, jestem za młody by umrzeć – zaśmiał się farbowany.
- Cześć – usłyszałam za sobą zachrypnięty głos który przyprawił mnie o zawał serca.
- Harry ! – odwróciłam się napięcie wypuszczając powietrze z płuc. – Przestraszyłeś mnie – rzekłam przytulając się do torsu chłopaka.
- Wybacz mój błąd – odpowiedział wesoło gładząc mnie po plecach.
- Cześć Hazz, gdzie jedziesz ? – Zayn znalazł się przy nas i przy okazji wyjął mi to pytanie z ust. - Gemma jest w Londynie, jadę się z nią zobaczyć – odpowiedział zaciskając dłoń w której trzymał kluczyki. 
- Pozdrów ją od nas – zawołał Niall wychylając się przez okno. – Boję się że mogę nie dożyć chwili w której znów ją zobaczę.
- Niall przestań – oburzyła się moja przyjaciółka. 
- To ja spadam, na razie – pożegnał się Styles i podążył do swojego auta.
- Wsiadaj – rzucił Zayn otwierając przede mną drzwi. Wskoczyłam szybko do środka przesuwając się na miejsce za Niallem siedzącym z przodu.
- Wszyscy ubezpieczeni ? – spytał Zayn nim Andrea zdążyła wrzucić bieg.
- No przestańcie – oburzyła się mrożąc nas wzrokiem. Nie mogliśmy powstrzymać się od śmiechu, nabijanie się z ludzi to nie moje hobby ale dzisiaj może się to zmienić. W końcu wyruszyliśmy. Chcieliśmy znaleźć jaką przytulną kawiarnię żeby posiedzieć w miłej atmosferze a potem pojechać gdzieś na jakiś spacer ale jak zwykle plany uległy zmianie. Niall uparł się że musimy jechać do KFC albo Burger Kinga, my z Andreą zdecydowanie wolałyśmy już jakiegoś Subway’a albo miejsce gdzie można zjeść coś mniej tłustego i nie zrobionego z resztek krowy. Koniec końców wylądowaliśmy w galerii gdzie ja i Andrea miałyśmy zamiar kupić kilka nowych ubrań na nowy rok szkolny.
- Nie wierzę, że zgodziliśmy się na zakupy – marudził Horan gdy tylko znaleźliśmy się w podziemnej windzie.
- Nie rozumiem w czym problem Niall – blond włosa westchnęła cicho grzebiąc w swojej torebce.
- W tym, że będziecie pół dnia łazić po sklepach wybierając te same bluzki w innych kolorach i do tego jeszcze kazać nam mówić w której lepiej.
- Może nie będzie tak źle, my też możemy się rozejrzeć za jakimiś ciuchami – Zayn wybronił Andreę od tłumaczenia że naprawdę miło spędzimy dzisiaj czas. Kiedy metalowe ciężkie drzwi windy rozsunęły się wyszliśmy na lśniący korytarz który skomponowany był w bieli i marmurowej posadzce.
- A możemy chociaż na początku pójść do jednego sklepu który my wybierzemy ? – spytał Horan.
- No okej. – zgodziłyśmy się z Andreą wymieniając się uśmiechami w stylu ‘’ Faceci ‘’
- Gdzie Ty chcesz iść ? – wyrwał Zayn splatając nasze dłonie.
- Do obeya. – uśmiechnął się i wszedł do sklepu. No tak typowo sportowy sklep z przeróżnymi markami. Cóż jak szaleć to szaleć, grunt żeby nie zrobiło się zbiegowisko fanek. 
Swoją drogą nie wiedziałam że chłopcy mogą mieć tyle swobody, zwykle sławni ludzie chodzą wszędzie z ochroną. Muszę o to później zapytać Zayna.
- Chcesz coś kupić, pomogę Ci wybrać – zaoferowałam Zaynowi przytulając się do jego boku.
- Sam nie wiem, może jak coś ładnego wypatrzysz – uśmiechnął się obejmując mnie w talii. Andrea pobiegła za Niallem który dorwał się do jakiś koszulek. I że niby dziewczyny dostają bzika jak wchodzą do sklepu ? Phii. Akurat.
- Oo zobacz fajna beanie. – Chwyciłam za czapkę leżącą na półce i podałam mulatowi który założył ją od razu. 
- Fajna – przyznał z entuzjazmem przeglądając się w lustrze. – Głupio tak wyjść ze sklepu z pustymi rękami prawda ? – powstrzymałam się od chichotu.
- Jak dziecko – pokręciłam głową i złapałam go za dłoń. Odszukaliśmy Nialla i Andreę.
- Idziemy do przymierzalni – oznajmił farbowany.
- Ygh zabijcie mnie – mruknęła blondynka mozolnie ociągając się za chłopakiem.
- Słodcy są – zaśmiałam się stając i rozglądając się do o koła.
- Zayn patrz ! – wyciągnęłam przed siebie rękę i wskazałam palcem na manekin stojący w rogu.
- Ta bluza już jest moja – zachwyciłam się i ruszyłam szybkim krokiem.
- To chyba męska bluza Lil – usłyszałam za sobą głos Zayna i chwilę później poczułam jego oddech na mojej szyi.
- Nie obchodzi mnie to muszę ją mieć – zaczęłam przebierać między wieszakami szukając odpowiedniej bluzy i rozmiaru. - Oo mam. – wyciągnęłam wieszak i obróciłam się w stronę bruneta.
- I jak pasuje ?
- Kurcze, Nialler miał rację.
- Co mówiłeś ? 
- Że fajna jest – uśmiechnął się niewinnie.
- Jesteś beznadziejny – zawiedziona westchnęłam i chciałam wyminąć chłopaka lecz on złapał mnie w talii.
- Przecież wiesz, że Tobie we wszystkim ładnie – przyciągnął mnie do siebie i potarł swoim nosem o mój.
- Oho pan pieszczoch się odezwał ? – rzuciłam zadziornie na co Zayn zaśmiał się przytulając do mojego boku.
- Ty to umiesz zepsuć sytuacje.
- Wcale nie – zaprzeczyłam. - Patrz idą Directionerki – wskazałam głową na wejście przez która weszło kilka nastolatek.
- Idę do Nialla i Andrei. - poinformowałam.
- Czekaj a ja ?
- Ty rób swoje – puściłam mu oczko. - Poczekaj tu Zayn ! – zawołałam głośno przez co zwróciłam uwagę grupki dziewczyn. Gdy zwróciły na mnie wzrok od razu zaczęły szukać Zayna który stał i piorunował mnie wzrokiem. Fanki rzuciły się na mulata a ja spokojnie poszłam do przebieralni.
- Właśnie po was szłam – zwróciłam się do pary która właśnie wyszła z za rogu.
- Gdzie Zayn ? - spytał farbowany.
- Directionerki go obściskują. Idziemy do kasy ?
- A co kupujesz coś ?
- Znalazłam bluzę – uśmiechnęłam się triumfalnie trzymając w dłoni wieszak.
- Ona chyba jest męska – dodał chłopak. 
- No i co – przewróciłam oczami i ruszyłam w stronę kas. Gdy zapłaciliśmy za zakupy dorwały się do nas inne directioners. Niall chcąc nie chcąc musiał rozdać kilka autografów i zrobić sobie zdjęcia.
- No to mamy dzień z głowy – westchnęłam przyglądając się jak Niall zmaga się z grupą nastolatek.
- Nie będzie tak źle w końcu to kilka dziewczyn – zwróciła uwagę przyjaciółka. Może i racja, ale wystarczy że jedna napisze o tym na tt a za 10 minut zlecą się tu wszystkie fanki z UK. 
- Wiecie co ? Poprosiłem dziewczyny, żeby nie tweetowały o tym że tu jesteśmy. Możemy być spokojni – oznajmił farbowany podchodząc do nas.
- Super. Ale lepiej ruszmy się i chodźmy już dalej – wtrącił Zayn który właśnie do nas dołączył. Tak też zrobiliśmy, odwiedziliśmy kilkanaście innych sklepów w tym Zarę, Burberry, Marc Jacobs, American Apparel, Supreme, H&M i kilka innych. Torby dosłownie nie mieściły się nam w rękach a chodzące za nami fanki działy mi już na nerwy. Byłam tak zmęczona i głodna że miałam ochotę położyć się na posadzce i zasnąć otulona zapachem jedzenia pochodzącego z restauracji.
- No i 5 godzin z życia stracone – westchnęłam siadając wygodnie na tylnym siedzeniu samochodu Nialla w którym właśnie się znajdowaliśmy.
- Możemy jechać coś zjeść proszę zadowolę się nawet małym kubełkiem skrzydełek – jęknął farbowany opadając ciężko na fotel.
- Może jedźmy od razu do domu tam coś zjemy. – zaproponowała blondynka.
- W mojej lodówce zostały tylko truskawki i ser – popatrzyłam na Zayna. – Powinniśmy zrobić jakieś zakupy.
- Pojedziemy później do sklepu. Teraz możemy wziąć coś na wynos. Jakieś pomysły ? – brunet popatrzył na wszystkich pytająco.
- Nandos.
- VegaBar - zaproponowała blondynka.
- Mi to obojętnie – wzruszyłam ramionami.
- To może kompromis – zaproponował Malik.
- W twoim wypadku to znaczy McDonald – uśmiechnęłam się.
- Wszyscy lubią Mca – zbulwersował się. 
- Dobra. Jedziemy do Mcdonalda – zadecydowała Andrea i odpaliła silnik.
- No i koniec z Twoim zdrowym odżywianiem – westchnęłam przesuwając się bardziej w stronę chłopaka.
- Nie martw się kiedy wyjadę będę starał się jeść przynajmniej jedną sałatkę w tygodniu – zmarszczyłam brwi próbując ukazać moją złość bądź irytację niestety ten uroczy uwodzicielski uśmiech Malika pokrzyżował moje plany. Nienawidzę gdy tak na mnie działa…
                                                                                                 
Ta daa ! Jest pierwszy rozdział drugiej części, ma nadzieję że się podoba :)
Akcja rozkręci się już w kolejnych rozdziałach. Tym czasem pytanie do was.
Czy znacie kogoś kto robi szablony na bloga ? Chciałabym zmienić szatę graficzną swojego a nie jestem w tym dość dobra :( Piszcie na tt jeśli możecie.
Spodziewam się duuużo komentarzy :*** Do następnego misie.

poniedziałek, 21 października 2013

Trailer.

Hej ! Udało mi się wstawić trailer na youtube więc możecie już go obejrzeć normalnie :))
Jeśli chodzi o pierwszy rozdział drugiej części to postaram się dodać nowy w weekend, ale kolejne rozdziały przez jakiś czas będą się pojawiały raz na tydzień bo muszę mieć materiału na przód a nie dawno co zaczęłam :3 
Jeśli macie jakieś pytania dotyczące drugiej części pytajcie na asku.
Do napisania :****


niedziela, 20 października 2013

Niespodzianka !

Kiedy uświadomiłam sobie, że już niedługo przyjdzie pora zakończyć opowiadanie stwierdziłam że nie dam rady nie pisać. A ponieważ bardzo zżyłam się Lili i całą tą fabułą postanowiłam napisać kontynuację. Jeszcze lepszą, bardziej emocjonującą i zaskakującą. Zrobiłam duży postęp w pisaniu i mam nadzieję, że w nowych rozdziałach też to zauważycie :)) Dziękuje wszystkim którzy byli i zostaną tu ze mną jesteście najlepsi !
Piszcie co myślicie i jak wam się podoba trailer. Niestety musicie trochę poczekać na pierwszy rozdział ponieważ jeśli rozdziały mają być dodawane systematycznie muszę jeszcze trochę wyjść na przód z pisaniem. Wybaczcie za jakość ale na yt od 5 godzin nie chce mi się załadować ten film :C Tak czy owak enjoy z kontynuacji ! :D


sobota, 19 października 2013

Rozdział 42

Wtorek. Godzina 10:14 - Sąd.

Cisza jaka panowała wokół stawała się co raz bardziej stresująca. Słyszę jak bicie mojego serca rozchodzi się echem po mojej głowie. Jestem tak blisko. Przełykam ciężko ślinę i wstrzymuję powietrze. Strach jest teraz moim nie rozłącznym towarzyszem. 
- Lili. Wszystko dobrze, jestem tu – urywam swoje myśli i spoglądam na bruneta siedzącego na krześle obok. Czuję jak gładzi moją dłoń, ale jestem za bardzo skupiona na jego tęczówkach by spojrzeć w dół. 
- Dziś już będzie po wszystkim prawda ? – mój głos jest tak cichy, że nie jestem pewna czy nie powiedziałam tego w myślach. 
- Obiecuję – jego dłoń wędruje na mój policzek. Czuje mrowienie pod skórą i sprawia mi to przyjemność. 
- Zayn Malik, Liliana Nelson wszyscy już czekają – słyszę za sobą głos strażnika i zastygam w miejscu. Matko i co teraz ? Nie ma mowy nie dam rady.. Jestem za słaba, nie umiem nad tym zapanować.
- Lili spójrz na mnie – Zayn przybliża się do mnie i teraz muszę skupić na nim uwagę.
- Wszystko będzie dobrze maleńka – i za nim próbuję otworzyć usta jego wargi mocno mi je zamykają. I jedyne czego pragnę w tym momencie to trwać w tym pocałunku dopóki świat się nie skończy. Proszę Boga aby stanął dziś po naszej stronie. Gdy nasze wargi odrywają się od siebie mulat wstaje pierwszy, podaje mi dłoń którą ostrożnie chwytam i podnoszę się z miejsca. Zaciągam się powietrzem i powoli wchodzimy do środka. Stawiam krok za krokiem, czuję jak wzbiera się we mnie milion emocji. Mijamy którąś z kolei ławkę w której siedzi moja mama i Andrea. Siadamy w pierwszym rzędzie. Stoimy tak chyba wieczność, mam wrażenie jakbym unosiła się nad ziemią. Moje ciało nie chce dziś ze mną współpracować. W końcu zbieram w sobie resztki odwagi czy może głupoty i spoglądam na ławę oskarżonych. Nie widzę tam zwykłych ludzi, tylko bestie które zniszczyły mnie i Zaynowi życie. Po 20 minutowym wstępie sędziego i prokuratora, przychodzi moment którego boję się najbardziej – zeznania. Opowiadam o wszystkim co zdarzyło się tamtej nocy i nie jestem już w stanie trzymać emocji na wodzy. Pozwalam aby łzy spływały po moich policzkach. Ale nie tylko ja ronię łzy, robi to też moja mama, Andrea i nawet mama Zayna która siedzi z jego ojcem po drugiej stronie Sali. Wspomnienia bolą. Aż za bardzo. Zwłaszcza te bolesne….                                                        
Mój wzrok utkwiony jest na naszych splecionych dłoniach spoczywających na moim udzie. Palce zaciskając się mocniej przez co odruchowa spoglądam na niego, posyła mi zatroskane spojrzenie. Unoszę delikatnie kąciki ust ale nie wygląda to zbyt naturalnie. Nie jestem mistrzem udawania, on dobrze o tym wie.                                                                                             Oczekiwanie na wyrok jest bardzo frustrujące i męczące. Chwilami myślę, że po prostu zamknę oczy i zemdleję. Brakuje mi powietrza. Nagle drzwi otwierają się i na salę wchodzi sąd. Zayn sztywnieje już po pierwszym wypowiedzianym przez sędziego słowie. Zaciskam powieki i próbuję oddychać, głęboko, powoli. Czekam w milczeniu …‘’ Uznaje się winnych zarzucanych im czynów… ‘’ podnoszę głowę i otwieram usta z niedowierzania. Słyszę szum na Sali ale jestem w takim szoku, że nie kontaktuję. 
- Udało się, Lili już po wszystkim ! – Zayn przytula mnie do siebie a ja dopiero wtedy rozluźniam swoje ciało. 
- Udało się – powtarzam sama do siebie i zaciągam się cudownym zapachem mulata.               Gdy jest już po wszystkim, ja i Zayn jako ostatni opuszczamy salę sądową. 
- Lili ! – moja przyjaciółka od razu rzuca się na mnie i zgniata mi żebra bez zastanowienia.
- Byłaś taka dzielna – mama odgarnia kosmyk moich włosów z twarzy i wpatruje się w moje oczy pełna zadumy. 
- Zayn synku – słyszę za sobą damski głos i jestem pewna że już go gdzieś słyszałam. Spoglądam przez ramię i dostrzegam mojego chłopaka tonącego w objęciach brązowowłosej kobiety. Po chwili dołącza do nich również wysoki brunet. Nic dziwnego że Zayn jest taki przystojny, jego ojciec wygląda jak młody Bóg. 
- Mamo, tato to właśnie jest Lili, moja dziewczyna – anonsuje mnie mulat i posyła ciepły uśmiech. 
- Cieszę się, że wreszcie możemy Cię poznać. Zayn tyle o Tobie opowiadał – jego mama jest strasznie miła. Chyba ją polubię. 
- To moja mama i przyjaciółka Andrea – przedstawiam je Malikom żeby ominąć niezręczny moment w którym wszyscy stoją i gapią się na siebie. Wszyscy razem opuszczamy budynek pochłonięci w rozmowie. Ja z Zaynem i Andreą a Malikowie z moją mamą. Aż się boję co z tego wyniknie. Na szczęście Zayn postanawia zjeść z rodzicami obiad na mieście. Umawiamy się na grilla który ma się odbyć u chłopaków po czym żegnamy. 
- To co teraz już wszystko będzie dobrze ? – brązowooka obejmuje mnie ramieniem i wystawia na pokaz swoje piękne uzębienie.
- Oo tak, zdecydowanie – uśmiecham się do niej i odprowadzam wzrokiem Zayna który na sekundę odwraca się i posyła mi najpiękniejszy uśmiech pod słońcem.


Po długich i żmudnych przygotowaniach w końcu stoję przed lustrem w łazience. 
- Zostało 20 minut – rzuca na szybkiego moja mama która akurat przechodziła korytarzem. Spryskuję szyję i dekolt perfumami Chloe i maszeruję do swojego pokoju. Odczytuje sms’a w którym przyjaciółka informuje mnie że już wszyscy czekają. Uśmiecham się pod nosem i wybiegam z pokoju. Zatrzymuję się w korytarzu na parterze.
- Pa mamo !
- Miłej zabawy ! – odkrzykuje moja rodzicielka podczas gdy ja pociągam za klamkę drzwi frontowych. Kieruję się do sąsiedniego domu i wchodzę do środka. Podążam do salonu z którego wychodzę na werandę.
- No wreszcie ! – słyszę poirytowanie i rozbawienie w głosie przyjaciółki która stoi nie opodal w objęciu farbowanego blondyna.
- Ślicznie wyglądasz – ktoś szepcze mi do ucha po czym całuje jego płatek.
- Nie rób tak – chichoczę cicho. Obejmuję Zayna w pasie i razem idziemy w stronę wszystkich zgromadzonych.
- Ładna sukienka – komplementuje mój strój Eleanoru.
- Dzięki, twoja też – posyłam jej szczerych uśmiech. Zapominam o naszych dawnych spięciach. Od dziś zaczynam żyć na nowo. I choć moje życie uległo całkowitej zmianie od czasu pojawienia się One Direction  jestem pełna nadziei że teraz wszystko będzie już tylko lepiej. I wiem, że mimo wszystko nie jestem sama bo Bóg obdarowałam mnie wspaniałymi przyjaciółmi i zesłał mi na ziemię anioła z czystej niebiańskiej krwi.
Wtulam się mocniej do torsu Zayna. Osoby dzięki której odnalazłam prawdziwą siebie, osoby dzięki której już wiem że miłość potrafi uczynić nas kimś wyjątkowym…

Ps. One Direction, dziękuje za zmienienie mojego życia na lepsze. Kocham was Lili buntowniczka.

                                                                                                                                                

Ten rozdział dedykuję wszystkim tym którzy byli ze mną od początku i wspierali z całych sił, tym którzy komentowali i sprawiali, że uśmiechałam się i wierzyłam w swoje umiejętności. Przykro mi, że to już koniec ale nie martwcie się. Jeśli do końca weekendu będzie tu 15 tysięcy wyświetleń ogłoszę niespodziankę i gwarantuję, że ona was bardzo ucieszy ! Na koniec tak jak mówiłam cóż, pokażę się wam bo pewnie jesteście ciekawi jak wyglądam hihi. No to już. 

DZIĘKUJE !!!

piątek, 18 października 2013

Rozdział 41

Perspektywa Harrego.

- Co to miało być ? – dopytywał zdezorientowany Lou gdy Lili i Zayn zniknęli za progiem. 
- Zakochani są wspaniali – wzruszyłem ramionami uśmiechając się nikle. 
- Byłeś u niej mam rację ? 
- A no – znów uśmiech wkradł się na moją twarz. 
- Nie rozumiem, przecież Ty wciąż coś do niej czujesz – czułem na sobie wzrok przyjaciela. Zmarszczyłem brwi i wypuściłem ciężko powietrze z płuc. 
- Tak ale Zayn jest dla mnie jak brat nie odbiję mu dziewczyny. Zresztą ona nigdy nie będzie mnie kochać tak jak jego. Widzę to gdy na niego patrzy – westchnąłem a Louis poklepał mnie po ramieniu. Zawsze mnie to zastanawiało. Jak to możliwe, że gdy ona patrzy na Malika czuje się miłość. Więź która ich łączy jest nieprawdopodobnie silna.
- Co tam u Ciebie i El ? – zmieniłem temat. 
- W porządku. Els chce żebyśmy zaczęli oglądać jakieś domy. Wiesz obiecałem, że po wakacjach zamieszkamy razem – spojrzałem na niego nieco zdziwiony. Cóż, zapomniałem że mieliśmy tu mieszkać tylko przez wakacje. Tak bardzo przyzwyczaiłem się do tego miejsca.
- To…fajnie. - Brawo Styles, świetna wypowiedź. - Cieszę się, że wam się układa. Naprawdę – posłałem mu uśmiech.
- Powinieneś trochę wyluzować. I znaleźć sobie dziewczynę – puścił mi oczko na co wyszczerzyłem się szeroko.
- To że Ty się w TEN sposób relaksujesz nie znaczy że ja też – Loui popatrzył na mnie spode łba. Z miną '' Znam Cię lepiej niż ty sam '' 
- Spieprzaj – zaśmiałem się wychodząc z pokoju. Teraz wiem, że jak ktoś zna Cię na wylot może to wykorzystać przeciwko tobie. Ygh co za ironia…

Perspektywa Lili. Muzyka

Usiadłam na łóżku i wbiłam wzrok w podłogę.
Zrobiło mi się gorąco kiedy materac ugiął się pod ciężarem drugiej osoby.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi o wyjeździe – spytałam cicho. 
- Harry się wygadał ? – jego głos był poirytowany. 
- Wyciągnęłam to z niego. Pytam się dlaczego mi nie powiedziałeś – uniosłam wzrok i skupiłam uwagę na jego twarzy. Linia jego szczęki mocniej się zarysowała. 
- Czekałem na odpowiedni moment. Poza tym nie miałem za bardzo okazji. Nie byłaś w nastroju. – spojrzał na mnie kątem oka. 
- Jeśli znów masz do mnie pretensje to nie chcę tego słuchać – powiedziałam a on wstał napięcie i podszedł do okna podpierając się rękoma o parapet. 
Jak wielką egoistką mogę być ? Przez cały ten czas tak bardzo go raniłam. 
- Przepraszam – powiedziałam drżącym głosem. – Wiem, że byłam straszna ale przykro mi – zacisnęłam powieki próbując równocześnie zapanować nad drżącym głosem. 
- Nie chcę Cię tu zostawiać. Naprawdę kurwa nie chcę. Ale nie mamy wyboru. Masz szkołę a ja pracę – jego głos był taki chłodny. Patrzyłam na niego kątem oka a on jakby zastygł w miejscu. 
- Więc mogłeś powiedzieć, zrozumiałabym. – zapanowała cisza.
- Między nami nie jest już jak dawniej... – poczułam miliony małych szpileczek wbijających się w moje serce. Stanęłam na równe nogi i podeszłam do mulata stając naprzeciwko niego. 
- To moja wina. Cały czas się o mnie troszczyłeś a ja zachowywałam się jak egoistka. Tak cholernie mi przykro ! Musimy to naprawić, chcę iść dalej Zayn. Musimy zacząć się wspierać i iść dalej – łzy kreśliły na moich policzkach mokre stróżki, emocje eksplodowały ze mnie jak wulkan. Czułam złość, żal, rozgoryczenie, strach. 
- Tak dawno nie mówiłaś mi że mnie kochasz, bałem się że coś się zmieniło – spojrzał na mnie swoimi miodowo-brązowymi tęczówkami.
- Kocham Cię najmocniej na świecie ! Nic się nie zmieniło ! Kocham Cię ! – panikowałam. Nie panowałam nad emocjami.
- Tak cholernie mi przykro Zayn – rozpłakałam się jak dziecko i jednocześnie poczułam silne ramiona oplatające moje ciało. 
- Nie płacz maleńka – wsłuchałam się w jego szept i wtuliłam do ciepłego ciała.
- Nie chcę żebyś wyjeżdżał bo boję się zostać sama – czułam się jak dziecko, jakby chciano odebrać mi ulubioną zabawkę. To boli. Tak cholernie boli samotność..
- Nie będziesz sama. Jest jeszcze Andrea i zawsze możesz pogadać Daniell lub po prostu zadzwonić do mnie – pogładził mój policzek opuszkami swoich palców. Pod wpływem jego dotyku czułam jak motyle fruwają w moich brzuchu. Uniosłam wzrok, spotykając się z jego spojrzeniem.
- Chcę zeznawać – powiedziałam stanowczym tonem. Niespodziewany przypływ pewności siebie odpędził strach. Czułam, że mogę i muszę to zrobić. Zayn przytulił mnie do siebie i nabrał powietrza do płuc by zaraz potem wypuścić je ze świstem.
- Dobrze. Zrobimy to razem – w jego głosie wyczułam zmartwienie. Był świadomy tego, że cała ta sprawa jest ponad moje siły. Mam ledwo 18 lat a spadł na mnie taki ciężar. Na szczęście nie jestem z tym sama. I wiem, że Zayn będzie mnie wspierał bo czuje się odpowiedzialny za nas oboje. Wreszcie zrozumiałam jak bardzo przeze mnie cierpiał. Musimy zacząć normalnie żyć ale żeby to zrobić musimy zostawić przeszłość za sobą....
                                                                                                           
Hej kochani ! Wiem, że rozdział jest krótki ale musiałam bo chcę dodać kolejny jutro :))
Dziękuje za wszystkie komentarze i miłe słowa ! Wiele z was pisze do mnie na tt żeby zajrzała na wasze blogi oceniła itp. Otóż jeśli tylko mam chwilę to wchodzę i zaglądam więc o to się nie martwcie ;) Jeśli chcecie poznać bliżej autorkę waszego ulubionego opowiadania Show Me Your World zapraszam na aska. Pytajcie o wszystko bo chętnie odpowiem :D
A ponieważ lada chwila koniec opowiadania chcielibyście mnie zobaczyć ? Jeśli tak piszcie w komentarzu. Do jutra, enjoy ! ASK

poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział 40

Perspektywa Andrei.

On na prawdę źle to znosi - szepnął mi na ucho Niall gdy Zayn zniknął za drzwiami. 
- Jak każdy - westchnęłam. - Muszę iść do Lili. Zadzwonię do Ciebie potem - skierowałam wzrok na twarz pantena który uśmiechnął się promiennie. 
- To na razie - nachylił się i swoimi słodkimi wargami złożył na mych ustach subtelny pocałunek. Wiedziałam, że im dłużej z nim zostanę tym trudniej będzie mi się z nim rozstać. Na prawdę kocham tego idiotę, ale teraz muszę być przy swojej przyjaciółce. 
Odsuwając się od niego pożegnałam go uśmiechem i ruszyłam przed siebie. 
Weszłam do domu bez pukania, cóż siła przyzwyczajenia. Wbiegłam na górę po schodach i skierowałam do pokoju Lil. 
- Hej czubku - przywitałam ją z bananem na twarzy. Podniosła się do pionu i delikatnie uniosła kąciki ust na mój widok. 
- Cześć - przywitała się siadając po turecku na łóżku. Usiadłam na przeciwko niej kładąc przed nami torbę. 
- Przyniosłam kilka rzeczy - oznajmiłam i zaczęłam wyjmować. - Gazety, żelki, donuty, sok pomarańczowy, nową płytę Coldplaya i twoją ulubioną czekoladę milkę z oreo - położyłam to wszystko na łóżku a ona patrzyła na mnie z delikatnym uśmiechem. 
- Dzięki że to wszystko robisz. I nie zachowujesz się jak oni wszyscy - powiedziała na jednym wydechu. 
- Chcę żebyś czuła się normalnie. W tym szpitalu musiałaś nieźle zbzikować - zaśmiałam się a ona razem ze mną. 
- Zrobiłam coś głupiego Andi – wypaliła nagle. Zagryzła dolną wargę i spuściła głowę. Przeraziłam się jej głosu, był taki jakby co najmniej zdradziła Zayna. 
- No mów - wbiłam w nią wzrok nie mogąc wytrzymać napięcia. 
- Powiedziałam Zaynowi coś.. i teraz strasznie się z tym czuje - przełknęła ślinę i zaczęła rysować palcem jakieś wzory na pościeli. 
- Co mu powiedziałaś ? 
- Ehh. miałam te swoje wahania nastrojów i on się spytał o co mi chodzi a ja coś w stylu '' Mi ? Kurwa czy to moja wina że tu jesteśmy '' - wyrzuciła wreszcie. - Nie chciałam żeby to tak zabrzmiało ! A potem jeszcze to wezwanie i tak na niego naskoczyłam nawet się z nim nie pożegnałam. Jestem taka okropna że ja pierdole - zaczęła unosić głos przy czym mało się nie rozpłakała. Szybko przyciągnęłam ja do siebie i przytuliłam. 
- To nic złego, masz prawo nie panować nad emocjami. On nie jest na Ciebie zły.
- Skąd wiesz - Rozmawiałam z nim przed domem.
- Co ? - spojrzała na mnie jak na wariatkę. 
- Chciał tu przyjść ale powiedziałam że potrzebujesz trochę czasu - odetchnęła z ulgą. 
- Czuję, że się do siebie oddalamy.. Tracę go - wyszeptała. 
- Nie tracisz. On Cię kocha jak wariat to widać. Ale musicie jakoś sobie to wszystko poukładać, dać sobie czas. A właśnie wspominałaś coś o jakimś wezwaniu.
- Dostałam wezwanie do sądu na rozprawę. Zayn też. Ale wcześniej mi nic nie powiedział. Żyłam z myślą że jakoś mnie to ominie. Nie dam rady znów spojrzeć na tego fiuta. Znów wszystko mi się przypomni - rozpłakała się. 
- Spokojnie Lili nikt Cię do tego nie zmusi. – starałam się ją uspokoić.
- Ale czuję że jestem to winna Zaynowi. I sobie również. To takie trudne.
- Tak mi przykro, nie wiem co Ci poradzić musisz sama wybrać. – pogłaskałam ją po głowie. – Wiem i to jest najgorsze.. – szepnęła kładąc się z głową na moich kolanach.

Perspektywa Lili.

Czułam się jakby ktoś zamknął mnie w pomieszczeniu z parą drzwi. I choć wiem, że po drugiej stronie jednych z nich moje życie będzie łatwiejsze to wiem też że z drugiej strony będę zawsze żyć w strachu. Ma dwa wyjścia, albo pójdę na tą rozprawę i wtedy rzeczywiście będę już mogła żyć normalnie albo zostanę w domu i do końca życia będę się bała…                             

Bawiłam się moją bransoletką obracając co chwilę tabliczkę z grawerem ‘’ My life, my choice ‘’ - Nie mogę wiecznie się bać – powiedziałam sama do siebie. Im dłużej się nad tym wszystkim zastanawiałam tym bardziej gubiłam się w myślach, więc postanowiłam zadzwonić do Zayna. Chciałam usłyszeć jego głos, poczuć jak moje serce rozgrzewa się do 100 stopni po jego wypowiedzianych ‘’ Kocham Cię ‘’ Tak to zdecydowanie lepsze niż leżenie i myślenie tym bardziej że Andrea wyszła godzinę temu i teraz jestem sama. Wybrałam numer i gapiąc się w sufit czekałam. 
- No odbierz Zayn – pomrukiwałam pod nosem. Zadzwoniłam jeszcze raz. Znów nie odebrał – Pewnie siedzi z chłopakami albo coś – wytłumaczyłam sobie i zsunęłam się z łóżka.
- Mamo jesteś ?! – zawołałam wychodząc na korytarz. Świetnie nawet nie powiedziała gdzie wychodzi – burknęłam i zeszłam na parter. Poszłam do kuchni i usiadłam przy wyspie nalewając sobie soku pomarańczowego. Gapiłam się w okno za którym świeciło słońce. Drzewa rzucały długie cienie na nasz ogród który przypominał mi jak nie dawno jeszcze upierdliwi sąsiedzi grający w piłkę przechodzili przez płot żeby odzyskać swój przedmiot do gry. Nagle usłyszałam trzask drzwi. Zerwałam się na równe nogi podchodząc do framugi.
- Mamo to ty ! – zawołałam wychylając się. Nikt nie odpowiedział.
- Zayn ? – zawołałam wychodząc za próg. 
- Hej to ja, wybacz że nie zapukałem – przede mną jak z pod ziemi wyrósł zielonooki z burzą loków. 
- Harry przestraszyłeś mnie – odetchnęłam z ulgą przykładając dłoń do mostka. 
- Przepraszam nie chciałem – powiedział ze skruchą.
- Dobrze Cię widzieć – uśmiechnęłam się w jego stronę.
- Ciebie też. Chciałem dotrzymać Ci towarzystwa jeśli chcesz oczywiście – w jego policzkach uformowały się dołeczki które w jakiś dziwny sposób zawsze dodawały mu uroku. 
- Jasne że chcę, nie lubię siedzieć sama – potarłam swoje ramiona. 
- Chodź usiądziemy w salonie – skierowałam się w stronę pokoju dreptając do kanapy na której usiadłam po turecku przykrywając nogi kocem. Harry usiadł naprzeciwko mnie w tej samej pozycji. Wyraźnie chciał coś powiedzieć ale ilekroć jego wargi się rozchylały zaraz się zamykały.
- Harry o co chodzi, chcesz mi coś powiedzieć ? – wbiłam w niego wzrok. 
- Umm ja.. – zawiesił głos - Po prostu dawno nie rozmawialiśmy – spuścił wzrok.
- Wiem. To przykre – serio to powiedziałam ? Zabrzmiało żałośnie.
- Dlatego tutaj jestem. Ta cisza mnie zabija, jesteśmy przyjaciółmi i powinniśmy umieć rozmawiać o wszystkim. Też tak sądzisz ? – spojrzał na mnie swoimi zielonymi oczami a ja ni do końca umiałam zebrać myśli. 
- Tak… Więc powiedz co u Ciebie.
- Nic nowego, tak jak zwykle. Muszę zbierać siły na wrzesień.
- Co jest we wrześniu ? - spojrzałam na niego z zaciekawieniem.
- Zayn Ci nie mówił ? – pokręciłam przecząco głową. 
- W takim razie nie powinienem o tym mówić to sprawa pomiędzy wami.
- Powiedz mi Harry. Muszę wiedzieć – powiedziałam stanowczo.
- We wrześniu jedziemy na kilka dni do Usa, potem wracamy na trzy dni gramy jeden duży koncert w Londynie i jedziemy w trasę po Europie – powiedział na jednym wydechu. Jego słowa trafiały do mnie ze zdwojoną siłą. ‘’ Jak to trasa koncertowa po Europie ?! ‘’ Patrzyłam na swoje dłonie bawiąc się palcami. Dlaczego Zayn mi nie powiedział.
- Lili ? – Harry dotknął mojej dłoni opuszkami palców. Uniosłam na niego wzrok. Nie zabrał swojej ręki a mi o dziwo nie przeszkodził jego dotyk. Jak to możliwe ? Chociaż.. czuję się bezpieczna. Harry mnie nie skrzywdzi. Choć już raz to zrobił. 
- Ei wszystko dobrze ? – cholera znów odpłynęłam.
- Tak, zamyśliłam się – odgarnęłam włosy i spojrzałam w czarny ekran telewizora.
- Nie rozumiem dlaczego mi nie powiedział – szepnęłam. Wcale nie chciałam mówić tego na głos ale słowa same jakoś wypełzły spod moich zaciśniętych warg.
- Może czekał na odpowiedni moment, możesz z nim o tym porozmawiać.
- Wiem. Dzięki, że jesteś Harry – uniosłam kąciki ust odszukując jego zielone oczy.
- Zawsze do usług – odwzajemnił mój gest. Jak to możliwe, że był taki uroczy. A w tej czapce założonej daszkiem do tyłu wyglądał jak wyjęty z jakiegoś młodzieżowego filmu o przystojniakach.
- Chcę coś sprawdzić. Przytulisz mnie ? – wypaliłam nagle nie zdając sobie dokładnie sprawy z tego co robię. 
- Um jasne – odparł lekko zmieszany i wyciągnął ramiona. Przysunęłam się szybko i wtuliłam głowę w jego klatkę piersiową. Przymknęłam oczy i wsłuchałam się w bicie jego serca. Byłam nieco spięta ale po chwili się rozluźniłam. Czułam jego duże dłonie spoczywające na moim ramieniu.
- Dlaczego wszyscy musicie mnie zostawić to niesprawiedliwe – wyżaliłam się niczym małe dziecko. - Taką mamy pracę, musimy wyjeżdżać i śpiewać dla fanów. Ale nie martw się, będziemy do siebie dzwonić i gadać na skype. Poza tym Daniell i Eleanour jakoś przeżywają te długie rozłąki – pocieszał mnie loczek.
- One może i tak. Ale ja nie. Jestem jeszcze za młoda na takie rozłąki. Znamy się ponad dwa miesiące a mam wrażenie jakbyśmy się znali kilka lat. I ja nie chcę żebyście gdzieś wyjeżdżali ! – oburzyłam się i nim się zorientowałam łzy spłynęły po moich policzkach. Spojrzałam na Harrego który otarł łzę z mojego policzka. 
- My zawsze będziemy w jednym miejscu i to się chyba nigdy nie zmieni Lili. Będziemy z Tobą czy tego chcesz czy nie. Zapamiętaj to sobie, zawsze będziemy o tutaj – przyłożył palec wskazujący do mojej klatki piersiowej patrząc przy tym głęboko w moje oczy. Dlaczego sama na to nie wpadłam ? Ale to nie zmienia faktu że nie będę się miała do kogo przytulić i że strasznie się boję wyjść gdziekolwiek bez Zayna. 
- To wszystko jest tak cholernie skomplikowane – westchnęłam ciężko.
- W życiu nie ma łatwo, ale nie martw się zawsze musi być trochę źle żeby potem mogło być lepiej co nie ? 
- Tak, chyba tak – uśmiechnęłam się pod nosem. 
- Chodź napijemy się czegoś – wstałam i podeszłam do barku.
- Możesz pić ? Tak zaraz po szpitalu ? – Przecież nie miałam żadnej operacji czy przeszczepu. Luzik – sięgnęłam po butelkę Single Malt. Jedna z ulubionych mojego taty, nie wiem dlaczego nie opróżnił barku gdy zabierał swoje rzeczy. Nieważne. Nalałam trunku do szklanek i podałam jedną Harremu. Po wypiciu nie byłam już tak spięta i zaczęłam swobodnie rozmawiać z loczkiem, właściwie to wspominaliśmy nasze pierwsze spotkanie i takie tam. Nie wiem czy będąc z Zaynem powinnam wspominać pocałunki z jego przyjacielem itp. To trochę świńskie. 
- Wiesz chyba muszę porozmawiać z Zaynem. Teraz – spojrzałam na niego śmiertelnie poważnym wzrokiem.
- Um jasne jeśli chcesz – wstał i podał mi rękę. Nie byłam pijana ale kiedy wstałam nieco zakręciło mi się w głowie. Szybko opuściliśmy mój dom i znaleźliśmy na świeżym powietrzu które łapałam do płuc by trochę odfisiować. Gdy przekraczałam próg ich domu miałam mieszane uczucia. Co właściwie mu powiem ? Stanęłam na progu salonu. Wstrzymałam oddech. Brunet stał do mnie bokiem, nie miał na sobie koszulki więc szybko dostrzegłam nie zagojone siniaki. A ja cały czas myślałam tylko o tym co mi się przytrafiło. Egoistka ! 
- Lili ? Co tu robisz ? – jego głos sprowadził mnie na ziemię. Podbiegłam do niego i wtuliłam do jego ciepłego torsu.
- Przepraszam Zayn. Tak bardzo wszystko zjebałam, byłam egoistką. Przepraszam – słone łzy spłynęły po moich policzkach pozostawiając mokre stróżki. 
- Cii Nie przepraszaj – próbował mnie uspokoić.
- Przepraszam, na prawdę – szepnęłam chowając głowę w zagłębieniu jego szyi.
- Ktoś mi powie o co chodzi ? – usłyszałam głos Louisa i dopiero teraz zauważyłam że siedzi na kanapie.
- Chodźmy na górę, musimy porozmawiać – oznajmiłam i odsunęłam się od mulata który skinął głową...

                                                                                                                       
Uwaga moi kochani, ponieważ zbliżamy się do wielkiego finału prośba jest do was
o duuuużo komentarzy jeśli czytacie. Kolejny rozdział pojawi się w tym tygodniu
jeśli zobaczę, że jest więcej kom. niż normalnie. Dziękuje za to, że ze mną jesteście :*

piątek, 11 października 2013

Rozdział 39

Perspektywa Lili.

Już dawno straciłam orientację w czasie. Nie interesuje mnie już która godzina, jaki dziś dzień. I tak wciąż ta sama rutyna. Pobudka, kroplówka, badania, posiłek, sen, badania, kroplówka, sen i tak w kółko. Czy normalny człowiek byłby wstanie to znieść ? Nie sądzę.
Na szczęście dziś obudziłam się z myślą, że wreszcie nastąpi przełom. Wypisują nas ze szpitala. Za dwa dni muszę tylko przyjechać na kontrolę, choć znając mnie moja noga tutaj już nie postanie. Wszystko już jest załatwione. Za chwilę przyjedzie po mnie mama. Nie chciałam widzieć ojca. Brzydzę się nim i jest ostatnią osobom którą chciałbym widzieć.
Zayn ma mieć specjalną eskortę przed dziennikarzami którzy od kilku dni koczują przed budynkiem. Ostatnio jest po między nami co najmniej dziwnie. Często milczymy co jest nawet dobre, bo nie muszę słuchać jak Zayn się obwinia i o tym jak gada, że będzie dobrze. Gówno. Wcale nie będzie. Na pewno nie przez jakiś czas. Muszę dojść do siebie, do tej płytkiej rzeczywistości co kiedyś. Ale najważniejsze, że tego chcę. Bo chcę. Na prawdę brakuje mi dawnej siebie. Obiecałam sobie, że dam radę przez to wszystko przejść, że zostawię TO daleko za sobą i..
- Zobaczymy się dzisiaj ? - odwróciłam głowę w stronę łóżka na którym siedział Zayn. 
- Nie wiem. - odpowiedziałam bez większych emocji. 
- Co z tobą ? - spytał nie spuszczając ze mnie wzroku. 
- Co ze mną ? - prychnęłam z pogardą. - To najgłupsze pytanie jakie mogłeś zadać - skrzywiłam się wyciągając telefon spod poduszki.
- O co ci znowu chodzi ? 
- Mi ? Kurwa czy to moja wina że tu jesteśmy ? - spojrzałam na niego i w tym samym momencie ugryzłam się w język. Brunet przełknął ciężko ślinę i wstał. Tak po prostu wstał i ruszył w kierunku drzwi. 
- Zayn ja.. - nie dał mi dokończyć. Po prostu wyszedł. Na prawdę nie chciałam tego powiedzieć. Te wahania nastrojów mnie dobijają. Ale swoją drogą kiedy jestem bezczelna i wredna mam wrażenie że wracam do teraźniejszości. 
- Cześć kochanie - do sali weszła mama z kluczykami od samochodu i moim wypisem w ręku. 
- Spakowana ? - Pokiwała głową i złapałam za swoją torbę. 
- Poczekaj - zatrzymała mnie gdy wstałam z łóżka. - Przyszło wczoraj rano - powiedziała podając mi białą kopertę. Zdziwiłam się widząc pieczątkę sądu. Usiadłam z powrotem na łóżku i rozdarłam kopertę. Rozłożyłam kartkę i zaczęłam czytać. 
Nie przeczytałam do końca, wystarczyły mi dwa pierwsze zdania  '' Lilianna Jennifer Nelson proszona jest o stawienie się na rozprawie Johna G... Georga M... Jamesa R.. i Richarda B... w sprawie.... - zabrakło mi powietrza. Moje ciało stało się sztywne, patrzyłam się tempo w kartkę i nie byłam w stanie wykonać żadnego ruchu. ONI.. ON znowu go zobaczę... 
Miałam ochotę krzyczeć, najgłośniej na świecie wykrzyczeć wszystkie przekleństwa jakie tylko znam. Koniec końców wydobyłam z siebie - Nie dam rady mamo.. - Zgięłam kartkę i upuściłam ją na ziemię. Rodzicielka szybko ją podniosła i przeczytała. Nie byłam pewna czy wciąż żyję. Nie słyszałam bicia swojego serca, nie czułam żeby moja klatka piersiowa się unosiła. 
- Lili skarbie - spokojny głos mamy pobudził mnie do życia. Uniosłam na nią wzrok i zobaczyłam troskę malującą się na jej twarzy. - Musisz znaleźć w sobie siłę żeby posłać tych drani tam gdzie ich miejsce.
- Wiem. Ale ja nie dam rady. Nie chcę go widzieć - rozpłakałam się jak małe dziecko. I w tym samym momencie na salę wszedł lekarz i Zayn. 
- Co się stało ? - spytał brunet widząc mnie we łzach. 
- Dostałam wezwanie na rozprawę, Ty też pewnie dostaniesz - otarłam oczy powstrzymując kolejne łzy. 
- Liam przyniósł mi je wczoraj - odpowiedział. 
CO ?! I nic mi nie powiedziałeś ! Dlatego tak się zachowujesz ? Dlaczego mi nie powiedziałeś ! - miałam ochotę strzelić mu w twarz. Dlaczego do cholery nie raczył mi powiedzieć ! - Nie wiedziałem jak, wiedziałem że do ciebie też przyjdzie. 
- Jak ty wszystko dobrze wiesz Zayn. - prychnęłam. 
- Uspokój się Lili, spokojnie - powiedziała moja mama kładąc mi dłoń na ramieniu. 
- Pan Philip chcę z tobą porozmawiać - wtrącił Malik a ja zmierzyłam wzrokiem naszego lekarza prowadzącego. 
- Rozmawiałem już wcześniej z twoją mamą, myślę że jeśli twoje zachowanie nie polepszy się w najbliższym czasie może pomyślałabyś o sesjach z psychologiem.. - Słucham ? - spojrzałam na niego jak na idiotę. 
- Po takich przeżyciach tym bardziej w tak młodym wieku występować mogą depresje i.. - Ja nie mam depresji. Chcę tylko zacząć żyć normalnie. Wrócić do domu i zapomnieć. To tyle. Dziękuje - podniosłam się i wyszłam. Nie pożegnałam się z Zaynem czego żałowałam już po chwili. Ruszyłam do windy i gdy na nią czekałam dogoniła mnie mama. Milczała. Dlaczego wszyscy milczą kiedy powinni mówić ? Upomnieć, powiedzieć '' Głupio postępujesz '' Nie panuje nad swoimi emocjami. Nie chcę wracać do domu, nie chcę siedzieć sama w tym pokoju. Nie chcę żeby Zayn cierpiał przez moje humory. Nie chcę nawet oddychać ! 

Perspektywa Zayna.

- Wszystko dobrze Zayn ? - spytał Liam gdy siedzieliśmy razem w busie. 
- Tak - odparłem wyglądając przez szybę. Miło ze strony chłopaków, że przyjechali po mnie z ochroniarzami. Przynajmniej to było plusem dzisiejszego dnia. Wszystko zaczynało się walić. Totalnie. Nie wiedziałem już co robić, Lili strasznie się zmieniła. To co powiedziała dziś w sali było jak nóż w serce. Do tej pory cały czas powtarzała że to nie moja wina, najwyraźniej wcale tak nie uważała. Oddalała się ode mnie choć jeszcze kilka dni temu mówiła jak strasznie mnie kocha. Do tego ta rozprawa. Za cztery dni, stanę na przeciwko tych fiutów którzy skrzywdzili moją dziewczynę. Ale ona musi tam być ze mną, musi powiedzieć to co wtedy policjantom żeby dostali to na co zasłużyli. Dlaczego ona tego nie rozumie, przecież wiem że to trudne ale to dla naszego dobra. 
Po tej rozprawię chcę żeby z nami zamieszkała, wtedy będę blisko niej i może wszystko uda się jakoś naprawić. 
- Lili się odzywała ? - wtrącił Harry wyrywając mnie z przemyśleń. 
- Nie - odpowiedziałem i dopiero teraz zorientowałem się że cały czas nerwowo obracam Iphona w dłoni. - Nawet się nie pożegnała - dodałem. 
- Daj jej czas. Wszystko się jakoś ułoży - Louis poklepał mnie po ramieniu co dodało mi trochę otuchy. Cieszę się że byli przy mnie. To na prawdę dawało wsparcie. 
W chwili gdy parkowaliśmy pod domem zauważyłem Andreę. Wyskoczyłem szybko z samochodu i podszedłem do niej. 
- Cześć.
- O cześć Zayn - była nieco zaskoczona. 
- Idziesz do niej ? - spojrzałem na dom obok. 
- No raczej - odpowiedziała z lekko drwiącym uśmiechem. - Cześć Niall - blondynka zwróciła się do właśnie przybyłego Horana i cmoknęła go w usta. Jeszcze się do tego nie przyzwyczaiłem. 
- Może pójdę z tobą - zaproponowałem. 
- To nie najlepszy pomysł - widziałem zakłopotanie na jej twarzy.
- Dlaczego ? 
- Zayn - westchnęła. - Daj jej trochę odetchnąć, dopiero co wróciła do domu. Potrzebuje czasu na to wszystko, to nie jest takie proste.. Ona na prawdę to przeżywa. Tego nie da się od tak wymazać z pamięci, ona musi nauczyć się z tym żyć. 
- Przecież wiem chcę jej pomóc.
- No właśnie. Próbując pomóc przypominasz jej o tym co się stało i dlaczego chcesz pomóc-Poczułem jak uchodzi ze mnie powietrze. Wcześniej tak o tym nie myślałem. 
- W porządku - przełknąłem ślinę i odwróciłem się ruszając w stronę drzwi. Miałem ochotę kogoś pobić, rozwalić coś, cisnąć o ścianę żeby roztrzaskało się na drobny mak ! 
Zamknąłem się w swojej sypialni, próbując uporać się z przypływem emocji usiadłem na łóżku wydobywając z siebie ciche słowa. ( Muzyka )
'' Shut the door. Turn the light off.I wanna be with you.I wanna feel your love. I wanna lay beside you. I can not hide this even though I try. Heart beats harder.Time escapes me.Trembling hands touch skin.It makes this harder. And the tears stream down my face... - łza spłynęła mimowolnie po moim policzku. 
- If we could only have this life for one more day. If we could only turn back time. You know I'll be. Your life, your voice your reason to be.My love, my heart.Is breathing for this.Moment in time.'ll find the words to say.Before you leave me today. - Otarłem otwartą dłonią kolejne łzy z twarzy. - Close the door. Throw the key.Don't wanna be reminded.Don't wanna be seen.Don't wanna be without you.My judgement is clouded.Like tonight's sky. Hands are silent. Voice is numb.Try to scream out my lungs. But it makes this harder.And the tears stream down my face. If we could only have this life for one more day. If we could only turn back time. You know I'll be. Your life, your voice your reason to be.My love, my heart.Is breathing for this.Moment in time.'ll find the words to say.Before you leave me today. Flashing lights in my mind. Going back to the time.Playing games in the street.Kicking balls with my feet. Dancing on with my toes. Standing close to the edge.There's a part of my clothes. At the end of your bed. As I feel myself fall.Make a joke of it all.You know I'll be. Your life, your voice your reason to be.My love, my heart.Is breathing for this.Moment in time.'ll find the words to say.Before you leave me today. - Zdzieram gardło, ale kończę najgłośniej jak potrafię. 
Oczy zachodzą mi mgłą i padam na łóżko. Nie mam na nic siły, nawet na płacz. Nawet żeby spojrzeć przez okno, by sprawdzić czy może nie ma jej po drugiej stronie...
                                                                                                          

niedziela, 6 października 2013

Rozdział 38

Udało się. Wyciągnęłam wszystkie bolesne wspomnienia z tamtego dnia na światło dzienne. Zrobiłam to i jestem z tego dumna. Zupełnie jakbym wrzuciła je do jakiegoś worka i zostawiła gdzieś w kącie. Starałam się być silna, ale okazało się że jestem zbyt słaba. Kiedy policjanci opuścili naszą salę. Położyłam się na łóżku żeby nie patrzeć na Zayna. 
Łzy pociekły stróżkami po moich policzkach. 
- Lili nie płacz – usłyszałam ten charakterystyczny przepełniony troską głos. Czułam jak powoli kładzie się obok mnie ale uniemożliwiłam mu to rozkładając się na łóżku. 
- Daj mi trochę czasu Zayn – przełknęłam ślinę i ukryłam twarz w poduszce. Wiedziałam, że sprawię mu ból.
 - Ale na co ? – spytał zmartwiony. Nagle drzwi od Sali otworzyły się. 
- Mamo ? Tato co wy tu robicie ? – usłyszałam zdziwiony głos Zayna i cichy płacz jego matki.
-Dostaliśmy telefon, musieliśmy przyjechać – oznajmiła płacząc kobieta. Mulat podniósł się z mojego łóżka aby przytulić się z rodzicami.
- Czy to ta dziewczyna..
- Tak mamo, to moja dziewczyna – przerwał jej brunet a po jego słowach poczułam dziwne ukłucie w sercu, odwróciłam się na bok zaciskając usta w wąską linię. (Muzyka)
Usłyszałam jak wszyscy w trójkę opuszczają salę. Spojrzałam przez okno znajdujące się naprzeciwko mnie. Lał deszcz a duże krople odbijały się od powierzchni parapetu dając ukojenie moim uszom. W odbiciu szyby zobaczyłam swój tatuaż. Obróciłam rękę by na niego spojrzeć. ‘’ Hope ‘’ zacisnęłam powieki przypominając sobie ten moment kiedy Zayn pierwszy raz spojrzał na tatuaż a ja powiedziałam '' Zawsze trzeba mieć nadzieję. Nadzieję na lepsze jutro '' Później przypomniałam sobie nasze pierwsze spotkanie w oknie, lekcje rysunku, nasz pierwszy pocałunek, ucieczka przed fankami, wszystkie te wydarzenia miały duży wpływ na moje życie. Wszystkie te zdarzenia zmieniały jakąś cześć mnie na lepszą... 
Westchnęłam spoglądając na bransoletkę od mamy. ‘’ My life, my choice ‘’
- Czy pozostał mi jeszcze jakiś wybór ? Poczucie wykorzystania zawsze będzie mi towarzyszyło.
- Możesz jeszcze zawalczyć – odezwał się głos w mojej głowie. - Co ? - Rzuć przeszłość za siebie. Jeśli uda Ci się przezwyciężyć strach, wygrasz tę walkę.... - słyszałam jak moje serce bije spokojnym rytmem.
 - Racja. Nie dam się. Pokonam strach – szepnęłam w głąb siebie przymykając powieki. - Muszę... dla Zayna, dla Andrei, dla chłopaków i dla siebie.
- Lili ! - nie wiem czy głos brązowookiej brzmiał bardziej entuzjastycznie czy dramatycznie ale sądząc po jej wyraźnie twarzy to ta pierwsza opcja. 
- Omg jak dobrze, że już jesteś bezpieczna. Tak mi przykro, Niall mi powiedział, przyleciałam pierwszym samolotem. Spotkałam Twoich rodziców, są w kiepskim stanie i.. 
- Zamknij się - wydusiłam wreszcie odbijając jej słowa niczym pociski karabinu. Przytuliłam ją mocno, łzy momentalnie zebrały się w moich oczach. 
Czułam zapach jej szamponu, coś co przypominało mi normalne życie. 
Rzeczywistość a nie jakiś koszmar. 
- Zayn mi powiedział co się stało. To straszne, ale już po wszystkim będzie dobrze - wgramoliła się pod moją pościel i objęła ramieniem. 
- Nie wiem czy sobie z tym poradzę - mój głos zadrżał a ja znów wściekłam się że nie umiem zapanować nad tymi emocjami. Kolejny dowód na to, że będzie mi ciężko normalnie funkcjonować. - Nie będziesz z tym sama. Masz nas, nie zostawię Cię już słowo - wtuliłam się w jej bluzę. Jej obecność działała na mnie kojąco, przez chwilę nawet czułam się jakby wszystko było normalnie. Miły nastrój zniknął gdy ktoś zapukał do drzwi. 
- Rany boskie Liam po prostu tam wejdź - usłyszałyśmy czyjś zirytowany głos. Zerknęłyśmy na drzwi przez które chwilę później wszedł Harry, Liam, Lou, Niall i Daniell. Gdy tylko ich zobaczyłam pomyślałam '' OMG to chyba mi się śni ''
Zrobiło mi się ciepło na sercu nawet chyba wkradł mi się delikatny uśmiech na twarz. 
- Wreszcie możemy Cię zobaczyć, martwiliśmy się - Harry podszedł do łóżka szybkim krokiem i nachylił się aby się do mnie zbliżyć. Ścisnęłam w dłoniach kołdrę i odsunęłam się z prędkością światła. Moja klatka piersiowa unosiła się co raz szybciej. Znów to uczucie strachu, przecież to tylko Harry. Nic mi nie zrobi, dlaczego się go boję ? 
- Umm.. wybacz - skarcił się loczek i wyprostował sylwetkę.
 - Andrea kiedy przyjechałaś ? - spytał Niall wyciągając ramiona w których Andrea od razu się skryła wyskakując z łóżka.
- Nie dawno, przyjechałam od razu z lotniska. 
- Lili jak się czujesz ? - wyrwała Dani kurczowo ściskając ramię Liama. 
- Powiedziałabym, że dobrze ale po co mam kłamać ? - spojrzałam na nich. Zaraz chwila gdzie Zayn. Długo go nie ma. 
- Widzieliście Zayna ? Wyszedł jakiś czas temu.
- Spokojnie, rozmawia z rodzicami i lekarzami - uspokoił mnie Niall. 
- Możemy coś dla Ciebie zrobić ? - wyłapałam głos Louisa. Pokręciłam głową i w tym samym momencie przyszedł lekarz. 
- Nie za dużo was tutaj ? - spojrzał na nich spode łba i podszedł do mojego łóżka. 
- Jak się czujesz Liliano ? 
- Lili - poprawiłam go - Dobrze - dodałam.
 - Musimy jechać na badania. A wy powinniście już iść, możecie ją odwiedzić jutro - poprosił grzecznie mężczyzna. 
- Dopiero co przyszliśmy - oburzył się lokowaty. 
- Harry - nasze spojrzenia się spotkały. 
- Dziękuje, że przyszliście. 
- Nie ma sprawy - odpowiedział. Był taki nieobecny, zmartwiony. Chciałam mu powiedzieć żeby się nie martwił ale było za późno. Zacisnął pięści i wyszedł z sali. 
- Trzymaj się Lili, przyjdziemy jutro - przerwała ciszę Daniell. Ta to umie zachować zimną krew. Żegnając mnie uśmiechami wszyscy opuścili moje szpitalne cztery ściany. Wyminęła ich pielęgniarka z wózkiem inwalidzkim. No bez jaj...
- Chcę poczekać na Zayna. - oznajmiłam twardo.
- Musimy jechać na badania, Zayn też pojechał właśnie idzie na swoje.. Zobaczycie się później bez obaw - uśmiechnął się do mnie co wywołało gęsią skórkę na mojej skórze.
 - Nigdzie nie jadę - przełknęłam ciężko ślinę. 
- Te badania są bardzo ważne, musimy kontrolować twój stan - wytłumaczyła pielęgniarka. Była to młoda blondynka z pasemkami. Jej twarz rozświetlał delikatny uśmiech. 
- Będzie pani na tych badaniach ? - nie wiem czemu ale wzbudziła we mnie zaufanie.
- Tak - odpowiedziała pewnie. 
- Okej niech będzie - powiedziałam cicho jakby sama do siebie. Kiedy chciałam stanąć na ziemi zachwiałam się. Poczułam ból między nogami i wtedy wszystko wróciło. Pielęgniarka posadziła mnie na wózku. Wzięłam głęboki oddech i zmrużyłam powieki w których pojawiły się łzy. Dlaczego każda prosta czynność była taka trudna. Nawet zmrużenie powiek wywołuje u mnie lęk, że znów stanie się coś złego. Dlaczego nie mogę cofnąć czasu ?
- Głęboki wdech. Chcę wrócić do domu. Stanąć w oknie i zapalić papierosa z Zaynem czuwającym po drugiej stronie. Chcę tylko aby było jak dawniej... 

Po godzinnej serii badań wróciłam do sali gdzie czekał Zayn, po jego minie wywnioskowałam, że jest mu ciężko. Gdy mnie zobaczył wymusił uśmiech i wydobył z siebie ciche '' hej '' - wielka gula uformowała się w moim przełyku uniemożliwiając mi wyduszenie z siebie słowa. 
- Pielęgniarka pomogła mi się położyć do łóżka i wyszła zostawiając mnie Zayna i naszą ciszę. Odwróciłam się do niego plecami, tak bardzo chciałam stać się jego oparciem ale nie umiałam. Nie wiedziałam już co myśleć, obiecałam sobie że będę walczyć ale nie jestem pewna czy przyjdzie mi to tak szybko...

Perspektywa Zayna.

Siedziałem spięty na tym cholernym łóżku i czekałem. Nawet sekundy dłużyły się w nieskończoność. Miałem wrażenie, że ten pieprzony zegar na ścianie specjalnie zatrzymał się na 16:16 żeby mnie wkurzyć. 
Drzwi do sali się otwierają, czuję lekką ulgę. Lili jedzie na wózku prowadzącym przez pielęgniarkę. Próbuję się uśmiechnąć, ale wychodzić mi to jakoś sztucznie. Do tego nie jestem w stanie powiedzieć nic prócz głupiego '' hej ''. Po chwili namysłu mam zamiar otworzyć usta, ona to wyłapuje i odwraca się do mnie plecami. Zupełnie jakby mnie nie było. 
- Nie traktuj mnie jak powietrze - mówię zły. Nawet nie reaguje. 
I jak mam to wszystko naprawić ? Wszyscy uważają, że to moja wina. Widzę to w ich spojrzeniach. Najgorsze, że mają rację. Mogłem jej wtedy nie zostawiać, na pierwszy rzut oka było widać że z tym klubem jest coś nie halo. Kurwa dlaczego jestem takim idiotą ! 
Kładę się na łóżku i patrzę na nią. Wyobrażam sobie jak leżymy u mnie w pokoju. Ona z głową na mojej piersi śmieje się z byle czego a ja wsłuchuję się w jej melodyjny głos. I nagle buum, słyszę cichy szloch. Otwieram oczy. Zrywam się i podchodzę do niej. 
Zdecydowanym ruchem wślizguję się jej pod kołdrę i przyciągam do siebie. Wzdryga się i mocno ściska kołdrę. Trochę się zapiera a ja sam mam ochotę się rozpłakać, ale zamiast tego kładę głowę na jej barku i milczę. Trwamy tak dłuższą chwilę, Lili w końcu przestaje płakać ale wciąż ciężko oddycha. 
- Przepraszam... nie wiem co się ze mną dzieje - szepcze i odwraca się głową w moją stronę. Jej gałki oczne są czerwone od płaczu a usta mocno malinowe. Tak bardzo chcę ich zasmakować, zatracić się i poczuć jej smak. 
- Nie przejmuj się. Będzie dobrze, przebrniemy przez to.
- Wiem. Chcę walczyć - powiedziała twardo i zdecydowania. - Ale.. - zamilkła. 
- Ale co ? - odgarnąłem kosmyk włosów z jej twarzy.
- To wszystko mnie przytłacza. To miejsce, badania, rodzice. Te wszystkie współczujące spojrzenia. Już do końca życia będę miała napisane na czole ... 
- Przestań - przerwałem jej. - Kiedy tylko z tond wyjdziemy, zaczniemy żyć na nowo. Kupię dla nas dom na odludziu jeśli będzie trzeba. Musisz mi tylko zaufać - pogłaskałem ją po głowie tonąc w jej błękitnych tęczówkach. 
- Kocham Cię Zayn, tak cholernie Cię kocham - wtuliła głowę w moją klatkę piersiową. Ucałowałem jej głowę i położyłem się wygodnie otulając nas pościelą. Wtuleni w siebie spędziliśmy tak resztę po południa co jakiś czas rozmawiając o wszystkim i o niczym. Choć rozmowy nie do końca nam się kleiły.
 Kiedy wspominała o końcu wakacji i o powrocie do szkoły robiło mi się słabo. Nie powiedziałem jej o wyjeździe. Zupełnie wyleciało mi to z głowy na szczęście kochany menadżer złożył mi dziś wizytę o której również nie powiedziałem Lil. Zgodnie z kontraktem na początku września lecimy na trzy dni do USA na promocję filmu, udzielnie wywiadów i sesji zdjęciowych dla dwóch magazynów. A później ruszamy w trasę, nie chcę jej zostawiać. Nie wyobrażam sobie w jaki sposób mam ją o tym poinformować. Nie wiem czy w ogóle umiem..
                                                                                                  
Nie wiem jak wam to powiedzieć, ale zbliżamy się już do końca opowiadania.
Powoli, ale jednak :( Dziękuje za wszystkie wyświetlenia i komentarze. Kocham was !

Szablon